Skocz do zawartości
Nerwica.com

noszila

Użytkownik
  • Postów

    548
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez noszila

  1. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Wiesz, od czegoś trzeba zacząć. Minimalizowanie skutków to pierwsze kroki. Dla niektórych zarazem ostatnie, co trzeba zaakceptować, jeśli chce się jakoś dalej funkcjonować w społeczeństwie, z względnym zadowoleniem z życia. Niektórzy jednak moim zdaniem mają szansę na naprawdę spore wyjście z cienia syndromu DDA lub wykorzystania niektórych cech, nieco przeformułowując je na cechy pozytywne. Jeśli nie satysfakcjonuje Cię taka opcja, to próbuj dążyć do zlikwidowania cech syndromu DDA. Pamiętaj jednak, że nie wszystkie one są złe, że w odpowiednim natężeniu mogą być nawet przydatne, że wiele ludzi tzw "normalnych" również je posiada i że wreszcie są one częścią również osobowości danego człowieka.
  2. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Coś o tym wiemy z doświadczenia
  3. Gdybyś mógł dookreślić, kogo uważasz za niedojrzałe dziecko? Moim zdaniem ani wiara w miłość ani też jej podwarzanie nie jest oznaką nie/dojrzałości. To raczej kwestia wychowania, światopoglądu, przebytych doświadczeń - wiele czynników może się na to składać. Ale osobiście za kluczowe nie uznałabym tu dojrzałości (a o jakiej w ogóle mówisz? emocjonalnej, fizycznej, duchowej?). Nie wiem czym jest hasło które podałeś, więc nie będę się na ten temat wypowiadać, bo to dla mnie abstrakcja. Cóż, napisałam o tym, co DLA MNIE kojarzy się z miłością. Jeśli dla Ciebie to uczucie jest równoznaczne wyłącznie z seksualnością, prokreacją, przedłużeniem gatunku, atrakcyjnością fizyczną, podejściem podmiotowym - Twoje prawo, ale moje z kolei mieć odmienne zdanie. Skoro nie byłeś w związku, skąd taka ogromna i nie podlegająca dyskusji wiedza na ten temat u Ciebie? Skąd to przekonanie o swojej jedynej słuszności? "Nie jestem atrakcyjny" - może tylko w swoim mniemaniu? A czemu uważasz zresztą, że to najważniejszy wyznacznik i kluczowy dla faktu znalezienia partnerki? Atrakcyjność to przecież nie tylko cechy fizyczne. Nie zawsze przyciąga nas do kogoś wygląd, który nie da się ukryć z wiekiem podlega zmianom, niekoniecznie korzystnym. Krótko mówiąc uroda przemija i dobrze, żeby zostało w nas coś jeszcze, czym zainteresujemy na kolejne lata swojego partnera. Spróbuj do tego podejść w ten sposób. Na pewno masz przecież wiele ciekawych cech charakteru czy zalet, zainteresowań, które czynią Cię atrakcyjnym i godnym bliższego poznania. Co do materialnego podejścia do związku - zasugerowałam się tą wypowiedzią: " Generalnie kobiety bardzo często wchodzą w związki, które ich nie satysfakcjonują. Po prostu im się to opłaca". Ale jeśli źle to zinterpretowałam, to w sumie pocieszające.
  4. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Wyleczyć niekoniecznie, ale można nauczyć się z tym żyć i zminimalizować skutki oddziaływania syndromu na życie.
