-
Postów
4 084 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez take
-
Osobowość schizotypowa (schizotypia)
take odpowiedział(a) na Pomidorek12345698 temat w Zaburzenia osobowości
Co, jeżeli ktoś ma tylko diagnozę zaburzenia schizotypowego? Czy samo F21 powinno wystarczyć do uzyskania jakiegokolwiek niepełnosprawności? Fragmenty z http://www.mops.katowice.pl/node/234: Nie jest tu napisane, że "zaburzenia psychotyczne" muszą mieć co najmniej umiarkowany czy znaczny stopień (nasilenia), w przeciwieństwie do upośledzenia umysłowego, zaburzeń nastroju czy całościowych zaburzeń rozwoju, które według tego tekstu muszą mieć co najmniej umiarkowany stopień czy umiarkowany stopień nasilenia. Czy F21 - zaburzenie schizotypowe, zaburzenie typu schizofrenii - też zalicza się do zaburzeń psychotycznych? -
Myślę, że w USA mogłoby być tak, że nie zdiagnozowaliby mi ani całościowego zaburzenia rozwoju (zespołu Aspergera czy zaburzenia ze spektrum autyzmu), ani schizofrenii czy nawet schizotypii. Mogliby stwierdzić, że to przypadek zaburzenia obsesyjno-kompulsywnego, zaburzenia preferencji seksualnych (nieczysty problem, z lubieżnością, ale też jest ważny w moim przypadku) i zaburzenia uczenia się pozawerbalnego, może ze schizoidią (schizoidalnym zaburzeniem osobowości). Czyli zamiast w kategoriach całościowych zaburzeń rozwoju (F84) i chorób psychicznych (F2x), znalazłbym się w kategoriach zaburzeń nerwicowych (lękowych), zaburzeń parafilnych, trudności w uczeniu się i zaburzeń osobowości.
-
To wygląda mi nawet bardziej urojeniowo niż moja "skrajna ostrożność" wobec obcych. Moja natura "woli nie ryzykować" bliższego kontaktu z nimi, nie czuję wobec nich wrogości czy nienawiści.
-
Uważam, że gdyby nie było grzechu pierworodnego, to nie byłoby i zawstydzającej fizjologii. Dla mnie cuchnący kał jest "zmysłowym symbolem grzechu" - jest to coś niemiłego dla zmysłów (zwłaszcza dla węchu), nieestetycznego, czego wydalanie wiąże się z krępującymi odgłosami, na dodatek kontakt z kałem może prowadzić do zakażenia i choroby ciała. Kał jest jakby "produktem" ludzkich wnętrzności, produktem wnętrza ludzkiego ciała, skażonego grzechem pierworodnym. Nasze grzechy to "produkty" skażonej winą pierworodną ludzkiej duszy. Grzechy są czymś obrzydliwym, czego tak naprawdę nie powinno być, czego nie było w pierwotnym planie stworzenia, wolą Stwórcy oczywiście było to, aby żaden człowiek czy anioł nie zgrzeszył. Wierzę, że w przypadku Adama i Ewy przed upadkiem oraz Chrystusa i Maryi zawstydzającej fizjologii nie było, ona jest dla mnie symbolem skażenia grzechem.
-
Druga Osoba Trójcy jest Bogiem "cały czas" (Bóg jest ponad czasem, istnieje poza nim). Ludzka natura Chrystusa nie jest naturą boską. Chrystus ma dwie natury (boską i ludzką) i istnieje w dwóch naturach (boskiej i ludzkiej). Ludzka natura Chrystusa nie posiada wszechmocy czy wszechwiedzy, bo nie jest naturą boską, a naturą ludzką, a natura ludzka jest stworzona i ma swój początek, do natury ludzkiej nie należą takie atrybuty jak wszechmoc czy wszechwiedza.
