Skocz do zawartości
Nerwica.com

cheiloskopia

Użytkownik
  • Postów

    1 099
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez cheiloskopia

  1. Ale mimo wszystko to nadaje życiu sens - uśmiech dziecka, jego miłość, pierwsze słowo, pierwszy kroczek... W związku z tym, że i tak wszystko kończy się w piachu - warto zostawić tu "coś" po sobie; człowieka, który coś osiągnie, który da komuś szczęście (w końcu na tym łez padole, mimo wszystko, szczęście też gdzieś błyśnie w oczy)... Mój własny idealizm momentami mnie przeraża Z tym jak najbardziej zgadzam się w 100 %. A ja właśnie chciałabym stworzyć taki dom, jakiego nigdy nie miałam...
  2. Następny zacznę od przyjaźni, bo te z motylkami źle się dla mnie kończą
  3. Czyli moja nerwica lękowa, zaburzenia odżywiania i powracające wciąż epizody depresji mnie w tym monencie dyskwalifikują?
  4. Nie zgodzę się Tobą; nigdy nie myślałam o posiadaniu dziecka jako o zabezpieczeniu materialnym na stare lata; może to nieco idealistyczne podejście, ale chciałabym zostawić tutaj coś po sobie - wartości wpojone ewentualnemu potomstwu. Z drugiej strony to bardzo samolubne podejście, bo "chyba więcej szczęścia mają nie ci co się rodzą, a ci co umierają" i powołanie na świat nowego życia dla własnego spełnienia to poniekąd egoizm. Mimo wszystko chciałabym kiedyś w przyszłości mieć bejbusia, którego kochałabym nad życie i który mnie obdarzyłby bezwarunkową miłością. Jeśli zaś o związek chodzi... Człowiek to w zasadzie stworzenie stadne - nie żyje w pojedynkę. Fakt samotności przeraża mnie przede wszytsim w tej kwestii, że nie potrafię (i boję się) żyć sama dla siebie.
  5. Twoja szczerość jest powalająca Drażni mnie hipokryzja w stylu "wygląd nie ma znaczenia".
  6. TruchłoBoga a nie przeraża Cię perspektywa samotności?
  7. Z drugiej zaś strony... Człowiek niemal w każdej sytuacji narażony jest na brak empatii ze strony otoczenia, na krytykę, na swoiste "okrucieństwo"- pytanie tylko, jak sobie z tym radzi. Nie popieram hejtowania ludzi, którzy próbują tutaj znaleźć pomoc/pocieszenie, bo to tylko napędza spiralę własnych słabości (autor zamyka się w sobie co raz bardziej przekonany o własnej "beznadziei"), jednak jeśli załamuje go hejter w internecie, w realnym świecie prawdopodobnie jest jeszcze gorzej w tym temacie. W ten sposób można odkryć bardzo ważną rzecz - nieumiejętność radzenia sobie z krytyką.
  8. Założyłeś, że zdradzałbyś żonę i męczył w małżeństwie? Dlaczego?
  9. Moim zdaniem to nie jest takie oczywiste; dla inteligentnego faceta, który chciałby ze swoja kobietą rozmawiać, dyskutować, wymieniac poglądy - owszem, ale "pustaczkowi", który niewiele ma pod kopułą, niczym się nie interesuje i na większość tematów nie ma zadnia, wystarczy taki sam "pustaczek" z ładną buzią (bo skoro i tak nie będą umilać sobie czasu przyjemną rozmową, przyjemnie jest chociaż popatrzeć na ładną facjatę).
  10. Ło, to i tak, że zna słowo "przepraszam" - w słowniku mojej takowe nie istnieje. Też zawsze obstawałam przy stanowisku "gdybym miała być taka jak ona, wolałabym się już dzisiaj powiesić". Na chwilę obecną wiem, że chociaż dużo cech po niej odziedziczyłam - no, tego przeskoczyć się nie da - i nawet wizualnie podobna do niej jestem, posiadam też cechy , których ona nigdy nie miała i miec nie będzie (wrażliwość, odrobina empatii, ugodowość etc,) W każdym razie wywalenie z siebie tego wszystkie może przynieść Ci ulgę. Może, nie musi, ale ja bym chyba zaryzykowała. Tutaj można podyskutować o powielaniu negatywnych wzorców - jeden z ulubionych tematów psychoterapeutów Osobiście zgadzam się z Tobą odnośnie dowodów i powodów. Ja tam bym chciała dać swojemu dziecko to, czego sama nie miałam i nie sądzę, bym aż tak zmieniła nastawienie do tego przyszłości.
  11. Z ust mi to wyjąłeś. Tzw. walka z wiatrakami - nie można zmusić matki, żeby stała się matką, skoro sama tego nie chce (btw. moja zawsze miała pretensje, że mówię "matka" zamiast "mama"; powiedziałam jej kiedyś: Zachowuj się jak mama, to będę mówić do ciebie per "mamuś"). I po raz kolejny nasuwa się wniosek, że czasem pewne rzeczy dla własnego komforu psychicznego trzeba zaakcetować takimi, jakie są. Dziewczyna123 - Dobry pomysł z tym wygarnięciem jej swoich "ale". Tragicznych stosunków między Wami i tak juz się bardziej popsuć nie da, a może chociaż sie obrazi, przestanie Cię wykorzystywać do robienia fryzur, zamilknie i zacznie traktowac Cię jak powietrze (to trochę boli, wiem po sobie, ale przynajmniej człowiek nie musi sie w tej sytuacji gimnatykować dla jej satysfakcji).
