Skocz do zawartości
Nerwica.com

noszila

Użytkownik
  • Postów

    548
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez noszila

  1. Hmm jeśli po 2 tygodniach zacznie sie stabilizować to wytrzymam, nie jest to aż tak długi czas żeby tego nie ogarnąć. Do tego czasu owinę się poduszkami żeby nie obijać się od ścian Lekarka przepisała mi teraz nagle zamiast lamo Ranofren czyli olanzapine....na schizofrenię....nie wchodzę w to, boję się neuroleptyków, już raz miałam uboki po nich dosyć solidne. Chcę chociaż jakiś czas pobyć bez tej chemii, przypomnieć sobie jak to jest... dziękuję
  2. Hej, zmniejszałam dawkę o połowę a na zero jestem od mniej więcej 4-5 dni. Mdłości znoszę ale zawroty są straszne. Jakby mi się woda w głowie przelewała. Jak siedzę albo leżę jest OK ale chodzenie to wyczyn bo mnie "znosi" na ściany.......
  3. A co oznacza "cbt"? Domyślam się że chodzi o jakiś rodzaj terapii. Cyklopka, ale to PTSD miało miejsce 14 lat temu, tak długo utrzymywałyby się skutki? Miałam wtedy 13 lat i mój brat zginął w wypadku. Mam to raczej już dawno przepracowane.
  4. Od początku roku brałam Mozarin (esci) 10mg na dobę i Lamotrix (lamotrygina) 50mg na dobę. Odstawiłam. Jak długo będę mieć takie szalone zawroty głowy i nudności? Ile to może potrwać???
  5. Tylko ja już nie chcę takich uboków jakie przechodziłam z innym neuroleptykiem. Poza tym mam dosyć teraz zjazd po odstawieniu leków, ciągle kręci mi się w głowie i mam nudności. Nie chcę znowu wskakiwać w kolejne leki. Po prostu po kilkunastu latach faszerowania chemią mam dosyć. Nic się we mnie nie zmienia na lepsze, to tylko takie podtrzymywanie w marnej egzystencji.
  6. Tak szczerze to ostatnio znowu się pocięłam i wizytę u psychiatry odsiedziałam z trudem bąkając coś pod nosem. Chciałam stamtąd jak najszybciej wyjść i zaszyć się w domu, w swoim pokoju. Trudno mi rozmawiać z lekarzami. W przyszłym tygodniu mam sesję z moją psycholog; może ona coś mi naświetli w tej sprawie, może uzasadni mi jakoś decyzję lekarki, czym się zasugerowała... Chociaż obawiam się, że lekarka mogła doczytać, że na ostatniej sesji terapeutycznej powiedziałam, że cały dzień słyszę jakby ktoś za mną chodził i powtarzał te wszystkie teksty rodziców, że jestem głupia, niezaradna, do niczego itd itp.........powiedziałam wtedy dosłownie że czuję się, jakby zaraz po obudzeniu ktoś mi włączył w głowie głośno telewizor z głupimi reklamami i nie umiem tego wyłączyć........ No OK, przyznaję, jest tak, to prawda, nawet czasem kłócę się sama ze sobą, wyzywam na siebie, potrafię powiedzieć sobie "znowu coś spiep*****aś" po czym odburknę sobie "spier***aj, nie będę cię słuchać!" ale żeby zaraz w schizo mnie pakować? Mogła chociaż mnie ostrzec że w ogóle zmienia mi lek i na jaki a nie po prostu wręczyć receptę.... Wizyta za 2 tygodnie. Tego ranofrenu nawet nie wykupię, nie ma szans, nie będę tego brać, już miałam "przygodę" z neuroleptykami i nie dziękuję. Nawet jesli ma rację i to schizo....nie chcę takich leków...trudno...wolę umrzeć niż znowu pakować się w jakieś leki i kompletnie stracić kontakt z rzeczywistością, nawet jesli jest ona przeze mnie naciągana.....
  7. Ok, postaram się. Aczkolwiek nie mam zamiaru tego brać. Już raz miałam krótką przygodę z neuroleptykami które rozstroiły mój organizm w kosmos.
