Skocz do zawartości
Nerwica.com

one-half

Użytkownik
  • Postów

    432
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez one-half

  1. Skąd masz kwetiapine? Leczyles sie/leczysz na coś? Generalnie masz dwa wyjścia: albo czekać dalej zaleczajac się doraźnie kwetiapine albo po prostu iść do lekarza, ale otwarcie mówiąc o amfetaminie bo to info będzie kluczowe dla postawienia diagnozy, sorry. Decyzję musisz podjąć sam. Otwarta kwestią pozostaje pytanie czemu w ogóle waliles siupe, bo z reguły ludzie prochami zasypują jakieś swoje decyfity i amfetamina w twoim przypadku była np. takim "samoleczeniem" utajonej depresji. Ale to już sam musisz sobie szczerze odpowiedzieć na to pytanie.
  2. Nadużywanie amfetaminy/ciągi z reguły wiążą się z psychozami amfetaminowymi - na tą melodie są te leki że ktoś gdzieś łazi po mieszkaniu, zaslanianie rolet, choć do pelnoobjawowej psychozy jeszcze daleko. Z kolei wahania nastrojów od depresji do euforii z poczuciem wszechmocy i snuciem nierealnych planów to podręcznikowy przykład ChAD. Skoro w rodzinie w genach "coś" krąży, mogło niestety dojść do tego, że narkotyki striggerowaly schorzenie, które odtąd będzie żyć swoim życiem i będzie wymagać leczenia. Często niewinny rzekomo joint zapalony w złym momencie potrafi wywołać atak paniki i wywlec na wierzch nerwice lękowa. Tak jak powyżej, skoro samo nie przechodzi to chyba pora umówić się do psychiatry.
  3. Wiesz, ja mysle, ze po prostu dojrzalas do tego aby zobaczyc rzeczy takimi, jakie one sa i wywoluje to w Tobie frustracje, bo to logiczne i zrozumiale (tylko tchorze uciekajacy w system zaprzeczen beda twierdzic, ze to z Toba jest cos nie tak). Dorastalismy w epoce jukenduityzmu, promocji urzadzania sobie zycia wg poradnikow i gadek pseudoekspertow (ktorzy, jak czasem wycieknie, medrkuja robiac z tego biznes, a sami maja megasyf w swoim zyciu) z kanap w sniadaniowkach, czyniono to tak mocno i intensywnie po to, aby nikt w nieustajacym wyscigu szczurow nie mial odwagi przystanac i wrzasnac, ze krol jest nagi. Czysta socjotechnika. Teraz, zwlaszcza w ostatnich czterech latach, gdy sprawy niebezpiecznie przyspieszaja, co bardziej swiadomi widza, ze zyja w jakiejs bance, ze ich oszukano... Ze ciezka praca czesto nie przeklada sie na godziwy profit, a hipoteczna miniratka to nie trampolina do zycia z Instagrama tylko smycz. Historia stara jak swiat - wiele musialo sie zmienic, by wszystko zostalo po staremu. Ja tez zaczalem to wszystko deszyfrowac od pewnego momentu w swoim zyciu - cena jaka placisz za swiadomosc tego wszystkiego jest Zagubienie i Pustka, czesto takze Osamotnienie, bo ludzie to oportunistyczni tchorze, zarowno przed innymi, jak i samymi soba. "Jestem pusty jak bazylika w nocy" - jak pisal Rozewicz. Pustka, ktorej nie zasypia zadne prochy, terapia ani pieniadze i wycieczki.. Ale to Twoj wybor: albo ucieczka w dalsze zaprzeczenia i systemy iluzji (moze jak nie ten terapeuta to inny - choc to wszystko, co od nich dostajesz to "slowa, slowa, slowa" jak u Hamleta - jednym pomoga, innym - jak Ty czy ja - niekoniecznie, tak samo z farmakoterapia - jak moze nie ten lek to inny, a po latach budzisz sie z uczuciem, ze dalej stoisz pod