  5. Bo nie oszukujmy się, żadne ideały nie istnieją. Może tylko w naszych głowach, wyobrażeniach i pragnieniach. I tu czasem tkwi problem. Człowiek uważa, że miłość prawdziwa powinna trwać wiecznie, być bezproblemowa, że zakochani nie powinni się kłócić, sprzeczać, mieć zawsze to samo zdanie, no po prostu sielanka, idylla, utopia że aż po.rzygać się można... Potrzebna jest chemia, adrenalina, jakieś zmiany, ciągła praca nad związkiem. To nie jest tak, że miłość przychodzi pyk! i jest i już teraz nic nie trzeba robić bo do konca zycia będziemy patrzeć sobie w oczy z szerokim uśmiechem dopóki kredyt nas nie rozłączy.... Ktoś, kto podchodzi do tematu wybierając związek z daną osobą jako "brak alternatywy" nie kocha i nie szanuje drugiej osoby i chyba w pewnym sensie również siebie. Dlaczego tyle problemu z tą miłością? Myślę, że po prostu wszyscy mamy zupełnie różne i często niestety błędne wyobrażenia na jej temat a do tego zbyt wygórowane względem tego uczucia oczekiwania.
  6. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    o ile potrafi się wyciągać jakąś wiedzę z tych doświadczeń. Z tego co widzę, u DDA wyraźna jest tendencja do pchania się nieskończoną ilość razy w podobne, toksyczne relacje, bo "tym razem będzie inaczej". To prawda, masz rację. Dlatego uważam że konieczna jest odpowiednia terapia i ciągła praca nad sobą, żeby nauczyć się właśnie wyciągania tej wiedzy o której mówisz, bo owszem takie proste i oczywiste to nie jest, aczkolwiek wiem z własnego doświadczenia, że jest to możliwe i osiągalne, chociaż wymaga zaangażowania i dużo chęci.
  7. Ale w momencie opuszczenia większość osób tak to odczuwa, że miłości już nie ma ... to subiektywne odczucie, ale dla tej konkretnej osoby, jakie to ma znaczenie, że miłość gdzieś tam istnieje, jak jej się świat zawali ? Oczywiście, zgadzam się z Tobą, że w takim momencie wszystko traci sens, człowiek jest zły na cały świat, na siebie i nie rozumie co się stało i bez wątpienia od razu myśli, że miłości po prostu nie ma. To,co napisałam, uważam że powinno się pojawić w głowie kiedy już uda nam się poradzić sobie z cierpieniem po rozstaniu. To tak samo jak z żałobą po stracie bliskiej osoby. Początkowo jest złość, żal ale z czasem trzeba starać się to wszystko zrozumieć, zamknąć i zostawić za sobą i ruszyć do przodu by nie tkwić w tym jednym niszczącym przekonaniu na wieczność bo w ten sposób zamykamy się na nowe szanse.
  8. A dla mnie to nie jest "dobranie się dwóch sierot" lecz związek osób, które połączyły podobienstwa, wspólne zainteresowania, pasje, nawyki, zamiłowania do tych samych miejsc, piosenek, filmów, posiłków... Prawdziwie kochająca osoba nie wchodzi w związek z myślą "chciałabym lepszego ale nie da rady". Taka osoba myśli "on/ona jest najlepszym co mnie spotkało i dlatego chcę z nim/nią być". -- 25 mar 2015, 17:29 -- Ale ekspert od kobiet Na jakiej podstawie tak twierdzisz ? Wydaje mi się, że Hitman został przez taką kobietę skrzywdzony (być może nie jedną) i dlatego teraz generalizuje na cały żeński gatunek materialne podejście kobiet do związku
  9. Zgorzkniałość, żal i tęsknota przez was przemawia i zaprzeczacie istnieniu miłości pewnie dlatego, że sami jej po prostu nie doznaliście ze strony innych osób, albo kochaliście bez wzajemności. Tylko proszę, nie denerwujcie się na mnie za te słowa, bo jeszcze do niedawna właśnie z wyżej wymienionych powodów prezentowałam takie samo stanowisko jak wy jeśli chodzi o kwestię ewentualnego istnienia miłości. Dziś staram się w miarę możliwości nie robić głupst i nie dawać facetowi powodów do tego, by mnie zostawił bo każdego dnia boję się tego opuszczenia; gdyby nagle powiedział że mnie już nie kocha - nie oznaczałoby to, że miłości nie ma, ale że nie zawsze trwa tak długo jak byśmy tego chcieli. I boję się przestać bać by nie przestać się starać - ot taka filozofia.
