
bittersweet
Użytkownik-
Postów
5 256 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez bittersweet
-
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
bittersweet odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Łazarz, odnosze nieodparte wrażenie że Twoje pojęcie Boga zawężasz do typowo katolickiego schematu : autorytarny sędzia, którego zasadom sie podporządkujesz lub nie. W zależności od wyboru czeka nas nagroda lub kara, opieka lub odrzucenie, niebo lub piekło, zbawienie lub potępienie... Bóg-Ojciec, potężny i surowy, umieszczony jest w kościele na ołtarzu, dostęp do niego uzyskuje się za pomocą wybrańców, a mianowicie księży. Czyżby przeciętny, niewyświęcony człowiek nie był godny bezpośredniego kontaktu z katolickim Bogiem ? na to wygląda.. Jesli w ten sposób postrzegasz Boga , nie dziwie się, że się do niego zniechęciłeś. Jest to przeciwieństwo tego, co ja odczuwam jako boską energię, energię bezwarunkowej miłosci, która nigdy Cię nie opuści. Niezaleznie co zrobisz lub czego nie zrobisz, jaki będziesz lub tez jaki nie będziesz, niezależnie od tego jak nisko upadniesz, co zrobisz sobie lub innym - bezwarunkowa miłość jest niekończąca sie akceptacją i wybaczeniem. To nie handel ani wymiana, gdzie podporządkowanie sie zamieniasz na ochronę lub opiekę. Bezwarunkowa miłość jest bezwarunkowa bo pozwala nam na wszystko - tylko od nas zależy , jak wykorzystamy tę wolność. Jeśli ktoś kocha naprawdę, pozwoli nam także od siebie odejść, popełniać błędy i uczyć się na nich. Tylko w ten sposób staniemy na własnych nogach. Chociaż to czasami b bolesne. To moja prywatna definicja Boga. -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
bittersweet odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Łazarz, dziękuję Ci za super ciekawe wypowiedzi, wspaniałe jest, że dodajesz innym odwagi, z całej siły zachęcasz, by walczyli z przeciwnościami robisz wspaniła robotę . Musze jednak dorzucić swoje 3 grosze, bo mylisz i nie tylko Ty niestety, pewne sprawy a mianowicie : utożsamiasz wiarę w Boga z katolicyzmem. Dlaczego ? Katolicyzm lub jakakolwiek inna religia/wyznanie/obrządek to zupełnie coś innego niż nieskończona, czysta energia bezwarunkowej miłości, którą potocznie nazywa sie Bogiem. Wręcz przeciwnie - uważam, że wszystkie instytucje typu KK ze swej natury wypaczają sens i znaczenie tej nieskończonej boskiej energii. Prawdziwa duchowość istnieje bez pośredników, bez opłat , bez dziwnych obrządków i rytuałów. Ona po prostu jest, istnieje, tak jak powietrze, które nas otacza w każdej chwili, nie widzimy go, nawet go nie zauważamy, ale bez niego giniemy. Skąd to wiem ? Doświadczyłam tej czystej, boskiej energii nie jeden raz. Wiem, ze istnieje drugi, niematerialny wymiar naszej rzeczywistości. Byłam tam, doświadczenia stamtąd nie ustępują realnością tym z "prawdziwego" życia. Zaraz sie pewnie dowiem, ze jestem nawiedzonym świrem, z psychozą religijną w tle. że doświadczenia "mistyczne" lub "metafizyczne" to tylko paroksyzmy udręczonego mózgu. Ale ... wtedy musiałabym uznać, ze nic co mnie otacza.. czego doświadczyłam ....być może realnie nie istnieje. -
nextMatii, wprowadziłeś mnie w super humor na cały dzisiejszy dzień dzięki !!!
-
Ty też, naxtMatii, Ty też...
-
kornelia_lilia, he he , zrozumiałam, że jestes w związku więc masz gorzej niż singielka ? przypomniała mi sie złota myśl / autor wyleciał mi z głowy/ - małżeństwo przypomina obleganą twierdzę - ci w środku usiłują sie wydostać na zewnątrz, ci z zewnątrz próbują się dostać do środka
-
nextMatii, kazdy ma prawo do wlasnej oceny.. oceniasz siebie tak, że sie nie nadajesz do związku- być może tak jest. A ja Ciebie postrzegam tak jak to opisałam - i na pewno nie ja jedna.