wieloma wzgledami w miejscu) albo przyjecie rzeczy takimi, jakie one sa i proba ulozenia sie z tym, choc nikt Ci nie zagwarantuje, ze cokolwiek, kiedykolwiek sie ulozy. Nikt. Nigdy. Ani wiara, ani nauka. Czasem sie smieje, ze trzeba nie bylo w XIX wieku zabijac Boga, to nawet "co laska" wyszloby taniej niz posiadowki na kozetkach w rozmaitych nurtach. Nie utozsamiaj jednak tego, co napisalem, z totalna rezygnacja i popadaniem w czarnowidztwo. Moze za jakis czas, gdy ochloniesz, zdecydujesz, ze jednak warto podjac jeszcze jedna probe. "Musisz zyciu sama nadac sens". Wiem, latwo powiedziec... Najgorsze, w co mozesz teraz brnac, to obwinianie siebie. Piszesz, ze nie masz matury, a piszesz i stosujesz interpunkcje lepiej niz niejeden/niejedna po fabryce magistrow. O to, co w pracy, tez sie nie obwiniaj - to, o czym napisalas (chore, plytkie i nastawione na eksploatacje drugiego relacje) to powszedniosc chyba juz w kazdej pracy, nie jestes zadnym wyjatkiem, a juz na pewno sprawca tego co sie dzieje. Jesli bedzie to dla Ciebie jakims pocieszeniem (wiem, marnym, jesli juz) to ostatnie lata to, przynajmniej patrzac po moim otoczeniu, drastyczny wzrost osob zajadajacych Pustke prochami, i to osob, teoretycznie zdawaloby sie zdrowych. Kiedys tez myslalem, ze wzrost liczby leczacych sie to poprawa w niedomagajacej wczesniej diagnostyce, ale skala tego stala sie juz taka, ze mozna z cala pewnocia mozna stwierdzic, ze to nieprawda (choc biznes psychiatryczny dalej bedzie twierdzil co innego, bo to... biznes; taka samo z systemem, ktory nami rzadzi - on tez bedzie twierdzil, ze wszystko jest w porzadku, by utrzymac status quo). To nie z psychika ludzi stalo sie nagle cos zlego, to ten swiat juz tak stanal na glowie. Chyba nie odkryje prochu, jesli napisze, ze postep technologiczny cos nie za bardzo nam na zdrowko wychodzi i skutkuje regresem a wrecz dziczeniem w innych obszarach ludzkiej egzystencji. Moze Kaczynski (ale nie ten! ) mial pod kilkoma wzgledami racje? Ogolnie im dluzej wpatruje sie w hipertechnokorpobicz, jaki poniekad sami na siebie ukrecilismy, to pusty smiech mnie ogarnia, choc to smiech przez lzy.. Nasz swiat pozera swoj ogon. Przyslowie (powiedzmy, ze prastare, chinskie) mowi, ze jesli nie wiesz, w ktora strone plynac, zamiast tracic sily poloz sie na wodzie i pozwol by poniosl Cie prad. Zobaczymy, gdzie dotrzesz. To, ze jestesmy wylacznymi panami swojego losu, to najwieksze klamstwo pseudocoacherki. Z czasem moze jednak cos sie zmieni na lepsze. Czy z twoim udzialem czy bez. Idzie wiosna, za tydzien Swieta. Skup sie moze na tym, staraj sie zlapac troche oddechu. Bo zycie to nie telewizja sniadaniowa tefauen niestety, tylko, mowiac dalej starym, dobrym Rozewiczem, bardzo czesto "walka o oddech". Pamietaj o wielkiej moim zdaniem madrosci z "Wszyscy jestesmy Chrystusami" Koterskiego - nie mysl o wygranym meczu, nie mysl nawet o wygranym secie, skup sie na pojedynczych odbiciach pilki. A na razie, jak napisalem, daj sobie troche czasu... Pozdro.
  4. Skoro masz w planach konsultacje, to raczej bym na nia spokojnie czekal, byc moze wszystko samo przejdzie, poza tym chyba za bardzo sie sam nakrecasz... Daj sobie najpierw troche czasu.