-
Ja też nie miałem problemów z ortografią, w szkole podstawowej miałem piątki z matematyki na koniec, także dyskalkulii nie miałem. Na maturze z matematyki na poziomie podstawowym miałem 100%, chociaż około półtora roku wcześniej miałem zagrożenie z tego przedmiotu. A przy NLD dyskalkulia ponoć jest powszechna i umiejętności matematyczne raczej do dobrych nie należą. U mnie też niedotlenienia być nie powinno, choć masa ciała przy urodzeniu była wyraźnie za niska w stosunku do jego długości i wieku płodowego. Ale powiedziałbym, że ja i ty mamy jakieś całościowe zaburzenie rozwoju ze spektrum schizo, a nie (tylko) NLD czy te "klasyczne" zaburzenia ze spektrum autyzmu (w ogóle to to, co my mamy, bardziej zasługuje na nazwę "autyzm" niż wiele przypadków klinicznego lub subklinicznego ASD (autism spectrum disorder)). Czy chciałbyś mieć pracę? Z tego, co czytałem w twoich postach, to kwestia umiejętności związanych z zarabianiem pieniędzy zdaje mi nie wyglądać się u ciebie zbyt wesoło... Przypuszczam, że, podobnie jak ja, możesz mieć spore deficyty umiejętności i cech ważnych dla pracodawców i przydatnych w pracy, w dobrym jej wykonywaniu (ja np. jestem powolny, zafiksowany na pewnych nietypowych tematach, mam naturę "beztroskiego dzieciaka), więc jakiś wyższy stopień niepełnosprawności czy renta byłyby pomocne w twojej sytuacji, aby podreperować budżet twój i rodziny. Ja ze swoim upośledzeniem bałbym się normalnej pracy, bo jestem jakby niepełnosprawne intelektualnie dziecko (i to w stopniu wyższym niż lekki) mimo ogólnie wysokich umiejętności poznawczych, bałbym się np. tego, że ktoś będzie mnie prześladować. W twoim przypadku zarabianie niestety też wydaje mi się czymś wyraźnie problematycznym, zarabianie pieniędzy może zdawać się być czymś, do czego mamy "naturalny antytalent". Sprawiasz wrażenie, jakby twoja mentalność nie liczyła się z wymogami rzeczywistości, tylko jakby "żyła w swoim świecie". Jak spędzasz swój czas? Czy pomagasz w domu? Czy może dużo czasu spędzasz przed komputerem, w Internecie, np. na forach internetowych? Ja w ostatnim czasie mnóstwo czasu poświęcam rozważaniom i pisaniu (nie tylko w Internecie). "Nie mam pomysłu" na napisanie pracy dyplomowej na drugim etapie studiów, choć wszystkie przedmioty mam na nim zaliczone i nie mam już zajęć w szkole. Jak studiowałem, to miałem chociaż jakąś "robotę" - chodzić na uczelnię, na wykłady, ćwiczenia, zajęcia, co organizowało mi czas jakby automatycznie... Teraz tej "roboty" już nie mam, a o pisaniu pracy dyplomowej nie mam zbytnio pojęcia, "nie wiem, jak się do tego zabrać".
-
Po twoim ostatnim poście widzę u ciebie wyraźny profil NLD (NLD, NVLD - nonverbal learning disorder, upośledzenie zdolności pozawerbalnego uczenia się) - trudności z analizą ruchu obiektu w przestrzeni (czyżby problemy z orientacją przestrzenną utrudniające np. orientację w terenie?), obniżona sprawność w zakresie dużej i małej motoryki (dyspraksja), bardzo zły charakter pisma i wolne tempo pisania (dysgrafia), trudności w rysowaniu, problemy z równowagą w środkach komunikacji publicznej, problemy z rozumieniem tekstu na lekcjach języka polskiego i trudności w rozpoznaniu najważniejszych rzeczy w tekście. Te rzeczy pasują mi do charakterystyki NVLD. Masz wyraźniejszy profil NLD niż występujący u mnie. NVLD jest błędnie utożsamiane z ZA, ASD, CZR (wydaje mi się, że w Ameryce Północnej osoby, które powinny dostać diagnozę CZR, często są rozpoznawane jako mające po prostu NLD, co według mnie jest rażącym błędem, bo NLD to rozwojowe zaburzenie poznawcze, a CZR dotyczy sfery społeczno-emocjonalno-behawioralnej). Czy miałeś problemy z ortografią (dysortografia) i liczeniem (dyskalkulia)? Napisałeś w tym poście o poporodowych problemach z oddychaniem (co-na-dzisiaj-czyli-dziennik-psychoterapii-t40115-20916.html#p2211283) - czy było to niedotlenienie (które mogło mieć zły wpływ na rozwój mózgu i przyczynić się do powstania różnych zaburzeń, zwłaszcza objawów NLD)? Przypuszczam, że te poporodowe problemy z oddychaniem też mogły mieć wpływ na powstanie twoich problemów życiowych.
