Skocz do zawartości
Nerwica.com

noszila

Użytkownik
  • Postów

    548
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez noszila

  1. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    A czego się boisz z tym przytuleniem? Co Cię powstrzymuje? A próbowałaś np podejść do tego tak, żeby pomysleć że jednak się przytulisz i zobaczysz co tym razem poczujesz? A jesli nie będzie ok to trudno, może to nie ten dzien. Następnym razem może być lepiej?
  2. Mam podobny problem i takie podejście obojętności sprawia, że właśnie wszystko się ze mnie wyrywa.Ignorowanie po prostu pozwala temu płynąć.
  3. A co to znaczy "prawdziwy"? Zgodny z czym? Co do wyglądu i urody człowieka nie ma raczej pojęcia "prawdziwy". Jest tylko "podoba mi się" lub "nie podoba". Twój obraz po prostu jest, a jaki to zalezy od tego, kto na niego patrzy, z jakiej perspektywy, jakie ma poglądy, upodobania, co lubi w innych, a nawet jaki ma dziś nastrój. Twój obraz po prostu jest. - jaki? Sam nadaj mu wartość taką, jaka pozwoli Ci spokojnie żyć. Podobno uroda jest pojęciem względnym a o gustach się nie dyskutuje. Każdemu podoba sie co innego (na szczęście bo byłoby kiepsko) i chyba tego trzeba się trzymać.
  4. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Musisz się zastanowić, czego tak naprawdę sama chcesz i oczekujesz od tej relacji. Zmuszanie siebie do czegokolwiek na dłuższą metę stanie się po prostu męczące. Nie jest chyba dobrym przytulanie sie do kogos na siłe, jesli nie czuję się ku temu żadnej ochoty. Co innego jednak, jeśli pragnienie wewnątrz człowieka jest, tylko ma się jakies opory, które trzeba stopniowo powooooli przełamywać. Wtedy warto troszke się przycisnąć i zmusić, uczyć się czerpania przyjemności z tego kontaktu i dawania jej też drugiej osobie. A chyba ta relacja nie jest Ci też taka obojętna, bo jednak sama piszesz "bliższa relacja"
  5. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Z mojego punktu widzenia to on ma ochotę na ten kontakt i to bardzo i pewnie gdzieś tam w środku chciałby żeby to się rozwijało ale być może widząc, co zaczyna się z nim dziać, co zaczyna czuć, po prostu się boi i nie chce dopuścić do dalszego rozwoju uczuć i dlatego ucieka ucina rozmowy, nagle załącza mu się czerwona lampka i szybko próbuje założyć zbroję, wyciągnąć tarczę, osłonić się przed tym. Jak dla mnie to jego zaprzeczanie o uczuciach świadczy przeciwnie właśnie o tym, że ma ogromne pokłady uczuć i pragnienie bliskości tylko się tego baaardzo boi. -- 14 sty 2015, 10:37 -- Heh ogarnąć się, gdyby to było takie proste Wiem, że masz rację, że to bedzie to całe samospełniające się proroctwo; że wmawiając sobie że coś schrzanię w końcu będę to realizować. Ja się chyba boję, że jak minie ten okres zakochania, oddziaływania na mózg różnych substancji wtedy się wytwarzających i wpływających na wyłącznie pozytywny sposób postrzegania drugiej osoby bez dostrzegania wad, to nagle on zobaczy, ile mam niedoskonałości, wad, problemów, niedociągnięć i co wtedy? Teraz jest fantastycznie. Wszystko super. Zakochanie. Same plusy. Facet jest po prostu wspaniały dla mnie, dba o mnie, troszczy się. Tylko głupi lęk przed tym, że wszystko co dobre na pewno kiedyś się skończy i to z wielkim hukiem bo nie zasługuję na happy end.
  6. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Zgadzam się z Tobą, ale wiesz, obecnie staram się usilnie walczyć ze swoimi słabościami i mam wiele trudnych do zniesienia chwil słabości, zdołowania, nienawiści do samej siebie, ale jednocześnie tak dobrze jest mi z tą drugą osobą, że mimo tych trudności jakoś w tym związku trwam. Zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie w końcu coś zepsuję, zniszczę bo zbyt wiele mi brakuje do normalności, ale pragnę chociaż kilku jeszcze chwil tej radości i zapomnienia z tą drugą osobą... Nie chcę tej osoby ranić, staram się, wciąż towarzyszy mi strach, że w każdej chwili on może stwierdzić, że już nie daje ze mną rady....ale jeszcze nie teraz... -- 13 sty 2015, 17:57 -- Ale czego nie rozumiesz bardziej konkretnie? Spróbuj opisać dokładniej, co Cię teraz gryzie.
