Skocz do zawartości
Nerwica.com

lukk79

Użytkownik
  • Postów

    923
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lukk79

  1. to ja też tak mam. a teraz jak mi włosy zaczęły rosnąc, a ja nie mam ochoty ich ścinać to już w ogóle przyciągam uwagę. i już mam dosyć czasem tłumaczenia sobie, że on się po prostu patrzy bo ja jakiś taki inny jestem. chudy jak palec, czupryna na głowie. i już nie chcę się wstydzić, przez co jest odwrotny skutek - jestem za bardzo arogancki, agresywny, mam ochotę zabić kogoś, ostatnio robię coraz głuopsze rzeczy, pogoniarze wysiadali z ytramwaju i krzyczeli pijhani Pooogooon a ja w taki obrazliwyt sposob za nimi pogoonn blellele lele, w domysle wy huje glupie nianwidze waqs tak bardzo ze bym was zajebal wszystkich pokolei. i co bedzie dalej, napytam sobie nbiedy w koncu.
  2. w sumie ciekawie, jutro się zapiszem
  3. ja zauważyłem po sobie,m że jak podnoszę ton głos i staje się on wyraźnmiejszy to wtedy uwaga się skupia jak cholera, aż mi tchu brakuje jak mówię dalej. dużo tych technik różnych, fajnie z tym pracować :)
  4. musisz zacząć pluć im w gębę, wtedy nie będą ignorować, i zawsze siebie doceniać, zawsze zawsze zawsze
  5. weg(etari)anizm, braczyk, wzmacnia organizm !!!!!!!!!!! :))))))))))))))))))))))))) -- 10 paź 2013, 21:28 -- dobrze godasz
  6. to w dużej mierze jest odpowiedź dlaczego trudno wytrwać w wege. nie wchodząc w szczegóły powiem tylko, że warto podjąć ten, jak dla mnie na początku około 1 roku, wysiłek. u każdego ten okres jest pewnie inny. ale trzeba się zaangażować i nabyć wiedzy (bardzo łatwo dostępnej). mniej niż odpowiednio zbilnasowana mięsna. jak ktoś chce się żywić śmieciami typu hamburger nie zważając do tego, że produkcja tak niskiej jakości żywności psuje nie tylko nasze zdrowie ale wszystko naokoło to ciężko go przekonać. po zjedzeniu bułki macdonalda wysrasz całe gówno tego świata. no, ale ja wole to niż oddawać się w ręce lekarzy i kupować kolejne suplementy w nadziei, że zastąpią one pełnowartościowe jedzenie. Ale tak, rozumiem, że pełnowartościowe jedzenie jest drogie tylko, że przez przemysł mięsny pozbawia się (m.in. mnie i zaczyna mnie to pomału irytować) kolejnych hektarów ziemi i zasobów wody więc mogą sami sobie podziękować ale lepiej zamknąć oczy. i iść do doktora po psychotropy "bo nie wiem skąd nerwica i depresja". jak ktoś ma skłonnośc do depresji to będzie ją miał tak czy srak, jedzenie mięsa tylko pogłębia problem bo to pieprzona używka która zatruwa i nie pozwala siegnąć do źródła przyczyn, do nas samych bo to w nas są odpowiedzi dlaczego dolega nam to a nie co innego. posłuchaj/cie siebie, dowiesz się skąd depresja. przez jedzenie tych śmieci ludzie oddalli się od natury i od siebie samych, dają w siebie pakować najtańsze bezwartościowe jedzenie - bo taniej. ale ok, mogę być kolejnym fanatykiem. głupia rasa ludzka potrzebuje jeszcze czasu ale może będzie juz za późno, może to lepiej. najgłupszy gatunek na ziemi, ślepy prowadzi ślepego. tak, strasznie mnie to wkurza. Możesz powiedzieć co czytałaś ?
  7. ja się nie wybieram ale można się spotkać po zakończeniu, myśle fajnie, a i też kilka osób powyżej pisało, że ma ochote się spotkać
  8. veganka, jo, jeszcze nie napisali soja, wszechobecna podobno w diecie wegan soja, pewnie więcej to mięsożercy jej zjadają
  9. też to miałem, też mnie zaczęło męczyć i kiedy znalazłem sobie inne zajęcie to mi przeszło. teraz zaglądam od czasu do czasu.
