Skocz do zawartości
Nerwica.com

cheiloskopia

Użytkownik
  • Postów

    1 099
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez cheiloskopia

  1. Jeden z tych problemów, z którymi sobie nie radze - ciągle poczucie winy. Ps. "Pierdolamento" muszę wpisać do swojego słownika
  2. bonsai Po prostu myśl o tym, że zrobiłam krzywdę komus, kto starał się być mnie dobry, przerasta mnie i przytłacza...
  3. Za to, że go odtrąciłam. Mimo tych wszystkich dziwnych zachowań - starł się dla mnie, o mnie... Był dla mnie dobry - nie wyzywał mnie o nic, nie powiedział nigdy nic przykrego, co piątek dostawałam kwiaty, a mi było co raz bardziej duszno i duszno... Na pewno nie zasłużył na to, żeby go krzywdzić. A ja to zrobiłam i sobie nie radzę z ta świadomością.
  4. to metafora taka była; jedną nieudaną (nieprzemyślana, nieudolną i parę innych pejoratywnych określeń z przedrostkiem -nie) próbę samobójczą już w tym miesiącu zaliczyłam - nie będzie kolejnych
  5. Choć nie można nie przyznać Wam racji, poczucie winy mnie chyba teraz zabije...
  6. Jakiej historii nie opowiedziałaby druga strona, jedno jest pewne - zrobiłam mu krzywdę, choć tego nie chciałam, i zrobiłabym jeszcze większą, gdybym nie odeszła. Nie nadaję się do życia z ludźmi.
  7. Jego zachowanie tłumaczyłam sobie strachem przed utratą, miłością, zaślepieniem... Ale nie ukrywam, że przestraszyła mnie owa impulsywność i skłonność do dziwnych zachowań pod wpływem emocji.
  8. Dlatego właśnie starałam się cierpliwa i wyrozumiała, starałam się tłumaczyć, że nie jest nudny, że niczego się nie brzydzę, że to, tamto, siamto... Ale po którymś razie, pewnie niepotrzebnie, ale niezależnie od własnych "chciejstw" zaczęłam to wszystko traktować jako ataki. Wciąż musiałam dementować głupoty, tłumaczyć się z czegoś, czego nie powiedziałam, a on to sobie sam - nie wiedzieć po co - stworzył... Przez 22 lata nie tłumaczyłam się nikomu z niczego ; nawet rodzicom dla zasady nie mówiłam, gdzie wychodzę i kiedy wrócę - ot, taka buntowniczka ze mnie była. Potem uwikłałam się w patologiczny związek który potwierdzałby Twoja teorię: ... i wtedy nawet jak szłam do kibla, zabierałabym ze sobą telefon, bo gdybym nie odebrała - musiałabym się tłumaczyć. Wystraszyłam się sprawdzania -na pewno trochę za bardzo, ale M. wiedział, jakie mam nastawienie do grzebania tam, gdzie się nie powinno grzebać. Także uważam, że był w uczuciach szczery. Jednak gdyby przychylił się do mojej prośby, tj. pozwolił odetchnąć i zebrać myśli, w zeszły poniedziałek zamiast cały tydzień zasypywać mnie smsami o emocjonalnych gwałtach i tym podobnych pierdoletach, może dziś to wszystko wyglądałoby nieco inaczej? Wiem, że się usprawiedliwiam, ale jak nigdy potrzebowałam świętego spokoju. Dostawałam za to głupie smsy, akcję z bratem, naleganie na poważne rozmowy, na które nie miałam siły ani ochoty i parę innych podnoszących ciśnienie kwestii... Przez to reagowałam co raz bardziej alergicznie na każdy jego ruch, wszystko wprawiało mnie w irytację i złość. Źle zrobiłam, bo nie zaczyna się związku nie zamknąwszy poprzedniego; myślałam, ze sprawa z K. to już zamierzchła przeszłość. Nie szukałam pocieszenia, bo nie było mnie po czym pocieszać. Tęsknota i poczucie krzywdy przyszły dopiero później. Teraz wiem, że to trzeba wyprostować - i inna droga niż poprzez terapię nie przychodzi mi do głowy. Lepiej odejść teraz niż trzymać M. w niepewności krzywdząc go co raz bardziej.
  9. Rico To nie o to chodzi - panna chce zrobić jedno zdjęcie, ale skoro to fotka-samojebka nie wie, czy dobrze wyszła; dlatego robi ich 25, a później ocenia. I na wszystkich jest tak śliczna, że jednak wszystkie 25 wrzuca na "fejsa"
  10. jedno zioło lubię, ale akurat żadne z wymienionych jakiego koloru majtki masz teraz na sobie?
  11. Mam tylko jedną ósemkę niewymagającą leczenia (chyba) jaki masz kolor ścian w kuchni?
  12. cheiloskopia