  8. Wiecie co? Bo czuję się teraz jak w jakimś matrixie. Nigdy nie brałam pod uwagę możliwości chorowania na schizo.... Już bardziej mi border zawsze pasował. Teraz jestem w jakimś szoku chyba i nie umiem się poskładać. Jakby mi ktoś strzelił w twarz, jakby wszystko się nagle rozsypało na drobniuteńkie kawałeczki, tak małe, że nie widzę szans tego poskładać, a jedynie zamieść na kupkę i wyrzucić do kosza. Ale z czego mam budować coś nowego? Skoro nie mogę ufać sobie a co za tym idzie innym? Matce na pewno nie ufam, zwłaszcza że ona wszystkiemu zaprzecza, jakbym naprawdę sobie wymyśliła wszystkie sytuacje i teksty które do mnie mówiła....
  9. Co za mną? Stwierdzenie PTSD, DDA, depresja, ChAD, border..........wczoraj wizyta u psychiatry. Dostałam nowe leki. Nie spytałam co to i na co. W domu sprawdziłam. Ranofren. Dlaczego dostałam neuroleptyk stosowany w leczeniu schizofrenii???? Kim ja jestem, w co i komu mam wierzyć??? Czuję się jak w obcym świecie, jakbym była niespełna rozumu i nie wiedziała, co jest teraz realne a co nie......
  10. Kochani, od początku roku przyjmuję mozarin (esci) w dawce 10mg na dobę oraz lamotrix (lamotrygina) w dawce 50mg na dobę. Chcę całkowicie odstawić leki. Doradźcie jak to robić, żeby możliwie złagodzić skutki odstawienia? Na razie zmniejszyłam lamo do 25mg i esci do 5mg na dobę ale nie wiem jak długo teraz działać na takich dawkach zanim całkowicie je odstawię? Pozdrawiam.
  11. Czasami mama mówi, że z nią nie rozmawiam, że duszę wszystko w sobie, że razem byłoby łatwiej coś rozwiązać ale ogólnie nie narzuca się, nie dopytuje, trzyma dystans. Na szczęście. Ma podejście takie, że jeśli JA będe chciała, to jej powiem o czymś, a sama nawet jeśli o coś zapyta, to jeśli nie uzyska odpowiedzi to nie dopytuje.
  12. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Raczej nie. Po prostu to jest wszystko, na co jest w tej chwili gotowy, na co go stać. Tyle jest w stanie zrobić bez strachu i lęku przed nieznanym i przed konsekwencjami. Zrobienie dalszego kroku wymaga odblokowania uczuć a z tego co mówisz, on próbuje je kontrolować więc boi się co wydarzy się kiedy pozwoli im swobodnie płynąć.
  13. To fakt, odstawianie SSRI przebiegało z różnym skutkiem a niektóre efekty uboczne zmuszały do szybkiego odstawiania. Może faktycznie zrobię tak jak mówisz, zwłaszcza że mam jeszcze tabletki 15mg więc mogę je akurat podzielić na pół żeby uzyskać 7,5mg co daje bardziej delikatne zejście o 2,5mg tak jak piszesz. Dziękuję bardzo za odpowiedź i poradę :) Pozdrawiam również.
  14. Zejście z 15mg na 10mg w zasadzie odczuwam jako pozytywne doznanie bo odniosłam wrażenie, że jestem nieco bardziej świadoma tego co się wokół dzieje, mniej "zamulona" mówiąc wprost. Czuję się ogólnie lepiej. Kilka razy zdarzyły się lekkie zawroty i momentami zaburzenia widzenia, taka mgiełka na oczach ale to wszystko jest chwilowe i dające się znieść. Ogólnie SSRI biorę z przerwami od około 10 lat. Jesli chodzi o escitalopram to brałam go około roku na przełomie 2011-2012, potem przerwa, próba z sertraliną (około miesiąca-silne skutki uboczne) i teraz od stycznia znowu Mozarin (esci). Chciałabym jednak spróbować go odstawić i zobaczyć, jak będę funkcjonować na samej lamotryginie, która moim zdaniem przyjemnie stabilizuje nastrój a nie otumania. Pozdrawiam.
