bei
Użytkownik-
Postów
2 330 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez bei
-
Rozpuszczalna ponoć jest niezdrowa. Ja z ekspresu piję tylko w pracy. Lubię ameriacano z mlekiem, ewentualnie coś mlecznego cappuccino albo mochiatto. Espresso jest dla mnie za gorzkie.
-
Powyżej jednej łyżeczki to już dla mnie mona kawa, bo ja pije z jednej raczej czubatej i dodaje mleko. Dzis kupiłam sobie syrop orzechowy do kawy. Ciekawe czy będzie dobry. Nie wiem czy piłam kiedykolwiek z syropem.
-
Miałam trochę zabawną sytuacje w aptece. Poszłam wykupić receptę od psychiatry na anafranil. Przy okazji pomyślałam, że zapytam czy mogę zrealizować dalszy ciąg recepty od endokrynologa. Myślałam że ostatni sms kod jest od psychiatry, a przedostatni od endokrynologa. Endokrynolog przepisał mi na ostatniej wizycie euthyrox i dekristol (wit. D). Podałam kod z przedostatniego SMS a pani powiedziala że to recepta na anafranil, która juz zosta wykupiona. Podałam więc kod z ostatniego SMS i pani powiedziała, że to jest recepta na anaframil i mogę ją wykupi. Zamotałam się i powiedziałam coś w stylu "to jest witamina D pod inna nazwa, prawda?" Panie zaczęły się śmiać i jedna z nich powiedziała " no można tak powiedzieć". Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że anafranil to nie dekristol. Powiedziałam "ok, już wiem co to jest", ale nie wiem czy nie pomyślały że myślę, że łykam witaminę D zamiast psychotropów.
-
Umyłam samochod żeby mi ptasie kupu nie wymarły lakieru.
-
Ja przez to że zmieniłam pracę i chciałam "ładnie wyglądać" zrobilam sobie manicure żelowy. Byłam juz raz na uzupełnieniu i za niedługo pasuje mi pójść znowu na uzupełnienie. Moj terapeuta powiedzial, że robienie takich paznokci powoduje,że te prawdziwe stają się miekkie. Z tym, że ja się chyba pomyliłam jak mu o tym opowiadalam i powiedziałam, że mam z akrylu, ale to chyba nie ma znaczenia.
-
Mam zalecane przez endokrynologa 20000j/tydzień.
-
Praktycznie co sobote. Trochę martwi, ale terapeuta który jest lekarzem powiedział, że widocznie tego potrzebuje. Psychiatra też nie zareagował na to w żaden sposób jak powiedziałam, że soboty przesypiam. Choć nie podniósł mi dawki leku, to może to była jakaś reakcja. Pomysle o zrobieniu sobie jakieś badań. Odpuściłam też ostatnio trochę z suplementacją witaminy D, może mam niedobór.
-
Ja tak mam przez bakteriofobie. Nie lubię czuć, że ktoś jest tak blisko że możemy się przypadkowo dotknąć, albo gdy czuję kogoś oddech na sobie, nie mówiąc już o dotykaniu mnie wózkiem, koszykiem czy dotykaniu zakupów które trzymam. Zawsze zaluje jak jest tlum w sklepie, że musiałam akurat o tej porze wpaść na pomysł, żeby do niego wejść.
-
Ja już zaczynam ziewać. Myślę o drugiej kawie.
-
Tez nieźle. Ja ogólnie nie jestem zadowolona z tego jak wyglada u mnie sobota, bo jednak chciałabym zrobić coś konstruktywnego zamiast przespać cały dzien. Terapeuta mowi ze to niezwykle, ale jak tak mam to widocznie moj organizm tego potrzebuje. Tez mam ale ja mam regularny. Fajnie ze u ciebie wraca do normy. Znalazłam. Pomogło mi odtworzenie wydarzeń. Ostatnio chciałam ją przespać do pojemnika. Okazało sie że jest przespana, tylko pojemnik zostawiłam razem z innymi pustymi. Choć pojemnik jest przezroczysty to jakoś nie zauważyłam, że jest w nim kawa, dopóki nie wzięłam go do ręki.
-
Wstaje po 18h... Szukałam kawy,ale w tym bałaganie chyba nie znajdę.
-
No nie wiem... . Jeśli się przyjemnie sie np. że ktoś będący w tej terapi na niby, podzieli się z terapeutą czymś o czym nigdy nikomu nie powiedział, to sam ten fakt może już spowodować jakieś efekty, niezależnie od tego czy terapeuta wykaże jakieś zaangażowanie czy nie.
