Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaczarowana

Użytkownik
  • Postów

    852
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zaczarowana

  1. zaczarowana

    Mirtagen a Mirzaten

    w zasadzie to nie ma takiej możliwości
  2. ja co prawda nie z cerą ale za to różne inne dziwne też somatyczne skutki uboczne mnie zaatakowały - dobra informacja to wszystko powoli ustępuje po odstawieniu tabletek ale trzeba czasu
  3. Ja wiem, że gdybym w ogóle miała taką możliwość aby w najgorszym swoim okresie być na zwolnieniu, to dużo by mi ułatwiło - jedna rola społeczna do pełnienia mniej i mniej też udawania, kombinowania i robienia wszystkiego po macoszemu aby było. Tobie jeśli masz taką możliwość, też takie coś proponuje, nie ma sensu ryzykować, że coś pójdzie nie tak, chyba, że pracodawcę i/lub rodzinę masz taką, że będą Ci to wypominać do końca życia i/lub przez wolne możesz wylecieć z pracy, to wtedy lepiej nie ryzykować.
  4. Spróbuj może połączenia: ćwiczenia (te szczególnie ale raczej coś w stylu bieganie, pływanie, jazda na rowerze), dużo wody, rozsądna dieta (nie żadne 1000kcal, po których organizm zaraz nadrobi z naddatkiem ale z 0 słodyczy, węglowodanami złożonymi, zdrowymi nienasyconymi tłuszczami i pełnowartościowym białkiem). Organizm, który nie ma z czego nadrabiać - nie tyje, chyba, że po katorżniczej diecie (gdzie pierwsze co zrobi to zacznie odkładać zapasy) lub od nadmiaru wody (tutaj oczywiście nie tyje się w znaczeniu tego słowa ale wrażenie jest podobne) w organizmie ale ten problem powinnaś załatwić wypijaniem dużej ilości wody i ćwiczeniami. Może spróbuj tak przez 2 tyg efekty powinny być, chociażby związane z tym, że waga wzrastała nie będzie.
  5. Anna P., to na dobrą sprawę może być skutek kumulacji obu tych leków, bo i depakine i mirta może spowodować wzrost łaknienia i wagi
  6. to byłaby by prawda, gdy nie jedno ale, lek który jest stosowany np. w lękach - nie powinien tych lęków wywoływać, lek, który jest przepisywany na depresję, nie powinien tej depresji wywoływać etc. a co to ma do rzeczy.... rzeczy się zaćpać i zabić morfiną musisz ją przedawkować..... co to ma do lpd to samo tu...... przecież "wstępne" pojęcie co łykasz otrzymujesz wraz z ulotką, wszystko ponad to już nie jest wstępne pojęcie o lekach dokładnie widocznie jesteś zbyt tępa ale to nic, jeśli piszesz o tym tak oficjalnie, to najwyraźniej się już pogodziłaś z losem. świetne podsumowanie
  7. deader, wiem, że dostałam bez potrzeby ale to się okazało dużo później. Sytuacja jest generalnie skomplikowana, poszłam do pulmonologa nr1 - ten oświadczył mi, że z płucami wszystko w porządku dał skierowanie jeszcze do laryngologa i miałam jeszcze gastrologa odwiedzić - to zrobiłam, wszyscy twierdzili, że jest ok somatycznie - więc prostym sposobem trafiłam do psychiatry - leki nie poprawiały tego kaszlu w żaden sposób dałam im 2 miesiące na działanie nie działały, więc poszłam do internisty po drugie skierowanie do zupełnie innego pulmonolog. Dostałam - na wizytę u pulmonologa nr 2 czekałam dobre 3 miesiące na pewno....... w między czasie psychiatra mi ciągle mówił, że leki na pewno zadziałają, a fakt faktem, że powodowały one moje coraz gorsze samopoczucie (teraz to wiem, wcześniej nie widziałam zależności, że te wszystkie objawy to leki, no może prócz bezsenności - to podejrzewałam ale podobno miała szybko ustąpić), więc żeby sobie poprawić swój pogarszający się stan nadal chodziłam do psychiatry i tak de facto sobie stan psychiczny pogarszałam, a później to się wręcz bałam odstawić tych leków - tak źle