  12. Moja praca polega głownie na dzwonieniu i o 8 rano z reguły podchodzę do tego z entuzjazmem, a koło 14 już już z entuzjazmem oczekuje zakończenia dnia pracy
  13. A ja właśnie taki związek chciałabym mieć - oparty na partnerstwie, zaufaniu, bez zbędnego romantyzmu. Innymi słowy chciałabym miec kogoś, z kim można byłoby konie kraść i na kim można byłoby polegać. Otóż to. Bardzo by mi taka opcja odpowiadała.
  14. Moja matka jest w tym samym wieku co matka autorki postu. Juz na sam dźwięk słów "psycholog", "terapeuta", "psychiatra" reaguje alergicznie. Zasugerowanie wizyty u specjalisty zaowocuje tutaj co najwyżej wrzaskiem, obrazą i płaczem.
  15. A wiesz, że kiedyś się też nad tym zastanawiałam? Jednak zmęczona tęgą rozkminą porzuciłam temat, bo i tak nie byłam w stanie wyciągnąć żadnych racjonalnych wniosków, a wszelkie próby reformacji mamusi okazały się po prostu porażką, gdyż ona wcale nie chciała się zmieniać - straciłam jedynie mnóstwo czasu i energii, a efektów żadnych (poza tymi negatywnymi, bo na każdy mój argument podczas próby nawiązania konwersacji matka reagowała frustracja i krzykiem). Twoja mama, na pewno srogo rozczarowana swoim życiem, próbuje coś nadrobić i odzyskać zabierajac się do tego, że tak powiem, od dupy strony. Temat dla psychologa, ale przypuszczam, że nawet nie ma sensu jej tego sugerować. Kiedy się wyprowadzisz, problem rzeczywiście nie zniknie, ale nie będzie Cię aż tak bardzo dotykał, co pozwoli nieco bardziej obiektywnie spojrzeć na sprawę, nabrać dystansu i uspokoić emocje. A jaki kontakt macie z tatą?
  16. myślę, że konsultacja z psychologiem nie zaszkodziłaby w tej sytuacji. Jakby co - wal tutaj, pocieszymy
  17. Chyba pomyliły Ci się fora - tutaj nie chodzi o to, by być ciekawym . Jesli nie ciekawią Cię problemy innych, po prostu o nich nie czytaj, ale nie wdeptuj kogoś w zimię takimi komentarzami.
  18. Doskonale rozumiem - mieszkając w domu rodzinnym także nienawidziłam swoich rodziców. Wyprowadziłam się około pół roku temu i nagle okazauje się, że na odległość nie są tacy straszni (nasze wzajemne zainteresowanie sobą polega co prawda wyłacznie na monitorowanie tego, czy żyjemy, ale przynajmniej nie ma awantur). Problem chowania wszystkiego też nie jest mi obcy. Było mi strasznie przykro, że mamusia chowa przede mna kawę, cukier, podpaski, komsetyki... Jakbym niby wszystko jej zabierała? Kiedyś zrobiłam sobie trzy kanapki (!) i słyszę później "już chleb wjeb*ła". Strasznie męczyła mnie ta sytuacja. Teraz przyjeżdżam do domu raz na miesiąc (i to tylko przez wzgląd na brata) i jest nawet miła. Masz możliwość odseparowania się od matki i zamieszkania osobno?
  19. Na Twoim miejscu powiedziałabym matce wprost, że nie jesteś za nikim, ale nie odpowiada Ci rola "komnaty tajemnic" i udawanie przed ojcem, że wszystko jest w porządku, Jaki by nie był w przeszłości, tudzież w teraźniejszości, zasługuje na prawdę.
  20. Ja jestem na lekach od 15 roku życia (z jedną roczną przerwą) i nie zauważyłam jakiś szczególnych skutków ubocznych poza tymi występującymi przez pierszych kilka dni od rozpoczęcia ich przyjmowania :) I myślę, że szkoła powinna wiedzieć o problemie.
  21. Wiem, że istnieje możliwość nauczania indywidualnego w domu - nauczyciel kilka razy w tygodniu przychodzi do ucznia. Nie wiem jednak, na jakiej zasadzie to działa, ale szkolny pedagog na pewno będzie doskonale zorientowany :)
  22. Myślę,że dobrze byłoby nakreslić sprawę wychowawcy, ale nie wiem, czy nauczanie indywidualne byłoby dobrym rozwiązaniem - lęki trzeba zwalczać, a nie przed nimi uciekać. I byłoby super, gdyby Twój brat zdecydował się na terapię :)
  23. Witaj. Dlaczego nie chcesz skorzystać z pomocy psychoterapeuty?
  24. Mimo wszystko poczułam się dotknięta faktem, że wykorzystałeś w taki sposób moje zwierzenia - jakbym chciał, zrobiłabym ci tutaj chlew. Tak się nie robi, Kontrast. Nie komentuj tego juz lepiej, bo zwyczajnie jest mi przykro.
×