  10. kotlety nie są zarezerwowany tylko dla zwłok, znaczy mięsa, warzywne to też kotlety, były i są
  11. to przez postęp technologiczny
  12. super, to naprawdę dobra informacja powodzenia i.. gratulacje : )) ekstrawagancja jest wporzo, dzięki temu świat jest kolorowszy :)
  13. no ja podobnie jak ala1983, nie mogę tego tak po prostu zostawic, wewnątrz czuję, że coś można. Ale to zależy chyba, w którym miejscu na skali patologii (zaburzenia) się ktoś znajduje. Bo na przykład czytałem o kimś, o facecie, że był w związku ale czasem miał takie nasilenie, że nic nie odczuwał i o żonie potrafił mówic "to", nie było to złośliwe czy coś ale po prostu na tyle momentami nic nie odczuwał, że aż tak miał. Ale to dośc skrajny przypadek, znaczy na skali bliżej patologii właśnie. A ja, ja nie wiem na jakim miejscu tej skali jestem ale się dowiem. I to jest też odpwoiedzią na Twoje pytanie po co się starac, jeśli już mam ze sobą życ to chociaz chcę wiedziec o sobie najwięcej jak się da.
  14. a czemu akurat do cierpiących dzieci? ja jak widze głodujące dzieci to odczuwam empatie. i w obliczu innego cierpienia też odczuwam, nie tylko u dzieci. W drugim zdaniu jest sporo prawdy, w sumie to teraz zacząłem się zastanawiać czy u mnie tak jest. Tyle, ze to zdanie powinno brzmieć mniej więcej: taką ma konstrukcję więc robi to co robi bo wtedy jest sobą. Tak też nie do końca ale uzależniony i dowartościowuje to tak jakby o kimś, kto jest taki a nie inny powiedzieć, że robi to a nie co innego, jakby to od niego zależało. każdy robi to do czego został stworzony, albo raczej jaki został stworzony. To prawda, że pomoc innym dużo daje mnie samemu ale mówiąc, że się tym dowartościowuje to niezbyt ładnie brzmi.
  15. Kiedy czytam w porannej gazecie, że pięć najpopularniejszych kanapek w tym cholernym kraju zawiera "kurczaka" jako składnik, to właśnie tym czuję się dotknięty.[/color] Pozwoliłem sobie na zdobycie wiedzy o niewiarygodnym okrucieństwie stojącym za tymi wszystkimi ładnie zapakowanymi produktami, tak wszechobecnymi i łatwo dostępnymi, z nazwami ("szynka", "wieprzowina", "ser", "jagnięcina", "wołowina", "cielęcina") i obrazkami nonszalancko pokazywanymi wszędzie, gdzie się nie spojrzy – w sklepach, gazetach, telewizji. I kiedy widzę tak wielu ludzi, którzy dali się do tego przekonać i którzy każdym swoim zakupem podtrzymują i wzmacniają niewiarygodne okrucieństwo wobec niewinnych zwierząt – to właśnie tym czuję się dotknięty. Więc tak naprawdę nawet mnie cieszy bycie po tej "obraźliwej" stronie i celowe prowokowanie; naprawdę mam to gdzieś, że nie-weganie i nie-weganki czują się dotknięci tym obrazkiem... Jestem już zmęczony chodzeniem na palcach dookoła tych problemów, siedzeniem cicho, byciem potulnym i łagodnym w kwestii tego, dlaczego jestem weganinem. Mam dość starań o to, by przypadkiem nie obrazić delikatnej wrażliwości jakiegoś mięsożercy. Mam też dość przepraszania za mój weganizm, traktowania go jako pomyłki czy osobistego dziwactwa. Już wystarczy, nigdy więcej. Wykorzystywanie, torturowanie i zabijanie miliardów zwierząt pozaludzkich jest horrorem o przerażających rozmiarach, obrzydliwym i szokującym. Jestem po prostu przerażony tym, że jest tak wiele cholernie obojętnych wobec tego ludzi, zachowujących się tak, jakby problem w ogóle nie istniał. Ludzi, którzy wydają się w ogóle nie być tym dotknięci, zupełnie, nawet odrobinę. No tak. Łącząc słowo "vegan" ze słowem "fuck", chcę szokować ludzi. Chcę nimi potrząsnąć, aby wypadli ze swojego sennego samozadowolenia, chcę wybudzić ich z bezczynnej uległości, w której się pogrążyli. Wiem, że nie powinni