Skocz do zawartości
Nerwica.com

bittersweet

Użytkownik
  • Postów

    5 256
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bittersweet

  1. jestempiotr, powiem Ci ze takie zachowanie jak Twoje obserwowałam już wielokrotnie u niektórych osobników płci męskiej. Zawsze mnie to dziwiło, bo im bardziej zależało im na pannie tym bardziej się od niej dystansowali. Wreszcie panna znajdowała sobie kolesia, który nie miał takich oporów i na tym się kończyła cała sprawa... na to czekasz ? Zastanów się chłopie, czego Ty właściwie chcesz. Bo mówisz o uczuciu, a jednocześnie unikasz kontaktów z nią, a wręcz je uniemożliwiasz. Coś tu się nie klei i jest nie halo.
  2. czater, panny mogą opowiadać jakie mają powodzenie u innych właśnie po to, żeby przekonać gościa, ze są godne zainteresowania, na zasadzie : podobam sie innym jestem atrakcyjna tobie tez sie powinnam podobać. Przynajmniej ja tak często robiłam podświadomie, potem się na tym złapałam . I przy okazji podbudowanie siebie, takie samochwalstwo ale chyba mało skuteczne .
  3. pati09, ktos Cie skrzywdził... po pierwsze wybacz sobie.... bo czasami istnieje irracjonalne poczucie winy, że ja "pozwoliłam" komuś na to to ja jestem temu winna. To oczywiście bzdura. Ale trudno o obiektywizm we własnej sprawie, bo paradoksalnie często siebie oceniamy surowiej niz innych... ja staram czasami pomyśleć o sobie i swoich problemach w osobie trzeciej i od razu nabieram dystansu... A więc : gdyby Twoja przyjaciółka została tak skrzywdzona jak TY - co byś jej poradziła? jak skomentowała? tez bys uważała, że coś zawiniła ? A jeśli chodzi o ludzi którzy nas krzywdzą - nie ma żadnego obowiązku wybaczać im, bynajmniej nie musisz tego robić. Ale lepiej nie pielęgnować do nikogo negatywnych emocji, takich jak gniew, nienawiść, strach - bo wszystkie te emocje wiążą nas z tym "obiektem". Ja niestety w patologiczny sposób wiązałam sie z ludźmi, którzy mnie ranili, często wybierałam sobie takie osoby. Z perspektywy czasu widzę, ze były one często wyposażone w takie cechy jak egocentryzm czy brak empatii. Rozumieli /chyba/ że krzywdzą innych ale jakby tego nie czuli... byli na to całkowicie obojętni - taki rodzaj emocjonalnej ślepoty na uczucia innych. Jakby kalectwo, na pewno patologia. Ale czy ja mogę kogoś obwiniać o jego kalectwo, mieć o to pretensje ? Jaki to ma sens ? Więc sobie odpuściłam, nie mam pretensji do nikogo.
  4. Saanna, regresing niehipnotyczny, zwany tez regresją niehipnotyczną w/g metody Leszka Żądło, to zupełnie coś innego niż to co Ty opisujesz ... zapewne nieporozumienie bierze się z mnogości znaczeń słowa "regresja" lub regres, dlatego nie do końca zrozumiałam o jaką regresję/regres Ci chodzi. Sposobów na regresje jest wiele - tak jak Ty miałaś na grupie albo regresja hipnotyczna, albo regresja niehipnotyczna / ta w/g Żądły to inaczej regresing, czyli to w czym ja brałam udział/. W sesjach regresingu w których ja uczestniczyłam nie do pomyślenia jest pozostawienie kogoś z rozgrzebaną traumą, polegają one właśnie na tym, żeby do traumy się dogrzebać, przerobić ją, przepracować, zrozumieć powody i się od niej uwolnić.
  5. Zbiórka ma być na ten "pierwszy raz", a nie na miesiące dzikich harców. A jak mu się spodoba ? Dopiero wtedy ze wzmożoną energią będzie apelować o kobietę
  6. Relatywista, trafiłeś w mój czuły punkt ... bo ja takiego kota zabieram do domu, mam juz takie dwa tłuste odpasione tygrysy ... ale z Detektywem sie tego nie podejmę
  7. Tez się zastanawiałam czy te przeżycia mistyczne to psychoza... ale jeśli potrafi się je przywoływać, tak jak w czasie medytacji czy modlitwy - to co to za psychoza która przychodzi na zawołanie ?
  8. Relatywista, jak się chce komuś pomóc, to daje mu sie wędkę, a nie rybę... jak kaska na panienki sie skończy, Detektyw znów bedzie w kropce . Trza coś innego wymyśleć niż zbiórkę
  9. Gods Top 10, mi chodziło o to, gdyby facet był ubogi a zainteresowała się nim bogata kobieta - ona jako "bankomat". Ale domyślam się, że Ty byś nie poszedł na taki układ .
  10. bittersweet

