Skocz do zawartości
Nerwica.com

noszila

Użytkownik
  • Postów

    548
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez noszila

  1. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Właśnie moje złe poczucie w bliskiej relacji nie jest do końca sprawą jasną i jednoznaczą. Tutaj nie mam możliwości stwierdzić, że to jest czarne albo białe. Mnóstwo odcieni zmieniających się bardzo szybko. Paraliżuje mnie strach, ogromny i do tego niskie poczucie wartości, które zauważyłaś. Ale nie ukrywam, że jeśli uda się choć na chwilę zakneblować wewnętrznego krytyka, to bliskość drugiej osoby, jej przytulenie, głos, obecność, jest jak oczyszczający zimny prysznic pobudzający każdą komórkę, każdy nerw ciała do odczuwania czegoś zupełnie nowego, przyjemnego, czego jeszcze nie doświadczałam, dlatego mnie to przeraża. A dlaczego nie możesz niczego oczekiwać po tej relacji? Z drugiej strony żadne z was nie musi sie na siłę na nic nastawiac. Po prostu bądzcie sobą, spotykajcie się, rozmawiajcie, dzielcie swoimi przeżyciami, myslami, a wtedy myślę że zanim się obejrzycie pojawić się może coś więcej i wtedy może nawet facet zapomni o swoim murze obronnym który upadnie Co do niemożności współczucia i pocieszania, być może jest to taka sama kwestia jak z moimi uczuciami, o czym pisała bittersweet, czyli zamrożenie. Polecam Ci również artykuł, do którego link zamieściła we wcześniejszym poście.
  2. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Tak, przez rodziców. Obecna terapia nie jest moją pierwszą, ale chyba wreszcie umiem najlepiej nazwać to z czym mam problem. Za mną dopiero 2 sesje, raczkuję... Cóż, jeśli powiem Ci, że powinnaś uciekać to tak samo, jakbym mojemu potencjalnemu adoratorowi powiedziała "uciekaj ode mnie jak najdalej" i w sumie to wiem, że podświadomie tak robię, że go dystansuję. Mogę jedynie powiedzieć Ci, że takie zachowanie może być po prostu przejawem lęku przed bliskością, przed odsłonięciem swoich słabych stron, wystawieniem się na czyjąś łaskę, stanie się bezbronnym i zaufaniem komuś w nadziei, że nie wyrządzi krzywdy. Ale to są moje motywy; zawsze istnieje opcja, że facet z którym chcesz wejść w relację ma zupełnie inne powody. Musiałabyś go bliżej poznać, może bardziej szczerze porozmawiać. Nie wiadomo jednak czy on tego będzie chciał. A poza tym takie tematy są dosyć trudne i wymagają moim zdaniem powstania swego rodzaju intymności między ludźmi, co z kolei może prowadzić do waszego zaangażowania emocjonalnego w relację. Kwestia, czego Ty tak naprawdę oczekujesz po nim i po tej relacji, jakie są Twoje pragnienia, jak widzisz ten "związek" dalej?
  3. Wiadomość zostaje wysłana, lecz widnieje w folderze "do wysłania" dopóki odbiorca jej nie otworzy. Też miałam z tym mały problem ale ktoś mi wyjaśnił
  4. Dlaczego się krępujesz nawet patrzeć?
  5. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Niska to chyba za dużo powiedziane, moja "wartość" oscyluje gdzieś w ujemnych liczbach. Mniej niż zero.
