Skocz do zawartości
Nerwica.com

Twilight

Użytkownik
  • Postów

    935
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Twilight

  1. Twilight

    Witajcie

    Gadu gadu, ale sensownych argumentów, o które byłeś proszony dalej nie podałeś Pathetic. Jak masz ochotę kontynuować te prywatne zabawy słowne, to pisz na PM - trochę (taniej...) rozrywki nie zaszkodzi. Tak przy okazji, sadząc po Twoich poprzednich postach, to ani milisekundę nie wydajesz się być lekarzem. Chyba, że ze starego dowcipu, gdy to jeden świeżo upieczony absolwent mówi do drugiego "Jak pomyślę, jaki ze mnie inżynier, to aż boję się iść do lekarza". Wodotryski wodolejstwa, ale w żadnym z Twoich naspamowanych -dziestu postów nie pojawił się ani jeden konkret Pozdrawiam // Edit do postu poniżej I to jest powód do zawalania bazy forum kolejnym bezsensownym postem? Swoje gówniarskie wywody mogłeś wysłać zgodnie z prośbą na PM, miast publicznie dokazywać
  2. Witaj! Skarb nie przyjaciel... A za Tobą już wielkie kroki. Zaprzestania udawania, że jest się zdrowym, podjęcie leczenia, uświadomienie sobie, że to zwykła choroba, bez elementów quasi-nadprzyrodzonych... To wielkie kroki, teraz, mimo ciężkich dni, na pewno będzie Ci już łatwiej z dnia na dzień, tygodnia na tydzień. Pisz, gdy tylko zechcesz, nie przejmuj się, tu nic nie wyda się głupie albo nie na miejscu. Pozdrawiam!
  3. Twilight

    Witajcie

    Człowieku, a co nas obchodzi, czy tu trzeba długiego i specjalistycznego wykładu? A nuż (widelec) się zdziwisz i sporo osób na forum okaże sie mieć całkiem pokaźną wiedzę specjalistyczną? :> Ja akurat przyjmuję na wiarę (bez ironii) że Ty piszesz z pełna wiarą i przekonaniem, a nie ze względu na prowizję, swoja wiedzę na temat regulacyjnych i przywracających rozkalibrowane poziomy tego i owego substancjach mam, co nie przeszkadza mi twierdzić z praktyki, że prawdziwe wyleczenie to dojście do źródła, w przeciwieństwie do zaleczenia - a od tego jest terapia. I bardzo rzadko zdarza sie, żeby głównym źródłem było to, co można naprawić substancjami farmakologicznymi (co nie oznacza, że nigdy) Pomijam, że teorie (nawet te wykorzystywane w praktyce) są różne i jasna rzecz, że jako psychiatra większy nacisk kładłeś na powiązane z farmakologią - ale inne istnieją, są stosowane i często mają całkiem niezłe podstawy, jeśli ich nie znasz, warto sie douczyć Anyway, (bo Twoja edukacja specjalistyczna to NIE jest temat na cudzy topic powitalny) jeśli deklarujesz się, że do czegoś jest potrzebny taki i taki wykład, to przynajmniej bądź w stanie go zamieścić, (nikt Ci nie każe pisać) abyś nie został ''goły'' gdy ktoś powie ''sprawdzam''. Tak, jak zostałeś teraz... Pozdrawiam
  4. Twilight

    No hej !

    Oj, oj oj... A słyszałeś kiedyś o nadinterpretacji? Największe zagrożenie dla lekarza od psychiki, przesadna wiara w swoja intuicje i ''rutynowe'' rozpoznanie. Takich, co wierzą jeszcze bardziej, zwie się też ironicznie ''czarownikami'', (bo poniekąd wydaje im się, że ''czarują'' ludzkie umysły i dusze) jak to raczył ująć Pilch, w pewnym uroczym felietonie po zamknięciu Samsona Ale, wierzę, ze tego poziomu specjalizacji co on nie osiągniesz?... Skoro sie już tak bawimy w analizy, to IMO przesadny, wręcz bombardujący luz jest cholernie sztuczny. Łot, jak zaznaczyłem, IMO - jeśli po prostu taki jesteś i Ci z tym dobrze, to Twoja sprawa A już tak całkiem na poważnie, to witam i życzę lepszej forumowej kariery niż wejścia Pozdrawiam
  5. Twilight