się czułam i bałam się, że to wszystko po ich odstawieniu się jeszcze bardziej nasili Po tych kilku miesiącach trafiłam do pulmonologa nr2 jeszcze właściwie bez badań miał podejrzenie co mi jest, więc w ciemno przepisał mi leki i..... po kilku dniach diametralna poprawa jeden problem się skończył. Ale po tylu miesiącach to ja byłam z ciemnej "dupie", bo raz, że bałam się odstawić leki, żeby sobie nie pogorszyć, a dwa, że po tych kilku miesiącach zaczęło już być fatalne m.in zaczęły się pojawiać pierwsze myśli samobójcze i ja nie miałam pojęcia co mam z tym zrobić Jednocześnie od psychiatry cały czas słyszałam zapewnienia, że wszystko przejdzie - wiem naiwna byłam, że wierzyłam. Teraz jestem o jedno doświadczenie przynajmniej mądrzejsza. raczej byłam z tych, co wierzą bardziej mimo wszystko lekarzowi, niż wujkowi google Jakby nie spojrzeć mimo wszystko to leki doprowadziły mnie do takiego stanu - coś co powinno leczyć, a nie szkodzić doprowadzając do sytuacji pogorszenia stanu zdrowia. To, że lekarz nie zauważył zależności to już zupełnie inna sprawa
  8. deader, jest taki typ nerwicy jak nerwica z somatyzacją - poczytaj o tym dopiero potem się wypowiadaj. Jak nie miałam diagnozy, bo pierwszy lekarz mi powiedział, że jestem somatycznie zdrowa, to wszystko wskazywało właśnie na nią. Zasada jest prosta najpierw się czyta na jakiś temat, a później się kogoś krytykuje To jest za to oszczerstwo. Po pierwsze jak brałam pierwszy psychotrop - to nie pomyślałam, że to się tak dla mnie skończy, po drugie nawet nie przyszło mi na myśl, że jest taka strona, po trzecie to, że to forum znalazłam jest w zasadzie przypadkiem losowym. Ja nie poczytałam, może ktoś inny to zrobi....... NIE SĄ Na ulotce jest napisane, że te wszystkie objawy powinny stopniowo ustępować wraz z czasem łykania tabletek, a nie się nasilać jak to było u mnie to jest niestety prawda ale na takich lekarzy niestety bardzo łatwo trafić, bo jest ich pełno. Ze świecą można szukać takich normalnie zdrowo podchodzących do sprawy. Jak się na takiego trafiło to należałoby się cieszyć i tyle.
  9. Dzisiaj była pierwsza moja noc, bez żadnego wspomagacza psychotropowego Wybudzeń niestety było sporo, plus taki, że się wybudzałam i dość szybko zasypiałam, kilka godzin mimo wszystko tej nocy przespałam, więc jest dobrze mimo, że wyspana to się nie czuję. Myślę, że organizm musi teraz przejść mimo wszystko kilka dni odzwyczajenia się od tej małej dawki mirty, którą jeszcze brałam, a brałam 11mg. Podejrzewam, że się odzwyczai, bo ja w końcu przed braniem psychotropów się nigdy nie wybudzałam w nocy (ani też nie miałam żadnych innych zaburzeń snu). Ogólnie uważam, że mimo wszystko dzisiejsza noc to jest 1:0 dla mnie
  10. agusiaww, zrozumiesz, że ja do psychiatry poszłam z kaszlem (który, przez pierwszego pulmonologa został zbagatelizowany, dopiero drugi (do którego się wybrałam po kilku miesiącach brania lpd) zabrał się za leczenie), czyli kaszel okazał się chorobą, a więc suma summarum do psychiatry poszłam z tego wychodzi zdrowa psychicznie, a skończyłam z m.in takimi objawami jak post wyżej opisałam (objawy miałam zarówno psychiczne, jak i somatyczne, tak jak pisałam to był dla mnie najgorszy okres w obu tych sferach) - na logikę tak być nie powinno, bo przyszłam tam zdrowa. Zrozum, że leki nie wszystkim pomagają i dla takich właśnie osób jest ten wątek i tym, którym nie pomagają, a nawet szkodzą nie muszą być dotknięci ciężkimi zaburzeniami psychicznymi jak sugerujesz. elo, szkoda tylko, że właśnie o tym indywidualnym podejściu do pacjenta zapominają lekarze.......