  6. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    A wiesz dlaczego tak napisałam? Bo sama tak robię. I dlatego po części wiem jakim schematem działania on się kieruje, widzę to po prostu. -- 19 gru 2014, 14:54 -- Zaczęłam niedawno dopiero terapię ale nie wiem na ile mi to pomoże, bo odruchowo stawiam tak ogromny opór, że nie potrafię tego ogarnąć. Cokolwiek mi terapeuta nie powie, ja po prostu tego nie jestem w stanie przyjąć do wiadomości, nie na swojej osobie. Spotykam się z kimś...jakoś tak wyszło...niestety on się zaczął angażować emocjonalnie....ja czując to zaczęłam się wycofywać, czuję się w ogóle z dnia na dzień coraz gorzej, jestem przybita....on mówi, że jestem śliczna, inteligentna, że dobrze mu się ze mną rozmawia, że jestesmy podobni, że mu się podobam itd itp......uwielbia się przytulać.....a ja spinam się cała, mam ochotę jedynie się rozpłakać, krzyczeć żeby przestał to wszystko mówić, bo to nieprawda, bo jestem śmieciem, ciężarem dla każdego i nie zasługuję na nic. Czuję łzy pod powiekami, pieką, trzymam je dopóki nie zostanę sama a potem chcę wyć ile sił i nienawidzić rodziców za krzywdy. Jestem wrakiem człowieka, cynikiem, odgrodzonym od swoich uczuć, których po prostu nie ma. Nie szukam kontaktu z ludźmi, uciekam, nie chcę już żyć
  7. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Jakbym czytała o sobie....wszystko się zgadza, tak jak mówisz "Człowiek nie mając dostępu do tego co czuje, nie jest w stanie określić ani tego kim jest, ani czego potrzebuje, ani tego, czego pragnie i dokąd chce zmierzać w swoim życiu. Jego życie staje się ciągłą walką, albo ucieczką. Jest zmuszony do nieustannego ukrywania się i wzmacniania fałszywego obrazu siebie. I nawet jeśli ma świadomość, że coś jest nie tak (ale często nawet jej nie ma), to i tak nie jest w stanie nic zmienić, bo nie wie ani co zmienić, ani jak zmienić." Ale jak to odmrozić kiedy ma się poczucie, że jest to niemożliwe, niewykonalne zadanie.... -- 18 gru 2014, 19:33 -- Czy z tego można w ogóle kiedykolwiek wyjść?
  8. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Podświadomie facet chce czegoś więcej, związku, zaangażowania, bliskiej relacji, ale być może się tego boi, pragnie poczucia kontroli nad sytuacją i stawiając takie warunki, zasady i wymagania daje sobie złudne poczucie sprawstwa nad tym, co się między wami dzieje. Ale niestety chyba nie jest świadomy tego, że nie ma do konca wpływu na swoje uczucia a już tym bardziej na Twoje. Takich rzeczy nie da się upchnąć w ramy, ułożyć sobie plan, grafik relacji. To nie są biznesowe spotkania w wielkomiejskiej korporacji. -- 18 gru 2014, 16:09 -- Słuchajcie kochani, czy jest możliwe, że ja nie potrafię kochać?... Ostatnio się zaczęłam nad tym zastanawiać. Czuję się wyprana z uczuć. Pusta w środku. Zimna jak lód. Zblokowana. Nie potrafię się otworzyć na faceta, wyluzować przy nim do końca, być spontaniczna, radosna, przestać się pilnować i zacząć odczuwać....a nawet jak na ułamek sekundy mój obronny mur opadnie bo się zapomnę to szybko go ustawiam od pionu na nowo...on mnie pyta, dlaczego ja się tak zamykam w sobie usilnie i odgradzam. On to wszystko widzi i mówi mi, jak to postrzega. Przeraża mnie to jaka jestem. Czy ja nie mam uczuć? Moja babcia jest w szpitalu. Wszyscy dramatyzują, bo zaczęła się ze wszystkimi żegnać. A ja co? Nic. Wszyscy płaczą, a ja się nie umiem roztkliwiać, bo przecież babcia ma już swoje lata, a poza tym jak widzę jak cierpi w bólach i się męczy, to chyba lepiej żeby w końcu jakaś wyższa siła jej w tym cierpieniu ulżyła... Wstydzę się o tym mówić głośno, bo mogę wyjść na cyniczkę... Niedłu go święta. Cholerne dzielenie się opłatkiem. Wszyscy wielkie wzruszenia...a ja? Nawet choinki mi się nie chce ubrać, w ogóle mnie ta cała euforia nie rusza, dzień jak każdy inny, a przy opłatku znowu wystękam jakieś "wszystkiego najlepszego i dużo zdrowia" i tyle. Bez głębszych emocji. Co jest?
