Skocz do zawartości
Nerwica.com

bittersweet

Użytkownik
  • Postów

    5 256
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bittersweet

  1. Kolorowy, ja tam nie wiem, jaka miłość jest "normalna" - w naszym społeczeństwie ma być monogamiczna, ale wśród muzułmanów albo mormonów normalna jest poligamia ... więc co to znaczy "norma" ? Żeby jakoś wybrnąć z tej sytuacji może z jedną być w związku partnerskim, a z drugą po prostu utrzymywać kontakty jako przyjaciel ? Bo dla mnie przyjaciel to to samo co partner, tyle że bez seksu .
  2. rafka, no to ja chyba jestem za głupia i nie czaję...co chcesz przekazać... no bo właśnie o to mi chodzi, że Boga nie da się ogarnąć umysłem... w/g mnie można Go tylko poczuć... i ja to właśnie tak odbieram , jak napisałam... kontakt ze źródłem bezwarunkowej miłości to dla mnie kontakt właśnie z boską energią ..... a dla Ciebie to trening autogenny ? .. hehe, być może... tylko ze nigdy się tego nie uczyłam.. ani jakiegoś programowania umysłu... i nie chce się stać nadczłowiekiem pod wpływem autohipnozy ... ani sobie przeczyć - tylko pozbyć się negatywnych myśli i zastąpić je pozytywnymi... pozbyć negatywnych emocji i zastąpić je radością i spokojem... i tak właśnie się dzieje..... a dla Ciebie to - "stawanie się super człowiekiem, co jest kompletnie niezgodne ze mną " ?????
  3. OK, ale podejrzewam, że każdy musi znaleźć swój własny sposób... poza tym chyba tylko ja jedna mam takie odczucia duchowe.... myślałam, że choć kilka osób potwierdzi, że ma podobne przeżycia w czasie modlitwy /szczególnie ci z frakcji "katolickiej"/... ale jakoś się nie doczekałam . W skrócie : na wstępie staram się usiąść w pozycji lotosu lub po prostu położyć /chodzi o to, żeby kregosłup był prosty i było wygodnie i komfortowo, żeby nic mnie nie rozpraszało/. Potem staram sie maksymalnie zrelaksowac i uspokoić - na przykład wyobrażam sobie, ze jestem w bezpiecznym, pięknym miejscu, dajmy na to plaża na bezludnej wyspie, górska łąka. Cały czas oddycham regularnie i spokojnie, ale nie za głęboko, żeby nie dostać hiperwentylacji . Można sobie wtedy zacząć powtarzać w myśli albo tylko wizualizować, że od czubka głowy wzdłuż kregosłupa całe ciało zaczyna wypełniać jasna, czysta energia - energia bezwarunkowej, niekończącej sie miłości. Trzeba się na nią otworzyć - pozwolić sobie na to. Ja utożsamiam taką energię z nieskończonym dobrem, dla mnie symbolizującej Boga w potocznym rozumieniu . Ta czysta energia wymiata i usuwa negatywne emocje, choroby, blokady w ciele - to tez można sobie wizualizować w dowolny sposób. Kiedy już czuje się oczyszczona z tego negatywnego "brudu", wypełnia mnie niekończąca się miłość i szczęście, czuję się "zaopiekowana" i spokojna. Wiem, ze w każdej chwili mogę doznać tej bezwarunkowej akceptacji, wystarczy, że sobie na to pozwolę. Tylko z tym ostatnim mam problemy niestety .
  4. Detektywie, mogą być ignorowane z powodu tzw. trudności obiektywnych . Mój partner np. żąda ode mnie monogamii, a ja nie chce go zawieść. Mogę Ci służyć tylko dobrymi radami, które staram się udzielać w miarę swoich możliwości .
  5. Niestety, można . To jedno z zaburzeń osobowości. kafka, jasne, że i bez tego zaburzenia można się uzależnić od partnera, czasami wystarczą tylko skłonności w tym kierunku. I podobno wiele osób je ma, tylko w różnym natężeniu. I powody też mogą być różne, bo każdy ma inną, niepowtarzalna psychikę.
  6. Ja tak miałam, sytuacja bez wyjścia. Skończyło się dlatego, ze jeden mnie olał. No i dobrze, bo to była groza.
  7. aqnieszka, a nie masz Ty przypadkiem osobowości zależnej /inaczej symbiotycznej / ? To by wiele tłumaczyło ....
  8. bittersweet

    Co za wstyd.