  5. @up - jest wiele prawdy w tym, co napisal Zburzony - ze te leki z biegiem czasu moga (lecz, dodajmy, wcale nie musza, mimo to istnieje takie ryzyko) cos trwale (rowniez po odstawce) zmieniac, np. wlasnie splycenie afektu ale rowniez kosztem odczuwania pozadania. Nawet, jesli to PSSD... Daleki bylbym od obwiniania siebie, a tym bardziej nie wszczynalbym antylekowej krucjaty. Jesli jestes naprawde chory, to wczesniej czy pozniej nie leczac sie zmierzysz sie z takim syfem, ze podpisalbys pakt z diablem, a co dopiero wzial jakies leki.. Dla tych, ktorzy dotarli do sciany i nie maja innych opcji, dobrze, ze te leki sa. Niemniej dochodzi do sytuacji kuriozalnych, kiedy po te leki siegaja osoby, ktore moglyby sie obyc bez ich brania, a kompanie szukajac klienteli jeszcze to nakrecaja poprzez "bezinteresowne" kampanie spoleczne. Na Reddicie przeczytalem niedawno post dziewczyny przed 30-tka, ktora nie miala absolutnie zadnej depresji i stanow lekowych, etc., a Trintellix polecil jej lekarz na "poprawe zdolnosci kognitywnych" wlasnie. No i pech chcial, ze dostala PSSD - spadek libido, "zdretwienie" lechtaczki i jej to nawet po odstawieniu leku nie chcialo przejsc. To jest dopiero dramat i w sumie... zbrodnia, jakby nie patrzec. Szok.
  6. Ten lek wbrew temu, co twierdzi producent, wcale nie ma lepszego profilu jesli chodzi o uboczne. Inaczej: nawet jesli mniejsza dawka jest slabsza pod wzgledem ubokow (o ile mnie pamiec nie myli, producent swe rewelacje oparl na badaniach, gdzie wykorzystywane byly dawki 2,5 i 5 mg czyli dawki praktycznie juz niewykorzystywane teraz w leczeniu, piatki chyba juz poznikaly z aptek, ulotka zaleca 10 mg, a praktycznie w wielu przypadkach od razu zaraz jest 15 i 20 mg stosowane), to jest to kosztem potencjalizacji leczenia. To jest po prostu taki rozwodniony, slabszy eseseraj. Pisze o wrazeniach praktycznych, marketingowo-naukawe pitu-pitu na temat tego jakis to tam innowacyjny receptor muska, odstawmy na boczny tor. Powtorzono patent z Lexapro: ukucie nowej nazwy (SMS, wtedy ASRI) plus marketingowa nawijka o rzekomym prokognitywnym dzialaniu (lekarz o to pytal, wiec pewnie im przedstawiciele handlowi ten bajer wbijaja do glow; jakiegos wybitnego dzialania prokognitywnego w przeciwienstwie do reszty SSRI nie uswiadczylem; a biorac pod uwage kiepski profil przeciwlekowy to ciezko mowic o poprawie zdolnosci poznawczych, skoro kiepsko radzi sobie z ogarnianiem lekowego kibla w glowie pacjenta), jednak escitalopram to jest jednak przynajmniej silny lek z potencjalem, podczas gdy wortioksetyna pod wzgledem sily nawet kolo takiego citalopramu nie lezala, taka prawda, biorac pod uwage moje doswiadczenia. Lek dzialal, zwlaszcza w pierwszych 3-4 miesiacach byl pewien efekt (ale po czasie mysle, ze pewnie w duzej czesci w kontrascie do tego, ze wczesniej bylo nieciekawie), pozniej jednak nastapila stagnacja i nierowne dzialanie (wniosek: lek jest po prostu za slaby - sam fakt mozliwosci go z dnia na dzien juz jest wymowny, nawet fluoksetyna to przy tym mocarz, poza tym dziala kiepsko przeciwlekowo), po zwiekszeniu na 15 i 20 mg nastapily juz typowo SSRI-owe uboki (a nawet wieksze - np. na sertralinie nie mialem takiego spadku libido jak na tym), ale nie poszla za tym porownywalna z innymi, nawet slabszymi SSRI, skutecznosc, tak wiec nic nie przemawialo za tym, aby brac to dalej i tracic czas. Podsumowujac: lek na pewno zupelnie nie warty swojej ceny (wiec wiadomo, skad parcie na refundacje), u mnie okazal sie gorszy nawet od Valdoxanu, czego sie w ogole nie spodziewalem, jesli ktos sie leczy i pomaga - OK, wydaje mi sie, ze jesli ktos ma ciezsza depresje nie warto tracic na Brintellix czasu, ale jesli komus inne leki nie leza i chce sprobowac, bo " a nuz" - hmm, pewnie warto, ale - powtorze - biorac pod uwage, ile kaza sobie placic za to "cudo" to jest to rozboj w bialy dzien.
