Skocz do zawartości
Nerwica.com

bittersweet

Użytkownik
  • Postów

    5 256
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bittersweet

  1. Werty, Ale po co nam abc_zdrowie jak mamy siebie tu każdy jest ekspertem a na serio ekspert to tylko teoretyk, a my starzy wyjadacze i praktycy
  2. Poinformowany, jest jeden prawdziwy... może on by rozkminił co to za ciała A i B ?
  3. virgo21, Candy14, po co komentujecie pajaca.... to dla niego pożywka
  4. no właśnie, to zdecydowanie niezdrowe... uzależniac szczęście i samopoczucie od drugiej osoby... eh, łatwo powiedzieć
  5. @Carlosie, co chcesz powiedzieć ? że przeciętna ok, brzydka odpada ?
  6. Sorry, lepiej być szczerym czy miłym ? dla równowagi dodam, że moja kumpela tak się "wprawiała" na faceciku, który potem został jej mężem więc jednak happy end jest możliwy
  7. Werty, ale jak ta atrakcyjniejsza da mu kosza, bo rozpieszczona i wybredna jest, to chłopaka jeszcze zdołuje. A taka paskuda to bedzie happy, ze ktos do niej zagadał a z czasem może sie okazać, ze ma ciekawą osobowość i ... bla bla bla ... inne pozytywne cechy, na które rzekomo lecą faceci
  8. Dziwne masz podejście - to dziewczyna ma Cie zauważać ? raczej to Ty powinieneś sie kims zainteresować najlepiej jakas średnio urodziwą na początek, będzie zadowolona, że wql ktoś na nia zwrócił uwagę i Cie nie spławi
  9. heh,ja usłyszałam, że jestem przykładem na to, że kalendarzyk małżeński nie działa
  10. @Carlosie, jak zbijesz kasę to znaczy ze Ci pomogła nowenna pompejańska podrzucam inny pomysł - niech Ci sie pokaże Jezus na toście albo placku ziemniaczanym, sprzedaż go później w necie proste i opłacalne
  11. Tak, te cechy cześciowo sie pokrywają osobiście boje się borderów, w/g mnie są agresywni i nieobliczalni, a sama zapewne mam te cechy w osobowości zaleznej wydaja mi się one złagodzone o empatie i zainteresowanie innymi ludźmi, borderzy wydaja mi się bardziej skoncentrowani na sobie, IMHO. Kiedy ktos z róznych wzgledów staje sie dla mnie ważny / grupa i tery oczywiście byli dla mnie kimś takim, na tym chyba polega sens terapii, że projektujesz na tych ludzi swoje emocje/ staram sie, żeby mnie zaakceptował i pokochał nie jest to trudne w relacjach z "normalnymi", natomiast tery z oczywistych względów staraja sie nie angazować w pacjentów ale sa tylko ludźmi cześciowo udało mi sie osiagnąc ten cel, sposoby i środki przemilczmy Widzisz, ja mam wrazenie ze istnieję tylko poprzez relacje z innymi - jesli ktos znika z mojego życia, czuje sie nic nie warta. Jakbym nie potrafiła istnieć samodzielnie. Wtedy to miejsce musi momentalnie zająć ktoś nowy. Zastanawiałam sie nad tym, myśle ze mam nieustajaca potrzebe bycia kochaną. Deficyt powstały w dzieciństwie. Niezależnie ile miłości, sympatii, akceptacji dostanę - nic nie jest w stanie zapchac tej czarnej dziury, ciągle mało i mało... to strasznie wykańczające Chwilowa ulgę przynoszą symbiotyczne związki, ale one poprze swoja intensywność i patologiczny charakter skazane są z góry na porażkę. Nadmierna empatia ... wszystko to strasznie skomplikowane. Empatia mnie bardzo obciąża, ale tez daje możliwośc wpływania na innych. Bo wiem, co czują... to jakby woda na mój młyn. Chciałabym każdego zadowolić, uszczęśliwić... wtedy tez jestem szczęśliwa, a empatia daje mi taka możliwość. Niestety wiele osób to wykorzystuje Ja z perfekcjonizmu wyszłam tylko dzięki zwiększeniu pewności siebie. Ale to była droga przez mękę. Musiałam sobie udowadniać, ze jednak coś potrafię osiagnąć a i tak było wiecznie mało. Ciągle czułam sie nic nie warta.... niezależnie jaki wynik osiagnełam, ile komplementów sie nasłuchałam... jakby to do mnie nigdy nie trafiało. Pewnie wszystko znika w tej "czarnej dziurze". Karanie się .... w głębi duszy myśle, ze gdyby ktos mnie naprawde poznał, prawdziwą i niezafałszowaną, mógłby zareagowac tylko wstrętem .... więc z pewnościa zasługuje na karę. No i wiecznie staram sie wszystkim zrekompensowac, to jaka jestem "naprawdę", więc gram kogoś innego .... kogoś kto się wszystkim podoba .