  11. ladywind, lekarz to nie jest wyrocznia absolutna, za którą się duża ich część ma oni też się mylą i wypadałoby mieć do tego zdrowy stosunek, co nie oznacza nie konsultować się ale też myśleć samemu niestety(niestety, bo tak być nie powinno) ale trzeba. Ja niestety jakbym dalej słuchała psychiatry i grzecznie nadal łykała tabsy to niepowiedziane, czy bym kwiatków od spodu nie wąchała, albo w innej opcji wylądowałabym w psychiatryku (bo przecież mój stan psychiczny się ciągle według nich pogarszał) Niestety mi się ciągle pogarszało, a przez rok łykałam tabletki zgodnie z zaleceniami jak grzeczne dziecko. Milion objawów w tym straszne lęki, bezsenność, myśli samobójcze, osłabienie, brak motywacji do działania, poczucie totalnej beznadziei, bóle mięśni, generalnie rok piekła totalnego, nigdy nie czułam się tak źle, zarówno pod względem psychicznych jak i fizycznym jak w czasie łykania tych tabletek, rok wyjęty z życiorysu. Niestety psychiatra nie robił nic innego jak karmił mnie psychotropami i nie zauważył tej zależności, że ja na dobrą sprawę startowałam z zupełnie czystą kartą, bo nawet jak się później okazało bez nerwicy, którą mi początkowo wmawiali. Ale taki olewający stosunek do pacjentów to niestety nie tylko ten psychiatra, ja się z takim podejściem spotykam u większej większości lekarzy, którym spotykam na swojej drodze - niestety, a psychika to ciężka sprawa, bo takiemu pacjentowi można na dobrą sprawę wmówić wszystko, bo każdy objaw to może być objaw płynący z psychiki Poprawiać zaczęło mi się w stopniu znacznym dopiero jak z psychotropów zaczęłam schodzić, wszystkie objawy mi się stopniowo wycofują ale..... niestety moje szczęście dotyczące unormowania tętna po wenli trwało krótko, bo tętno niby w normie ale spoczynkowo i tak duże, ciśnienie z kolei bardzo niskie, a w trakcie wysiłku fizycznego tętno mi wzrasta do okolic mojego maksymalnego - przy czym utrzymuje się to przez zwykle ok 90% czasu wysiłku, czy to się kiedyś unormuje do czasu z przed brania wenli nie mam pojęcia. Ja bardzo chciałabym przed zaczęciem łykania psychotropów i w czasie, gdy słyszałam, że moje wszystkie objawy to pogorszenie stanu psychicznego przeczytać takie teksty o psychotropach - ułatwiłoby mi to podjęcie właściwej decyzji. Niestety nie było mi to dane, więc przyszło mi cierpieć, a prawda jest taka, że od żadnego lekarza nie usłyszy się, że objawy takie lub podobne mogą być spowodowane lekami.
  12. No, szczerze to jak Ci pomaga wsparcie farmakologiczne w psychoterapii, to ja bym celowała jednak mimo wszystko na emocje. 4 miesiące terapii na wsparciu lekowym to bardzo krótko i o efekty w tak krótkim czasie ciężko.
  13. a ile rozprawianie się z tym problemem już Ci zajęło
  14. depresyjny, ja bym schodziła z jednego leku minimum 2 miesiące, ogólnie nie ma co się spieszyć, jak nie ma z powodu ich brania większych problemów.
