Skocz do zawartości
Nerwica.com

lukk79

Użytkownik
  • Postów

    923
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lukk79

  1. ja ja, gut, ferhstejhen.. nic nie rozumiem ale wybieram się, w tę sobotę https://www.facebook.com/events/277634439029078/ -- 27 sie 2013, 13:18 -- o, tu jest english version http://en.vegan-vegetarisches-sommerfest.de/
  2. Rocky wymiata jebane zycie, rzygac sie chce
  3. w psychiatrii określenie "debil" nie ma znaczenia obraźliwego, m.in w swoich książkach Kazimierz Dąbrowski używa tego określenia przy okazji opisu różnorodnych cech człowieka. ze Słownika Języka Polskiego: debil - osoba o niskim ilorazie inteligencji; człowiek umysłowo upośledzony, a dla uściślenia debil - upośledzony w stopniu lekkim, imbecyl - upośledzony umysłowo w stopniu umiarkowanym, idiota - upośledzony umysłowo w stopniu ciężkim.
  4. przecież napisała w dziale miasta i dziale Szczecin? mart83, ja się chętnie spotkam, jeśli na razie nie w większym gronie to można we dwójke. będę z powrotem w piątek w Szczecinie, no i ogólnie jestem ze Szczecina. -- 25 sie 2013, 12:18 -- widzę, że był to edytowany post ( mart83), niepotrzebnie się z tym wyrwałem.
  5. nawet nie pytam jaki przeciwnicy poronografii mają stosunek do homopseksualizmu transwestytow i innych odbiegajacych od większosci, pewnie dla nich to tez ofiary poronografii. no i co w tym zlego. nie przedluzmy gatunku ludzkiego? moze to i lepiej. -- 18 sie 2013, 12:36 -- jak juz sie chcemy czepiac tego co demoralizuje i wynaturza to czepmy sie tez tego calego bajzlu naokolo. ja tez moge soibie nakrecic film porono w domu i bede czescia przemyslu. to wycofajmy cyfrowki bo dzieki temu teraz latwiej nagrywac i po propstu ludziom moze to przyjsc do glowy. a jak bede chcial to sprzedac komus a ktos zechce kupic bo mu sie spodoba (no wlasnie, czemu to sie ludziom podoba?) to nie wiem czy bym sie poczul jako jakis sprzedawca smierci, chyba nie. nie rozumiem, porono nie jest jakos nachalnie reklamowane. mnie tak samo moga podkrecic bilboardy na ulicy gdzie wykorzystuje sie seks w duzo bardziej perfidny sposob.
  6. to nie rób uczymy sie, przezywamy, tak, tak, to znaczy, ze Ty sie uczysz, przezywasz itd., co nie?
  7. Zgadza się, my tu jednak rozmawiamy o uzależnieniu jakim jest oglądanie porno onanizm. no ale tłumaczy, że schemat jest ten sam i takie same skutki albo powody sięgania. jak świat światem poronografia była i jest i nie bardzo wierzę, że sięgają po nią tylko skrzywieni i w ogóle skończeni degeneraci albo że takimi się staną jak sięgną. może lepiej jak by jej nie było ale z jakiegoś powodu jest i nie wierzę, że ten przemysł rozwija się bez jakiejś obopólnej satysfakcji - są ci co robią i korzystają, mają swoje mózgi więc albo założymy że te kilkaset pewnie milinonów ludzi na świecie to złe osoby albo przyznamy, że branża ma w sobie coś co jest w jakiś sposób potrzebne i akceptowane i nie jest chyba w końcu aż takie złe? nie chcesz to nie oglądaj, co innego jak by to wciskano dzieciom na siłę ale mnie równiez drażni że wciska im się coca colę. ja zechce to i tak siegnie wiec albo zdelegalizujmy caly przemysl co jest pomyslem a'la Kaczynski i nie wykonalne, zeby nie mial nikt dostepu i wtedy ochronimy biendy ch ludzi ktorzy sami przed soba nie potyrafią sie ochronić, albo zxakceptujmy to ze to jest i ktos z tego korzysta i jak mowi ze jemu to nie szkodzi to niech jego opinia bedzie miala znaczenie a nie uwza sie z gory ze on jest skrzywiony i dlatego tak uwaza.
  8. ciężko o dobre porno, generalnie to nuda ale czasem fajnie popatrzeć jak to robią profesjonaliści. i tyle, u mnie. -- 18 sie 2013, 11:50 -- dokładnie to samo miałem pisać, nie potrafisz, boisz się skrzywienia, to nie tykaj. -- 18 sie 2013, 11:52 -- To chyba kazdy wie. Tak samo jak każdy wie, ze związki nie wyglądają tak jak w te przedstawione w brazylijskiej telenoweli, ani że wampiry nie biegaja nocami po ulicach, jak to przedstawiaja w TV no i kazdy wie (powinien) po co sięga.
  9. lukk79