    Joahim, z pewnością ktoś prędzej czy później Cie zdradzi, opuści, wykorzysta.... ale czy każdy ? czy to nie lekka przesada ? wszyscy są źli i to juź na starcie
  9. Strasznie dziwna ta dyskusja, nie rozumiem o czym Chyba jest jasne, że każdy próbuje sobie znaleźć atrakcyjnego partnera, o atrakcyjności decyduje między innymi uroda - tylko że uroda to rzecz względna jednemu podobają się tłuste blondyny, innemu chude brunetki. Jednym słowem, każdy prędzej czy później spotka kogoś, dla kogo on będzie atrakcyjny . Dlatego nie ma się co przejmować tzw. urodą lub jej rzekomym brakiem
  10. Jako histrionika rozumiem kogoś, kto ciągle coś "odgrywa" a więc - jest nieszczery. Co pozytywnego może być w znajomości z kimś, kto mnie oszukuje i okłamuje ? Ja tak się czułam po relacji z histrionikiem - okłamana i jakby okradziona z zaufania .
  11. CzlowiekWmasce, wyparcie, negacja problemów to mechanizmy typowe dla toksycznych rodziców. Poza tym : właściwie to dlaczego próbujesz ich "uzdrawiać", wysyłać na terapię ? To ich broszka, ze są toksyczni i zakłamani, a Nie twoja. Jesteś dorosły i sam za siebie odpowiadasz, a oni za siebie. Jeśli próbujesz ich zmieniać, to znak, że sam jeszcze tkwisz z nimi w jakiejś chorej zależności, dlatego Cie to wszystko drażni i uwiera. Ja przebaczyłam rodzinie, kiedy zrozumiałam że: -nie potrafią się inaczej zachowywać /sami byli chowani w patologii/, -nie wiedzieli, ze robią coś źle /lub podświadomie wypierali to/, -sami się męczą ze sobą, ale nie potrafią niczego zmienić. I tyle. Przestałam mieć do kogokolwiek pretensje za SWOJE WŁASNE negatywne emocje . Ja odpowiadam za swoje emocje i tylko ja mogę je naprawić. W tym momencie przestałam oczekiwać czegokolwiek od rodziny, bo nie mam ochoty uzależniać swojego samopoczucia od ich właściwego/niewłaściwego zachowania. Mały cytat, chyba z de Mello: Próbować kogoś zmienić, to jak próbować nauczyć świnie śpiewać - Ty stracisz czas, a świnia się zdenerwuje. Zmienić można niestety tylko siebie a i tak jest trudno .
  12. Nie uskarżałam się jakoś specjalnie, bo kontakty z "boską" energią i związane z tym odczucia dobra i szczęścia pomagają mi bardziej niż wszystkie prochy razem wzięte . Ale też tego nie ukrywałam i jakoś nie doczekałam się konkretnego komentarza ani od psychiatry ani od psychologa . Zapewne wzięli to za objawy psychozy.
  13. Hmm, nie wiem, mogę jedynie przypuszczać Może modlitwa i medytacja wprowadzają Cię w jakiś rodzaj transu i dlatego masz takie przeżycia? Jak długo musisz się modlić żeby te wizje się pojawiły? Czasami pojawiają się szybko, to zależy tylko od tego, czy potrafię się zrelaksować /niestety moja bolączką sa niechciane, natrętne myśli/. Jednocześnie muszę sie skoncentrować na przepływie energii przez moje ciało - zgodnie z moimi odczuciami energia wypełnia wszystko wokół nas i nas samych. A czystą energię bezwarunkowej miłości, która napełnia mnie szczęściem i spokojem, definiuję jako źródło nieskończonego dobra.
  14. kafka, mnie tez mój partner często wkurza na maksa, bo ..... i tu zaczyna sie lista wiecznie nieskończonych i niezrobionych rzeczy , o które ja go proszę wielokrotnie i bezskutecznie. Jak powiedziała moja kumpela, nawet najwiekszą miłość mogą zabić okruszki na stole i inne pierdoły. Staram sie po prostu filtrować swoje rozhuśtane emocje od różnych kwasów, które pewnie występują w każdym związku. Ale jest ciężko, bo nigdy nie wiem, kiedy moje pretensje są "uzasadnione" i do jakich granic mogę się posunąć . Staram sie "na zimno" zastanowić czy dany konflikt uzasadnia moja taką a nie inna reakcję, czy po prostu nie przesadzam .
  15. Seraphim, po tym co przeszedłeś, trudno, żebyś nie miał poczucia krzywdy i żalu... a relacje z histrionikiem opisałeś bardzo trafnie, mogę to tylko potwierdzić... .... po prostu wymieniamy się doświadczeniami, nie chodzi tu o to, żeby piętnować siebie lub innych, każdy ma trochę za uszami .
  16. kafka, może spróbuj sobie uświadomić, ze przyczyną Twojej agresji nie są jego wady, ale Twoje błędnie ukierunkowane emocje ? Ja sobie zdałam z tego sprawę dopiero po przeczytaniu wypisu ze szpitala, z którego się dowiedziałam, że w stosunku do otoczenia odczuwam na zmianę skrajności: miłość-nienawiść - sama chyba wiesz, jakie to wykańczające dla wszystkich w tym uczestniczących. A przecież otoczenie nie ponosi odpowiedzialności z nasze odczucia i emocje.... tylko my ją ponosimy. My decydujemy, jak się zachować /z wyjątkiem oczywiście osób niepoczytalnych /.
  17. Ześwirowanie, tzn wizje i odczucia mistyczne, zaliczałam np u siebie do objawów psychotycznych. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz: pojawiają sie regularnie i tylko w czasie modlitwy/medytacji. Tzn że potrafię nimi sterować, wywoływać je ? Czy może to odczucia na tle histerycznym ? Albo otwieram wtedy okno na inny wymiar rzeczywistości, wymiar składajacy sie z czystej energii ? Druga ciekawa sprawa, nie należę i nigdy nie należałam do żadnego kościoła, wychowanie skrajnie materialistyczne i w duchu ateizmu. Nie trawię żadnej instytucji roszczącej sobie prawa do pośredniczenia w duchowości - i pobierania za to opłat /tego ostatniego komentarza nie potrafiłam sobie odmówić /. Nie zmienia to jednak faktu, że mam intensywne i plastyczne doznania duchowe .
  18. Czuję sie źle. Ale to i tak niczego nie zmienia
  19. bittersweet

