
cheiloskopia
Użytkownik-
Postów
1 099 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez cheiloskopia
-
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
cheiloskopia odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
filip133 ja też blisko do Wrocka nie mam, ale warto pokonać te parę kilometrów dla zwiedzania cmentarza z Mae i NN4V, i skalpu oczywiście -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
cheiloskopia odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
A już tam utrupimy; oskalpujemy - będzie trofeum, wilk syty i owca (prawie) cała -
Moja mama ma kochanka.
cheiloskopia odpowiedział(a) na madelajn temat w Problemy w związkach i w rodzinie
A gdyby zaakceptowała, byłaby "psychicznie zdrowsza." I tak nic na to nie poradzi, bo matka ma prawo do szczęścia. Walka z wiatrakami - ot, co. -
To tylko takie pocieszenie dla Was...
-
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
cheiloskopia odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Dzisiaj jadę do brata (dzwoni od rana średnio co pół godziny zapytać, kiedy będę - tęskni za mną moje maleństwo), ale przyznam, ze propozycja jest bardzo kusząca i na pewno w któryś weekend z niej skorzystam. Dogadamy się jeszcze M. wyjedzie, będę wolna, niezależna, nie nękana telefonami i zamierzam zwiedzić żydowski cmentarz we Wrocku -
Moja mama ma kochanka.
cheiloskopia odpowiedział(a) na madelajn temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Jesteś ze mnie dumny? -
Moja mama ma kochanka.
cheiloskopia odpowiedział(a) na madelajn temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Kobieta poświęciła się dla rodziny, wychowała dzieci. Teraz dzieci są dorosłe i dlaczego ona nie miałaby prawa do odrobiny szczęścia? Ma tkwić do końca życia u boku męża alkoholika wierna jak Penelopa? Rozumiem wzburzenie autorki, rozumiem jej rozżalenie i martwienie się o ojca, jednak nie ma innego wyjscia niz obecny stan rzeczy po prostu zaakceptować. -
Moja mama ma kochanka.
cheiloskopia odpowiedział(a) na madelajn temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Masz rację, tylko że ja problem dostrzegłam - zarejestrowałam fakt jego wystąpienia, stwierdziłam, że nie podoba mi się zachowanie matki i totalnie temat olałam. To, że moja matka zdradzała nie znaczy, że ja tez będę zdradzać, bo nie zmartwiło mnie, że ojciec ma rogi. Oni są dorośli, ja nie mam wpływu na to, co robią ze swoim życiem i kwestia ich wierności mnie nie dotyczy. Kiedy matka zdradzała ojca, on się zachlewał i można doszukiwać się tutaj związków przyczynowo-skutkowych, tylko po co. Ja w tym czasie "wychowywałam" brata i starałam się wpoić mu wartości, których rodzice przez swoje własne "spatolenie "wpoić mu nie byli w stanie (mnie na szczęście babcia wychowała). Siedząc w środku syfu miałam nieco inne nań spojrzenie - wiecznie wkurwiona po prostu rodziców nienawidziłam. To, że matka ma kochanka wiedziałam, ale mi zwisało - oprócz tego była alkoholiczką, znikała z domu na parę dni, robiła awantury o nic, rozbijała się po wsi nawalona jak kopara. Widziałam to, nic nie mogłam na to poradzić (a w pewnych kwestiach bardzo próbowałam), więc pozostało mi tylko chronić brata, żeby on widział jak najmniej. Nie sądzę, że większa wrażliwość uczyniłaby mnie lepszym człowiekiem. Czasami "zdrowiej" jest pewne rzeczy zaakceptować takimi, jakie są i pilnować tylko, by życie nie potoczyło się wg schematu zaobserwowanego w domu rodzinnym. -
Moja mama ma kochanka.
cheiloskopia odpowiedział(a) na madelajn temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Co masz na mysli? -
Moja mama ma kochanka.
cheiloskopia odpowiedział(a) na madelajn temat w Problemy w związkach i w rodzinie
A gdy będzie się martwić, martwić i martwić - też w końcu wyląduje na terapii. Sugerujesz, że życie życiem rodziców to dobra droga? Bo mi się nie wydaje. Odkąd zaprzestałam prób "naprawiania" swojej rodziny, stosunkowo niedawno zresztą, żyje mi się o wiele spokojniej. -
dlaczego sie mowi nieudaczniki na tych co cierpią na brak s
cheiloskopia odpowiedział(a) na amsi temat w Kosz
Pierwsze słyszę Jak ja mało wiem o świecie... -
Moja mama ma kochanka.
