Skocz do zawartości
Nerwica.com

Puzzelka

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

298 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Puzzelka

  1. Dzięki, bei! Miałaś takie dni, ze był objaw za objawem, ale zdolalas się za każdym razem powstrzymać przed kompulsjami? Mi czasami się udaje, ale czasami nie poza tym myśle, ze za bardzo sobie racjonalizuje moje leki, tzn. Każda sytuacje muszę przerobić w głowie i powiedzieć sobie „noe musisz się tego bac, to nielogiczne” itd. A wydaje mi się, ze powinnam w ogóle puścić myśl i nie zwracać na nią uwagi…
  2. Dziękuje za sugestie, może sprobuje. Idealnym jednak byłoby dla mnie myśle terapia z osobami tylko z OCD - gdzieś tu nawet przeczytałam na forum ze „nerwica do nerwicy natręctw ma się jak słoń do słoniny” xD 94., dzięki za odpowiedz. Ale czy w pewnym momencie, bogatszy o doswiadczenia i z cała armia pomocnych rzeczy z terapii, można radzić sobie trochę lepiej? Tak jak napisałam, miałam pare sytuacji które mogły się zakończyć kryzysem ale chyba siła woli udało mi sie je wyhamować. Teraz jednak czuje jakbym wrocila do punktu zero i to czego nauczyłam sie poprzednio nic nie dało, lęk był na tyle silny ze to do mnie nie prZemawialo… musiało upłynąć kilkanaście dni zanim doszłam do siebie. Jestem na siebie zła przez to. No ale nic próbuje dalej
  3. Witam serdecznie:) jestem nowa na forum, od kilku lat leczę swoje OCD farmakologicznie i z pomocą psychoterapii. Ogólnie na co dzień funkcjonuje w miare normalnie (nie licząc sprawdzania dwa razy czy zamknęłam drzwi i okazjonalnego liczenia w myślach, by zapobiec różnorakim nieszczęściom). Niedawno jednak miałam trochę stresu w życiu i dopadła mnie mocna faza związana z czystością i lekiem przed zarażeniem sie różnymi chorobami (przerabiałam już to wcześniej, temat czasem powraca). Wdrozylam wiec działanie krzyzysowe - zwiększyłam dawkę Asertinu, wróciłam do domu rodzinnego gdzie czuje sie bezpiecznie. Lęk powoli schodzi i czuje ze wracam do mojej „normalności”, gdzie OCD jest na akceptowalnym poziomie. Ale strasznie mnie przeraża to, ze takie „rzuty choroby” (tak to określa moja psychoterapeutka) mogą sie powtarzac, boje sie, ze kiedyś sobie z tym nie poradzę… miałam już poprzednio dwie takie akcje… teraz moim głównym problemem jest „lęk przed lękiem”, boje sie kolejnej takiej sytuacji… przeżywałam po drodze pare mniejszych kryzysów, które udało mi sie w pare wyhamować, ale miałam nadzieje, ze już takie większe sie nie pojawia. Gdy spytałam psychiatry, czy robię coś nie tak, usłyszałam ze nie, ze OCD to choroba układu nerwowego i czasami gorsze okresy sie zdarzają, a moja psychoterapeutka to potwierdziła. Ogolnie odbieram przesłanie: pogódź sie z tym. A ja nie chce! są w końcu ludzie, którzy mówią, ze całkowicie z tego wyszli. Jak to zrobić? W ostatnich dniach doszłam do przekonania, ze skoro OCD to zakłócenie w działaniu układu nerwowego, to może oprócz psychoterapii powinnam się zwrócić w stronę nauki. Znalazłam fajny artykuł (....) , zrobiłam badania krwi w kierunku możliwych niedoborów które mogą mi utrudniać wyjście z choroby. W przyszłym tygodniu idę na biofeedback, może tez pomoze. Co jeszcze można zrobić z perspektywy bardziej naukowej? Może neurolog? Czytałam nawet o wszczepianym stymulatorze do mózgu xD bardzo chętnie porozmawiam z osobami które maja problemy z OCD, szukałam jakiejś terapii grupowej, ale takie dedykowane dla OCD znalazłam tylko za granica wiec zwracam się do Was, dobrzy ludzie internetu Pozdro
×