    Samotność

    Po 3 tygodniach nieobecności właśnie zawitałam w domu - od razu zamknęłam się w pokoju i siadłam do kompa. O czymś to świadczy, nie chce wiedzieć, o czym .
  20. S jak..., nie wiem, co rozumiesz pod pozytywne myślenie... bo samo myślenie nic nie da, jeśli nie nastąpią zmiany w podświadomości. To podświadomośc właśnie steruje psychosomatyką, a nie logika i racjonalność. Podam przykład na sobie : jestem osoba chorowitą, ciągle zapadałam na tajemnicze dolegliwości, które ciagneły sie latami. Jako ostatnia deska ratunku - siegnęłam po afirmacje, czyli stwierdzenia pozytywne. W moim przypadku : Ja Cudak, jestem zdrowa i szczęśliwa, czuję sie z tym bezpiecznie i niewinnie. Po napisaniu kilkunastu takich stwierdzeń /obok należy zawsze notować odczucia, które się pojawiają - to bardzo ważne, inaczej pozytywne myślenie będzie tylko rodzajem autohipnozy/ zauważyłam, że wypływają na wierzch dziwne przekonania, typu : jak będziesz zdrowa, nikt nie będzie Cie kochał ... nie zasługujesz na szczęście i zdrowie.... itp. bzdury, które zagnieździły sie w podświadomości a dotyczyły tematu zdrowie. Dopiero przy tych afirmacjach uświadomiłam je sobie i mogłam świadomie stwierdzić, ze to głupota. Prawdopodobnie wynikająca z dzieciństwa, kiedy rodzina okazywała mi uwagę i troskę tylko w czasie choroby. Poza tym pozytywne myślenie nie zastąpi zmian w realu. Pozytywnie myśląc zebrałam dość siły i wiary w siebie, żeby prysnąć z toksycznego domu, gdybym tam dalej tkwiła nic by mi nie pomogło. Tak ze pozytywne myślenie to tylko narzędzie, ale bez zmian w podświadomości i w realu nic nie da. A w podświadomości można grzebać na terapii, regresji, medytacji. I ciągle wypływają nowe syfy, to gówno trudno ogarnąć.
  21. kaczanov, ja mam podobne przemyślenia jak Ty... wiem, ze za pomocą pewnych technik, regularnie stosowanych oczywiście, mogłabym wyjść z tej czarnej dupy... ale tego nie robię... .....chyba się boję wyzdrowieć. Całe moje zycie składało sie z lęków, dołków, toksycznych relacji - jak skończe z tym to co ? skończe z tym , co mnie definiowało, więc tak naprawde skończę ze soba - taka forma psychicznego samobója. Boję sie jak cholera, bo jesli zniknie zaburzenie, które zajmowało całe moje "ja", powstanie olbrzymia pustka.. mnie juz nie będzie... to dowód na to, ze identyfikuję się ze swoja patologią .
  22. intel, a spróbowałeś ? czy odrzucasz te "pseudopsychologiczne bzdury" a priori? a czym jest hipnoza np ? tez tylko słowa i myśli, a efekty zadziwiające .... i czemu sie unosisz, gdy ktoś próbuje Ci coś podpowiedzieć na podstawie własnych doświadczeń ?
  23. bittersweet

    Samotność

    Bo jestem słodka /czasami/ . A koty dobrze znam, sama mam dwa, więc się ich nie boję .
  24. bittersweet

    Samotność

    Kiya, nie bój żaby /ani kota/. Jak znikniesz chociaż na jeden dzień z forum to będziemy wiedzieli, ze czas na akcje ratunkową
  25. Byleby tylko tej głowy nie stracić, bo wtedy zaczyna sie jazda po bandzie .
×