cheiloskopia odpowiedział(a) na madelajn temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Wolę w takim razie swoje spatologowanie, choć nie nazwałabym tak tego. Po prostu wychodzę - i zawsze wychodziłam - z założenia, że moja matka jest dorosła i to, z kim sypia jest jej sprawą. Nie wiem, czy ojciec ma (miał) świadomość posiadania rogów i nigdy się nad tym nie zastanawiałam. -
Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)
cheiloskopia odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia odżywiania
Kiedy ważyłam 38 kg wydawało mi się, że mam idealne kształty -
Moja mama ma kochanka.
cheiloskopia odpowiedział(a) na madelajn temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Moja matka tez ojcu rogi nie raz przyprawiła, o czym doskonale wiedziałam i szczerze mówiąc bardzo mi było z tego powodu wszystko jedno. Raz przyszła nawet do mnie po "pomoc", bo jeden taki ewenement, notabene mój chrzestny, szantażował ją, że ojcu powie (co teraz wydaje mi się śmieszne - niby co by mu powiedział? Zdzichu, przeleciałem twoja żonę?) - przyłaził, żądał pieniędzy... masakra. -
Rodzina zamiata problem pod dywan.
cheiloskopia odpowiedział(a) na Ragnarok temat w Zaburzenia odżywiania
Ja tak jak i przedmówcy - radzę Ci uciekać. Moja matka też ciągle tylko powtarzała "to się wyprowadź" - od pól roku mieszkam sama i, o dziwo, na odległość nie jest taka straszna jak wtedy, kiedy mieszkałyśmy pod jednym dachem. Zresztą jej zdaniem mój jadłowstręt wynika tylko i wyłącznie z lenistwa - bo naszykować mi się nie chce. Ojciec z kolei, który wszystkie pieniądze inwestuje w to, co najwyżej oprocentowane, nie je, bo nie ma co jeść; przy 175 cm wzrostu waży około 57 kg, wygląda jak z Oświęcimia, a nie zwracał się do mnie inaczej niż "ty szczurze" (bo niby mam mordę chudą jak szczur). Wyprowadziłam się, przytyłam troszkę, wyglądam normalnie i normalnie mam święty spokój. -
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
cheiloskopia odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
U mnie nalotu też nie było, a pokój i tak wygląda, jakby ktoś tu robił przeszukanie. Albo jakby przeszedł tajfun. -
A moja Kinga chodziła do klasy z chłopakiem, który bardzo przejął się uwagą dot. kaleczenia mowy przez ludzi ze wsi: łokno zamiast okno, Łopole zamiast Opole, łotwarte itd. Tak bardzo chciał mówić po miastowemu, że zamiast łokieć - mówił okieć.
-
Kiedyś pracowałam z kolesiem, takim koło trzydziestki, który mniej więcej w taki sposób się wypowiadał. Mieliśmy bekę, wyobrażając sobie jego ślub; Jo Andrzej, biore sobie ciebie Andżeliko za żune i ślubuje mjiłowść, wjyrność i uczciwość małżyńskum oraz że cie nie łopuszcze aż do śmierci.
-
Ah, przepraszam - umknęło mi to. A co Twój lekarz na te dolegliwości?
-
Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...
cheiloskopia odpowiedział(a) na cheiloskopia temat w Problemy w związkach i w rodzinie
O ile Arhol już nie powiadomił kogo trzeba i już tam na nas czekają -
Ja bym Ci radziła uderzyć od razu do psychiatry.