  15. Przepraszam, jesli powielę pytanie, ale to dosyć mocno rozbudowany wątek i trudno trochę znaleźć pożądaną odpowiedź. Mam pytanie odnośnie odstawiania leku Mozarin (escitalopram). W styczniu zaczęłam przyjmować lek w dawce 10mg, po miesiącu podniesiony na 15mg. W zeszłym miesiącu (3 tygodnie temu) zeszłam znowu na 10mg. Po jakim czasie mogę spróbować zejść na 5mg a następnie przestać przyjmować lek w ogóle? Dodam, że od początku (od stycznia) przyjmuję też lamotryginę na stabilizację nastroju i z niej nie chciałabym na razie rezygnować.
  16. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Za długo było w miarę dobrze. Związek? Czuję się zmęczona i przytłoczona. Coraz częściej pragnę pobyć sama.
  17. Możesz się podobać i na pewno tak jest, bo czym innym jest Twoja subiektywna ocena a czym innym postrzeganie przez otoczenie. Wiem, że bardzo trudno jest uwierzyć w pozytywne komunikaty na temat swojego wyglądu czy osobowości, ale jeśli ileś osób ma o Tobie takie dobre zdanie, to czy nie warto im uwierzyć? Po co się na siłe sprzeciwiać miłym opiniom i komentarzom? Być może te osoby patrząc z boku, z dystansu, widzą w Tobie znacznie więcej, niż Ty sam. Czasem warto posłuchać innych, bo moga nam pokazać ciekawe rzeczy, na które sami byśmy obserwując siebie nie wpadli, bo miewamy klapki na oczach i skoncentrowani bywamy tylko na swoich niedoskonałościach, które imo ma KAŻDY z nas.
  18. W swoich oczach najczęściej wyglądamy gorzej, niż jest w rzeczywistości. Dokładamy sobie wad, niedociągnięć, braków. A pojawia się ktoś, dla kogo nie tylko nasz wygląd jest pociągający ale kto interesuje się tym, jaką mamy osobowość, zainteresowania, światopogląd itp itd.
  19. Ciężki temat. Pisałam już w innym wątku, że jestem z facetem kilka miesięcy i niby jest fajnie, przyjemnie, dużo pozytywnych chwil, doświadczeń, wspomnień... Ale kiedy złapię doła (tak jakoś bez powodu nawet) to zaczynam rozmyślać....że w sumie co będzie, jeśli jemu kiedyś wpadnie do głowy szalony pomysł żeby się oświadczyć? Jak mam zareagować? Przecież ja kompletnie nie mam potrzeby żeby wchodzić w związek małżeński. Nie czuję potrzeby bycia z kimś do końca życia. Mam wrażenie, że gdyby ten związek nagle się skończył, to powiedziałabym sobie tylko "no cóż, to było przecież do przewidzenia, trzeba jakoś iść dalej". I tyle... W dodatku przez te wszystkie lata wielu ludzi mnie bardzo zawiodło, również bliskie osoby (np. rodzice; wiadomo jak jest być DDA) i nauczyłam się radzić sobie sama. Daję radę z wieloma rzeczami. Drobne naprawy w domu czy w samochodzie nie są dla mnie żadnym problemem. Okazuje się, że czasem na siłę staram się czegoś nie naprawiać albo nie załatwiać, tylko udaję że mam z tym problem, żeby pozwolić zrobić to facetowi żeby poczuł że jest mi potrzebny a tak naprawdę poradziłabym sobie z tym sama. Wiem, bo często nie wytrzymuję i nie proszę o pomoc, działam sama. Lubię przebywać w jego towarzystwie, ale lubię też ciszę, samotność, leżenie SAMEJ w łóżku...czuję się czasem zmęczona tym związkiem, boję się że On dostrzeże to i zacznie się martwić. A ja mam takie huśtawki w tej materii....raz jest super, za chwilę chcę spokoju... Mam emocjonalne braki ale czy mam ochotę je uzupełniać z czyjąś pomocą? Nie wiem. Tyle czasu sobie bez tego radziłam, więc widocznie się da. Po co zmieniać coś na siłę?....Jak trwać w związku z przekonaniem, że w przypadku oświadczyn będę się zastanawiać, może nawet odmówię a na pewno nie dam odpowiedzi od razu? Czy to jest w porządku wobec Niego?
  20. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Bardzo spodobał mi się ten tekst. Wszystko pięknie i jasno, jakbym czytała o sobie. Wszystko się niestety zgadza.
  21. Łojeju ale postów się namnożyło! Nie nadążam za tempem rozwoju wątku A nie można po prostu uznać, że: Kto chce ten się seksi, a komu nie po drodze, to nie korzysta? Problem solved?
