Skocz do zawartości
Nerwica.com

bei

Użytkownik
  • Postów

    2 321
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bei

  1. julka1511, to nie odpuszczaj. Wiele osób które teraz są szczęśliwe kiedyś nawet nie myślały, że może tak być. Ile lat ma Twoje dziecko? Naprawdę myślisz, że kiedyś nie będzie Cię potrzebować, że będzie mu obojętne czy jesteś czy nie? Ja jestem dorosła, ale gdyby mój rodzic się zabił nigdy nie przestałabym o tym myśleć.
  2. -sesja zaliczona -praktyki załatwione :)
  3. Dark Passenger, ok tylko sprawa wygląda pewnie trochę inaczej jak chodzi się do psychiatry na NFZ i wizytę ma się co miesiąc. Mam wrażenie, że psychiatra chce po prostu wybadać jak reaguję na leki. Znaczenie też może mieć w pewnym stopniu to, że powiedziałam jej że boje się wyzdrowienia . Jest to mój pierwszy kontakt z tego typu lekami, także może chce być ostrożna. Poza tym jak by nie było w jakimś stopniu lek działa, może na więcej ja mu nie pozwalam... liczę że jak zacznę psychoterapię to będzie lepiej.
  4. - Znajoma powiedziała, że dużo schudłam - Inna koleżanka zapytała jak to zrobiłam (że schudłam)
  5. Dark Passenger, ok ale ja się leczę niecałe 3 miesiące to od czegoś trzeba zacząć. Czyli rozumiem że dawka będzie ciągle zwiększana aż zrobi mi z mózgiem coś czego nie rozumiem i będę zdrowa. Muszę koniecznie poszukać apteki posiadającej tańszy odpowiednik zotralu, bo nie wyrobię z kasą przy większych dawkach.
  6. No u mnie też można powiedzieć bez zmian. Biorę 100 jakieś 5 tygodni. Ciekawe co będzie dalej, zwiększenie dawki , bo w sumie na ostatniej wizycie dostałam taką samą jak miesiąc wcześniej. Fizycznie jak najbardziej ok. Psychicznie- nie używam żelu antybakteryjnego pewnie z dwa tygodnie, za to dzisiaj kupiłam spirytus salicylowy. Koniecznie musiałam odkazić jeden przedmiot, a bałam się ze jak kupię w tym celu żel to znowu zacznę wylewać go sobie na ręce. Kiedyś opakowanie 50 ml starczało mi średnio na tydzień (oczywiście dodatkowo myłam ręce). Niestety wszystko na pewno nie przypomina normalności - czekam na psychoterapię, bo same leki tu nie pomogą.
  7. bei

    Wkurza mnie:

    kalarepa między zębami (nie mogę wyciągnąć)
  8. Ja mam coś takiego dziwnego, że np. czasami muszę odreagować powiedzmy przez klaskanie . Oczywiście nie robię tego w obecności obcych osób, ale już przy domownikach mi się zdarza. Czy to jest jeden z objawów nerwicy, czy to nie mam z nią nic wspólnego?
  9. - zaliczyłam poprawę kolokwium na 4 - mama kupiła mi dwa swetry, są ładne i przede wszystkim nie są za duże, jak to zwykle miała w zwyczaju kupować dla mnie (za duże, za szerokie, workowate rzeczy) - ich rozmiar na metce też sprawia mi radość
  10. ladywind, dzięki że tak po prostu odpowiedziałaś, choć ja teraz tego w ogóle nie widzę. Mnie wszystko co ma jakikolwiek związek z moczem i tymi okolicami potwornie brzydzi. Np. kiedyś wsiadałam do autobusu z którego wysiadał bezdomny, całe spodnie miał osikane, było dokładnie widać i czuć. Ja oczywiście myślałam o tym, że dotykam tego czego on dotykał. Wiem że od tego się nie umiera, że takie bakterie są tak naprawdę wszędzie, bo wystarczy że ktoś nie myje rąk po skorzystaniu z toalety,a to jest dość częste. Kiedyś np. poszłam do lekarza po coś na ręce, bo od mycia strasznie miałam zniszczone. Oczywiście zanim weszłam do gabinetu, musiałam znowu je umyć. Z toalety wyszedł ten lekarz i nie mył rąk, wiem że dużo osób nie myje. Kiedyś też nie było to dla mnie żadnym problemem, kiedyś byłam nieprzeciętnie "bakteriofobioodporna" .
  11. ladywind, poważnie? Kurcze, czyli to nie jest żadne zaburzenie w druga stronę że ktoś tego dotyka . Tzn. że "będą chcieli" żebym też dotykała... ;(.
  12. ladywind, obrzydzenie ok, ale co by zrobiła? Czy przyszło by jej do głowy, że nie powinna dotykać tych przedmiotów? Czy w ogóle by się tym nie przejmowała i zachowywała jak zawsze, np. była by w stanie dotknąć normalnie tej klamki zaraz po tamtej osobie, do tego powiedzmy zaraz po tym, nie myjąc rąk zrobić sobie kanapkę i ją zjeść? Jeszcze jedno pytanie: jak długo żyją bakterie żyjące w ludzkim moczu? Sorry, tak mam bakteriofobię, wiem ze normalnie ludzie nie myślą o takich rzeczach, ale kiedyś długo szukałam odpowiedzi na to pytanie i nie znalazłam. Wie ktoś?
  13. Ja trochę z innej beczki. Jak zachowałby się człowiek, który nie ma problemów psychicznych, gdy ktoś w jego obecności drapałby się po jadrach, których nie mył od tygodnia, po czym dotykał by różnych przedmiotów, klamek, jedzenia itd? Pytanie jest na serio.
  14. Ja mam jakieś dziwne wahania nastroju. Nie wiem czy lek ma na to wpływ. Może się za bardzo nastawiłam, że działa pozytywnie i wszystko co tego nie potwierdza mnie wkurza . I tak raz potrafię być miła, sympatyczna, a inny wybuchnąć. Z tym że te rzeczy zawsze mnie wkurzały, może za wiele oczekuję, choć w sumie sama nie wiem czego . Ciekawe jak ktokolwiek ma mnie zrozumieć, jak sama w ogóle tego nie ogarniam .
  15. Liberty, bardzo milo z Twojej strony ze pytasz, naprawdę . Chwile nie udzielałam się w wątku bo mam urwanie głowy z sesją. Pierwsza wizytę mam w połowie lipca, zobaczymy jak będzie. Jeśli to nie tajemnica chciałam zapytać jak Twój mąż reagował na Twoja chorobę? Poznałaś go gdy byłaś już chora? Czasami o tym myślę, jak duży pływ nerwica ma na życie z drugim człowiekiem, gdy ludzie decydują się być z sobą na dobre i złe. Ojakdobrze, jak już pisałam wcześniej modlitwa też kiedyś mi pomogła. Może to głupio zabrzmi (w sensie takie odkładanie na konkretny czas) ale na wakacjach planuję zacząć się modlić Nowenną Pompejańską. O tym aby to wszystko ignorować słyszałam wielokrotnie od księży, jak pewnie wiesz nie jest to jednak takie proste. Czasami nie wiem czy coś jest faktycznie moją wina, czy objawem choroby. Co do jedzenia to mniej więcej z chwilą podjęcia leczenia zmieniłam nawyki żywieniowe (chodziło mi o zrzucenie kilku kilogramów). Więc odżywiam się w miale ok , regularne posiłki, nie jem białego pieczywa, herbatę przestałam słodzić, zamieniłam ją na zieloną,itd. Faktycznie czasami zajadałam problemy i choć z jednej strony uważałam, że jestem za gruba to potrafiłam zajadać się plackiem (w nienormalnych ilościach). W sumie nawet o tym nie wspomniałam psychiatrze. Mam wrażenie że dużo osób u wielu osób nerwica działa na zasadzie: nie mogę (mogę) czegoś zrobić, bo coś się stanie. U mnie jest trochę inaczej. Jeśli chodzi o bakteriofobie to po prostu się brzydzę. Jest to bardzo trudne do zrozumienia, ale naprawdę nie chcę żeby inni to w taki sposób odbierali, żeby sprawiało m to przykrość. Miałam też objawy typu powtarzanie tej samej modlitwy, bo się pomyliłam, rozdrażniłam... i uznawałam że tak trzeba, że inaczej się nie liczy. Strasznie mnie to męczyło, bo ile razy można mówić od początku np. dziesiątek różańca. Lovely, nie wiem w jakim nurcie psychoterapeutka którą wybrałam prowadzi terapię . Wiem że na nfz może prowadzić terapię dla zaburzeń nerwicowych (bo tak mi powiedziała). Wybrałam ja głównie dlatego że jest certyfikowaną psychoterapeutką Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Bardzo chciałabym żeby nauczyła mnie właśnie tego o czym piszesz, ale jak będzie to się zobaczy. Uważam że sama nie dam sobie rady, problem byłby pewnie z tą odwagą. Przeczytałam już wcześniej na forum że najlepszą terapią w moim przypadku będzie poznawczo-behawioralna. Niestety chyba nie jest ona dostępna na nfz (przynajmniej w Rzeszowie nie udało mi się takowej znaleźć), a ja nie mam innej możliwości.
  16. U mnie zotral dobrze działa. Objawy pomału ustępują, skutków ubocznych brak. Na razie zostaję na 100, przez kolejny miesiąc.
  17. bei