    Proszę,chwilkę uwagi..

    Cześć :) Zacznę trochę od końca - nie wiem jak to jest ale najczęściej jak przeczytam długiego posta, to najłatwiej odnosi mi się do tego co na końcu.. Jeśli przed Tobą ciężki rok pracy, to myślę, że tym lepiej. Wiem, że teraz matury są dość wymagające, bardzo dużo przygotowań. No i wiadomo, że nie zawsze wszystko jest tak pasjonujące i ciekawe żeby się chciało z pasją i radością tego uczyć. Ale myślę, że dobrze by było żebyś teraz w najbardziej jak się da maksymalnym stopniu skupiła się właśnie na nauce. Wiesz, masz wiele emocji do poznania w sobie, wiele się w Tobie dzieje, nie ma co do tego wątpliwości. Nie odkryjesz wszystkiego na raz, a takie zajęcie się czymś co, było nie było, musisz wykonać pozwoli Ci na powolne układanie, tego z czym się zmagasz, w sobie - nawet nie będziesz wiedzieć kiedy będzie się to układało ale po jakimś czasie to zauważysz, tak uważam. Fajnie, że masz chłopaka (mam chyba coś z głową, bo jak piszesz o tym, że chcesz go zostawić dla jego dobra bo psujesz mu życie itp. to ja też bym chciał żeby podobna do Ciebie tak psuła mi życie. Piszę tak bo, podobnie jak ktoś powyżej, również uważam, że z Twojej wypowiedzi wynika, że jesteś wrażliwa i inteligentna - a ja bym chciał kogoś takiego), no więc fajnie, że go masz bo - napisze teraz z perspektywy swojego życia - przynajmniej odchodzi Ci problem braku kogoś, a to już sporo, tak jest moim zdaniem. Jeśli chodzi o picie Taty, to znaczy napiszę o swoim Tacie. U mnie było podobnie, że zaglądał do kieliszka odkąd pamiętam, a uwagę na to zacząłem zwracać gdzieś koło 10 roku życia. Nieprzyjemne to było, niby nic się nie działo ale z roku na rok zaczęło się coraz bardziej w naszej rodzinie pieprzyć. Już wprawiało w drżenie moje serce również kiedy pomyślałem, że przyjdzie po pracy, zbyt późno i "pachnący" wódą, a mama okazywać będzie wściekłość na wpół z rozpaczą, z każdym rokiem z przewagą tego drugiego. Na szczęście nastąpił zwrot, że jak miałem 13 lat to zmieniliśmy miejsce zamieszkania, a co za tym idzie Tata zmienił pracę i tam był na tyle duży rygor jeśli chodzi o alkohol, że pił go dużo mniej, a poza tym nie miał takich kolegów jak w poprzedniej pracy. Właściwie zaczął pić go tylko w domu i z bliskimi, w sensie okazji rodzinnych, a to już dużo zmieniało bo jednak w jakiś sposób scalało rodzinę, hehe. Dopiero po powiedzmy kilku latach zapoznał się z ludźmi z naszej nowej okolicy i pił również z nimi ale byli to normalni ludzie, bo i mój Tato to mądry facet. A jak wygląda sprawa z piciem Taty u Ciebie obecnie, coś się zmieniło/zmienia? Także u mnie się poprawiło w domu, za to ja zacząłem mieć problemy ze sobą ale to już nie będę pisał w tym miejscu. Skorzystanie z pomocy terapeutów czy psychiatrów to jak najbardziej dobry