
depas
Użytkownik-
Postów
2 260 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez depas
-
czekam na maila od koleżanki, i się doczekać nie mogę
-
banany lekkie upojenie alkoholem czy trzeźwość?
-
Na szczęście, alpra czeka w pogotowiu :)
-
Właśnie testuję bufedron, mój pierwszy RC. Podoba mi się
-
Ja podobno jestem inteligentny, przynajmniej tak twierdziło wiele osób które mnie znały. Jednak przez lenistwo i brak motywacji oceny w szkole miałem zawsze mocno średnie. Nic nie potrafię zaplanować, brak mi ambicji i całe życie żyję z dnia na dzień, bez celu. Mój szef w kuchni w Irlandii, Rumun Johnny, był powszechnie uważany za tępaka, i obiektywnie był bardzo prostym i ograniczonym gościem. A jednak dawał radę prowadzić dużą kuchnię skutecznie. Był pewny siebie i nie miał kompleksów, wiedział czego chce. Przez cały czas był pokątnie obiektem drwin i żartów na temat "jaki Johnny jest głupi". Tymczasem "tępy" Johnny siedząc wiele lat w Irlandii, systematycznie oszczędzał i odkładał pieniądze, miał też bardzo ładną żonę i dzieciaka. Wiedział czego chce, miał konkretne plany i oczekiwania od życia. Przez te lata zdążył zaoszczędzić tyle, że zaczął budować spory dom w swojej miejscowości dla rodziny na przyszłość, i zresztą ukończył go. Oszczędzał na wszystkim, na boku też robił jakieś interesy jak handel papierosami itp. Wiedział co będzie robił po powrocie do Rumunii, miał wszystko zaplanowane. Mimo wszystkich jego przywar i właśnie tej jego wielkiej "tępoty", szczerze zazdrościłem mu determinacji, pewności siebie i umiejętności organizowania sobie życia. Ja tego kompletnie nie potrafiłem, szastałem pieniędzmi na lewo i prawo, piłem, nigdy nie udało mi się nawet nic zaoszczędzić. Tymczasem nawet ten Johnny mnóstwo razy mówił mi że jestem inteligentny i bystry, że jestem najmądrzejszy z wszystkich pracowników, ma do mnie zaufanie itd. Inne osoby w pracy czasem mówiły mi dokładnie to samo. A ja zastanawiałem się gdzie jest ta moja inteligencja? Nic sensownego nie potrafię zrobić ze swoim życiem, nie planuję, nie oszczędzam, nie myślę o przyszłości, nie mam ambicji. Nigdy nie potrafiłbym zorganizować sobie życia tak, jak "tępak Johnny, założyć rodziny, zbudować domu, zaplanować przyszłość. Więc właśnie, czym jest ta cholerna inteligencja?!
-
na zimne piwko, najlepiej tyskie
-
Czaję. Ja sertrę brałem przez 5 miesięcy (100mg) i naprawdę dobrze ją wspominam, wyraźnie działa na nastrój i dodaje nieco pozytywnej energii, więcej się chce po niej. Niestety, to lekkie pobudzenie podwyższało mi lęki i musiałem odstawić. Ale na przykład w porównaniu do takiej paroksetyny, zdecydowanie bardziej motywuje i wpływa na nastrój.
-
No czasami rzucenie leków to nie jest dobry pomysł. Też kiedyś o tym myślałem i powiedziałem o tym psychiatrze, ale stwierdził kategorycznie że nie powinienem tego robić, że moje samopoczucie na pewno pogorszy się wyraźnie i że jest to niebezpieczne nawet w moim przypadku. -- 13 sie 2014, 13:55 -- A sertra to dobry lek, powinien Cię chociaż trochę rozruszać Patryk29.
-
Właśnie testuję bufedron, pierwszy raz próbuję czegoś z RC. Póki co - rewelacja.
-
czarnobiała mery, przymulenie po Depakine? Jak najbardziej, ale z czasem mija powoli. Ja brałem 800mg i po niecałych dwóch tygodniach zmuły nie było już wcale. Dziwię się że tak dużo płacisz za ten lek, kiedy brałem go ostatnio ponad rok temu, pamiętam że za opakowanie 500mg płaciłem bodajże poniżej 10zł...
-
trops, jak długo bierzesz te 20mg?
-
Nie wiem czy rzeczywiście samobójstwo to wielka odwaga, czy nie raczej wielka desperacja, chwila kiedy zrobienie tego wydaje się jedynym rozwiązaniem. Wtedy jest się w stanie zrobić coś tak radykalnego, sprzecznego z naturą i wrodzoną wolą życia i walczenia o siebie. Jest w tym element odwagi, ale z mojej perspektywy znacznie więcej w tym okropnej, przeraźliwej desperacji i chęci ucieczki raz na zawsze.
-
Fakt, gilotynki wku*wiają, ale jak się nie ma co się lubi... Zawsze to jakaś opcja.
-
Możesz dostać w aptece różne wersje tzw. gilotynek do krojenia tabletek, spróbuj. A z tymi siedmioma tabletkami to rzeczywiście jakiś kiepski żart, chyba tylko skończony lekoman mógłby się podniecić takim "prezentem". No ewentualnie można zobaczyć przez tydzień czy uboki są straszne, ale nic innego.
-
AddictGirl21, dowiedziałem się o jego śmierci wczoraj późną nocą siedząc w necie. Byłem zszokowany do żywej duszy, wiedziałem że facet miał swoje demony, ale wydawało mi się że ma to pod kontrolą, ma oparcie w rodzinie i tak dalej. Wielka tragedia, uwielbiałem go jako komika, aktora i przede wszystkim wydawał się naprawdę dobrym człowiekiem. Zbychu 1977, u mnie tak nie jest. Wiem już że jestem zdolny to zrobić, ale ta świadomość mnie tylko przeraża, w niczym nie pomaga. Można powiedzieć, że z tych dwóch sytuacji nie wyciągnąłem żadnych wniosków niestety, mimo że rok temu o mało nie uczyniłem się kaleką.