-
nieprzecietny, zaburzony... nie znaczy ze mało wartościowy ............ to nie oznacza , że nie możesz być z kimś................i że nie możesz innym pomagać ....... bo pomagasz bardzo np na tym forum.. podobaja mi sie Twoje wypowiedzi... myslę ze możesz być dla kogoś wspaniałym partnerem, czy w przyjażni czy w miłości... tylko niska samoocena, to cos co sprawia że sami sie eliminujemy ... ze swiata udanych relacji
-
avest, tylko jedno slowo, i ja odpusciłeś ? mimo że Ci sie podoba ? teraz ja zrobie nigdy nie znajdziemy kogoś, kto nam w 100 % odpowiada , ideały nie istnieją, są za to normalni ludzie , z wadami i zaletami , tak jak my
-
efiu, sam siebie przekonujesz, dlaczego wizyta u psychologa lub innego specjalisty jest bez sensu.. sama znam dobrze taki mechanizm, stosowałam go przez lata : nazywa sie wyparcie, zaprzeczenie, racjonalizacja ... każdy sposób dobry, byle nic nie robić ze swoim problemem. Zapewniam Cie, przez negację żaden nasz problem niestety nie zniknie. sama sie o tym przekonałam, w bardzo bolesny sposób. Więc nie zwlekaj i odwagi... nie jesteś sam.
-
he he ....no właśnie........mogę być bezinteresowna tylko kiedy śpię
-
czy jestem bezinteresowna bo nie oczekuje od kogoś wdzięczności , kiedy mu pomogłam ? Często nie oczekuję od ludzi, żeby się odwzajemniali za to co robię , nie muszą nawet dziekować. Sama czuje dla siebie satysfakcję, ze coś dla kogoś zrobiłam ... więc to chyba nie jest bezinteresowne
-
czytam i nic nie kumam... wspominacie cały czas bezinteresownosc w kontaktach z innymi, a ja... mam wrażenie że cos takiego nie istnieje. Wszyscy czegos oczekujemy od innych, bo jestesmy tylko ludźmi. Pisząc na tym forum tez spodziewamy sie określonej reakcji, zainteresowania, wsparcia, uwagi.. inaczej pisalibysmy do szuflady. Może chodzi o to, żeby ludzie nie żądali od nas więcej niż sami dają, bo to zaburza równowagę w relacji i czujemy sie wtedy wykorzystani.. tylko jedno ale: ludzie zachowują sie tak, jak im na to pozwolimy...sami pozwalamy sie wykorzystywać,bo chcemy kogos przy sobie zatrzymać. A potem czujemy się podle.
-
moi Kochani, zastanówcie sie jednak, kto tak naprawdę robi nas w ciula ? Kosmici, obcokrajowcy, masoni ? Kto nami rządzi, czy w polityce czy jako szef, kto jest nieuczciwy, kto kradnie i daje łapówki, kto wyzyskuje? otóż niestety sami to sobie robimy , Polak robi w ciula innego Polaka , na małą i dużą skalę, ale odbywa sie to w naszym kraju prawie zawsze i prawie wszędzie .. taką juz chyba mamy mentalność... ja sama wielokrotnie zmieniałam miejsce pracy chociaz wcale nie musiałam wszyscy sie dziwili dlaczego ... zaraz wyjasnię : najpierw nie chciałam pracować w firmie gdzie pracownikom nie płaci sie Zusu, potem nie chciałam pracowac za darmo po godzinach , potem nie chciałam pracować w Urzedzie gdzie mobbuje sie pracowników aż sami zrezygnują, żeby zwolnić miejsce pracy dla znajomych i rodziny Dyrektora, wreszcie nie chciałam pracować w szkole która juz ani nie uczy, ani nie wychowuje , bo przepisy , postawa dyrekcji i kuratorium skutecznie to uniemożliwiaja . Wszyscy byli zdziwieni że rezygnuję tłumaczyli mi , że tak jest wszedzie i nie mam co wybrzydzać ... widac to co opisałam powyżej to taka norma w naszym kraju do której wszyscy sie przyzwyczaili i biernie lub czynnie biorą w tym udział ..... jestem dziwna i dla mnie norma to uczciwośc i przyzwoitość .. teraz mam taka pracę ... słusznie sie domyślacie że musiałam po nią wyjechać daleko, daleko stąd.
-
Czy istnieje wiele kobiet nie chcących dzieci?
bittersweet odpowiedział(a) na avest temat w Off-topic
wbrew pozorom sądzę , że nie jest ich mało - ja sama nie mam dzieci i nie będe ich miała, nigdy nie chciałam, znam podobnie do mnie myślące inaczej . Tylko że w naszym kraju taka postawa spotyka sie z krytyka, potępieniem , niedowierzaniem .. więc kobiety niechetnie sie do tego przyznają. Sama nie tak dawno słyszałam komentarz: kobieta , która nie chce miec dzieci jest nienormalna - skwitowałam: na szczęscie nie wszyscy sa normalni. No ale w końcu podpisuje sie cudak -
hej, to co piszesz wygląda mi znajomo.. znam problem z drugiej strony... miałam przyjaciela który mnie odpychał, kiedy tylko za bardzo sie zbliżylismy do siebie. Miał fobie bliskości, dlatego kiedy tylko ją poczuł, przerywał taka relację raniąc i obrażając, co skutecznie utrzymuje każdego na dystans nasza znajomość nie przetrwala tej próby. Poza tym ja też jestem nowa na forum, witam serdecznie.