  7. zupapomidorowa, podpisuję się pod tym, to racja. Przypomniało mi to mojego byłego faceta, który mówił, że jak zamieszkamy razem to się zmieni, a potem że jak będziemy dłużej razem po ewentualnym ślubie to się zmieni...takie gadanie, żeby tylko dać mu spokój. Skoro chce poprawy jakości związku i waszego dobra to niech zmiana nastąpi TU i TERAZ. Niech nabierze dystansu, popracuje nad sobą na terapii, zobaczy ile może stracić jeśli nie zmieni swojego zachowania. I wtedy jeśli zrozumie swoje zachowanie to możecie próbować pomalutku od nowa budować wasz związek, zaufanie, ale w tej chwili uważam, że odseparowanie się od niego będzie dla Ciebie najbardziej zdrowe i wskazane. A uwierz mi, że wtedy dopiero widać, czy komuś naprawdę zależy, czy tylko dotychczasowa sytuacja była dla niego po prostu wygodna. -- 17 sty 2015, 17:29 -- No nie daję rady...jest z dnia na dzień coraz gorzej...znowu nie mam siły wstać z łóżka, zrobić cokolwiek, głowa mi pęka od tych okropnych "głosów" mówiących jaka jestem beznadziejna. Znowu mam ochotę iść po żyletkę. Tak dawno tego nie było. Mam wrażenie że widok krwi by pomógł, ale nie wiem czy by się na tym skończyło. Nie chcę znowu do szpitala. Chcę umrzeć
  8. W czasach szkolnych miałam tak samo. Po powrocie do domu razem z plecakiem zrzucałam z siebie cały ciężar udawania kogoś kim nie jestem, całą tą maskę, przyklejny uśmiech. Padałam na łóżko i zdarzało mi się spać do samego wieczora. Potem odrobienie lekcji na szybko i byle jak i dalej w sen. Zbyt wiele wysiłku kosztowało mnie trzymanie siebie w ryzach w szkole, robienie dobrej miny do złej gry. To strasznie męczy. W domu człowiek czuje się jak po ciężkim treningu.
  9. Podpisuję się pod pytaniem, bo mnie to też ciekawi. A zwłaszcza, że skoro niektóre leki tak długo są w naszym organizmie, to czy zdrowe jest po odstawieniu jednego leku zaraz wchodzić na inny? Czy ktoś się orientuje jak jest z trwaniem w organizmie esci i trazodonu?
  10. Zupapomidorowa zgadzam się, że Twój facet przesadza i to poważnie. Czy on Ci w ogóle nie ufa? Przecież zaufanie i szczerość to podstawa zdrowej relacji. A jeśli on Cię tak sprawdza i doszukuje się pretekstów do wywołania awantury, to znajdzie je, choćby miał je sobie sam wymyślić. A przecież masz prawo do odrobiny prywatności i swojego własnego miejsca, tego swojego "kawałka podłogi". Piszesz na forum, myślisz o kolejnej terapii, szukasz pomocy, a co on robi żeby poprawić jakość waszego związku? To przykre i naprawdę apeluję również o ostrożność, bo to się zaczyna robić mocno nieprzyjemne co on robi z Tobą -- 10 sty 2015, 10:06 -- Cieszę się, że ta słabsza chwila minęła. Oby takie gorsze momenty były tylko jak to nazwałaś "wypadkiem przy pracy" :) pomysł z drzemką tez myślę, że całkiem dobry, bo chwila snu pomaga się zregenerować i uciszyć myśli. Próbuję też czasem tak robić, ale zdarza się niestety, że albo nie moge zasnąć albo po chwili budzę się i duszę, serce mi wali jak głupie i trudno mi złapac oddech Ostatnio mam znowu takie gorsze noce, że śpię takim półsnem, kręcę się non stop właśnie bo czuję taki lekki ucisk na sercu i bardzo nieprzyjemne drżenie kończyn, zarówno rąk jak i nóg, które chwilami wywołuje napinanie mięśni...
  11. Utarty tekst, ale...jutro będzie lepiej... Nic mądrzejszego nie przychodzi mi do głowy a wiem, że czasem po prostu trzeba te gorsze chwile przeczekać, przetrzymać. Czasem wielkim sukcesem jest po prostu nie dać się im ponieść. Wytrwać aż miną. -- 09 sty 2015, 22:04 -- Może się przyda: http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/poradnia/art,309,jak-pokonac-nerwice.html
  12. Coś się stało konkretnego, czy po prostu przyszły złe myśli nagle?
  13. Hmm to całkiem sporo czasu. Przyznam, że zaczynałam kilka terapii i żadna nie trwała tak długo, często stwierdzano że już wszystko zostało omówione. Teraz dopiero miesiąc jestem na terapii więc początki. W takim razie muszę być bardzo cierpliwa. W sumie, trudno żeby nagle ot tak zmienić 20parę lat życia o 180 stopni... Chciałabym umieć tak sobie przestawić w głowie, żeby umieć wierzyć temu facetowi w jego wszystkie dobre słowa o mnie. Ja wiem, że on nie ma powodu, żeby kłamać; wiem, że mu na mnie zależy, bo to widać, ale jednak gdzieś pojawia się odruch takiego zaprzeczania. Wiem, że muszę próbować po prostu cieszyć się z tego, co mówi, przyjmować to za nową lepsza prawdę, że to jest tu i teraz, obecnie, lepsze, bez tego co było kiedyś.