-
Na czym polega u ciebie ta dysleksja? Czy masz problemy z czytaniem tekstu na głos, czytaniem ze zrozumieniem, a może z ładnym pisaniem (to byłaby dysgrafia) lub poprawną pisownią (dysortografia)? Czy miałeś problemy z ładnym pisaniem na początku szkoły podstawowej? Czy zamierzasz powiedzieć psychiatrze o sprawie całościowego zaburzenia rozwoju? Ja bym ci z miejsca F84 zdiagnozował po przeczytaniu twoich postów.
-
Dla mnie masz ewidentne całościowe zaburzenie rozwoju, podobne do mojego, ale nie aż tak "rażące" dziwacznością czy "niepełnosprawnością", wskutek czego twoje problemy nie były odpowiednio traktowane. Dla mnie twoja mentalność jest bardziej autystyczna, niż u niejednej osoby z ASD (autism spectrum disorder). Uważam, że nazwanie twojej kondycji "schizoidalnym zaburzeniem osobowości" (F60.1 w ICD-10) jest niedopowiedzeniem i sprawia, że twoja kondycja jest bagatelizowana. Ja dostałem przed ukończeniem 18 r.ż. diagnozę całościowego zaburzenia rozwoju (zespołu Aspergera). W wieku 23 lat otrzymałem dodatkowo diagnozę zaburzenia schizotypowego (F21), które jest zarówno chorobą psychiczną, jak poważnym problemem osobowościowym. Mam też diagnozę nerwicy natręctw (pojawiała się od kilku lat) i przez kilka lat byłem leczony farmakologicznie na natręctwa oraz miałem wizyty u psychiatry. Twoje wyraźne problemy zaczęły się w dzieciństwie, nie dopiero w okresie dojrzewania czy dorosłości. Uważam, że w twoim przypadku musowo powinieneś mieć umiarkowany stopień niepełnosprawności (jeśli jakiś inny, to co najwyżej znaczny, jeśli będzie aż tak źle, ale nie tylko lekki czy w ogóle brak orzeczenia) i co najmniej raz powinieneś mieć rentę socjalną (w twoim przypadku może być z tym problem, bo masz już ponad 25 lat) - ja, mimo tego, że w momencie otrzymania pierwszej wypłaty renty nie miałem za sobą ani jednej nocy w szpitalu psychiatrycznym i nie uczęszczałem do szkoły specjalnej, otrzymałem rentę na rok. Nie tylko ja mam pieniądze (mimo tego, że nie uczęszczam do pracy), ale i budżet rodziny jest odciążony dzięki temu. Masz dziwnie podobną "sygnaturę", "wzorzec" problemów, co ja. Twoja kondycja jest naprawdę poważna. Spokojnie nazwałbym to jakimś rodzajem zespołu Aspergera.
-
Chrześcijaństwo inaczej patrzy na zwierzęta niż buddyzm. Ja wierzę, że zwierzęta nie są bytami osobowym, nie potrafią bezinteresownie kochać, nie mają wolnej woli i rozumu (duszy rozumnej) - odwrotnie jest w przypadku aniołów i ludzi, którzy są osobami, potrafią bezinteresownie kochać, z natury mają wolną wolę i rozum. Aniołowie nie mają ciała, płci i nie zakładają rodzin. Ludzie mają ciała, płeć i należą do rodzin, a niektórzy je zakładają. Zwierzęta też mają ciało, płeć i prokreację. Ale nie są osobowe, nie potrafią kochać i nie mają wolnej woli. Chrystus przyjął naturę ludzką, nie anielską, tym bardziej nie zwierzęcą. Jego Matka jest także wyższa od wszystkich aniołów razem wziętych, choć jest człowiekiem i tylko człowiekiem. Ludzka natura Chrystusa i Niepokalana Dziewica są ponad wszystkimi innymi stworzeniami razem wziętymi - aniołami, innymi ludźmi niż Oni, zwierzętami, roślinami i niższymi stworzeniami. Jeden Mężczyzna i Jedna Kobieta są wyżsi niż wszyscy aniołowie i wszyscy inni niż oni ludzie razem wzięci. Anielskość jest dla mnie jakby "potomstwem męskości i kobiecości". Porządek stworzenia jest taki, że stworzona osoba jest albo mężczyzną, albo kobietą, albo aniołem. Anioł nie ma ciała i płci. Jest stworzoną osobą o naturze czysto duchowej.