  9. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Teoria mówi, że kobieta prędzej czy później i tak się zakocha ze względu na wytwarzanie się podczas stosunku seksualnego oksytocyny. odpowiedzialnej właśnie za poczucie przywiązania i owo nieszczęsne zakochanie. Nie wiem jak to wygląda w praktyce, nigdy nie byłam w takiej relacji i raczej nie uważam, że dałabym radę podejść do seksu tak podmiotowo i traktować tak intymne i bliskie spotkanie z drugą osobą jedynie w kategorii rozładowania pierwotnych popędów. Aczkolwiek to moje prywatne zdanie, dla mnie po prostu musi być coś więcej żeby ten kontakt w łóżku był naprawdę wartościowym doznaniem; ale jeśli ktoś się w takiej relacji dobrze czuje, to ja osobiście nie potępiam -- 16 gru 2014, 19:37 -- Na pewno masz rację, kiedy pojawia się zbyt duża bliskość z drugim człowiekiem, czuję jak znowu buduję ten swój mur, próbuję się oddzielić bo wpadam w panikę. Dołek jest mi znany. Dobrze to ujęłaś. Wiadomo, czego się po dołku spodziewać, jak wygląda, jak przebiega, jak się z nim czuję, przed nim i kiedy mija. A tutaj pojawia się ktoś, kogo kompletnie nie znam i burzy mi cały mój wszechświat i robi mi bałagan w moim chaosie Piszesz, że nie chcesz związku. A jak to jest z Twojej strony? Jesteś pewna, że nie chcesz bliższej relacji? Dlaczego? Zgadzam się z Tobą również, że jednak bez uczuć się chyba nie da. Bez uczuć i bez emocji. One chyba nas przerażają, nie znamy tych pozytywnych, a niektóre kojarzą nam się tylko z lękiem, inne z kolei były w naszych domach zabronione do okazywania. Mętlik w głowie murowany, kiedy ktoś nagle okazuje nam swoje emocje i chętnie odbiera od nas również nasze idące w jego kierunku.
  10. Tak, jestem DDA. Przeszłam jedną terapię ale nie wszystko się udało przepracować. Teraz znów zaczęłam chodzić do psychologa. Jak widać, mamy podobne przeżycia i odczucia. Wiele wspólnych mianowników. Ale chyba najgorszy w tym wszystkim jest strach, paraliżujący i niskie poczucie wartości, trudność z uwierzeniem w to, że zasługujemy na prawdziwe i szczere uczucie od drugiego człowieka, który chce z nami być, nie poniżając nas w zamian, lecz przeciwnie...
  11. Z czego z kolei może wytworzyć się nawet swego rodzaju poczucie winy za to, że zostało się przez kogoś przytulonym, obdarzonym uczuciem. Jeśli w dodatku wydaje się to być uczucie czyste, szczere, bezinteresowne....wtedy już kompletnie nie wiadomo co się dzieje, jak to możliwe że ktoś nas czymś takim zdecydował się obdarzyć i czego będzie chciał w zamian? Czy potrafię mu też to dać? Czy umiem się odwdzięczyć? Czuję, że otrzymuję coś naprawdę ważnego i nie wiem co z tym zrobić, boję się to zepsuć, jakby to było coś delikatnego, jak ze szkła, które można wypuścić z drążacych ze strachu rąk i rozbić przez to o ziemię... -- 10 gru 2014, 09:38 -- Dokładnie tak. Jeśli nagle zauważymy, że wczoraj zostaliśmy przytuleni 5 razy a dzisiaj już "tylko" 3, to czy to oznacza, że już coś jest nie tak? Paranoja ale jednak ile potrzeba wysiłku, żeby walczyć z takimi myślami, bo przecież na zdrowy rozum to trochę irracjonalne -- 10 gru 2014, 09:40 -- Czuję się jak pasożyt, gotowy przykleić się w przytuleniu do swojego "żywiciela"; jak kula u nogi ciągnąca się za nim; czemu wciąż czuję, że mogę być dla kogoś tylko i wyłącznie ciężarem? Że to się nie może udać? Oczywiście w swoim własnym mniemaniu.
  12. Brałam już kiedyś i wróciłam do leku dobrze go wspominając. Nie miałam i nie mam uboków żadnych więc z mojej strony akurat polecam
  13. No i właśnie, takie przytulenie teraz potrafi wyłączyć myślenie, jeśli tylko uda się temu poddać. W końcu chociaż na chwilę wszystko wokół przestaje się liczyć, istnieć, chciałoby się w tym przytuleniu tak trwać i trwać w nieskończoność, czuć ciepło tej drugiej osoby, być otoczoną jego ramieniem i wiedzieć, że można się tu schować przed całym złem świata i czuć wreszcie bezpiecznie, być w pełni akceptowaną ze swoimi słabościami, że mogę nawet pozwolić sobie na uczucie bezbronności bo wiem że nie stanie mi się tym razem krzywda. Wiem jak to brzmi, ale takie są moje pierwsze myśli i odczucia po przytuleniu mnie przez kogoś, a tego przytulenia, takiego prawdziwego i szczerego, niewymagającego nic więcej, nie było już dawno. Ja się czasem boję właśnie, że stanę się zbyt natarczywa jeśli pozwolę sobie na odczuwanie wobec kogoś takich głębszych uczuć, jesli pozwolę się do siebie zbliżyć, wpuszczę kogoś za swój obronny mur... Boję się, że kiedy poczuję tak silne emocje, drugą osobę, przytulenie (wiem, wiem, coś mam nie teges z tym przytuleniem, ogromne braki ), to wtedy tak strasznie mi się to spodoba, że znowu poczuję ten tytułówy głód miłości i będę wciąż pragnąć więcej przy jednoczesnym poczuciu, że tego głodu się zaspokoić nie da, że to studnia bez dna i że miłość we mnie wzbierająca i napływająca będzie jednocześnie powodować ogromny ból i żal poprzez świadomość nieskończenie wielkiej wewnętrznej pustki...