  7. Hehe, chlopaku, to, ze cos jest w opozycji do tego co powiedzial bardzo-wazne-szanowane-i-utytulowane-gremium-naukowe niewiele mnie wzrusza... Ja, to co mowie, opieram na powszechnie dostepnej wiedzy przefiltrowanej przez filtr krytycznego myslenia, ale przede wszystkim na DOSWIADCZENIU. Rozumiem, ze ty kupujesz w ciemno wszystko, co ma przyklejony sticker aprobaty przez ww. gremium? Zyjac, dajmy na to, w latach 70. XXw. w ZSRR bylbys pewnie goracym oredownikiem schizofrenii bezobjawowej... Widze, ze jestes jeszcze na etapie niezachwianej wiary w nieomylnosc autorytetow... Rozumiem, bo sam taki bylem na poczatku, dopoki nie zauwazylem, ze rozne dvpne teorie tak srednio przystaja do rzeczywistosci. Jesli chodzi o psychoterapie, to pol biedy, mozesz fetyszyzowac sobie ten "wspolczesny stan badan", ale jesli przyjmujesz leki, to lekarzowi raczej radzilbym nie ufac bezkrytycznie i na wszelki wypadek patrzec na rece.. P.S. Sorry, ze odpisuje po tak dlugim czasie, ale na to forum zagladam teraz bardzo rzadko, z sentymentu, choc kiedys bywalem tu codziennie. Nie to zebym sie chwalil, ale zamierzam to w duzej mierze wlasnie temu, ze w pewnym momencie potrafilem krytycznie podejsc do tego, co serwowaly mi "autorytety", zainteresowane glownie kasowaniem gotowki od "klienta". Disclaimer, zeby znow nie pojawily sie jakies zarzuty z dvpy: moge ci wyjasnic, podobnie jak kolezance powyzej, piszac to, co pisze, nie atakuje tego, co robicie, jesli taka taktyka sprawdza sie u was to idzcie dalej ta droga. Ja jedynie prosze czytelnikow o to, by "byli uprzejmi miec watpliwosc" i nie uwazali "autorytetow" za nieomylne, bo takie po prostu nie istnieja Pozdro dla samodzielnie myslacych i "dla prawdziwych"
  8. "Kiedy jestem w dobrym stanie, pewne rzeczy nie wzbudzają we mnie lęku w ogóle, kiedy w gorszym - powodują ataki paniki." Ergo potwierdzasz to, co napisalem, czyli nadrzednosc czynnikow biologicznych wzgledem umiejetnosci wypracowanych przy pomocy psychoterapii, bo gdyby bylo inaczej, wypracowane dzieki psychoterapii umiejetnosci zapewnilyby stala, stabilna poprawe. "Mówisz w sposób pogardliwy, (...)" Nie, nie mowie w sposob pogardliwy, to ty tak to interpretujesz. Widzisz to, co chcesz zobaczyc. "nie każda terapia skupia się na dzieleniu włosa na czworo, jak to ująłeś." Mowiac o dzieleniu wlosa na czworo, nie mialem na mysli psychoterapii, tylko uporczywe dazenie do rozwiazywania dylematow, nawet jesli w przypadku niektorych jest to klasyczny nierozwiazywalny dylemat "jajko czy kura" (bo nie kazdy, kto zachorowal), bo nie kazdy kto zachorowal, musial miec jakies traumatyczne przezycia. " Mi to dużo dało," No i w porzadku, napisalem przeciez, ze skoro komus psychoterapia pomaga, to OK, niech sie jej trzyma, w ogole wiec nie rozumiem, czemu aktywowany zostal syndrom oblezonej twierdzy "Podsumowując, każdemu według potrzeb." Amen.