mnie dziwić ludzie obojętni wobec ogromnego okrucieństwa, bestialstwa i strat związanych z tak zwaną "produkcją zwierzęcą". I nie dziwią mnie – takich ludzi było już zbyt wielu. W zupełnie innej sytuacji, ale z podobnego powodu, Wilfred Owen poczuł się zmuszony do napisania następujących słów: But cursed are dullards whom no cannon stuns, That they should be as stones. Wretched are they, and mean With paucity that never was simplicity. By choice they made themselves immune To pity and whatever mourns in man. (Wilfred Owen, Insensibility, 1918) Poczuł się zmuszony do napisania tego, bo był zszokowany i głęboko urażony pod względem moralnym tym, że ludzie "powracający do domu", jakim była Wielka Brytania, byli całkowicie obojętni wobec rzezi, koszmaru i strat spowodowanych przez wojnę na froncie zachodnim. Szokujący fakt, że wielu ludzi pozostało beztroskich, nieczułych i obojętnych wobec nieszczęść, przemocy i piekła znoszonego przez mężczyzn w okopach był dla Owena niczym innym, jak tylko dowodem na kompletny upadek wartości i człowieczeństwa. Teraz, w zupełnie innej sytuacji, ale z bardzo podobnego powodu, zmuszony jestem stwierdzić prosty i okrutny fakt, że nie-weganie i nie-weganki w naszym społeczeństwie z własnego wyboru uczynili siebie samych odpornymi na tą całą niewiarygodną, podłą przemoc, której ofiarami są codziennie miliony zwierząt pozaludzkich. A to wszystko w imię zysku, przyjemności ("Nie mógłbym żyć bez kotleta”!) i rzekomego postępu nauki (barbarzyństwo naszych instytucji zajmujących się "badaniami biomedycznymi"). Aby zaspokoić pragnienie czegoś do jedzenia, nowych butów, płaszcza lub ulepszonej wersji starego leku, ludzie postanawiają pozostać głupcami. Niczym kamienie, nawet w zderzeniu z krzykiem agonii pozostają niewzruszeni. Nie rozumiem systemu wartości ludzi odpornych na cierpienie niewinnych i bezbronnych zwierząt, które są dosłownie na naszej łasce i niełasce. A my, zamiast im tę łaskę okazać, dajemy im kopniaka w twarz i wbijamy nóż w gardło. Nie rozumiem, w jaki sposób ludzie ci mogą usprawiedliwiać ten horror i być z niego zadowoleni. A więc: jeśli ktokolwiek ma zobaczyć ten obrazek i poczuć się dotknięty, to naprawdę mnie to nie obchodzi. Ale obrazek mają zobaczyć także weganie i weganki. Jaką wiadomość im przekazuje? Mam nadzieję, że da do zrozumienia, kim jako weganie i weganki jesteśmy i co sobą reprezentujemy. W mediach i w głowach wielu ludzi już od dawna jest zakorzeniony stereotyp weganina czy weganki - kogoś nieco roztrzepanego, prawdopodobnie typowego osobnika z klasy średniej, albo też kogoś trochę "alternatywnego": czarne ubrania, farbowane włosy, za dużo wolnego czasu, który można tracić na takie błahostki jak tworzenie tysiąca i jeszcze jednego przepisu na kotlety sojowe. Patrząc z punktu widzenia ogółu społeczeństwa, weganie i weganki są trochę problematyczni - nieco dziwni, najlepiej zostawić ich w spokoju; są zbyt nudni, by dobrze czuć się w ich towarzystwie. Wciąż myślą o małych, puszystych króliczkach, z uporem maniaka psują imprezy i piją tylko sok marchwiowy lub pomarańczowy. Stojąc w kącie i podpierając ściany, uśmiechają się blado i tęsknie rozmyślają o szaroburych ubraniach z naturalnych tkanin. Jednak w rzeczywistości wygląda to zupełnie na odwrót. Jesteśmy fajniejsi. O wiele, wiele fajniejsi. Nie wspieramy rozlewu krwi na światową skalę, pełnego przemocy więzienia, bicia i kopania niewinnych istot. Nie akceptujemy i nie kiwamy głową ze zrozumieniem, gdy widzimy podrzynanie gardeł, gotowanie i mielenie żywcem świadomych istot wrażliwych na ból. Jesteśmy zbyt fajni, by brać udział w czymś