  15. Znam ten ból chce się spać, a nic nie pomaga Tak mi się wydaje, że jeśli Cital u Ciebie działa, to być może faktycznie są to jakieś zaburzenia emocjonalne - bo naprawdę cital nie ma w sobie nic co mogło by usypiać - nie wiem nie znam się to takie luźne myśli. Trazodon też działał na mnie bez szału akurat. Dziwne, że masz sen raz dobry, raz kiepski, terapeuta nie widzi jakiejś zależności, z tego co mu mówisz
  16. no ja też miałam problem z odnalezieniem przyczyny - poważnie początku wierzyłam w to co mi mówią w przychodni, czyli, że te wszystkie problemy to emocje Cital, czyli citalopram to nie jest lek, który ma działanie usypiające, moja bezsenność rozpoczęła się od escitalopramu (prawie z małą różnicą ta sama substancja czynna) i skończyć się nie chciała. Bardzo fajnie, że to Ciebie usypia Może spróbuj bardziej usypiających antydepresantów typu mirtazapina, mianseryna, trazodon - pewnie będą działały skuteczniej. Regularny sen, dzięki skutecznym leków, to pierwsza droga do sukcesu, bo przestaje się (ja dzięki temu przestałam) myśleć o tym, czy zasnę. Po za tym staraj się chodzić spać zawsze o jednej i tej samej porze, wietrzyć mieszkanie tuż przez zaśnięciem itp. - poczytaj może o higienie snu ona też dużo daje. Po za tym, czy sprawdzałeś u lekarza swój ogólny stan zdrowia Szczególnie np. tarczycę?
  17. Z własnego doświadczenia wiem, że nie ma sensu ani do nich w tej sprawie pisać ani im mówić, bo przypiszą Ci somatyzację Ja mam z jelitami problemy i wiem, że usg to trochę mało, cytując słowa mojego lekarza "często na usg nic nie wychodzi, a wewnątrz szaleje zapalenie" U mnie stosowane przeze mnie antydepresanty pogorszyły stan jelit ale prawdę powiedziawszy, to mam wrażenie, że akurat lamo im nic nie zrobiło (chociaż to też ciężko jednoznacznie stwierdzić, bo brałam ją jednocześnie z innymi lekami)
  18. alkohol ble - czuję cię po nim dokładnie jak na tabletkach, czyli totalnie fatalnie, nie do życia, do kitu i w ogóle. a ze źrenicami też tak miałam - tylko, że ja to zauważam dopiero teraz kiedy schodzę z tabletek, a źrenice mi się robią malutkie jak szpileczki
  19. Porfiriusz, Ja borykałam się z tym problemem (tzn. dzisiaj ostatnia noc z drobną tabletką, jutro zasypiam dopiero zupełnie bez niczego ale na razie wszystko przebiega względnie pomyślnie) i wszystko wskazuje na to, że nie miał on podłoża emocjonalnego, a był wywołany przepisanymi mi tabletkami. Stało się to tak po prostu, czy może wziąłeś jakieś tabletki etc. przed pojawieniem się bezsenności
  20. mark987, u mnie wręcz przeciwnie ja taka jestem umęczona świętami tj szczególnie wczorajszym dniem, że wczoraj usnęłam jak kamień totalny. Co mnie dziwi znów miałam mioklonnie przysenne - pojawiło się to dopiero na antydepresantach, w czasie ich zmniejszania ustąpiło, a wczoraj znów się pojawiło - strasznie fatalne uczucie budzę się w trakcie tych "drgawek", gdzie mimo odzyskania świadomości przez chwilę nie odpuszcza, a jeszcze na domiar złego wczoraj do mioklonii dołączył jakiś dziwny jęk, nad którym nie panuje. Nienawidzę stanu w, którym tracę możliwość panowania nad swoim ciałem Po za tym odliczam już godziny do czasu, aż przestanę całkowicie łykać antydepresant - dokładnie 23 łykam ostatnią tabletkę, 24 się okaże, czy jestem w stanie tak naprawdę bez nich spać. Już nie mogę się doczekać
  21. to się nie zdarza codziennie, musi być dobry moment i sposobność. Ja uprawiając sport zupełnie amatorsko, niekiedy na zupełnych odludziach w lesie poznałam wielu ciekawych ludzi - także jest to możliwe i tak właściwie to nigdy ja pierwsza nie zagadałam na studiach, w pracy etc nie spotkałaś nikogo podobnego do siebie Może w jakiś kółkach zainteresowań poszukaj - czymś się pewnie interesujesz, albo zapisz się na kurs językowy albo może gdzieś się zaangażuj w jakąś działalność np. w fundacjach jako wolontariusz etc. Chodzisz może na terapię Nic nie pomaga Masz już jakąś diagnozę chociaż
×