-
Mam tylko byłego faceta (raczej nie nazywe go kolegą, bardziej znajomym) i ludzi z pracy.
-
Myślę, że tak samo jak wygląda obecnie, tj. czy czuje się lepiej, albo czy otoczenie widzi pozytywną zmianę.
-
Wbrew pozorom zejście nie było trudne, gorzej potem, ale myślę, że tu sytuacja życiowa dużo namieszała. Teraz wróciłam do leków i uważam, że to była dobra decyzja. Chyba nie. Ja mam tylko często suchość w ustach tak że czuje taki kwaskowaty posmak i nie wiem czy nie śmierdzi mi przez to z ust. Może kogoś zapytam .
-
Zadzwonili, że nie utworzą tej grupy z angielskiego do której chciałam się zapisać. Proponują kurs indywidualny albo grupowy na podstawie podręcznika ktory już przerabiałam innej szkole. Jak bym wiedział, że jej nie utworzą to może znalazłabym coś innego, a tak zostałam troche na lodzie bo pewnie w innych szkołach kursy już się rozpoczęły. A już miałam pytać kierownika czy firma mi za to zapłaci... w sumie mogę też zapytać, czy zapłaci mi za lekcje indywidualne.
-
Od pierwszego postu wątku czułam się nie zachecona do dyskusji, wręcz czułam, że postawienie sprawy w pewien sposób do tej dyskusji zdecydowanie zniecheca. To czy terapia jest dla kogoś czy nie to indywidualna sprawa, tak samo to czy z danym terapeuta uda się nawiązać współpracę czy nie. Do terapi raczej nie da sie kogos z music, to nie jest substancjanktora mozna podać komus siłą. W całej swojej historii leczenia nie spotkałam psychiatry, który by zniechecał do psychoterapi, wręcz przeciwnie, od początku zostałam skierowana na drogę, że "tak to się leczy". Stawianie psychoterapi w takim świetle, jak w tym wątku, jest dla mnie wobec tego dziwne. W końcu wielu psychiatrów podpisało się swoim nazwiskiem rekomendując psychoterapię, jak również wielu psychiatrów zajmuje się jej prowadzeniem. Gdybym była na poczatku leczenia, nie chciałabym trafić na ten temat. Istniałaby ryzyko, że wzbudzilby on u mnie dodatkowy lęk. Nke dość że mam się otworzyć przed obcym człowiekiem, to musialabym sie bić sie z myślami czy to nie jest oszustwo. Ja nie znam światopoglądu swojego psychoterapeuty. W sensie nie wiem na kogo głosowały w wyborach ani czy chodzi do kościoła. Na samym początku oczywiście myślałam że to ważne. Wydawało mi sie że skoro jednym z moich problemów byl skrupulatyzm na tle religijnym to idealnym psychoterapeuta wydawał mi się ksiądz. I już na początku spotkałam się z zaskoczeniem, bo gdy znalazłam taka osobę to usłyszałam od niej, że mój psychoterapeuta nie musi być nawet osobą wierząca. Jakiś czas później trafiłam do tego ksiedza do gabinetu i choć nie dogadaliśmy się i skończyło się na jednej sesji z której wyszłam z placzem, to trzymam się tego co usłyszałam od niego podczas tej pierwszej rozmowy telefonicznej. Czy terapeuta jest dla mnie autorytetem. Owszem. Staram sie mieć zaufanie do osób z którymi mam terapię, do ich intencji i stanu wiedzy. Czy to jest naiwność, wątpię. Zdarzyło mi się powiedziec terapeucie,że sie myli, że uważam inaczej, że nie o to mi chodziło, czy nawet,że jest dziwny. Jego autorytet nie polega na tym, że sie go boje, że przyjmuje w ciemno wszystko co od niego usłyszę, tylko, że jestem otwarta żeby wziąść z tej relacji to czego potrzebuję.
-
Ja od terapeutów raczej słyszałam, że to ja jestem ekspertką od swojego życia.
-
Ja kiedyś miałamam w takiej formie spotkania na NFZ, nie wiem czy mogły być częstsze, raczej nie. I choć terapeutka powiedziała mi żebym sobie poszukała kogoś innego choć ja nie chciałam, to trudno byłoby mi powiedzieć, że jest złą terapeutka. Miałam z nią może 6 spotkań i tak naprawde w pewien sposób zdołała mi przez ten czas pomóc. Choć z jednej strony czułam, a może nadal czuje sie przez nią skrzywdzona przez to, że przerwała to tak nagle, to w gruncie rzeczy odczuwam chyba większą wdzięczność, niż żal.