    Wkurza mnie:

    to w jaki sposób mój tata je siorbanie, mlaskanie, picie prosto z talerza, jedzenie nożem z pojemniczka serka topionego (po czym wstawienie go do lodówki) sorry: na twarzy czuję zapach jego beknięcia (dodam że zawsze wali czosnek do żurku)
  18. jasaw, idę w lipcu na pierwsze spotkanie z psychoterapeutką. Starałam się właśnie wytłumaczyć psychiatrze że tego też się boję, że mnie to przeraża, że będzie to dla mnie upokarzające (to co mam powiedzieć, nie chodzi mi o fakt leczenia). Usłyszałam że może ma złe podejście i że to nie jest wstyd ani upokorzenie (chociaż nie wiedziała o co mi chodzi .) Ze mną jest chyba bardziej coś nie tak niż mi się wydaje .
  19. Byłam dzisiaj u psychiatry. Nie podobało mi się. Siedziałam w gabinecie jakieś pół godz, niby wszystko ok, ale poczułam się trochę tak jakby psychiatra mnie nie lubiła. Powiedziałam jej, że boje się działania leków, że boje się wyleczenia, na co ona zapytała mnie czy chce się wyleczyć? Nie umiałam odpowiedzieć że tak . Zrobiło mi się przykro. Odebrałam to trochę na zasadzie, "to czego ty chcę". Gdybym nie chciała to po co bym tam poszła? Przecież nie sprawia mi przyjemności opowiadanie o sobie takich rzeczy. Jak powiedziałam, że się tego boję to powiedziała, że miała nadzieję, że się uciesze, że objawy ustępują. Poczułam się dziwnie, tak jakbym nie spełniła jej oczekiwań . Powiedziała że potrzebuję pomocy, ze mam do niej prawo. Tylko że ja właśnie takiej pomocy potrzebuje jak osoba z lękami... . Mam wrażenie że psychiatra ma mi za złe podejście do leczenia itd. Powiedziała, że mam potrzebę mówienia o sobie. Jak mam nie mieć jak wszystko duszę w sobie i nie mam o tym z kim pogadać (pomijając fakt że pewnie i tak bym nie umiała). Może ona wcale nie chciała tego słuchać, nie zasugerowała że za dużo mówię, ale może faktycznie tak było... . Na koniec powiedziała żebym się nie bała ustępowania objawów (jakby to było takie proste ), nie odpowiedziała na do widzenie... Jeszcze mam wyrzuty, że osoba za mną musiała czekać . Sorry za jakość tekstu, ale nie ma teraz siły twórczej .
  20. Liberty, to miło, że rozumiesz i nawet mogę w to uwierzyć bo przeszłaś przez coś podobnego. Mi też to wszystko zajmowało i niestety nadal zajmuje mnóstwo czasu. W liceum codziennie spóźniałam się na lekcje (gdy autobus już odjeżdżał ja nadal zajmowałam łazienkę), teraz jest trochę lepiej pod tym względem, choć tak naprawdę wcale nie jest, po prostu musiałam się jakoś dostosować do sytuacji- do życia. Psychoterapii myślę, że nie potrafię się nie bać ;(, tzn. nie przeraża mnie pierwsza wizyta, psychoterapeutka itd., ale to co będę musiała powiedzieć. W sumie od samego początku będę musiała się z tym zmierzyć, bo pewnych rzeczy po prostu nie da się obejść. Nawet u psychiatry nie trzeba tak bardzo zagłębiać się w szczegóły, a na terapii chyba o to chodzi, boje się nawet myśleć o tym . Natrętne myśli to nie tylko przymus mówienia. Często mam np. złe myśli na temat Boga, przez nie po spowiedzi myślę, że nie mogę przyjąć Komunii. Teraz już wiem, że to nie jest do końca tak jak myślałam na początku (uważałam np. że w dniu bierzmowania przyjęłam Komunie choć może nie powinnam, bałam że sakrament jest nieważny (spowiadałam się na dzień przed, tak naprawdę to dwa razy z myślą, że to przed bierzmowaniem). Po spowiedzi zdarza mi się walczyć o to żeby nie myśleć źle o tacie, żeby te myśli nie były grzechem.... . Niektóre objawy nasilają się gdy mam np. iść do spowiedzi, potrafię wtedy kilka razy przed wyjściem iść do toalety, myć ręce, ciągle znajduję coś co muszę jeszcze poprawić... teraz rzadko się spowiadam . Ta nerwica jest jednak okropną chorobą...
  21. farfalla439, to że spotyka się z innymi znajomymi to chyba dobrze , nigdy mi się nie podobało jak ktoś uwarza że ktoś jest "jego przyjacielem", "jego chłopakiem/dziewczyną" i od innych powinien się trzymać z daleka. Po co chcesz się z nią rozmówić, naprawdę zależy Ci żeby zrobić z tego aferę na całą szkołę? Choć po części Cię rozumiem (nie odbieraj moich słów jako atak na Twoją osobę. Jak masz jej powiedzieć?- spokojnie . Tak naprawdę trudno tu coś powiedzieć, bo nie wiadomo dokładnie jak to jest, ale skoro jesteś osobą "zupełnie niekłótliwą" to może taką pozostań, po co robić w tej sytuacji coś wbrew swojej naturze;) Pamiętaj, że raz wypowiedzianych słów się nie cofnie. Powodzenia .
  22. wieslawpas, poczytaj na necie jak Cię to interesuje. Ja też nie mam pojęcia co to jest, także milo mi dołączyć do grona dziwnie usposobionych według devnull . Co więcej odnoszę dziwne wrażenie, że zdecydowana większość społeczeństwa nigdy o czymś takim nie słyszała .
×