  14. A skąd wiesz, że ci, z którymi się porównujesz są jak to ująłeś "zdrowi"? Uwierz mi, jak wiele jest osób zaburzonych lub mówiąc wprost "pokręconych" i to mocno, a nie zdajemy sobie z tego sprawy, dopóki ich nie poznamy bliżej. Ja im więcej poznaję nowych osób, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że posiadanie zaburzeń nie czyni mnie gorszym od innych. Ważne, żeby starać się nad sobą pracować. Jeśli coś ze sobą robisz, to już jesteś wygranym, bo działasz.
  15. Dokładnie to samo padło już na pierwszej sesji :) na razie jestem zadowolona, pani psycholog ma ciekawe podejście i dobrze mi się z nią rozmawia, czas na sesji przemknął niebywale szybko. Może wyda się wam to nieco dziwne, ale poczułam dziwną ulgę, kiedy pani psycholog powiedziała, że rodzice wyrządzili mi naprawdę krzywdę, że to prawda niepodważalna. Jak ja strasznie chciałam to usłyszeć. Żeby ktoś to powiedział, zauważył, ktoś poza mną przyznał, że wydarzyło się coś złego, co zaważyło na całym moim dotychczasowym życiu. Czekam z niecierpliwością na kolejną sesję.
  16. Również mam z tym ogromny problem, dlatego postanowiłam spróbować jednak terapii. Sama jakoś nie potrafię sobie z tym poradzić. Nie za bardzo potrafię dostrzec, na czym mogłabym się oprzeć i zacząć coś budować. Żyję w przekonaniu "mam jedną wadę: brak zalet". Nie wiem, jakie będą efekty, dopiero 1 spotkanie z teraputą za mną, ale mam nadzieję, że coś drgnie...
  17. "Nie można przejmować się tym co mówią inni, bo innych jest dużo, a każdy mówi co innego..." Wiem, w praktyce bywa trudne do zastosowania ALE nie oznacza, że niemożliwe :)
  18. Nie mam środków finansowych na to, by samodzielnie zamieszkać, a mama też sama miałaby ciężko - ze wspólnych funduszy tylko dajemy radę. Poza tym, miałabym wyrzuty sumienia, że się wyprowadzam i zostawiam ją samą. Wolałabym umieć zapomnieć o tym, co było, zmienić to. Tylko nie wiem jak. Jutro zaczynam terapię, może coś zaskoczy... Dobrze, że udało Ci się znaleźć wsparcie w osobie partnera. Podziwiam to, naprawdę. Ale chyba tego nigdy nie osiągnę, bo za bardzo wręcz panicznie boję się ludzi i zbyt bliskich relacji.
  19. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    No i taka prawda. Dlatego też nie umiem już nikomu zaufać i po prostu nie chcę się z nikim spotykać, bo ani nie czuję takiej potrzeby, ani mi to do czegoś przydatne, zbyt skomplikowane jeśli nie wie się jak ma wyglądać zdrowa relacja, a poza tym każda kolejna osoba jest niestety właśnie takim kimś, z kim w teorii nie chciałabym się wiązać. To już mnie przerasta. Unikam już ludzi jak ognia. Nigdzie nie wychodzę. Zdziczałam w domu kompletnie. Niedawno poznałam faceta. Widać, że mu zależy na bliższym pozaniu. Ale ja oczywiscie "syndrom ucieczki". Ciągle dopatruję się, co w nim jest nie tak, jakie ma wady, kiedy wyjdzie szydło z worka, czym mi udowodni, jaka ze mnie naiwna idiotka i będę sobie mogła powiedzieć "a nie mówiłam?!". Podszyta strachem, lękiem, niepewnością, poczuciem utraty kontroli...poznawanie drugiego człowieka, otwieranie się przed kimś...przeraża mnie to. Nie potrafię. Spytacie pewnie, czemu tego nie zmienię, nie zacznę nad tym pracować, może na terapii. Sęk w tym, że mam wrażenie uczucia pustki w środku, czyli nie mam i nie potrafię wzbudzić w sobie pozytywnych uczuć wobec drugiej osoby, jakiejś ciekawości, zafascynowania, chęci poznawania drugiej osoby. Nie mam na to ochoty, nie czuję potrzeby. Żadnej. Jestem zimna i pusta w środku. Poza tym, panicznie się boję relacji z innymi. Mozolnego odkrywania tej osoby w obawie, kiedy pojawi się coś, co wzbudzi lęk. Nie wiem też, jak powinna wyglądać zdrowa relacja, związek.