  9. Do widzenia? Chyba raczej "zegnaj" Powodzenia
  10. Czemu zakladacie, ze ten lek musi miec koniecznie jakies uzasadnienie w Waszej przeszlosci? Zebysmy sie dobrze zrozumieli, ja nie krytykuje Waszej postawy, fajnie, ze chodzicie na psychoterapie i Wam to pomaga, ale wydaje mi sie, ze zbytnio racjonalizujecie ten lek, zreszta czlowiek ma na naturalna sklonnosc do racjonalizacji, objasniania sobie sensu swiata, podczas gdy wiele wskazuje, ze wiele rzeczy jest kwestia przypadku. Tak jak cukrzyk nie wydziela insuliny, tak Wasz mozg niedomaga jesli chodzi o wydzielanie czegos-tam, co skutkuje odczuwaniem leku. Jak dlugo takie analizy i dzielenie wlosa na czworo Wam pomagaja, tak dlugo sa pozyteczne, ale w przeciwnym wypadku nie wczuwalbym sie za bardzo w rozwiazywanie problemu co bylo pierwsze jajko czy kura
  11. Lek. Jaroslaw Torbinski, lek. Piotr Marcinowicz - opinia na podstawie wizyt u jednego i drugiego, bardzo dobrzy specjalisci, na biezaco z nowinkami, a jednoczesnie normalni ludzie z ktorymi mozna pogadac, sluchaja pacjenta. Wczesniej mialem kilku lekarzy niestety mniej lub bardziej nietrafionych, to niestety prawda, ze trafic na dobrego lekarza to polowa sukcesu.
  12. Dzis mija rowno miesiac od kiedy biore sertraline (50 mg - najpierw Setaloft, obecnie Zoloft - z tego co wiem, w tym przypadku jest roznica miedzy oryginalem a generykiem, sam odczuwalem taka roznice w przypadku Seroxatu i jego generykow), wrazenia jak na najbardziej pozytywne. Poprawa nastroju, redukcja lęku uogolnionego, choc dokonuje sie to stopniowo (pare dni lepszego nastroju, pozniej dolek, ale druga faza dolku jest plytsza niz poprzednia, wiec mam nadzieje, ze ta sinusoida bedzie po prostu sie prostowac). Nie mam jakiejs glebszej depresji ale w zwiazku z tym, ze w lipcu zaczynalem nowa prace i po odstawieniu trzy miesiace temu Wellbutrinu i Valdoxanu zaobserwowalem jednak pewne obnizenie nastroju (dodatkowo jestem na HTZ, choc jest ona nieustabilizowana, jestesmy z andrologiem na etapie dobierania lekow i dawek), peklem i zaczalem brac zapisany przez psychiatre "na wszelki wypadek" Setaloft. Poki co nie zaluje. Miesiac wystarczyl by nastapila poprawa (choc zaznaczam, ze nie bylem w tak ciezkiej depresji jak kilka lat temu) - jestem spokojniejszy, bardziej wyluzowany, mam wiecej energii (choc to raczej zasluga "teścia" , bo nawet jak bralem inne leki to i tak mialem z tym problem, teraz jest stabilnie pod tym wzgledem jak nigdy dotad i bylo tak nawet w okresie bez lekow przed Setaloftem, wiec na pewno to kwestia hormonow). Jesli chodzi o skutki uboczne, wystapilo opoznienie ejakulacji (moge znacznie dluzej uprawiac seks, dziewczyna zadowolona i ja tez), znieczulenie sprzetu nie jest na tyle powazne by powodowac problemy z erekcja czy utrate przyjemnosci z odbywania stosunku (choc zauwazylem, ze podczas "heblowania"trzeba sie skupic na akcie i podkrecaniu sie, bo podniecenie na SSRI latwiej ucieka jednak - zyskujac jednak mozliwosc kochania sie znacznie dluzej bilans wypada poki co na plus). Co do wagi - od poczatku lipca schudlem 5kg (mam spora nadwage) ale to raczej zasluga restrykcyjnej diety i powrotu do palenia. Poki co sertra nie zwieksza apetytu (aktualnie umiarkowanie go zmniejsza) i nie powoduje parcia na jedzenie scierwa (choc z doswiadczenia wiem ze na SSRI takie rzeczy pojawiaja sie po uplywie dluzszego czasu). Tak wiec poki co wrazenie na plus, zobaczymy co dalej.