pomysł, oni w swoim (to znaczy w moim) czasie bardzo mi pomogli, można rzec, że to była pomoc nie do przecenienia. Nie jest tak, że to "chude szkapy" są jedynym wyznacznikiem tego jak powinno się wyglądać i żyć, życie jest bardzo różnobarwne i przez to piękne, jest wielu różnych ludzi i Ty również znajdziesz sobie wśród nich miejsce :) Rozumiem i dodatkowo współodczuwam to co przechodzisz, wiem że ciężko, zwłaszcza jeśli się nie wie co się z nami dzieje, można stracić wiarę w to, że Świat może wyglądać inaczej niż tylko tak jak nam się wydaje. Jesteś jednostką wyjątkową - wrażliwa, inteligentna, pewnie jesteś też całkiem urocza, w sensie ładna, zapewniam Cię, że na świecie (no i też w Polsce) jest wielu ludzi, którzy chcą żebyś rozwinęła skrzydła, poznała siebie i siebie światu dawała, a mało komu zależy żebyś zapętliła się gdzieś na początku swojego życia i tak męczyła. Skoro "tylu" ludzi w Ciebie wierzy (widać choćby po wypowiedziach w Twoim poście) to znaczy, że może być lepiej. Czasem na początek wystarczy uwierzyć, że tak jest, robić swoje, a z czasem dobro zacznie do Ciebie przychodzić (tylko czas nieznany). A to, że gadają, że jedzcie! nie jedzcie! bądźcie tacy i tacy! to wszystko głupstwo, liczy się to co nieśmiertelne, Prawda
  10. ale my byliśmy na ruinach zamku Quistorpa, a nie na zajezdni trójki, na Boga !! : ))) tylko spotkaliśmy się na zajezdni :) nie wiem jak inni ale dla mnie było - super! mamy zamiar powtorzyć :) -- 18 sie 2013, 00:00 -- Pojezierze pomorskie jest piękne.
  11. Tak, całkiem od niedawna zacząłem się właśnie nad tym zastanawiać. Czy tylko mi się wydaje, że potrzebuję czy faktycznie potrzebuję? Na obecną chwilę wynika, że nie potrzebuję. Pojawiło się jednak coś, pewne kontr-myślenie, bo - coraz mniej kręcą mnie dziewczyny, a dokładniej mam na myśli to, że od kiedy pozbywam się ich idealizacji (co przez całe życie robiłem) to one nie wydają mi się już takimi boginiami jak wcześniej. I owszem, podobają mi się wciąż ale od kiedy zdaję sobie sprawę, że wcale nie są takimi ideałami jak mi się zdawało to mam tym większe zastanowienie czy potrzebuję związku. Po co? Może dla seksu - nie, to się przecież nie uda. Więc nie wiem po co. Chcę żeby mnie to spotkało ale ja za wiele nie mogę z tym zrobić - tyle tylko, żeby z życia się cieszyć i z niego korzystać, a kiedy spotkam i się ułoży to może wtedy nie będę musiał się zastanawiać "po co". Też miałem recepty, dość zabawne mi się one wydają teraz z perspektywy czasu. Wystąpiło u mnie coś ciekawego - czuję się teraz tak jak przed laty, kiedy czułem się dobrze, a tylko myśl o tym, że nikogo nie mam (a one tak bardzo mi się podobają i chcę mieć) komplikowała wszystko. Kiedy nie myślałem o tym żeby kogoś mieć to czułem się ze sobą całkiem dobrze, kiedy jednak