-
Witamy i postaramy się pomóc, czuj się jak u siebie :) Znam ten ból. Liceum, przez wzgląd na frekwencję skończyłam, ledwo - wstydzę się za własne świadectwo maturalne. Praca tez była zawsze "jakaś" - nic ambitnego, nic szczególnego, a właściwie to wstyd nawet. Na studia nie poszłam, bo czułam się na to za głupia i zbyt mało zaradna (bałam się, że nie pogodzę nauki z pracą); gdy w wieku 22 lat wreszcie, z czystego zamiłowania do naszego języka ojczystego, zaczęłam studiować filologię polską - zrezygnowałam na pierwszym roku. Do czego zmierzam - w tak krytycznej ocenie samej siebie umknęły mi swoiste sukcesy: zajebiście zdana matura, niezależność materialna od 18 roku życia, dwa semestry w systemie dziennym na uczelni połączone z pracą na 6/4 etatu... Zbyt dużo wymagasz od siebie. Zbyt bardzo dążysz do bycia idealnym (nierealnym idealnym). Pewna pani psycholog, z którą miałam najmniejszy kontakt, a mimo wszystko najbardziej mi w życiu pomogła, zadała mi kiedyś takie ćwiczenie: wypisać na kartce trzy rzeczy, z których jestem dumna - problem niesamowity, bo ja za siebie tylko się wstydziłam. Ale zadanie wykonać trzeba było... O dziwo, po wytężeniu zamglonego umysłu znalazłam takie trzy rzeczy. Następnego dnia zadaniem było wymienić cztery... i tak do dwudziestu. Ty wiesz, że nawet tak zakompleksionemu osobnikowi jak ja się to udało? Strach ma wielkie oczy, a przez to bardzo łatwo go oślepić. Pewnego dnia, gdy moja terapia nieuchronnie zmierzała ku końcowi, musiałam zacząć szukać pracy. Znalazłam szybko, bo chodziło mi tylko i wyłącznie o źródło dochodu, tak więc nie wybrzydzałam. Pierwszy tydzień był koszmarny. Drugi niewiele lepszy. Cały czas wydawało mi się, że się nie nadaję, że mam za niskie wyniki... Znalazłam inną pracę, przeszłam rekrutację i czekałam tylko na wyniki badań niezbędnych do jej rozpoczęcia i wiesz co? I zaczęło mi się podobać, to co robię teraz. Kilka miesięcy później, przy okazji jakiejś tam frywolnej pogawędki w czasie przerwy przyznałam kierownikowi, że miałam już nagraną inną robotę i byłam zdecydowana odejść. A on mi na to: No chyba bym cię zajebał. Okazało się, że wyniki miałam dobre, pracownikiem okazałam się dobrym, rzetelnym, terminowym i parę innych takich, których w życiu nie spodziewałabym się usłyszeć. Naprawdę mam tak opisywać każdy podpunkt?
-
A to nie jest trochę tak, że przystopowałeś z religią zauważywszy u siebie na jej tle natręctwa, a teraz masz wyrzuty sumienia z tego powodu? Jak słusznie zauważyłeś - ciężko poradzić sobie samu z nerwicą natręctw; nawet gdy uporasz się z problemem irracjonalnych lęków związanych z wiarą w Boga, spowiedzią i religią, Twój umysł stworzy sobie nowe "problemy nie do pokonania" - jedno natręctwo z reguły dość płynnie zastępowane jest innym, czasem w ogóle nie związanym z poprzednim (u mnie np. obsesja dot. sprzątania/nie sprzątania w domu, w moim upośledzonym postrzeganiu rzeczywistości stanowiącego swoistą zależność z awanturami rodzinnymi, nie wiedzieć jak, kiedy dlaczego stała się obsesją smrodu - wydawało mi się, że śmierdzę; ba, nawet czułam swąd, przez co przebierałam się w pracy, myłam się w umywalce, gdy nikt nie widział i wylewałam na siebie tony perfum, by zamaskować odór potu, śledzia i gnijącego ciała, jaki mojej świadomości nieustanie mi towarzyszył). Rozumiem, jak ważna jest nowa praca - pomyśl tylko, jak będziesz się męczył i jak trudno będzie Ci się na niej skupić jednocześnie walcząc z lękiem i takimi myślami. Nie jestem specjalistką w tej dziedzinie i nawet nigdy swojej nerwicy natręctw jako tako nie leczyłam (leczyłam za to depresję i regularnie przyjmowałam leki), bo zanim ktoś ją u mnie zauważył - zdążyła już przeistoczyć się w silną nerwicę lękową, ale na oddziale leczenia takich przypadków jak nasze widziałam, że nawet farmakologia bez wparcia jej psychoterapią nie zdaje egzaminu. Nie rezygnuj z wizyty u psychologa.
-
Momentami mam wrażenie, że szczególnie to psychiczne.
-
Witam :) Chodzisz na jakąś terapię obecnie? Bierzesz leki przeciwlękowe?