  13. Po prawie dwoch latach przyjmowania dawki 150 mg zaprzestalem brania dwa miesiace temu i nie zauwazylem praktycznie zadnej roznicy w tym, na co pomagal mi Wellbutrin (glownie funkcjach poznawczych i energii) czyli wnioskuje, ze organizm jednak przyzwyczaja sie do leku i trzeba po pewnym czasie podnosic dawke, aby czuc ten Wellbutrinowy speedzik. Ja pamietam wyrazna stymulacje na wejsciu, jednak z biegiem miesiecy zaczela ona blaknac i jak sie okazuje po poltora roku bralem ten lek praktycznie pro forma, bo organizm sie do niego przyzwyczail. Inna sprawa, ze jestem rowniez na hormonalnej terapii zastepczej (przyjmuje testosteron) i po pol roku jej trwania odczuwam znaczna poprawe w zakresie redukcji zmeczenia i odzyskania energii. Po odstawieniu Wellbutrinu papierosy zaczely mi znow smakowac bo na leku odrzucalo mnie od palenia, tak wiec lek jest skuteczny rowniez pod tym wzgledem.
  14. Elou, wszedlem zeby napisac, ze jesli mielibyscie podwyzszone proby, a jednak lek wam by pomagal, to nie rezygnujcie z niego tak szybko. U mnie ALAT by juz prawie na poziomie przerwania terapii, ale po 3-4 mies. sytuacja (prawie) unormowala sie - ALAT lub/i ASPAT mialem co prawda ponad norme, ale nieznacznie. Grunt to regularnie się badać, z drugiej strony - jesli dzialanie leku dupy nie urywa, to nie ma sensu ryzykowac. Ja juz 3 tydz. bez Valdoxanu i (odpukac) wszystko OK, a nawet lepiej - ale to, jak wszystko wskazuje, zasluga HTZ a nie psychotropow. Mimo to pamietam jak bylo w momencie gdy zaczalem brac Valdka i jak bylo tuz przed i mysle ze to dobry lek. A na pewno wart przetestowania jak ktos ma juz przed soba tylko sciane.
  15. Eloszkah, sluchajcie, mam takie pytanie - leki serotoninowe negatywnie wplywaja u mnie na wage - tyczy sie to nawet tak neutralnych wagowo (przynajmniej wg obiegowej opinii) lekow jak trazodon czy agomelatyna. Jesli chodzi o te dwa leki, to wiazalbym to z antagonizmem 5ht2c, gdzies na sieci znalazlem artykul Kloszewskiej, ze ten receptor odgrywa role w procesie tycia na lekach i - tak kombinuje - o ile tuczace neuroleptyki od razu go blokuja i powoduja szybkie o tyle w przypadku ww. lekow tycie u mnie na nich zaczyna sie po dluzszym czasie zazywania i w sumie skladaloby sie to w logiczna calosc, bo przy ich braniu oddzialuja one na recpetor slabiej, ale dlugofalowo. Jak w kontekscie tego wszystkiego plasuje sie moklobemid?? Czy oddzialuje on w podobny sposob, ergo czy zazywanie jest obarczone ryzykiem przytycia w ww. sposob? Bralem go kiedys ale krotko, na razie wdupiam sam bupropion, ale szykuje sobie jakis plan B.. Ale zanim sie to dokona, zawalcze po raz kolejny o odstawienie czego tylko sie da
  16. To po co odpowiadasz skoro uwazasz to pytanie za zbyt intymne?
  17. Kwestia osobnicza, wg mnie wsrod niebenzodiazepinowych na sen ma miejsce "na pudle".
  18. @serotoninowiec, @picziklaki - z fają/ochotą też problemów nie macie? Ooo, to szczesciarze z Was.. Niestety, przewazajaca wiekszosc ma z SSRI itd. doswiadczenia jakie ma - temat-rzeka
  19. Jak kogos trazodon muli za dnia (ja na dziennych dawkach CR nie bylem w stanie funkcjonowac) to sprobujcie wersji XR - bierze sie tylko na noc i pamietam, ze zamulka za dnia byla mniejsza.
