koszykova, tak. A żebyś wiedziała jak społecznie zajęta byłam wczoraj, dzień przed sprawdzianem
Co do mojej matmy. Dziś wzięła mnie do trudnego zadania z zakresu, którego nie lubię. Ponieważ się pomyliłam, a ona osiągnęła swój cel (cały dzień powtarzala potem "błąd Vett", choć każdy pytany się na tym złapał, ale nieważne), zaczęła mi wbijać kolejne szpile, a gdy myślałam, że zaraz padnę jak długa, zaczęła mi wmawiać, że sama sobie wybrałam taki
Los i jeszcze mogę przejść do innej klasy. Nie widziała, że ledwo trzymam się na nogach, cała się rozgrzałam i średnio już kontaktowalam, więc zaczęła krytykować mój "pełen optymizmu i chęci do życia krok".
No fakt, od jakiegos powodu chęci brak. ciekawe dlaczego.