-
Uważam, że obecna klasyfikacja zaburzeń psychicznych jest niedoskonała. Ta z DSM-V nawet gorsza jest. A "NLD" ("NVLD") to już w ogóle "głupi koncept". "Oddziecięce" rodzaje kondycji takich, jak schizoidalność czy schizotypia powinny być odróżnione od "późniejszych" schizoidalności i schizotypii. A z nazwy ASD W OGÓLE WYRZUCIŁBYM słowa "autyzm" i jego pochodne (jak "autystyczny", "autystyczne"). Oznaczałoby to, że trzeba byłoby wymyśleć nowy termin, bez słów "autism" czy "autistic", więc to coś już mogłoby nie mieć skrótu ASD.
-
Uważam, że grzech Adama i Ewy wpłynął nie tylko na naturę człowieka, ale i niższych stworzeń ze świata materialnego (np. zwierząt, roślin). Uważam, że gdyby pierwsi ludzie nie zgrzeszyli, to żadne zwierzę nie zadawałoby bólu jakiemukolwiek innemu (jeżeli zwierzęta w ogóle czują cokolwiek). A może zwierzęta NIC nie czują i nie mają świadomości, są tylko "biorobotami"? Unicestwienie czujących zwierząt jawi mi się jako coś sprzecznego z miłością jawnie.
-
Na forum o zespole Aspergera twierdzą z kolei, że mam schizofrenię. Oto dwie wypowiedzi, na które udzielę komentarzy: Do 1: Teraz się zgadzam. Więcej niż jedno spektrum może powodować CZR. CZR jest problematyczne, PSD jest problematyczne, ale CZR będące PSD to już dziwactwo wysokiego sortu. I mało zbadane, w przeciwieństwie do tzw. ASD (przykładowego "czystego" CZR) i PSD "czystego" (czyli bez CZR). Do 2: Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że "Schizotypia/schizoidalność to była to coś co wzięto u ciebie za Zespól Aspergera.". To jednostka diagnostyczna "zespół Aspergera" (F84.5) obejmuje różne rodzaje całościowych zaburzeń rozwoju, które zdają się należeć do różnych rodzin. Schizoidalność i schizotypia nie są kondycjami rozwojowymi. Jeżeli schizoidalność czy schizotypia zaczynają się w dzieciństwie (że już w zerówce dziecko jest "inne"), to powinny być klasyfikowane jako CZR (w każdym razie w jednej kategorii z autyzmem dziecięcym, a w innej niż dysleksja, borderline czy osobowość paranoiczna).
-
Moja natura uznaje teologię, według której zwierzęta są "skazane" na wieczne unicestwienie, chociaż czują (np. ból, strach) za obrzydliwą! Po co skazywać niewinną, bezgrzeszną istotę, która czuje, na wieczne unicestwienie? To dla mojej mentalności ewidentnie zaprzecza miłości, dobroci i łaskawości.
-
Nie wyobrażam sobie bycia "normalnym" w tym życiu. Do poprawy poziomu funkcjonowania potrzeba akceptacji inności i ograniczeń osoby z CZR, wyrozumiałości ze strony otoczenia. Na schizotypię nie ma zniżek na leki przeciwpsychotyczne - myślę, że w takim razie nie są one tam (zbyt) potrzebne, bo dlaczego osoby z jedną chorobą psychiczną (schizotypią) miałyby by gorzej traktowane?