    Cześć;)

    I to nie jedna. Zapewne masz mnóstwo powodów, czemu nie rozpocząć terapii i profesjonalnego leczenia, chyba, że masz lepszy start :) Jeśli jednak nie, pisz, pisz, porozmawiamy sobie Pozdrawiam
  6. Dżejem, nie widzę nic obciachowego w pisaniu o światopoglądzie - po prostu zauważyłem ''dziwną'' zależność, nawet na najbardziej ''kulturalnych'' i ułożonych forach, temat o religii w ciągu kilku stron zamienia się w niemal regularne mordobicie. W sumie jest jeszcze jeden taki temat - kaczyzm, ale religii nie dorasta nawet do pięt. Cóż, wychodzi, że religia tylko dzieli ludzi Ale, skoro rzekłem, "a" to i dokończę "ż". Jestem właśnie po 15 stronnicowej dyskusji na ten temat na innym forum, więc, aby nie czuć ''deja vu'', zwyczajnie wezmę swoje posty stamtąd, wytnę powtórki, opracuje i wkleję. Pretensji za rekordową długość nie przyjmuję (a pojawi się, jak tylko opracuję tego giga posta ) Pozdrawiam
  7. Pewnie był żółty, co? Kiedyś to Ludwik jedyny zielony, od razu by się człowiek zorientował. Pozdrawiam
  8. A nikt Ci nie każe brać. Możesz traktować bardzo, bardzo poważnie. A nawet bardziej. Albo jeszcze lepiej, śmiertelnie poważnie Mniej więcej tak, jak pochód 1 majowy. Albo bardziej. To nie złośliwość, tylko próba pokazania czegoś. To, co dla Ciebie jest tragiczne i przykre, może w efekcie dawać akcje lepsze od niejednej komedii. I oczywiście, nikt Cię do śmiania się nie zmusi, to kwestia dy... dy... Nie, nie dystymia, tym razem. Dystansu. Możesz traktować wsio śmiertelnie poważnie i uczynić chorobę centrum swej egzystencji, trzymając przy niej warty honorowe i składając samej sobie hołdy, kondolencje i wyrazy współczucia, po czym składać to na ołtarzu swojej choroby. No bo skąd brała by się ta cała powaga, dyby nie ona??!! Tyle choróbsku zawdzięczasz... Wybór należy do Ciebie. Pozdrawiam Ps. A myślisz, że ludzie w autobusie nie mają nic innego do roboty, tylko ''szlachtujące'' debatowanie nad Twoimi przypadłościami? 90 % z nich zapomina po 5 minutach, a reszta po godzinie. Ta całe podchodzenie z ''powaga'' do objawów, to też efekt strachu i choroby. A czy będziesz w stanie sie do tego przyznać i to olać, zależy... Od kogo?
  9. Ahhh, ze skrajności w skrajność. Piszesz, że doszłaś do wniosku, iż wsio Twoja wina, bo jesteś beznadziejna, taka siaka owaka, etc . Ale cały czas skupiasz się na sobie, jaka Ty jesteś itp. Wiadomo, przyzwyczajenie tyle lat, ale nie ma nic gorszego, niż wyreżyserowane rozmowy, nawet, jeśli reżyseria polega jedynie na usilnym pilnowaniu sie ''tego nie, tamtego nie, a na to uważać''. Lepiej skup się na tym, co może Ci dać rozmowa z drugą osobą, konkretnie, na wartości, jaką ma to, co druga osoba mówi, a nie na tym, jaka jesteś Ty. Na to nigdy za późno. Pozdrawiam
