Skocz do zawartości
Nerwica.com

bittersweet

Użytkownik
  • Postów

    5 256
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bittersweet

  1. sens, w końcu smierć to jedyna rzecz, jakiej możemy byc pewni można jej poswięcic trochę uwagi .
  2. Saanna, mi pomogła Basia Mieloch z Wrocławia, możesz ja znaleźć w google .
  3. elemi, jeśli uwazasz że "wszyscy" na Tobie żerują, to prawdopodobnie jestes nieobiektywny. Może za ostro ich oceniasz ? Ludzie często robia i mówią pewne rzeczy całkowicie bezmyślnie, nie podejrzewając, ze ranią tym innych. A może faktycznie byłes w takiej grupie, gdzie panowała krytyka i docinanie sobie ? trudno ocenic po tych kilku zdaniach które napisałeś. Niezależnie od tego jak było, zapewniam Cie, że nie "wszyscy" ludzie sa źle nastawieni i nieszczerzy. Ludzie sa różni, trzeba poświęcić trochę czasu i wysiłku, żeby znaleźć kilka przyjaznych i pozytywnych osób . No i wypadałoby samemu byc nastawionym pozytywnie i tolerancyjnie ... szczególnie jeśli tego samego oczekujesz od innych .
  4. domagalag, z tego co piszesz to ojciec powinien iśc do psychiatry po jakies tabletki, a nie Ty. Niestety nie zmusisz go do tego, jesli on nie chce lub nie widzi problemu. Uważam, ze powinienes wyprowadzić się z domu. Szkoda życia. Może wtedy do ojca dotrze, że nikt nie potrafi z nim wytrzymac pod jednym dachem. A jak nie dotrze, to pewno juz nic go nie zmieni.
  5. mjnbkjj, Twoje zachowanie jest nielogiczne.Jeśli uważasz, ze wszystkie kobiety to jawne lub mniej jawne dziwki, to po prostu korzystaj z usług prostytutek . Będziesz miał seks i potwierdzenie swojego złego zdania o kobietach - rozwiążesz problem w prosty sposób. Czemu tego nie robisz ? zamiast tego tylko sie żołądkujesz i ciskasz, tracąc czas i zdrowie.
  6. Byłam w narkozie, niczym się dla mnie nie różniła od zwyczajnego snu z intensywnymi marzeniami sennymi, które dość dobrze pamiętałam. Ich treść nie była dla mnie w żaden sposób znacząca czy nadzwyczajna.
  7. bittersweet

    Jaka jest nasza rola?

    Chodzi o to, że dorosła osoba nie jest nic winna swoim rodzicom i niczego nie musi, chyba że są zniedołężniali lub z innych powodów niesamodzielni. Inaczej do końca życia każdy z nas mieszkałby z rodzicami opiekując sie nimi, pracując na nich i wykonując ich polecenia, tak jak np. w Chinach lub Indiach robią córki wobec swoich rodziców a potem wobec swoich teściów. Ty jako osoba dorosła jesteś współdomownikiem, utrzymywanym na razie przez rodziców z powodu nauki /tak zrozumiałam/. Uczysz sie , co w Twoim wieku jest dla mnie równoznaczne z pracą. Pozostaje więc omówic podział obowiązków z innymi domownikami, na zasadzie : ja to, wy to. Każdy ma obowiązki poza domem /praca lub nauka/ i każdy w domu. Domyślam się, ze czujesz sie poszkodowana, bo zapewne wiekszość prac domowych może zostać zepchnięta na Ciebie. Zastanów sie, co w/g Ciebie jest sprawiedliwym podziałem i rób to co uważasz za swoja część. Na pewno nie byłoby dobrze gdybyś musiała np. sprzątac i gotować podczas gdy brat nic nie robi. Jesli rodzice nie potrafia go do niczego zmotywować to ich problem, Ty nie powinnaś za niego pracować.
  8. bittersweet

    Jaka jest nasza rola?

    Jesteś przecież pełnoletnia .... nie jesteś już dzieckiem ..... zastanowiłabym sie nad tym pytaniem, a nie odpowiedzią na nie
  9. Psychotropka`89, brawo gratuluje odwagi ze przerwałaś toksyczny zwiazek. dominia86, jedynym "pozytywem" Twojego związku jest to ze trwa 5 lat, to jest Twój główny argument czemu sie nie rozejść, no i strach przed samotnością. Sama to oceń .
  10. jaskolka83, oni tam cytuję "pozwalają" korzystać z serwisu tez nie-katolikom, wiec śmiało można sie tam udzielać
  11. Ciepło, bezpiecznie, wzajemny szacunek... fajnie by było dobrze się w tym czuć, tylko adrenalinki brak bo jak posiedzę w takim ciepełku to pojawia się przygnębienie, rozdrażnienie, apatia... lęk i wrażenie że coś tracę, bo zawsze mogłoby być lepiej, szybciej, więcej... gdzieś indziej, z kimś innym, robiąc coś innego... never-ending-story
  12. JaChceBycSzczesliwa, a może poproś chłopaka, żeby ustanawiał zdrowe granice w relacji z ex... bo jeśli ona mówi do niego per Kochanie to to nie jest halo, szczególnie w Twojej obecności... gdyby on np w takim momencie zwrócił jej uwagę, że już nie jest jej kochaniem, to na pewno byś się poczuła lepiej... to samo z jakimiś przysługami, gdyby jego wspólnik był facetem a nie ex-dziewczyną to chyba by mu nie woził towar swoim samochodem
  13. bittersweet