-
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Mi kał i smród jawią się jako coś złego. Produkcja kału czy smrodu jawi mi się jako coś upokarzającego człowieka. Stąd też nie chciałbym, aby kobiece ciała wydalały smród czy kał, obrzydliwości. A ta "kompulsywna, silna chęć" do kontaktu z defekacją czy smrodem analnym atrakcyjnych kobiet może u mnie być czymś o antyseksualnym motywie - jakby coś w mojej naturze pragnęło zniszczyć wzniecającą atrakcyjność seksualną tajemnicę związaną z intymnymi częściami ciała i intymnymi czynnościami (które są obecne już u małych dzieci - chodzi o wydalanie kału, gazów jelitowych i moczu). Problem też w tym, że czuję dyskomfort przez brak kontaktu z tymi sferami, które są tabu (widok genitaliów czy pośladków i odbytu, obserwowanie defekacji czy mikcji, odczuwanie zapachu wydalin ludzkiego ciała, słyszenie odgłosów związanych z wydalaniem). Nie podoba się mojej naturze to tabu dotyczące części ciała jako takich czy czynności fizjologicznych... Chciałaby zadać śmierć temu tabu. Mentalność źle ocenia to tabu i jawić się ono może dla niej jako coś dodatkowo rozpalające nieczyste żądze!!! Stosunki płciowe słusznie są tabu, bo to są czynności mające rzeczywisty seksualny charakter. Wzwód czy ejakulacja są tabu mniejszym niż stosunek płciowy, mogą występować mimowolnie i bez charakteru seksualnego (np. ejakulacja bez przyjemności seksualnej). Ale dla mentalności defekacja, odbyt, kał są tabu NIESŁUSZNIE. Nawet mocz i same nagie genitalia są dla niej tabu NIESŁUSZNIE. Ginekolog musi widzieć i dotykać nagie genitalia kobiet i nie robi tego w nieczysty sposób... Dlaczego zwykły człowiek ma nie mieć takiej umiejętności, aby nawet z genitaliami ładnych osób płci przeciwnej mieć bezpośredni kontakt wzrokowy czy dotykowy bez nieczystych myśli, pokus, intencji i odczuć? -
Na forum o zespole Aspergera jedna osoba wyraźnie wątpi w to, że mam ZA, i uważa, że moje problemy to PSD (psychotic spectrum disorder - zaburzenie ze spektrum psychotycznego), zaś CZR uznaje za kategorię o wątpliwej przydatności diagnostycznej (czy coś podobnego). Zdecydowanie nie zgadzam się z poglądami tej osoby na moje problemy i klasyfikację pewnych problemów psychicznych. Mam przede wszystkim CZR i autyzm, które z definicji zaczynają się w dzieciństwie i są kondycjami ustawicznymi. Na to trzeba zwrócić największą uwagę, nie na schizotypię. Jeżeli ktoś uważa, że mam tylko PSD + schizotypia czy schizofrenia + OCD, ale ze nie mam CZR czy autyzmu, to ZDECYDOWANIE się z nim nie zgadzam.
-
Wgląd w dokumenty raczej będę mieć. Poza tym te dokumenty będą mi potrzebne do komisji w sprawie stopnia niepełnosprawności, a może i renty. Nie wiem, czy na wizycie w tamtym tygodniu nie pytałem się lekarza, czy mam schizofrenię. Odpowiedź była chyba "nie mogę tego powiedzieć" czy coś w tym stylu. W ogóle nie zanosi się na moje uzdrowienie na tym świecie. Myślę, że umiarkowany stopień niepełnosprawności powinienem mieć na stałe, jeśli by się stan zdrowia jakoś pogorszył, że wymagałbym jeszcze większej opieki, to wtedy mogłoby być podniesienie do znacznego. Myślę nawet, że rentę socjalną powinienem mieć na stałe. Raczej przez miesiąc nie będę w stanie za dużo zarobić z takimi kondycjami. Nie mam "talentu do zarabiania pieniędzy". Brak renty krzywdziłby też rodzinę, bo nawet tą renciną nie byłoby wsparcia budżetu domowego, gdyby mi jej nie przyznali. Takiego upośledzonego dziecka jak ja nie można wysyłać na rynek pracy, aby samo martwiło się o środki do życia. Nie oznacza to zakazu pracy, niemożności zarabiania w ogóle, ale opieka finansowa jest potrzebna. Nie chcę skończyć w DPS-ie, szpitalu, pod mostem, w więzieniu itp.