takim. Nie rozsiadamy się wygodnie i nie pozwalamy się udobruchać litanią kłamstw na temat tego, jak to niby hodowla zwierząt jest dla nich dobra. Nie łykamy bajek, od których robi nam się niedobrze - bajek na temat szczęśliwych zwierząt i ich dobrostanu na fermach ekologicznych. Nie przekonują nas kłamstwa firm i lobbystów przemysłu spożywczego, że powinniśmy jeść mnóstwo ryb albo innego "mięsa", pić dużo mleka i obżerać się jajkami, bo niby jest to dla nas takie zdrowe. Ale ci, którzy nam mówią to wszystko, napychają sobie kieszenie pieniędzmi, podczas gdy ludzie napychają swoje żołądki cholesterolem. Nie jesteśmy tacy głupi, by dać się na to nabrać. Nie karmimy swoich ciał jedzeniem, o którym wiemy, że jest największą przyczyną zmian klimatycznych i głównym powodem, dla którego ścinamy lasy deszczowe, wypalamy je i obracamy w nicość całe życie, które do tej pory w nich kwitło. Nie kieruje nami obsesja wydzierania z dna każdej żyjącej istoty, pływającej i pełzającej w odmętach, po czym zostaje tylko pustynia, zupełnie pozbawiona bogactwa i wspaniałości życia, które kiedyś na niej tętniło, a teraz go już po prostu nie ma – ani tu, ani nigdzie indziej. Jesteśmy o wiele za mądrzy, by zaśmiecać jedyną planetę, jaką mamy. Nie popijamy płynów laktacyjnych przeżuwaczy, nie ślinimy się na widok mleka przeznaczonego dla noworodków, które są zarzynane na tanie mięso, a których zrozpaczona matka jest ponownie zapładniana w niekończącym się cyklu macierzyńskiej niedoli. Zbyt wcześnie wysysa ona z niej wszelkie życie, aż wreszcie następuje śmierć w imię białego płynu w misce płatków albo filiżance kawy. Nie robimy tego, bo po prostu nie jesteśmy na tyle okrutni i bez serca, by kraść jedzenie, od którego zależy życie noworodka i by odrywać młode od ich matek, a matki od młodych. Nawet przez minutę nie wierzymy w oburzające kłamstwa, rozpowszechniane przez przemysły medyczne i farmaceutyczne, które zarabiają miliardy dzięki podtrzymywaniu starych mitów na temat tego, jak bardzo te miliony eksperymentów na zwierzętach są przydatne dla ludzi. Nie zważają przy tym na to, że pomimo owych milionów eksperymentów, czwartą najczęstszą przyczyną śmierci w tym kraju jest faszerowanie się testowanymi na zwierzętach lekami. Wybaczcie, ale nie: sięgnęliśmy po badania, przeanalizowaliśmy dane, przeliczyliśmy szokującą ilość zwierzęcych i ludzkich ofiar. Sami wiemy, gdzie leży prawda. Myślimy zbyt niezależnie, jesteśmy zbyt mądrzy, zbyt świadome, zbyt etyczni, zbyt moralne. Za bardzo nam zależy, mamy w sobie za dużo współczucia. Jesteśmy zbyt porządni, zbyt radykalne, zbyt rewolucyjni, i po prostu zbyt fajne, by dać się nabrać na to całe gówno. Jesteśmy weganami i wegankami i mamy ku temu cholernie dobre powody. Jesteśmy weganami i wegankami w pełnym znaczeniu hasła "vegan as fuck". Poniższy tekst pochodzi ze strony http://www.richardde-boo.com. Tłumaczenie: Natalia Kołodziejska
  16. ja wytrzymałem prawie 3 miesiące (w tym roku) ale miałem w tym czasie terapie dzienną i nastawienie, że mastrurbacja osłabia prace nad sobą. pod koniec potrzeba wrocila. teraz tez mi to przeszkadza ale nie widze sposobu zeby powstrzymac sie. wniosek taki, że abstynencja dużo daje ale jest trudna do zachowania. moze ktos zalozy watke "Co pomaga w abstynencji" ? ja nie zaloze bo nie chce sie narzucac ale chetnie bym poczytal co innym pomaga sie powstrzymywac. i tak jak mowisz, nie ze do konca swiata i jeden dzien dluzej ale chociaz na okres kiedy mozg zlapie jakies normalne fale
  17. tak, sam raz naciąłem się na szelak. swoją drogą to zupełnie nie rozumiem po co barwić produkty czymś takim.