  10. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Co nadal nie oznacza, że zawsze już tak musi być. Ehh gdybyś wiedział, ile ja poznałam po drodze osób, których nigdy w życiu nie chciałabym poznać....gdyby dało się cofnąć czas.... ale wszyscy oni uczą nas czegoś, dzięki takim doświadczeniom można bardziej docenić w końcu tą właściwą osobę, kiedy się już pojawi.
  11. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Po prostu mówię, jak to wygląda z mojego dosyć już głębokiego też doświadczenia. Tak, jak wcześniej pisała Storożak, pewne rzeczy a czasem niestety i osoby i to co mówią, trzeba mieć w tyle... Ty piszesz, że czasem nie odzywasz się, żeby kogoś nie urazić. Ale czy ktoś inny tak mocno zastanawia się nad swoją wypowiedzią, żeby nie urazić Ciebie? Przecież to, że chcesz wyrazić swoje zdanie to Twoje święte prawo, a jeśli zrobisz to w normalny, kulturalny sposób (w co wierzę i jestem pewna opierając się na obserwacji Twojego stylu pisania) to nic się nie stanie. A jesli ktoś poczuje się nawet dotknięty, to być może jest przewrażliwiony. Nie szukaj winy w sobie. Pozwól samej sobie na wyrażanie siebie i na uczenie się tego właśnie na drodze doświadczeń, ciągłych prób bo inaczej tego się po prostu nie da zrobić. Mówisz, że milczysz i obawiasz się że inni uważają Cię za "tępaka" jak to ujęłaś. Powiem znowu ze swojego doświadczenia, że kiedy ktoś się w towarzystwie nie odzywa, to inni raczej nie myślą, że ktoś jest "tępy", ale że np nie odpowiada mu towarzystwo obecnych, nudzi się, źle czuje, nie chce uczestniczyć w rozmowie. A chyba takich skojarzeń wywoływać też nie chcesz? :) próbuj włączać się do rozmowy, a zobaczysz że nic zlego się nie stanie - przeciwnie. Bardzo dobrze to ujęłaś zapamiętaj to, co sama świetnie napisałaś, powtarzaj sobie i działaj koniec z takimi smutnymi założeniami. -- 23 mar 2015, 17:47 -- w moim przypadku coś takiego nie ma prawa się szczęśliwie zakończyć - zaprawdę powiadam Ci, powinieneś dostać po głowie za pisanie takich głupstw kto Ci naopowiadał, że nie masz prawa do szczęścia?? Jeśli Ty z góry zakładasz takie czarne scenariusze to ja się nie dziwię,że nie masz w sobie motywacji do działania ! Skoro nie wierzysz w powodzenie, to nie czujesz potrzeby żeby ruszyć z miejsca. Trzeba zmienić nastawienie. Wydaje mi się, że masz w sobie potencjał ale za grosz wiary w swoje możliwości...
  12. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    I właśnie w momencie, w którym również się poddałam, poznałam mojego obecnego faceta. Zupełnie na spontan, bez żadnego nastawiania się na cokolwiek; po prostu spotkaliśmy się i ....poszło Nic na siłę, czasem właśnie trzeba odpuścić i pozwolić żeby coś potoczyło się samo a dopiero w odpowiednim momencie temu pomóc.
  13. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Czyli podsumowując w największym skrócie: STRACH, LĘK - to wszystko nas blokuje.