  10. Dziewczyno, a tak całkiem szczerze - po co chciałaś je podciąć, jemu za karę, jemu na pokaz, czy jemu na złość? Nie za dużo tego ''jego'' w opcjach? No naprawdę, nie będę truł, ale przesadzasz. Nawet nie ogólnie, ale w znaczeniu ''przecholowujesz''. A ja nie. Zawsze jak o czymś takim słyszę,to mam wrażenie, jakby gość żył wbrew sobie, aż tu nagle postanowił ''odbić'' za stracone lata Pozdrawiam
  11. A próbowałeś zapewne zastanawiać się, czego obawiasz sie podczas rozmów? Co te myśli, (pseudoagresja, nie chce na Ciebie patrzeć, wynocha) zasłaniają, jaką obawę za sobą kryją? Pozdrawiam
  12. Niema takich ludzi. Dopisywanie sobie ''aury'', która odstrasza ludzi, z dowolnego powodu, wiem, że sie powtarzam, ale ''skąd ja to znam'' Nawet jeśli teraz tego nie dostrzegamy, nawet jeśli o tym nie wiemy, jest "conajmniej" ktoś, komu na nas zależy. (a i pewnie sporo ludzi, na których zależy nam) Nawet jeśli, przypuśćmy, nie w tej chwili, to w przyszłości - zmienia to wiele? Staje się przez to ta osoba mniej rzeczywista? Nope, jest i już. Pozdrawiam
  13. A czemu masz nie być, wtedy sie zamienimy, my potrzymamy sztandary, a Tobie odpoczną ''ręce'' troszeczkę i tak na przemian :) Ty to jesteś Ty i nic tego nie zmieni A w sumie łatwej czasem oddzielać te depresyjne ''ale'' u kogoś, niż u siebie, (ale warto u siebie, warto!) to ile rozpoznamy, tyle poszturchamy na właściwy, jedynie słuszny i przyjęty kurs Pozdrawiam
  14. I wzajemnie, wzajemnie, tulę mocno. Tak przy okazji, wiesz, że masz niesamowity talent aby pisać w najprostszy sposób najlepsze rzeczy, które normalnie i tendencyjnie zawijamy w dziwne węzły? W sumie, jedno zdanie i cała zawiłość ostatnich dni wydaje sie banalnie prosta, ba, nie wydaje się, tylko jest, jak zrzuci się z tego natłok ''dopisanych'' jak to określam, ''ideologii'' Pozdrawiam
  15. Chwileńkę, ja też tak kiedyś myślałem. Jeśli masz już wyrobiony NI (National Insurance number) to u lekarza pierwszego kontaktu możesz poprosić o skierowanie do psychologa i powiedzieć, że chciałabyś, aby terapię przeprowadzał Ci Polak. (ja jakoś nie wyobrażam sobie terapii po angielsku, nawet nie ze względu na bariery językowe, ale... Jakoś wyrażać takie rzeczy chyba również nie czuję się na siłach w innym języku niż własny) To akurat całkiem normalne, że każdy woli terapię w swoim języku. Pozdrawiam
  16. ... Co nie zmienia faktu, że jeśli chcesz sie wyleczyć, a nie tylko zaleczyć, to specjalista JEST dla Ciebie. A czemu miałby być nie dla Ciebie? Czujesz się gorszy, czy lepszy od setek ludzi, którzy już uzyskali pomoc? Leczenie to całkiem normalna sprawa, nie wchodzą w grę ani cuda, ani czary, jedni sie leczą na raka, (albo nie leczą, bo mówią, że chemioterapia to nie dla nich i szukają cudotwórców od poświęcania wody) inni na nerwicę. Pozdrawiam
  17. Twilight