    Niebieska Karta

    A co to da, jak będziesz razem z nimi nieszczęśliwa ? Komuś będzie wtedy lepiej ? Może zamiast solidarnie z nimi cierpieć - otrząsnąć się, wyleczyć, zyskać pogodę ducha - wtedy do kogoś z Twojego otoczenia być może dotrze, że nie warto żyć w patologii i jest inny sposób na życie ?
  11. Cały czas temat jest wałkowany jak to kobieta ma dobrze wyglądać i wymienia ten walor na kasę męża... a to działa w 2 strony, na pewno niejedna nadziana babeczka chciałaby zapewnić sobie przystojnego partnera - więc może niech i panowie się wypowiedzą czy by poszli na taki układ, małżeństwo z rozsądku ?
  12. Lecz najbardziej żal mi jest mojego najmłodszego brata, który przeżywa to samo co ja i moje rodzeństwo toksyczna matka. Żal mi jest też mojej babci, która była molestowana seksualnie w dzieciństwie przez ojczyma, tylko mi to powiedziała. A córki czyli moja mama i jej siostry krytykują ją i czepiają się jej, a nawet nie wiedzą co stało się ich matce. To chciałbym naprawić to porąbane podejście i brak wyrozumienia. Dlatego chce wysłać ich na terapię, bo inni dostają w życiu przez ich toksyczność. No cóż, współczuję - nie ma nic gorszego niż sie przyglądać, jak ktoś męczy dzieciaka. Dorosły niech robi co chce, ale rozumiem Twoja frustrację w tym momencie, bo brat pewnie jeszcze niepełnoletni... tylko że właściwie masz związane ręce... jedyne co mozna zrobić, to żebyś Ty mu dawał oparcie w ciężkich chwilach, bo wiesz co przechodzi. A co do babci i reszty rodzinki, to pewnie ich nie naprostujesz . Możesz dawać jedynie przykład na sobie - jeśli zauważą, ze Ty sie lepiej czujesz, bo załóżmy chodzisz na terapię i przynosi to wymierne efekty - to do nich dotrze lepiej niz 1000 słów.
  13. zujzuj, tak sobie dumam... samadhi w medytacji, oceaniczne uczucie, ekstaza religijna w chrześcijaństwie..... i jeszcze jedno skojarzenie /usłyszałam to kiedyś od fana sportów ekstremalnych/: Ci, którzy to robią, nie potrafią tego wytłumaczyć. Ci, którzy tego nie robią, nie potrafią tego zrozumieć
  14. Saanna, ja miałam, ale tylko w celu odstresowania i b mi pomogło. Cały czas byłam w pełni świadoma, a przynajmniej tak zakładam .
  15. Saanna, ????? to była regresja hipnotyczna czy niehipnotyczna ?
  16. bittersweet

    Niebieska Karta

    Hehe, bo to typowa wymówka, jak ktoś sie nie chce wyzwolić z toksycznych związków we własnej rodzinie...znam to z własnego doswiaczenia. Kolejna wymówka - nie jestem egoistką, więc muszę tkwić w tym układzie... albo: oni są biedni, jak sobie beze mnie poradzą ..... rodzice sie Tobą nie przejmowali, prawda ? Twój ociec, dorosły mężczyzna, zostawiał Was z pijana matką, chociaż powinien mieć odrobinę przyzwoitości, żeby Was chronić - nie wspominając już, ze to był jego z.asrany obowiązek ! I jeszcze z tego wszystkiego wysnuwasz wniosek, ze teraz to TY masz go bronić .... I z ręką na sercu: niby to wszystko robisz dla innych - ale tak naprawdę, to co dla Ciebie będzie trudniejsze - mieszkanie dalej z rodzicami czy opuszczczenie domu i samodzielność ?
  17. lochfyne, dzięki - wreszcie jakaś sensowna diagnoza . Ale jak już to Boginią
  18. zujzuj, świat to jedna całość... dokładnie tak - podczas tych moich stanów odczuwam, że świat i ja to jedność - jestem wszystkim i niczym jednocześnie - wszystko stanowi jedna całość, nic nie istnieje osobno. Odczuwam wtedy całkowity brak lęku przed rzeczywistością, bo ja nią jestem, jestem wszystkim, co mnie otacza.... więc nie ma sensu bać sie czegoś, co jest mną ... nie potrafię do końca tego nazwać. A jeśli chodzi o gwałtowne wybuchy emocji - podczas tych "kontaktów z boska energią" często uwalniam negatywne emocje - smutek, gniew, czasami w niekontrolowany sposób płaczę. Zdarzało mi się to i na terapii, ale w czasie "modlitwy" pustkę po oczyszczeniu z negatywnych uczuć zastępuje natychmiast spokój, fale ożywczej energii... pierwsze moje skojarzenia - bezwarunkowa miłość, taka, którą powinniśmy byli dostać w dzieciństwie ... odczucie, ze jestem zaopiekowana i zaakceptowana niezależnie od wszystkiego.... to przynosi natychmiastowa ulgę. Często podczas tych stanów ma też intensywne odczucia fizyczne: mrowienie w ciele, pulsowanie, poczucie ze energia przeze mnie przepływa, zawroty głowy... Sama nie wiem, co o tym wszystkim sądzić ....
  19. bittersweet