  14. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Dwie osoby - mój facet i moja przyjaciółka - wiedzą naprawdę dużo. Przed facetem nawet trudno byłoby pewne rzeczy ukrywać bo z jednej strony często ze sobą spędzamy czas i rozmawiamy a z drugiej strony takie ukrywanie, oszukiwanie tej drugiej osoby nie wpłynęłoby w dłuższej perspektywnie korzystnie na naszą relację i jej rozwój. A przyjaciółka, jedna jedyna, taka z którą można pogadać o wszystkim i o niczym, o rzeczach ważnych i o głupotach, pożalić się i głośno pośmiać. Dobrze jest mieć takie osoby. I wiecie, czuję, że mi to wystarcza. Że te dwie osoby to wystarczającza liczba tzw. bliskich osób. A jednak. Są takie osoby. Mogę służyć przykładem - jestem DDA, ChAD, mam za sobą pobyt na oddziale w psych., trochę blizn na ciele od żyletek....a jednak znalazł się ktoś, kto chce być ze mną.... Również trudno mi w to uwierzyc, nadal uważam się za beznadziejny przypadek i nie wiem co będzie następnego dnia, tygodnia...ale dziś On jest obok. Myślę, że każdy ma szansę. Ryzyko wpisane w poznawanie ludzi. Jeśli nie zaryzykujesz, nie przekonasz się i możesz stracić okazję na zbudowanie lub pogłębienie z kimś relacji. A jeśli ktos nawet nie zrozumie, to ma do tego prawo, jesli tylko wyrazi je w zdrowy sposób. Jeśli natomiast wyśmieje - cóż, nie będzie to miłe, wiem, ale przynajmniej wiesz, że to zupełnie niewłaściwa, niedojrzała osoba z którą już nie musisz niepotrzebnie tracić czas. Czasem po prostu wyznanie przed kims swoich problemów sprawia, że dowiadujemy się, kto naprawdę jest tym za kogo się podaje.
  15. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Czyli jak to jest, wystarcza nam malutka liczba bliskich ale za to naprawdę zaufanych osób (2-3 osoby), czy jednak gdzieś w środku tęsknimy za gronem różnorodnych znajomych? Jak to u was jest? Ja miałam czas, w którym żałowałam, że nie nawiązałam zbyt wielu trwałych znajomości, tylko takie przelotne (nawet ze studiów) ale w końcu zaczęłam doceniać silną więź jaka wytworzyła się z kilkoma osobami, z którymi mam naprawdę częsty kontakt, jeśli nie w realu to przynajmniej telefonicznie lub sms.
  16. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Mi w zasadzie wystarcza relacja z facetem i rozmowy z przyjaciółką (jeśli chodzi o kontakty na żywo, w realu).
  17. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    No właśnie, masz rację, że to ruletka. I dlatego tak ważna jest jednak rozmowa i cóż, szczerość. Wiadomo, że dużo ryzykujemy, odsłaniamy się, wystawiamy na zranienie, ale musimy zaufać jeśli chcemy dać szansę komuś i sobie na coś fajnego. Jeśli nie zaryzykujemy, zostaniemy w obecnym stanie bez szans na zmianę. Być może znowu dostaniemy po tyłku, może ktoś nas wyśmieje i nie będzie nawet próbował zrozumieć naszych problemów. Może. Ale może jednak trafimy na kogoś, kto będzie chciał razem z nami, ramie w ramię zmierzyć się z tymi słabościami, które (mówiąc szczerze) mamy wszyscy. Nie ma człowieka bez wad i bez słabości, tylko niektórzy je wartościują i uważają, że "moje wady nie są takie złe, to co innego, z tobą jest gorzej". Trudno. Jego prawo ale i jego strata, że myśli tak ubogo i powierzchownie. Otóż to. Więc nie jesteśmy jako DDA tu jakimś wyjątkiem co może byc pocieszające bo faktycznie umiejętność rozmawiania kuleje u wielu osób. Potrafimy mówić, ale to nie to samo, co rozmawiać. Dlatego uważam, że zdając sobie sprawę z tego, że ma się w tej dziedzinie braki, trzeba próbować się tego uczyć na ile się tylko da. Byleby tylko mieć szczęście i znaleźć osobę, z którą można to wspólnie robić. Zgadzam się z Tobą, że w końcu trzeba o tym powiedzieć. Ja kilka razy ryzykowałam, z różnym efektem. Czasem żałowałam, innym razem nie. Ale staram się myśleć, że po prostu dowiedzialam się też sama przez to paru rzeczy o tym, jacy są ludzie i jak reagują. Na szczęście swojemu facetowi powiedziałam o moich przypadłościach zanim dostałam przy nim ataku lękowego. Dzięki temu w trakcie nie musiałam mu tłumaczyć co się dzieje, on nie był zaskoczony i w dodatku dzielnie mnie wspierał i pomógł uspokoić. Kiedy o tym powiedzieć? Chyba nie ma jednej odpowiedzi i przedziału czasowego. To zależy chyba od nas samych i od partnerów. Czasem chyba czuje się, że to już ten czas. Bywa że po troszku uchylamy rąbka tajemnicy. Może pojawiają się problemy i jesteśmy zmuszeni wytłumaczyć nasze zachowanie i sposób myślenia.