    witam z innym problemem :(

    smutna48, ale z tego co piszesz mama jest po twojej stronie, wiec może dogadaj się z nią żeby mieszkać w "jej" części domu ... bo siostra i szwagier nie decydują sami jeśli dom jest wspólny. Poza tym są przecież różne ośrodki dla matek z dziećmi które nie chcą mieszkać a mężami - alkoholikami albo sprawcami przemocy domowej... może coś w ten deseń, żebyś nie musiała płacić za wynajem..
  14. Candy14, heh trafnie to ujęłaś... trzeba poczuć złe emocje, żeby było dobrze ... ale staram się z tego wyjść, powtarzam sobie, że stabilizacja to normalność i do tego mam dążyć
  15. Ja nigdy nie usłyszałam jakiejkolwiek pochwały, za to wszystkie nawet najdrobniejsze potknięcia były przez lata komentowane i wytykane. A nie przepraszam, pamiętam pochwały typu : jak ładnie posprzątałaś, jak nie ty....
  16. Moim problemem jest strach przed stabilizacją, paniczny strach wręcz... co za dno... zazdroszczę wszystkim, co są zadowoleni z tzw. "normalności", bo dla mnie to jakby śmierć za życia ... pewnie dlatego ciągle sama się w coś wkopywałam, w zmiany pracy, miejsca zamieszkania, chłopaków. Szczęścia to nie daje, za to wieczne górki i dołki, podejrzewam, ze od takich jazd już się chyba uzależniłam . Jak żyć, Panie premierze, jak żyć ?
  17. bittersweet

    witam z innym problemem :(

    smutna48, a czemu nie powiesz rodzinie tego co tu napisałaś : że potrzebujesz teraz czasu dla siebie i córki, spokoju, terapii - i żeby przestali pisać do Ciebie i się wtrącać, bo na razie musisz się sama ogarnąć. Zaznacz zdecydowanie swoje granice, uprzedź, ze sms na ten temat nie będziesz czytać. Oprócz tego nie rozumiem dlaczego się boisz, że Cie wyrzucą z domu który jest tez Twój ? A z mężem na razie bym dokonała chwilowej separacji aż zadziała terapia i racjonalnie i spokojnie będziesz mogła podejmować decyzje. Separacja to nie rozwód tylko czas na zastanowienie się i przepracowanie problemów przez niego i Ciebie.
  18. Depresyjka, przeczytałam to, co pisałaś z chłopakiem na tym forum katolickim i dopiero jestem ździwiona - tym ze chcecie dalej mieszkać z Twoją Mamą. Jesteście dorośli a niestety pozwalacie się traktować jak dzieci. I zachowujecie sie trochę jak dzieci - Twój partner udaje, że jest wierzący, Tobie Mama każe co dzień uczestniczyć w mszy... Mam wrażenie że zgadzacie się na to wszystko z kilku powodów: względy ekonomiczne /miejsce do mieszkania/, brak asertywności, rozpaczliwa chęc znalezienia jakiegoś kompromisu. Kompromisu miedzy waszymi oczekiwaniami, Twoim pojmowaniem religijności a nieustępliwoscia matki. A Mama sie nie zmieni, bo nie odstąpi przecież od zasad swojej wiary. Więc uważam że na kompromis z jej strony nie ma co liczyć.
  19. Podejrzewam, ze po ślubie też sie nic nie zmieni w podejściu mamy Depresyjki. To dalej będzie jej dom, jej zasady .... tyle że wtedy pojawią się pomysły racjonalizatorskie na małżeństwo... dalej będzie umoralniać i kontrolować, tyle że młodych małżonków, a potem młodych rodziców .... Depresyjko, podejrzewam ze tak naprawdę to chcesz, żeby Mama zaakceptowała to że dorosłaś i masz prawo do własnych decyzji. Niestety w tym celu pewnie będziesz musiała się po prostu odpępnić, tzn uniezależnić i usamodzielnić.
  20. luk_dig, byków juz nikt nie hoduje, wyszły z mody teraz wystarczy pan weterynarz ze strzykawką /zakładam, ze ten ostatni jest normalnego koloru /
×