    X czy Y?

    klocki lego piwo z puszki czy z butelki?
  13. Haha, no tak No i z Arienką nie umawiacie się na rundkę po cmentarzach
  14. Nie umniejszaj sobie zasług - najbardziej ze wszystkich podnosiłeś mnie na duchu, zresztą nie tylko teraz Po prostu Ty i Refren wzajemnie się uzupełniacie
  15. U mnie też nie, ale jeden lekarz "przestrzegł" mnie przed wzmożonym apetytem: Niech się pani nie przejmuje - mówił - to normalne. Jako niezdiagnozowana anorektyczka charakteryzująca się silnym jadłowstrętem - przeraziłam się i to konkret. Nie pamiętam nawet nazwy tego leku, bo wzięłam może kilka tabletek i stwierdziłam, że się go boję (choć na nadmierny apetyt przez te kilka dni wcale nie narzekałam, chyba).
  16. Wczesna menopauza nie jest przecież winą i nie jest od niej zależna...
  17. NN4V, arienka W myśl porzekadła - kto się czubi, ten się lubi?
  18. cheiloskopia

    Witam

    Dawno, dawno temu jeden psychiatra za każdym razem, gdy zapisywał mi leki... kazał nie czytać ulotki; argumentował to w bardzo prosty sposób - naczytam się o skutkach ubocznych, a potem połowę u siebie zaobserwuję. Z tego samego powodu lepiej byłoby, gdybyś nie czytała takich rzeczy Zresztą w naszych przypadłościach pozytywne nastawienie to połowa sukcesu; jeśli wmówisz sobie, że paroksetyna nie pomoże - nie ma na to rady. Bądź cierpliwa i powtarzaj sobie, że to tylko stan przejściowy: leki lada dzień zaczną działać. Trzymam kciuki - oby jak najszybciej :)
  19. cheiloskopia

    Czego słuchasz?

    Luxtorpeda - Wilki dwa
  20. nie w sklepie, no cos Ty :) na mecie jakiejś
  21. refren - też się cieszę, że mnie zechcieli (o przyjęcie na typową terapię DDA starłam się już jakiś czas temu, ale usłyszałam, że mi nie pomogą, bo jestem zbyt zaburzona - tzn. że wykazuje szereg zaburzeń, który program DDA nie obejmuje; ja z kolei próbowałam już różnych form terapii i z reguły sugerowano poszukanie takiej właśnie grupy). Jestem pełna nadziei - a z doświadczenia wiem, że pozytywne nastawienie to połowa sukcesu I w takich chwilach jak te naprawdę się cieszę, że założyłam konto na niniejszym forum; najtrudniejsze momenty pomogliście mi przetrwać - dziękuję :*
  22. Nie no za całe kilo to może nawet coś lepszego - np. jakieś odfiltrowane paliwo lotnicze
  23. Konkluzja dnia dzisiejszego, który w całości zmarnowałam na słodkim "nicnierobieniu": wszystko jest do dupy, tylko pasta do zębów.
×