  18. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Właśnie nie, może ktoś da mi jakieś złote rady. Bo mi się wydaje, że ja w zwiąku strasznie ograniczam z jednej strony, a z drugiej strony ja nie daję się ani trochę ograniczyć Ha! I to jest pytanie za 100 punktów i chwała temu, kto na nie znajdzie odpowiedź!... Dużo chyba zależy od tej drugiej osoby też. Jeśli faktycznie jest szczera w zamiarach, ma dużo cierpliwości i chęci poznawania nas z całym naszym bagażem doświadczeń, to myślę że warto z tym partnerem rozmawiać. Mieć nadzieję, że nie wykorzysta naszych słabości. Nie pytać oczywiście nachalnie co chwila "czy ja nie za bardzo cię absorbuję? nie denerwuję? nie masz mnie dosyć? nie wchodzę ci na głowę?". Po prostu jeśli jest to już dosyć poważna i bliska relacja, wciąż się rozwijająca w tym dobrym kierunku to warto powiedzieć o swoich obawach i myślę, że jeśli partner będzie czuł się zbyt osaczony czy przytłoczony przez jakieś nasze zachowania, to znając sytuację (i nasze otwarte nastawienie do przyjęcia kilku słów opinii) porozmawia z nami o swoich odczuciach i spostrzeżeniach. Oczywiście, wiem, łatwo się mówi i nie oszukujmy się, to utopijna wizja, przesycona idealistycznie. Ale myślę, że próbować warto i szukać dla siebie dobrych rozwiązań. Jesli coś się nie sprawdziło to szukać dalej. Zawsze jest szansa że odkryjemy sposób na siebie. A jeszcze co do tego lęku o którym pisaliśmy wcześniej. Wczoraj tak patrząc na mojego faceta zdałam sobie sprawę z pewnej rzeczy. Poczułam, że chciałabym bardzo chociaż czasem, przez chwilę dać się ponieść uczuciom, wrzucić na luz, być spontaniczną, porzucić kontrolę i lęk ALE nie potrafię, bo boję się, że wtedy akurat kiedy ja się maksymalnie rzucę w ten wir, coś się zacznie psuć, coś się stanie, nie wiem co, ale coś nieprzewidywalnego co zacznie wszystko psuć, co pokaże że nic z tego nie będzie właśnie w momencie, w którym zdecydowałam się dać się ponieść emocjom. No i oczywiście obecne w mojej głowie "przecież i tak przyjdzie czas w którym on cię zostawi". Pojawia się myśl wspólnego zamieszkania, obowiązków domowych, kontaktów z teściami, dzieci (konieczność odstawienia leków!), praca - wszystko to na raz sprawia, że mam ochotę nakryć się po uszy kocem i jak dziecko udawać, że mnie nie widać... -- 16 mar 2015, 10:51 -- Jeszcze przyszło mi na myśl coś takiego jak "przyzwyczajenie". Trudno oddać się emocjom, rzucić w wir związku, bo boję się przyzwyczaić do tej sytuacji, bo wtedy właśnie mogę coś lub tego kogoś stracić. Mówiąc krótko - lepiej się nie przyzwyczajać, żeby potem strata tak nie bolała. Kolejny schemat...