zobaczyłem gdzieś ładną, atrakcyjną dziewczynę całe moje poczucie siebie rozsypywało się, jakby włączał się jakiś głos, który mówił "powinieneś mieć (ładną) dziewczynę, po to się przecież żyje". I się starałem zapominając o sobie. Teraz kiedy stwierdzam, że niewiele udało mi się zmienić, wracam do punktu wyjścia, dosłownie! Czuję się dobrze ale to co zyskałem, to przekonanie, że nie muszę myśleć o tym tak jak kiedyś. Poza tym widzę wyraźniej, że jestem inny. To było moim problemem, że nie potrafiłem siebie zaakceptować. Teraz każdego dnia staram się lubić i kochać przede wszystkim siebie. Ale fajnie by było spotkać jakąś fajną dziewczynę. Wciąż o tym marzę (tylko trochę inaczej niż kiedyś). Tak jak pisze marimorena, że "nie można niczego zakładać, mówić 'nic' i 'nigdy' bo po sobie widzę jak szybko niektóre rzeczy się zmieniają." :)
  12. U mnie podobnie, nie bardzo potrafię przezwyciężać wstępną ewentualną niechęć do mnie, a zmieniać się nie jest możliwe chyba dla nikogo, chyba że dla krótkotrwałych celów. Ale faktem jest, że ciągnie mnie do tych, które są poza moim zasięgiem, kiedy wyczuwam, że jest zainteresowana pojawia się znany schemat - znudzenie, brak tego zauroczenia, myśli, że może to nie ta i trzeba szukać dalej. A przecież miło jest poznawać drugą osobę, zbliżać do siebie, przechodzić ten proces pogłębiania się uczucia. Tylko skąd te cholerne znudzenie, obrzydzenie, poczucie, że coś się traci będąc razem - nie wiem co jest powodem. Jesteśmy zgodni co do tego, że uroda to tylko jeden z elementów, uroda to naprawdę rzecz bardzo względna i subiektywna. Mnie się wydaję, że nie ma nieurodziwych kobiet, każda kobieta ma coś w sobie. Piszesz, że "Najbardziej wkurzające było to, że to te inne były zawsze piękniejsze, inne, byle nie ta, z którą obecnie byłem." - otóż to. Da się na pewno, ja nie myślę w ten sposób ale na zasadzie bardziej, że "to po prostu nie fair, nie można tak", nigdy nie chciałem poddać się schematowi, że dziewczyna może być w ogóle jakąś zabawką czy kimś co można zmieniać jak się znudzi, zbyt mocno je szanuję i w ogóle ludzi. O, to jest to co piszesz, taki schemat ideologii konsumpcyjnej, któremu się sprzeciwiam dla zasady bo najczęściej rodzi egoizm i ignorancję co uważam za plagę numer 1. No mnie zdiagnozowali os. schizoid., a o jakiej tamtej piszesz? A Tobie co zdiagnozowali? Terapia indywidual. i nie wiem jak długo, pewnie długo chyba, że nie uda się współpracować z terapeutą, różnie chyba bywa. U mnie identycznie, kiedy pod koniec tej 3-miesięcznej zdałem sobie sprawę z zaburzenia to było dla mnie nowość, było to dla mnie bardzo ważne, przełomowe. Nie mogłem się z tym pogodzić ale teraz jest lepiej. A co dalej to rzeczywiście zobaczymy.
  13. bardzo, najlepsze forum ever. fajnie :)
  14. lukk79