  20. No właśnie, jak pozbyć się tego żalu? Jeśli na dodatek mieszka się nadal z rodzicem, który całe dzieciństwo krytykował (mimo, że teraz już tego nie robi, ale uraz został). Poza tym, przez takie "wychowanie" nie jestem w stanie zbudować z nikim bliskiej relacji, więc nie mam żadnych szans na zdobycie partnera, który by mnie wspierał.
  21. Może po prostu jakoś podświadomie masz im za złe, że zburzyli idealny obraz wspaniałych rodziców, za jakich ich uważałeś. Te kilka "wysepek zła" jest jak brudna plama na nieskazitelnie czystej dotąd tkaninie, psuje całość, budowany przez lata wizerunek?
  22. Wiem, że wymagałoby to pewnego nakładu finansowego, ale może dałoby się np.dobudować obok taką klatkę schodową, żeby mama miała swoje własne wejście na piętro, a Ty na dole? Żebyście nie musiały się mijać, zawsze mogłabyś sobie zamknąć drzwi na klucz jeśli chciałabyś mieć spokój i czas dla siebie. Chociaż takie przerabianie domu nie zawsze jest możliwe i oczywiście kasa -- 29 lis 2014, 15:59 -- Być może jest tak, jak mówisz. Bo np. powiem na swoim przykładzie, ja mimo wszystkich złych doświadczeń ciągle rodziców tłumaczyłam, usprawiedliwiałam, doszukiwałam się tych "wysepek dobra", w ten sposób ich oczyszczając z zarzutów a nawet idealizując, a umniejszając swoją rolę, znaczenie i wartość.
  23. Tylko z naszego punktu widzenia, jako dziecka danych rodziców, trudno jest ocenić ich bez udziału emocji. W końcu nie byliśmy chłodnym obserwatorem wydarzeń, lecz przez wiele lat ich bezpośrednim uczestnikiem, na którego oddziaływali.
  24. Warrior11, z ojcem nie mieszkam od jakiegoś czasu, tylko z matką. A jak jej nawet powiem o czymś, co przychodzi mi na myśl z dzieciństwa, że sama mnie nauczyła takiego myślenia, to ona mówi że jestem pamiętliwa, że jej wytykam teraz, że przecież chciała dobrze, że nic już się nie da zmienić przecież z przeszłości, że ona musiała sama sobie w zyciu radzić, że jej nikt nie uczył tylko kazał, albo że nie było takiej sytuacji tylko sobie wymyśliłam... Odruchowo łapię się na tym, że czasem właśnie traktuję ją tak samo, jak ona mnie kiedyś. Podkreślam KIEDYŚ, bo teraz jest inna, z tym że teraz to mi już to zwisa że tak powiem...już nie wierzę. Wyryli mi w dzieciństwie że jestem głupia, beznadziejna i nieporadna. Zresztą, nawet nie chce mi się z nią teraz o tym rozmawiać, bo w sumie co mi to da teraz, obecnie? Jeśli jest jakaś szansa na zmianę, to może tylko z jakimś b.dobrym terapeutą. Jutro mam wizytę u psychiatry, może porozmawiam o tym. Pozdrawiam
  25. Cóż, ZA kasę chorych faktycznie próbują leczyć, nie to co NA kasę chorych. Na dodatek w mediach szumią jaka to ważna jest profilaktyka, że powinno się robić regularnie badania kontrole itp. itd. A idź do lekarza się przebadać, to popukają w czoło i "proszę nie wymyślać, skoro nic nie dolega". Ja w końcu zmieniłam lekarza rodzinnego i teraz nie narzekam. Ale trudno czasem znaleźć kogoś, kto widząc że ma się za sobą (lub jest w trakcie) leczenie psychiatrycznego potraktuje poważnie a nie jak hipochondryka.
×