-
Też tak myślę. Nawet schizofreników nie uważam za bardziej "chorych" niż ja i bardziej niezaradnych ode mnie. Z tego, co obserwuję, to jestem nawet bardziej zaburzony niż oni i mniej sprawny funkcjonalnie. Dostałem rentę socjalną za pierwszym razem mimo tego, że ani jednej nocy nie przeleżałem w szpitalu psychiatrycznym. Dziękuję za współczucie. Mam diagnozę zaburzenia schizotypowego (F21), więc i tak nie jest moja niepełnosprawność tak do końca "nie-schizo". F21 to też choroba psychiczna, tylko o raczej łagodnym przebiegu (czyżby chodziło w niej o to, że nie ma w niej ostrych epizodów, które wymagają np. zapinania w pasy psychiatryczne czy dawania zastrzyków w szpitalu psychiatrycznym?). I nie wiem do końca, czy psychiatra w tamtym tygodniu nie zdiagnozował mnie ze schizofrenią paranoidalną (F20.0), widziałem, że coś o schizofrenii paranoidalnej było napisane na karcie z wizyty. "Schizo" nie musi być ciągłą kondycją i raczej nie zaczyna się w dzieciństwie, a całościowe zaburzenie rozwoju jest ustawiczne i zaczyna się w dzieciństwie. Od małego jest się "nieprzystosowanym". W tym CZR są gorsze od schizofrenii. CZR jest jakby rodzajem "upośledzenia umysłowego".
-
Nawet jakbym nie dostał diagnozy F20, to i tak jestem bardziej niepełnosprawny niż niejeden schizofrenik. Nie byłem w pasach psychiatrycznych, nie mam omamów, nie mam katatonii, nie mam wrażenia bycia obserwowanym przez tajemnicze istoty czy "jakiś ludzi", nie wierzę w swoje urojeniowe pokusy, nie wierzę w to, że inni ludzie chcą mnie zabić czy otruć (raczej zachowuję "skrajną ostrożność", ale nie przypisuję innym złych intencji).
-
Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia
take odpowiedział(a) na take temat w Seksuologia
Mnie do małżeństwa "pociąga" chyba tylko CIELESNY pociąg - albo ta głupia chuć, albo chęć "miziania, tulenia "słodkiej istotki"". Potrzeby wejścia w związek (w sensie emocjonalnym) za bardzo mogę nie odczuwać. Mam "kompulsywne" "pragnienie" wąchania odbytów ładnych osób płci żeńskiej, oglądania ich intymnych części ciała, obserwowania ich czynności fizjologicznych (wydalania kału, moczu, gazów jelitowych), wąchania ich wydalin czy może nawet ich dotykania. Chce je "odtajemniczyć", pozbawić zwiększającego atrakcyjność seksualną dla mojej natury tabu (kobieta, której odbyt, kał, mocz, defekację, genitalia, sutki widziałem, traci w mojej psychice na atrakcyjności seksualnej, "bo wiem, jak wygląda to, co jest tabu i jest związane z jej ciałem"). -
Jeżeli drapieżnik zadawałby cierpienie innej istocie, żeby przeżyć, to nawet bez wolnej woli drapieżnika takie zadawanie cierpienia jest złem. Cierpienie samo w sobie jest złem.
-
Co z tego, że jestem pełnoletni, jak "umysł mam małego dziecka" (chociaż nie chodzi tu o iloraz inteligencji i pewne zdolności przystosowawcze (np. dojazd do szpitala samodzielnie))? Poza mamą przyjechał ktoś jeszcze z rodziny, i wydaje mi się, że ta osoba nawet bardziej nie chciała mojego pobytu w szpitalu psychiatrycznym niż mama. Na dodatek nie wiedziałem o tym, jakie warunki są na takiej obserwacji, i do kilkudniowej (a może i dłuższej) obserwacji nie byłem po prostu przygotowany. Podpisałem prośbę o wypisanie na żądanie. Ja, mama i babcia nie byliśmy przygotowani na taki pobyt, a rodzeństwo i tata nie wiedzieli, gdzie jestem, jakbym pozostał dłuższy czas poza domem, to rodzeństwo i tata mogliby się domyślać, gdzie jestem... A babcia (a może i mama) chyba bały się tego, że tata opowiedziałby o tym swojej rodzinie... Kiedy siostra pytała się mnie, gdzie byłem, to "zataiłem" fakt pobytu w szpitalu psychiatrycznym, mogłem powiedzieć coś w rodzaju tego, że to nieważne, gdzie byłem. Jeden z lekarzy powiedział, że nie widzi u mnie objawów schizofrenii(!), chociaż pisał o mnie kilka stron na spotkaniu z nim. Nie postawili diagnozy, lecz napisali, że obserwacja psychiatryczna nieukończona. Taką jakby diagnozę mam na wypisie ze szpitala. Jeżeli miałbym psychozę, przy której naprawdę pomagałyby leki przeciw schizofrenii, to potrzebowałbym takiej diagnozy, dzięki której miałbym leki refundowane - na F21 (zaburzenia schizotypowe) jest 100% odpłatności przy lekach na schizofrenię, domyślam się, że przy F20 (schizofrenii) jest jakaś refundacja i płaci się mniej (30%?). Wcześniej miałem diagnozy zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych i zespołu Aspergera i na paroksetynę miałem 30% odpłatności na receptach.