    czego aktualnie słuchasz?

    zesp. ze Szcz. z jednej z najlepszych płyt na świecie [videoyoutube=W_WWc05O6g0][/videoyoutube]
  15. lukk79

    Aborcja

    psyche to mamy te same na ten temat umiarkowane poglądy niestety takich jak My mało w tym kraju są skrajności na lewą czy prawą nogę świadczy to moim zdaniem że ludzie w Polsce nie dorośli do wolności Ja z grubsza mam podobny pogląd, na pewno zakaz aborcji z powodu takiego, że odwołujemy się do "jedynie słusznego prawa moralnego" nie jest dobrym rozwiązaniem. Są różne sytuacje i nie istnieje proste wytłumaczenie dobre-złe. Ale podobno na przykład w Anglii obecnie jest bardzo duży problem, bo nastolatki robią to właśnie z wygody. Wtedy konieczne jest jakieś nie tyle unormowanie prawne co kampania społeczna mówiąca, że to chore, głupie, niemoralne i w ogóle - "co wy, what the fuck, odpierdzielacie?" bo w Anglii to zepsucie jest na dość wysokim poziomie chyba. -- 16 sie 2013, 11:30 -- spróbuj przyjąć momentami inną perspektywę, nie zadręczaj się tak. Psycholog dobrze powiedział, że z każdego zdarzenia można coś wynieść, czasem warto spojrzeć z innego punktu. Takie zadręczanie się nie przyniesie nic. Może musisz trochę pocierpieć, wyrzuty sumienia są jakby naturalne w tym momencie ale nie gań siebie tylko dlatego, że to zrobiłaś. To nie jest coś niewybaczalnego, moim zdaniem.
  16. ja też ostatnio zacząłem pić z kranu, na razie krótko ale mi smakuje. wczoraj chwilę rozmawiałem z jednym mieszkańcem Szczecina i mówi, że u nas woda jest różna w różnych punktach miasta (Szczecin jest mocno rozległy obszarowo) ale też nie ma jakiś konkretnych analiz. Niektóre rejony mają dostawy ze stałych zbiorników (wtedy jest uzdatniana) i tylko część jest głębinowa, a niektóre mają więcej z tych drugich źródeł. On mi mówił, że kiedyś mieszkał w takim miejscu, że walił z kranu bo była świetna. Ogólnie są obawy ale od razu można zaznaczyć, że woda w butelkach to bardzo często przekręt. W filmie jest o tym ale nie polskie realia rzecz jasna, ale pewnie sposób działania firm i korporacji jest podobny. Ogólnie gospodarkę wodą trzeba zmienić bo pakowanie do butelek na taką skalę jak teraz to porażka, tym bardziej, że sprzedają coś co należy do wszystkich i mnie to w...pienia od razu. a żeby mieć gazowaną można by kupić syfon syfon, hehe. butelkowa jest spoko na wyjazdy itp. ale kupowanie jej do domu to lekki obłęd. stakatella, zapisze sobie tą książkę bo może być ciekawa :)
  17. Bardzo polecam film "Flow" ("Strumień. Z miłości do wody"), porusza kwestie wody w ekosystemie Ziemi i jakie mogą czekać nas z tego tytułu ewentualne kłopoty w (niedalekiej) przyszłości. Film jest z 2008 roku, jest bardzo pozytywny i przyjemnie się ogląda. Najprawdopodobniej jest do pobrania z alterkino.org. Polecam!
  18. szczerze mówiąc, to zareagowałem na to zdanie podobnie - oburzeniem ja niestety z doświadczeń swojego życia nic nie doradzę, również uważam, że dobrym pomysłem jest iść do specjalisty. tak sobie myślę, że to dość fajnie mieć ochotę średnio raz w miesiącu, no i sugeruje to, że nie masz do czynienia z jakimś poważnym zaburzeniem ale to dobrze porozmawiać też z lekarzem, może to niskie libido, a może coś "więcej".