  19. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Pojawia się strach przed utratą? opuszczeniem? U mnie to dominuje. Dokładnie tak i dlatego często wolimy zawczasu uciec i porzucić, żeby uniknąć bycia porzuconą....niezbyt mądre posunięcie ale wynika z przekonania, że prędzej czy później partner nas NA PEWNO zostawi, dlatego chcemy go zwyczajnie uprzedzić by uniknąć sytuacji bycia porzuconą.... A tu trzeba walczyć i starać się jak najlepiej i po prostu nie dawać powodów do tego. Tylko wiadomo że w teorii wygląda to dużo prościej niż w praktyce
  20. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Myślę, że masz rację. Emocjonalne zaangażowanie w ogóle zaczyna "uwierać" w relacji z drugą osobą, nie tylko w kwestii kontaktów seksualnych ale w ogóle. Chyba z uczuciami pojawia się strach i on wszystko jak zwykle komplikuje.
  21. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Czyli nie ma problemu z jednorazowymi przygodami? Czy tutaj włącza się Wam czerwona lampka "tak nie wypada, to niemoralne"? To chyba jest kwestia indywidualna. Mnie osobiście nie interesują jednorazowe przygody, po prostu nie pociągało mnie to jakoś. Ale trudno wypowiadać się za innych i generalizować. Uważam jednak, że stwierdzenie iż "DDA łatwo chwytają się niezobowiązujących kontaktów seksualnych" jest mocno naciągane...
  22. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Oj sprawia problem, czasem naprawdę ogromny. Co do rzekomo chętnych kontaktów seksualnych, to faktycznie nie wiem, czemu piszą tak jak mówisz. Myślę, że może chodzi o ewentualne kontakty z osobami, których faktycznie się nie zna i na których nam nie zależy? Schody zaczynają się wtedy, kiedy jakąś osobę darzymy głębszym uczuciem i wtedy kontakt fizyczny zaczyna nabierać innego znaczenia. Nie wiem. Tak sobie tylko gdybam. -- 12 mar 2015, 19:43 -- Chodzi Ci o to, że każdy facet z którym się wiążesz, tak? Hmm ja do tej pory trafiałam w takich samych facetów jak mój ojciec. Byli bardzo podobni i niejednokrotnie pukałam się sama w głowę i czyniłam sobie wyrzuty, jak niby mogłam być tak ślepa i wchodzić z kimś takim w związek albo w ogóle (nawet zaledwie kilka razy) ale jak mogłam się spotykać z taką osobą, widząc od pierwszego spotkania z kim mam do czynienia..... Obecnie mam wspaniałego faceta. Jest kompletnym przeciwieństwem mojego ojca. Kocham go bardzo i każdego dnia zastanawiam się, jak to możliwe że tym razem spotkałam kogoś, kto jest właśnie porządnym, dobrym, wrażliwym i kochającym człowiekiem. Widać, to jednak możliwe. Dlatego jestem pewna, że i Ty masz szansę kogoś takiego poznać, tylko trzeba po prostu próbować, nie zniechęcać się i starać się w miarę możliwości realnie oceniać od początku daną osobę. Porażki też nas czegoś uczą. Gdybym nie spotkała tych poprzednich, być może nie zauważyłabym w obecnym facecie tylu zalet i nie doceniłabym go tak. A jest wspaniały