-
Jaką psychozę (prawdopodobnie od wczesnego dzieciństwa)? "Psychoza od wczesnego dzieciństwa" może być jakimś całościowym zaburzeniem rozwoju (CZR). Diagnozę z grupy F84 (całościowe zaburzenie rozwoju) dostałem w 2008 r., a diagnozę z F2x (choroby związane ze "schizo" czy urojenia) dopiero w 2015 r. Całościowe zaburzenia rozwoju zawsze ewidentnie manifestują się przed okresem dojrzewania, ich objawy są raczej widoczne już w wieku przedszkolnym. Nie wszystkie całościowe zaburzenia rozwoju wiążą się z niepełnosprawnością intelektualną czy brakiem mowy bądź poważnymi jej zaburzeniami. Nie masz autyzmu dziecięcego, ale to nie oznacza, że nie możesz mieć jakiegoś "subtelniejszego" CZR (np. jakiegoś rodzaju zespołu Aspergera (F84.5)). Dla mnie poważne diagnozy są ważne, bo dzięki nim mogę mieć lepsze warunki życia (np. ochrona przed nędzą dzięki orzeczeniu o niepełnosprawności czy przyznaniu renty, możliwość korzystania z różnych form pomocy psychiatrycznej czy psychologicznej). CZR zaczyna się w dzieciństwie i jest przewlekłe, z reguły jest kondycją na całe życie. Psychoza nie tak często zaczyna się w dzieciństwie i może przebiegać epizodami. Psychoza może zacząć się w każdym momencie życia, w przeciwieństwie do CZR, które zawsze zaczyna się w dzieciństwie. Psychoza może mieć postać rzutów, epizodów i nie być kondycją przewlekłą, może być skutecznie leczona farmakologicznie, a CZR jest kondycją ciągłą, przewlekłą, na CZR jako takie nie ma leków. CZR jest w pewnym sensie podobne do niepełnosprawności intelektualnej, która także jest kondycją ciągłą i zaczynającą się w dzieciństwie oraz stanowiącą ewidentną trudność w funkcjonowaniu, przy czym przy CZR można mieć dowolny iloraz inteligencji (nawet niezwykle wysoki).
-
Dla mnie stwierdzenie, że zwierzęta miałyby ginąć bezpowrotnie, jest sadystyczne i absurdalne! Jeżeli zwierzęta ODCZUWAJĄ, to powinny mieć duszę NIEŚMIERTELNĄ, mimo tego, iż nie są istotami osobowymi! Jeśli zwierzęta są śmiertelnie i giną bezpowrotnie, to musiałyby być według "mojej logiki" po prostu biologicznymi maszynami, bez zdolności do odczuwania czegokolwiek (np. przyjemności czy bólu), BEZ ŚWIADOMOŚCI. Zwierzęta musiałyby być "rodzajem robotów", czymś bez odczuć, bez nawet "zwierzęcego rozumu". Skoro zwierzęta miałyby odczuwać np. ból i przyjemność, mieć świadomość, to dla mnie jedynym logicznym rozwiązaniem problemu ich eschatologii jest to stwierdzenie, że są one przeznaczone na wieczną szczęśliwość (co prawda nie jest to szczęśliwość istot osobowych, związana np. z wizją uszczęśliwiającą). Zwierzęta są istotami bezosobowymi, nie mają wolnej woli i zdolności do miłości. Ale jeżeli mają świadomość i zdolność do odczuwania mimo tego, to są czymś więcej niż "biologicznymi maszynami". Zwierzęta nie mogą popełnić grzechu. Dlaczego niewinne, bezgrzeszne, ale świadome czy odczuwające zwierzęta miałyby być skazane na anihilację? Jawi mi się to jako coś okrutnego i obrzydliwego!