  12. Transfuse, fajna sprawa tak... może dla Ciebie ... ja na swojej próbowałam zmanipulować terapeutów, uczestników grupy... dopiero wyżylam swoje zaburzenie no i sama strasznie przeżyłam koniec terapii, złapałam strasznego doła. To nie było przyjemne
  13. Transfuse, cudak wylągł się z jaja w epoce dinozaurów zdiagnozowano mnie niedawno, byłam na razie na jednej terapii grupowej, teraz powinnam kontynuować indywidualną jak tylko będę miała taka możliwość, skorzystam z niej, chociaż ... oczywiście mam wrażenie, że jak zawsze poradzę sobie ze wszystkim sama czyli niechęć do jakiejkolwiek zależności, w tym od terapeuty
  14. 2Proof, Abbey, witamy w klubie Ja chyba dalej nie radze sobie z samokaraniem kiedyś ostro piłam i się puszczałam, myślę, ze to była zawoalowana autodestrukcja teraz jestem bardziej świadoma ale podejmuje mnóstwo nielogicznych decyzji, pewnie żeby sobie dowalić, np : zwalniam sie z dobrze płatnej pracy, niszczę dobrze funkcjonujący związek albo tkwię w toksycznych relacjach, które przynoszą tylko cierpienie.
  15. 2Proof, symbiotyczne zaburzenie osobowości powstaje już od wczesnego dzieciństwa, z powodu niewłaściwego traktowania dziecka przez rodziców. Najprościej rzecz ujmując, schematy wyuczone w domu rodzinnym są potem powtarzane w relacjach z innymi ludźmi. No i schematy traktowania nie tylko innych, ale i siebie... stąd pewnie autodestrukcja. Ja mam głęboko zakorzeniona nienawiść do siebie i przymus samokarania, który może sie objawiac na 1000 różnych sposobów.
  16. Ja tez się pakuje w chore relacje, im bardziej chore, skrzywione, tym lepiej dają niezłego kopa adrenaliny no i poczucie wyjątkowości - nikt sobie z tym nie poradził a JA tak - patrzcie jaka jestem wspaniała ..... moje życie czasami przypomina argentyńska telenowelę
  17. Hihi, jak pierwszy raz wjechałam do stolicy, to byłam ciężko przerażona, zanim dobrnęłam do celu / była noc/ widziałam nagie zwłoki na jezdni po wypadku, pasażera, który pobił na przystanku kierowce autobusu i jakieś pierdolnięte świry zajeżdżały nam drogę /sorry za te świry, może określenie na tym forum nie na miejscu /. @Transfuse, a ja myślałam że niezła z Ciebie laseczka
  18. Transfuse, wiem... ale wiedzieć a czuć to dwie różne sprawy. Emocje nie są logiczne ani racjonalne
  19. Transfuse, spox, jak widze co kierowcy robią na drogach to zimne poty mnie oblewają i sama jestem ostrożna
  20. 2Proof, dokładnie tak... do tego dochodzi niechęć /u mnie/ do krytykowania lub oceniania innych i przymus, by ludzie z mojego otoczenia mnie lubili/kochali. No i nadmierna empatia często... każdemu chciałabym pomóc
  21. Nie było mnie w kraju i nie miałam dostępu do swojego autka teraz mogę poszaleć
  22. Po 2 miechach przerwy znowu wskoczyłam za kierownice mała rzecz a cieszy
  23. Nie chce Cie zdołować, ale niezależność to często jest druga strona osobowości zależnej. Podświadomie można czuć się tak zależnym od innych, że jest to nie do zniesienia - wtedy demonstracyjnie podkreśla się własna odrębność i niezależność, podejmując działania które wskazują na krańcową samodzielność. Ja tak mam a cierpię na to zaburzenie.
×