  18. Już 29 września akcja Empatii "Jestem zwierzęciem. Myślę, czuję. Chcę żyć" w Warszawie, a 12 października w Krakowie.
  19. [attachment=0]P1010036.JPG[/attachment] -- 18 wrz 2013, 00:44 -- ja też idę, to mi szkodzi.
  20. cieszę się, że nie jestem takim kretynem jak mój współlokator. jak można wstawić do zmywarki kilka brudnych szklanek i nie wyciągnąć tego co było już tam czyste, włączyć wszystko razem i to na drugi (z 3) program, który jest na naprawdę brudne naczynia? a za prąd płacimy wszyscy, oczywiście. gdyby nie to, że się wyprowazdam niebawem to może bym się też zezłościł. a porozmaiwać się z nim nie da, nie mam ochoty, próbowałem wcześniej ale kiedy z nim gadam to czuję się tak jakbym gadał do 5-latka i jest mi głupio, że mu tłumaczę takie rzeczy, mam wrażenie, że jego to też irytuje..
  21. może posłuchamy? na początku mówi Stephen Hawking: "For millions of years mankind lived just like the animals... Then something happenend which unleashed the power of our imagination...We learned to talk..." a później jeszcze w trakcie i na koniec: "It doesn't have to be like this... All we need to do is make sure we keep talking." poza tym czyjeś bardzo ładne wyobrażenie wszechświata w postaci zdjęć. [videoyoutube=Leo74b3rqXQ][/videoyoutube] -- 17 wrz 2013, 23:48 -- no ja aspirował do dyskusji w temacie kwantów raczej nie będę, podobnie nie będę na tym opierał przypuszczeń czy Bóg istnieje czy nie.
  22. NieznanySprawca, na pewno fizyka kwantowa jest kolejnym zagadnieniem, któremu chcę się przyjrzeć (chciałem wcześniej ale uważałem, że nic z tego nie zrozumiem, teraz po już prawie całej lekturze Hawkins'a myślę, że mogę spróbować podejść). Dzięki bardzo za autora i tytuł! a pdf bardzo mi odpowiada od kiedy jestem posiadaczem czytnika ebook'ów, genialna rzecz! -- 17 wrz 2013, 23:20 -- dokładnie, jak możemy narzekać. Kiedy czytam to co napisał to odczuwam niezgłębioną radość istnienia, taki spokój jakiś, znajduję swoje miejsce. To naprawdę niesamowity człowiek.
  23. no słonie są wrażliwe, kiedy któryś z członków stada umiera to mają po nim żałobę. W niewoli chorują na stereotypię ale to akurat jak inne zwierzęta. w tym zdjęciu nie chodzi o efekt końcowy, czyli narodziny, a o menstruację bo jajo to kurza miesiączka. co do sportowców wegetarian to faktycznie nie do końca dobrze, lepsze wyniki są na diecie wegańskiej.
  24. Allah akbar! Bóg jest wielki! czytam obecnie "Krótką historię czasu", polecam.
×