  20. Dokladnie, pomimo rozpowszechnianej poczta pantoflowa (chyba zreszta przez producenta) opinii "Wellbutrin makes you skinny and horny", to w sporej czesci przypadkow nawet przy byciu "horny" i tak nici, bo flak ze stresu i tego Wellbutrinowego podminowania. Coz, w koncu stymulant i podobno w zalozeniu miala to byc taka bezpieczna amfetamina, a w wiekszosci przypadkow seks po amfetaminie to podobno wiadomo jak wyglada.. Lek przynajmniej u mnie podkreca jednak metabolizm i latwiej jest schudnac. U mnie jest tez skuteczny na palenie (choc w sumie jest to skutek uboczny, bo nie planowalem rzucac) i po pewnym czasie (miesiac, dwa) odpycha mnie od fajek. Jeszcze u mnie jest taka ciekawa sprawa ze po Wellbutrinie bardzo wzrasta mi tolerancja na alkohol (pije rzadko,nawet bardzo, ale jak juz, to konkretnie) i kiedys przy dobrze rozkreconym juz Wellbutrinie poszedlem na najbe i gdzie normalnie po 5 piwkach mam juz cieplo, tak wtedy po 12 i to w wiekszosci przypadkow mocnych, bylem jeszcze niedopity lol
  21. Po pewnym czasie nawet na Anafranilu zwarzywieje (oczywiscie mam nadzieje, ze w Jego przypadku sie pomyle). Zeby zjadlem na lekach serotoninowych ( i nietylko) i po 10 latach leczenia (gdzie bralem wiekszosc z nich i uprzedzajac ewentualne pytanie - Anafranil i Fevarin rowniez bralem ) stwierdzam ze one wszystkie sa takie same w dluzszym czasie jesli chodzi o negatywny wpływ w terapii długoterminowej. Fluoksetyna w dawce 10-20 mg zwlaszcza na poczatku fajnie spiduje ale podbij ja na 60 mg i posiedz tak na niej pare miesiecy to zobaczysz, ze zamuli cie nie gorzej niz brana rok paroksetyna (ktora na poczatku tez mnie fajnie spidowala). Nawet jesli lek dziala takze na inny neuroprzekaznik, ale dziala na serotonine (takze leki w leczeniu skojarzonym), to i tak tylko kwestia czasu jest kiedy i tak serotonina wezmie gore i zwarzywiejesz. Ja cokolwiek bym nie bral, co dziala na serotonine (SNRI, SSRI,nawet SARI,NaSSA bralem krotko z uwagi na przyrost wagi, ale mirtazapinka tez fajna byla na poczatku) to i tak koniec koncow konczylem jako podpasiony wieprzek bez ambicji ktory ma na wszystko wyje*ne. Tu zreszta chodzi o wiekszosc lekow. Bupropion na poczatku jest fajny zwlaszcza po dluzszym czasie zwarzywienia, jest ten efekt wow -stymulacja i te sprawy, ale i tak po pewnym czasie spora czesc osob da za wygrana z uwagi na wzmozone lęki, klopoty ze snem, itd. Jak leczysz sie odpowiednio dlugo i poznasz swiat lekow psychotropowych, to niestety dostrzegasz smutna prawde, ze najwazniejszym problemem jest znalezienie leku , na ktorym mozna EFEKTYWNIE przezyc zycie. Poki co slabo to wyglada jesli chodzi o dostepne srodki.