-
Ja tez nie radziłam sobie w szkole, ale tak wyszło, że na psychoterapię trafiłam dużo później. Czasami sie zastanawiam czy moje życie mogłoby wyglądać inaczej gdyby to miało miejsce powiedzmy 10 lat wcześniej. A może po prostu tak miało być. Szkoda ze nie trafiłaś na specjalistę któremu moglabys zaufać i mieć poczucie, że możesz wszystko powiedzieć. Np. mój nie ma.
-
Ja tez raczej jako psychoterapię traktuję te spotkania które odbywały się co tydzień lub codziennie na oddziale dziennym. Moze i spotykałam się z jednym terapeutów przez ponad dwa lata ale to było właśnie co 2,3,4 tygodnie i nie traktuje tego raczej jako psychoterapi tylko bardziej jako taki sposób wygadania sie, porozmawiania sobie. No to masz inne podejście do życia ode mnie.
-
@Przemek_Leniak uważam, że na podstawie jednego przypadku oceniasz całą grupe. Myślałam że przerobiłeś z 10 psychoteraputów w 5 różnych ośrodkach i na tej podstawie wyrobiłeś sobie opinie. W każdej grupie zawodowej są różne przypadki. Ostatnio słyszałam, np. że jakiemuś weterynarzowi odebrano psa bo był zaglodzony, nieleczony itd. I też moglabym stwierdzić, że na weterynarię idą ludzie którzy chcą mieć łatwiejszy dostęp do krzywdzenia zwierzęta. Jak można wrzucać wszystkich do jednego worka na podstawie jakiegoś przypadku? Ja myślę , że są jednak ludzie którzy zostali psychoterapeutami, bo chcieli pomagać ludziom i robią to najlepiej jak potrafią i taka ogólna opinia jest dla nich krzywdząca.
-
@You know nothing, Jon Snow a poza szpitalem korzystałaś kiedyś z psychoterapii?
-
Ale nikt nie broni wybrać terapeutę np. z tytułem dr przed nazwiskiem. Osobiście spotkałam się przynajmniej dwiema takim osobami. Mi sie wydaje, że psychoterapeuta to wcale nie taki fajny zawód. Ja będąc psychoterapeuta czułabym raczej zbyt dużą odpowiedzialność za ludzkie życie i bałabym sie że mogę komuś zaszkodzić. Niektórzy terapeuci cały czas się doszkalają. Jaj ja ostatnio jak czekałam pod gabinetem terapeuty to wyszła jakaś pani. Dostala propozycje chodzenia do niego na terapie, ale powiedziała, że nie chce bo jakoś ją nie przekonał i zapisana została do kogoś innego.
-
A ja chce i jedno i drugie . Ja zapytalam czy mogę wyjść do lekarza na godzinę I przełożony sie zgodzil. Zapytal kiedy to powiedzialam że już chce wyjść. Jakby sie nie zgodził (choć nie miał powodu, bo nie robiłam nic czego nie mogłam zrobić później) to też nic by się nie stało. Ja do psychiatry nie musze się zapisywać, po prostu się przychodzi i tyle. Nie mam pojęcia jak oni to ogarniają, ale widocznie dają sobie radę. Zawsze chodziłam przed pracą i po prostu do pracy przychodzilam później, ale po tym jak ostatnio po godzinie czekania dowiedziałam się ze lekarza nie będzie przez tydzień, to teraz po prostu zadzwoniłam zapytać czy przyjmuje i sobie poszłam. Ta obcia z chodzeniem przed pracą jest o tyle dobra ze wtedy zawsze byłam pierwsza, ale lekarz sie często spóźniał i przez to traciłam czas. Teraz mialam trochę szczęścia bo jak przyszłam to ktos byl w gabinecie a potem miał wchodzić ktos inny, ale chyba gdzieś sobie poszed i weszłam ja. Gdyby nie to, to nie wyrobiła bym sie w godzinę. @Catriona jak piszesz, że pracodawca ci płaci choć, a nie ma cie w pracy tylko jesteś na szkoleniu to tak jakby ci to szkolenie finansowal, czasami to nawet może to szkolenie jest tańsze niż to co daje pracodawca. Dla mnie finansowanie szkoleń czy w ogóle wysylanie na szkolenia to bardzo duży plus dla pracodawcy. Co do wyjść w trakcie pracy to rozumiem, że nie zawsze są takie możliwości. Ja gdyby mi takie wyjście miało zabrać też wiecej czasu to po prostu wzięłabym urlop.