    Niebieska Karta

    Monar, wtrącę się, chociaż jestem DDD a nie DDA. Gdy czytam Twoje posty to jakbym czytała "symptomy i kryteria współuzależnienia" .... zastanów się, albo omów z terapeutą, po co próbujesz uzdrawiać swoja matkę, ratować ojca, walczyć o normalność w domu - zamiast po prostu uzdrawiać i ratować siebie ? Niech zgadnę bo to moja rodzina, bo ich kocham, bo jestem im to winna - nie jesteś im nic winna. A kochać rodzinę można z bezpiecznej odległości, nie tkwiąc z nimi w patologii.
  20. Agasaya, trzymam za Ciebie kciuki, niech Moc będzie z Tobą !
  21. Agasaya, zdaje się, że przesyłkę uznaje się za doręczoną po jej dwukrotnym wysłaniu za zwrotnym potwierdzeniem odbioru - inaczej urzędy lub sądy nigdy by się nie doczekały, aż ktoś, kto nie chce sie z nimi skontaktować podejmie od nich korespondencję. Zapytaj prawnika, oni doskonale się znają na terminach i procedurach w takich sprawach. Jak tak ścigałam dłużnika.
  22. Kolorowy, ja Cię rozumiem, bo byłam w tej sytuacji...sama nie potrafiłam z niej wybrnąć...... więc nie będę ferować wyroków i moralizować, jak kolega Marsal2.... wiem tylko, że to okropne, zawsze masz poczucie, ze kogoś skrzywdzisz, a na 100 pro siebie... bo na końcu trzeba wybrać, albo ktoś wybierze za Ciebie - i stracisz kogoś, kogo kochasz ... z doświadczenia tez wiem, że prawie nie sposób rozstawać się nikogo nie raniąc.....zawsze któraś ze stron się będzie czuła poszkodowana... więc wszystko się robi jeszcze trudniejsze. Sama bym chciała usłyszeć konstruktywną radę, bo stwierdzenia typu "zakończyć emocjonalnie związek" to dla mnie puste frazesy - co to właściwie oznacza, jak to zrobić ? Każdy, kto ma złamane serce by tak chciał - po prostu zakończyć ....
  23. Marsal2, a słyszałeś powiedzenie "serce nie sługa" ?
  24. rafka, ja wiem, że jak tego nie czuję, bo mam np zjazd, to nie znaczy wcale, że Bóg /w skrócie tak to nazwę/ zniknął i go nie ma.... to tylko ja się zamknęłam w swoim cierpieniu i nie potrafię otworzyć na szczęście i radość, miłość... bo one przecież są, czy ja je odczuwam, czy nie... a czemu nie potrafię, to temat na długą terapię . Moje pytanie : wywnioskowałam z Twoich postów, że w/g Ciebie Boga nie da się ogarnąć umysłem ani zmysłami - to jak to ogarniasz ?
  25. detektywmonk, już kiedyś to pisałam : jak najwięcej kontaktów z kobietami, towarzyskich, koleżeńskich, przyjacielskich - a prędzej czy później coś "zaiskrzy" z którąś z nich .... a koleżanka czy przyjaciółka nie będą Cię źle oceniać, że nie masz kasy czy samochodu... nie będziesz sie musiał napinać czy stresować, jakie robisz wrażenie, bo na bazie koleżeńskiej czy przyjacielskiej już przedtem /tzn przed seksem / wszyscy się znają i lubią... to najlepsza baza na przyszły związek . Poza tym czy chciałbyś, żeby prawiczek dawał Ci rady jak wyjść z prawictwa ? jak sam nie potrafi
×