  23. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Bo my często mamy poczucie, że jesteśmy osobami gorszymi, które wiele energii wkładają w to, żeby każdego dnia maskować swoje niedoskonałości, które to widzimy u siebie na każdym kroku. Zawsze w naszych głowach w porównaniach z innymi wypadamy gorzej. A tendencja do myślenia "kiedy mnie lepiej pozna i zobaczy jaka jestem naprawdę - zostawi mnie" - to chyba standard i większość się ze mną tu zgodzi. Kwestia "jaka jestem naprawdę" jest kluczowa. Ciągle wydaje nam się jako DDA, że nasi partnerzy JESZCZE nie widzą naszych rzekomych okropnych wad, ale wkrótce NA PEWNO je zobaczą i wtedy NA 100% odejdą. To taki błędny schemat myślowy. 1. Ja dowiedziałam się w sumie przypadkiem, nie wiedziałam w ogóle że istnieje coś takiego jak syndrom DDA bo najczęściej mówi się o alkoholizmie i wpływu uzależnienia na osobę nadużywającą a niestety temat cierpiącej z tego powodu rodziny jest nadal gdzieś tam spychany nieco na margines moim zdaniem. Mój psychiatra po kilku latach leczenia mnie na zespół stresu pourazowego nie widząc rezultatów wysłał mnie do psychoterapeutki, która już po 1 sesji stwierdziła, że jestem DDA i skierowała mnie na terapię dla takich osób. Możesz spróbować delikatnie zasugerować dziewczynie, że martwisz się o nią i chciałbyś poprawić jakość jej a przez to i waszego życia i dlatego poszukiwałeś informacji na ten temat i natrafiłeś na określenie "DDA" i zapytaj czy chciałaby może zagłębić się w temat, możecie przecież wspólnie szukać w sieci informacji na ten temat jeśli tylko dziewczyna będzie tego chciała. Jeśli odmówi, daj jej czas. Być może sama się zaciekawi i zacznie szperać w necie. 2. mój facet wie, z jakiej rodziny pochodzę i jakie w związku z tym mam problemy natury psychicznej. Nie wyobrażam sobie, żebym go o tym nie poinformowała, bo sprawia to że lepiej się dogadujemy bo on stara się być wyrozumiały wiedząc skąd mogą brać się moje niektóre zachowania i lęki. Ja również jestem przez to spokojniejsza, bo czuję że jestem z nim szczera, że on mnie faktycznie kocha znając moje słabości i czuję jego wsparcie każdego dnia. Akceptuje mnie z całym moim bagażem i pomaga mi również go nieść. 3. Ja nie mówiłabym wprost "wiem jak się czujesz" bo uważam że ktoś, kto nie przeżył tego samego co DDA po prostu zwyczajnie nie jest w stanie nas zrozumieć, może tylko próbować, może mówić "domyślam się że jest ci ciężko, próbuję zrozumieć powody twojego zachowania". Nie wiem jak inni się wypowiedzą ale ja osobiście nieco się irytuję kiedy ktoś mówi "wiem co czujesz"- bo niby skąd ma wiedzieć? DDA czy inne zaburzenie jest uzasadnieniem takiego a nie innego zachowania ALE nie jest usprawiedliwieniem dla wykorzystywania swojego zaburzenia do tego, by robić co się chce i nad sobą nie pracować. Bo nie o to chodzi. Ja podchodzę do tego tak, że powiedziałam mojemu facetowi jaka bywam z powodu DDA tylko po to, żeby nie był zdziwiony, zaskoczony moimi reakcjami, żeby za każdym razem nie dopatrywał się winy w sobie, żeby wiedział jak reagować, żeby pomagał mi uczyć się innych zdrowszych zachowań niż te które do tej pory znałam. Nie chodzi o to, że skoro jestem DDA i mam problemy to teraz musi mnie znosić bo ja się zmieniać nie będę.
  24. A przecież wielu ludzi „posiada” dzieci po to, aby czuć się kochanymi. Bo dzieci bardzo dużo, praktycznie wszystko, potrafią wybaczyć rodzicom. Dzięki temu wielu rodziców dożywa swoich dni w złudzeniu, że byli dobrymi rodzicami, a wiele dzieci przeżywa życie w fałszywym przekonaniu, że to, iż nie byli kochani, to ich wina i że nie zasługują na miłość. Wojciech Eichelberger
×