  22. Ja tez sobie go chwale, choc ostatnio nasililo sie chyba jego dzialanie sedatywne i chodze troche bardziej zmulony, ale to raczej wina tego, ze ze wzgledow oszczednosciowych odstawilem Wellbutrin, chyba ponownie do niego wroce. W kazdym razie lek dziala (biore go juz 4-ty miesiac) - u mnie poprawa byla juz widoczna w pierwszym okresie stosowania, ale dzialanie stabilizuje sie dopiero tak po dwoch miesiacach powiedzmy. Latwe zasypianie, skuteczny na lęki i ogolne rozluznienie. Ostatnio ciezej mi sie wstaje, ale nie wiem, czy to wina agomelatyny, czy odstawienia bupropionu. W porownaniu z innymi lekami na agomelatynie czuje sie - jak najbardziej jak na lekach jest to mozliwe - soba, jednoczesnie lek jest skuteczny jesli chodzi o dzialanie przeciwdepresyjne i przeciwlękowe. Zero seksualnych skutkow ubocznych, ostatnio w ogole nie biore sildenafilu przed stosunkiem (a jesli juz to bralem tylko okruszki dawki ok. 12,5 mg czyli polowa dawki minimalnej, na SSRI musialo byc 50 mg), jeśli mam juz jakis problem w tym obszarze , to jest na pewno psychogenne z uwagi na przykre wpadki pod tym wzgledem na innych antydepresantach - zaczelo sie od pewnej przykrej niedyspozycji bedac na paroksetynie i zostal mi po tym na pewno uraz. Ale - konkludujac - jadlem kilkanascie antydepresantow i na agomelatynie funkcje seksualne stoja nomen omen na najwyzszym poziomie. Jedynie szybciej dochodze niz na SSRI ale to jest spowodowane po prostu brakiem wplywu leku na seks. Poki co nie stwierdzilem negatywnego wplywu na wage, a z tym czesto mialem problem na innych lekach. Lek ma jednak - przynajmniej u mnie - niestety wplyw na watrobe i wyniki (zwlaszcza ten pierwszy czyli ASPAT jak pamietam) wychodza mi grubo ponad norme - ostatnio 82 przy normie do 41, ALAT byl praktycznie w normie- o niecale 1 przekroczony), przy wyniku > 120 producent nakazuje przerwac kuracje (choc co ciekawe ten zapis ostatnio zniknal z ulotki leku :) ). Inna sprawa ze mam nadwage (aktualnie 89 kg przy ok. 1,8 m wzrostu) no i niestety lubie sobie zjesc. Ostatnio wchodze na dietke zbilem juz ze dwa kilo, moze to poprawi wyniki. Gadalem z lekarzem - poczekamy jeszcze troche, ale gdyby wyniki byly gorsze to mam odstawiac. Fakt, majac nadwage jestem w grupie wyzszego ryzyka (co pisze nawet w ulotce), z drugiej strony kiedys wazylem jeszcze wiecej, walilem czesto alko w duzych ilosciach (teraz abstynencja) i wyniki byly w normie, wiec wplyw leku na watrobe jest na pewno niebagatelny.. Podsumowujac, lek bardzo na plus, choc oczywiscie temat watroby spedza sen z powiek. No nic, poczekamy jeszcze -- 09 gru 2017, 11:41 -- P.S. Jesli chodzi o sile dzialania antydepresyjnego (bo zauwazylem ze przedmowca pisal, ze pomaga mu tylko w 10%) - u mnie jest to naprawde konkretne, w sumie jakby sie zastanowic, to jest to nie gorzej niz na SSRI. Procentowo - tak z 80-90%, choc wiadomo, ze sa lepsze i gorsze dni -- 15 gru 2017, 15:40 -- update: kolejne badania tez niepomyslne (chyba w poprzednim poscie zamienilem ASPAT z ALATEM) - ALAT 65 przy normie < 41, i ASPAT 46 przy normie do 38. Na razie nie wykonuje zadnych nerwowych ruchow. Ponadto jestem tez swiezo po wizycie u androloga (dlugi czas sie z tym nosilem, az w koncu przemoglem) i okazalo sie ze mam niski testosteron i mam stosowac terapie zastepcza testosteronem w zastrzykach, co tez rzuca nowe swiatlo na moje problemy. Valdoxan biore dalej, w lutym zastanowimy sie z lekarzem co robic dalej..
×