  14. Właśnie ja tego chcę, potrzebuję tylko nie umiem tego przyjmować, nie umiem się z tego cieszyć, jakby mi się nie nalezało -- 09 sty 2015, 17:47 -- A długo uczęszczałas na terapię? Po jakim czasie poczułaś, że coś się zmienia na lepsze?
  15. Wydaje mi się, że pani psycholog do której uczęszczam od niedawna, jest całkiem dobra. Na pewno się stara. Ale dopiero kilka sesji minęło. Głównie skupiamy się wokół tematu mojej relacji z matką. Kwestia mojej samooceny jest w ogóle trudnym tematem, bo nawet ciężko i o niej mówić na terapii. Tutaj na forum to dużo łatwiejsze, a kiedy siadam naprzeciwko pani psycholog pewne rzeczy nie chcą mi przejść przez gardło, boję się reakcji tej osoby...zapominam, że to psycholog a widze po prostu drugiego człowieka, który może wyśmiać moje dziwactwa. Na dodatek mam paskudne huśtawki nastrojów. Jednego dnia jestem w wielkim dole, mysli o okaleczeniu, o bezsensowności swojego życia, płaczę, mogę leżeć lub spać godzinami i czuję się okropnie. Następnego dnia z kolei tryskam humorem, idę na miasto, robię niezbędne zakupy, sprzątam mieszkanie, słucham muzyki... Czasem takie zmiany mam nawet w ciągu jednego dnia
  16. Może coś w tym jest. To trochę jak ruchome piaski, kiedy się za bardzo szamoczę, wciąga mnie bardziej i silniej.
  17. Postaram się konkretnie. Chodzi mi o to, że z jednej strony mówi się, że z negatywnymi myslami na swoj temat należy walczyć, odrzucać je, przerabiać na pozytywne, zaprzeczać im, racjonalizować. A z drugiej strony że walka na siłę tylko te myśli podsyca i że lepiej czasem odpuścić i pozwolić im swobodnie płynąć aż się wyczerpią...
  18. Pięknie piszesz, to prawda i cieszy fakt, że tak dobrze sobie radzisz i podejmujesz walkę ze swoimi słabościami i to walkę, w której wygrywasz. Co do metafory mydlanej bańki, to też sie na tym łapię z tą różnicą, że mnie ta bańka mimo swojej ciemności nadal przyciąga, bo jest tam właśnie ciemno, pusto, cicho, bez tych wszystkich bodźców z zewnątrz, paradoksalnie bezpiecznie bo wszystko w niej jest znane. Izolacja. Nie-odczuwanie. Mówicie, żeby nie walczyć na siłę z tym głosem, żeby się wygadał to szybciej odpuści...że walka tylko go wzmacnia. Gubię się w tym czasem. Może powinnam sobie pisemną instrukcję stworzyć, jak postępować w sytuacji natarcia krytyka...
  19. Boję się powiedzieć wprost "słyszę głos" bo wiadomo jak to zabrzmi
  20. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    A to akurat rozumiem. Też się boję tego wszystkiego, co poza uczuciami, bo w sumie te przyjemności związane z byciem z kimś, przytulanie, chodzenie do kina etc. są fajne i stosunkowo proste, ale przeraża mnie ta cała reszta, rzeczywistość, codzienność, walka każdego dnia. Mam własnie też takie myśli typu "sama ze sobą nie mogę sobie poradzić a co dopiero ogarnąć związek, własną rodzinę....".
  21. Staram się nie powtarzać sobie już takich złych, negatywnych komunikatów, tylko problemem jest głos krytyka, który pojawia się w głowie zanim zdążę się zorientować i którego nie zawsze umiem zagłuszyć. Czuję się jakby mi ktoś siedział w głowie albo za uchem i ciągle coś powtarzał a ja nie wiem jak to wyłączyć
  22. Brakuje mi siły, wiesz, już wiele lat walczę z tym nieustannie i czuję się zapędzona w róg bez wyjścia. Nie umiem ruszyć z miejsca, w którym się znalazłam. Ciociu Arashko tylko się nie denerwuj niepotrzebnie, bo szkoda Twojego zdrowia a nie chcę żeby znów zrobił się off-top i niepotrzebna nerwowa dyskusja
  23. Ehh i znowu się zaczyna... Anna_222 jeśli dobrze pamiętam. Tym razem trola karmić nie będę, nie licz na to.
  24. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Chyba masz rację. Dodałabym jeszcze, że wyznanie miłości to też takie zmniejszenie przymusu kontroli nad relacją, wrzucenie większego luzu, dodania spontanu. Co oczywiście jako nowe sprowadza się tak czy tak do strachu.
  25. Przestawienie wartości...mam taki ogromny opór przed tym i gruby mur, że nie wiem czy to jest wykonalne, dlatego coraz częściej myślę, że jednak nic a nic się nie da z tym zrobić i zmienić. Mówisz, że już nie potrzebujesz tych ryzykownych zachowań, czyli po prostu jakby znalazłaś w życiu inne, które Ci je zastąpiły, a które są bardziej zdrowe ?
×