  22. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Dziękuję :) cieszę się, że mój post tak pozytywnie na Ciebie zadziałał
  23. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Jesteśmy ze sobą pół roku. Co jakiś czas mam chwile zwątpienia w siebie, ogarnia mnie strach, ale wydaje mi się, że jest to coraz słabsze i rzadsze. Może mniej jest takich silnych ataków typu "nie dam rady, muszę skonczyć ten związek" a raczej po prostu gdzieś z tyłu głowy siedzi sobie cały czas ten strach, że się nie uda, że JA zawalę, że JA schrzanię....staram się nie robić niczego złego umyślnie, nie sabotować, dać sobie czas, zobaczyć co będzie, zaryzykować. Kiedy czuję się źle, mówię o tym facetowi, mówię że nie damy rady, że wszystko zepsuję, że to nie ma sensu. Ale tak jak zauważyłaś, tłumaczyłam mu (i nadal to robię) wszystko co się ze mną działo i dzieje, żeby wiedział, że kiedy zaczynam panikować, odsuwać się, zamykać w sobie, snuć domysły o rozstaniu - to nie jest jego wina i że to jest chwilowe i przejściowe, że po prostu to wynika z moich doświadczeń i strachu. Gdyby facet mnie nie próbował zrozumieć i pomóc - trudno. Ale naprawdę stara się jak może, więc uważam że trzeba o tych swoich przejściach w odpowiednim czasie poinformować i wtedy też widzi się, czy ta osoba próbuje nas wspierać, czy jednak jest to dla niej zbyt duże wyzwanie. A widząc też jego postawę, czując jego wsparcie i miłość pojawia się jakaś motywacja do tego, by nadal próbować w tym trwać. Czy to przetrwa? Nie wiem, nie mam pojęcia. Na pewno bym chciała a mój facet zapewnia mnie, że razem damy radę i powoli będzie coraz lepiej. Po prostu staram się mimo strachu usilnie iść naprzód w ten związek. Czasem czuję, jakbym szła pod wiatr ale wtedy On staje przede mną o krok i osłania mnie. Póki co próbuję cieszyć się z tego co jest, bo właśnie nie wiem ile to potrwa. Czy przerwałam już schemat? Trudno powiedzieć czy do końca. Chyba cały czas próbuję. Czuję się jak eskimos w Afryce. Wszyscy mówią, że jest tu fajnie, a ja wciąż odczuwam niemożność odnalezienia się w środowisku. Mam ochotę uciec do swojego znanego, zimnego miejsca. Ale zamiast to zrobić, tym razem próbuję po prostu zrzucić grube ubranie, buty, rękawiczki...wszystko to, co sprawdzało się w starym miejscu, ale zupełnie jest niepotrzebne i nie pasuje teraz. Najtrudniej jest się tego pozbyć. Nie ukrywam, że ogromnym wsparciem jest dla mnie również moja pani psycholog, która cierpliwie stara się przełamywać te trudne schematy ze mną.
  24. Kto z was jeszcze wierzy w miłość? JA. W miłość wierzę. Gorzej z wiarą we własne siły i w to, że potrafię tą miłość utrzymać i jej nie stracić, nie zepsuć tego co już jest, tylko bardziej to rozbudowywać i podtrzymywać.
  25. noszila

    relacje damsko-męskie a dda

    Macie, macie, ale trafiłam na faceta, który się we mnie szaleńczo zakochał i przetrwał już kilka moich prób sabotowania naszej relacji. Załącza mi się czasem "syndrom ucieczki", kiedy wszystko wydaje mi się bez sensu, że nie damy rady z powodu moich zaburzeń i niedomagań w pewnych kwestiach, z powodu lęków, ciągłego strachu, poczucia bycia gorszą......ale on wie, że to wszystko ma swoje podłoże w moich doświadczeniach z domu rodzinnego i stara się mnie wspierać i pomaga przetrwać te chwile załamania i zwątpienia w Nas. Ale oczywiście wcześniej, przy okazji innych znajomości również postępowałam tak jak Ty. Po prostu przychodził moment, w którym mówiłam "dość" ale niekoniecznie wprost, tylko kombinowałam pokrętnie żeby ktoś przestał ze mną utrzymywać kontakt.
×