    hej wszystkim

    Owszem. Nie wiem jak jest z Tobą, ale najczęściej w takich sytuacjach wydaje się, że absolutnie nic nie da się zrobić. Myślisz, że mogłaś wcześniej, przed urodzeniem dziecka, za 2 lata będziesz myśleć, że mogłaś teraz. JEST z tego wyjście, są miejsca (i ludzie) gdzie możesz uzyskać pomoc. Potrzeba do tego odwagi, ale wszyscy mamy w sobie odwagę, nawet jeśli czasem musimy się trochę dokopać, żeby ją znaleźć. Pozdrawiam
  18. A ja wręcz przeciwnie, idę spać, bo wzorem Lindy, mogę do siebie powiedzieć "Nie chce mi się z Tobą gadać". Główna atrakcja dnia to mała kłótnia, spora, niepotrzebna złośliwość, oraz podliczenie kasy - jeszcze 6 tygodni na mieszkanie, co może być pozytywem, (bo może w końcu ruszę dupę, o co byłoby pewnie ciężej, gdybym miał oszczędności na 6 miesięcy ) a może wręcz przeciwnie, jeśli nie ruszę i rozpocznę wesołą karierę wędrownego bezdomnego. (w sumie, jeśli na to spojrzeć logicznie, to siła rzeczy ruszę w obu wypadkach...) Pomarudziłem, mogę z czystym sumieniem iść spać Pozdrawiam
  19. A ja Ci mówię, że to dobry znak, Z prawej strony już je wygnałaś i bez Anafralinu, została Ci już tylko połowa! Popatrz, sama porównywałaś stan sprzed kilku lat i teraz. Płyniesz w dobrą stronę, płyń dalej! A przy okazji, powiewasz banderą, chorągwią dla innych - serio mówię. Ew. pochodnią, tudzież kagankiem :) Pozdrawiam
  20. Ależ oczywiście, jakby zamglenie, otępienie umysłu, normalka. Uciążliwe bardzo, ale nic nadzwyczajnego, z czasem słabnie, gdy się leczymy. I dy wiemy, z czego wynika, bo to tylko w nas wszak :) Pozdrawiam
  21. A nachodzi Cię to, a później raz na jakiś czas znika i jest jak dawniej, po czym wracasz do tego uczucia niechęci? Bo jeśli masz tak bez przerwy, to może faktycznie do siebie nie pasujecie... A leczysz sie, chodzisz na terapię? Bo jak nie, to zaczynasz od złej strony Pozdrawiam
  22. Twilight

    Moje problemy

    No to drugie wynika z pierwszego, nie potrzeba do tego ŻADNEJ choroby... Broni Ci ktoś zmienić kierunek? Tylko, że wtedy nie miałbyś na kogo podświadomie lub świadomie zrzucać winy (no offense, czysta szczerość) To czego oczekujesz? Że rozstąpią sie niebiosa, zawyją trąby dnia sądu ostatecznego, a złoty snop światła spłynie spomiędzy chmur i Cię uzdrowi? Że ktoś poleci Ci cudowną pigułkę, po której wszystko się naprawi? Samo się nic nie dzieje. Cudownie Cię nie uleczy NAWET psycholog/psychiatra. Leki to tylko wspomagacze, psychiatra nie jest od docierania do źródła Twojego problemu, tylko od leków, które wyrównuja Ci poziom tego, co tracisz na skutek choroby. A od leczenia jest terapia. Nie podpasował Ci jeden psycholog? Jeśli faktycznie był kiepski, (a nie mówił rzeczy Ci niewygodne) to pójdź do innego. Trafiłeś tu na forum, napisałeś, szukasz metody, to dobrze. Ale jeśli nie uświadomisz sobie, że możesz się wyleczyć, powoli, stopniowo, ale trzeba do tego chcieć i ruszyć dupsko, to samo sie nic nie stanie. Spójrz na te powody, które wypisujesz, by nie iść do lekarza. Szanuje Twoją inteligencję, więc nawet nie będę Ci o nich pisał :) Sam zdajesz sobie zapewne sprawę, czemu to zwykły unik i czekanie, aż ktoś zrobi za Ciebie. Pozdrawiam
  23. To poczytaj inne posty w tym topicu Kinga, a może sama zaczęłaś się bardziej sobą opiekować? Nauczyć sie być swoim przyjacielem dla siebie samego, też cenne. Pozdrawiam
  24. To ja tylko dodam, że... Wcale nie trzeba leżeć Opowiedziałaś nam i nie czujesz się z tego powodu upokorzona? To czemu masz się czuć upokorzona u psychiatry? Co w tym upokarzającego? Popatrz ile tu osób się leczy, myślisz, że też powinny się czuć upokorzone, czy tylko wobec siebie stosujesz takie dziwne standardy? Pozdrawiam
  25. Może tak A może jest całkiem na odwrót. Ty decydujesz, co robisz ze swoim życiem, my możemy tylko poradzić, napisać - po to sie tu chyba zarejestrowałeś? A czy nasze rady przyjmiesz, czy nie, zależy tylko od Ciebie. Pozdrawiam
×