  19. aa, rozumiem już. Masz rację, ja chyba myślałem podobnie, że jak to kiedyś ustąpi, że jak się pozbędę swojej dziecinności (nazwijmy ją tak) to zmieni się u mnie również to, że będę umiał stworzyć związek. Ale widocznie trzeba zrobić coś więcej albo nie pozbyłem się swojej dziecinności w wystarczającym stopniu ale raczej to kwestia zaburzenia. Rozumiem, że została nadszarpnięta Twoja nadzieja, ja ostatnio miałem z tego powodu lekkie załamanie. Ale trzeba iść dalej, i mieć nadzieję, wbrew temu co można sądzić to wiara potrafi zdziałać więcej niż przypuszczamy. Bo skoro już wiesz, że próbowałeś różnych rzeczy, a nadal jest jak jest to znaczy, że problem nie leży tylko po naszej stronie, choć staram się z całej siły uniknąć sytuacji kiedy przestanę próbować i się starać (wspominałem o tym poprzednio, że nie chcę żeby zaburzenie tłumaczyło to że nie próbuję dalej). Ja również wiele razy przechodziłem podobny scenariusz, czasem było tak, że byłem pewien, że już tym razem nie może być inaczej niż coraz lepiej, i że tym razem będę z kimś. Zastanawia mnie jednak taka sytuacja - czy kiedy spotykam dziewczynę i mam poczucie, że chcę z nią spróbować ALE ona nie chce to czy wtedy schemat byłby taki sam, że nie wytrzymałbym z nią długo kiedy już bym ją (w jakiś sposób) zdobył/przekonał? Bo ja właściwie nie miałem sytuacji kiedy to ja wybrałem sobie dziewczynę i się z nią związałem ale mimo to nie chciałem, nie wytrzymałem w związku. Czy Ty miałeś sytuację, że podobała Ci się dziewczyna, zdobyłeś ją, byłeś ileś czasu i stwierdziłeś, że nie chcesz czy była to dziewczyna, która od początku była według Ciebie nie ta, nie odpowiednia? U mnie obecnie jest tak, że zwracam uwagę na atrakcyjność dziewczyn ale nic poza tym się nie pojawia, tak jak kiedyś kiedy myślałem o ty jak fajnie by było być z taką (np. piękną) dziewczyną itp. Dlatego nie chcę nawet podchodzić bo jej atrakcyjność to "za mało" żebym zawracał jej głowę. Właściwie to fantazjuję tak, że poznamy się w dość romantyczno-sprzyjającej okoliczności i wtedy poczuję coś więcej, coś na kształt zakochania od pierwszego wejrzenia. Właściwie to nie jest aż tak duże fantazjowanie bo takie sytuacje ludziom zdarzają się dość często (nie mówię tu o jakiś totalnych fajerwerkach, a po prostu o poczucie czegoś więcej kiedy spotka się fajną dziewczynę) ale się zastanawiam czy u mnie się takie uczucie jeszcze pojawi. Mamy podobny obraz dorosłości, ja myślę, że na pewno wiele z tych cech już w Tobie jest. Samo to, że się nad tym zastanawiasz jest oznaką dojrzałości. Ja się ostatnimi czasy czuję jako ktoś podły, czuję że stanąłem w miejscu (a kto stoi w miejscu ten się cofa chociaż może nie do końca w tym przypadku tak jest). Teoretycznie i nawet praktycznie to możliwe ale chyba musimy znać siebie dość dobrze żeby dobrze to tej osobie wyjaśnić, no i ta miłość, pytanie jest czy możemy kochać bo jeśli my będziemy kochać za coś cokolwiek i ona nas za coś cokolwiek to jest szansa na pokonywanie różnych (trudnych) spraw osobowościowych, taka "zasada" - "jest ciężko ale nie mogę bez Ciebie żyć". Podobnie z terapią, jeśli dobrze nakreślimy to czym chcemy się zająć to może ona przynieść duże efekty, czytałem o os. schizoid. że właściwie najważniejszym punktem terapii jest określenie celu jaki chce się osiągnąć. Dla jednego będzie to bycie w związku jak osoby niezaburzone, a dla innego samo nawiązanie bliższej relacji będzie sukcesem. Ja zaczynam 23-go sierpnia. Nie wiem czy cokolwiek będę próbował do tego czasu, raczej nie bo cały czas mam poczucie, że to niepotrzebne zawracanie jej głowy. Nie interesuje mnie przelotna znajomość, a związek to na teraz lekki kosmos dla mnie, dość odległe.
  20. lukk79

    czego aktualnie słuchasz?

    fajne archiwalne zdjęcia [videoyoutube=EzpR3z8oMPo][/videoyoutube]
×