Skocz do zawartości
Nerwica.com

monk.2000

Użytkownik
  • Postów

    8 648
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez monk.2000

  1. guernone, poczułem ducha epoki. Thx. Nie podane jaki to szachista, ale najprawdopodobniej jakiś arcymistrz. Możliwe, że były mistrz świata FIDE.
  2. monk.2000

    Spamowa wyspa

    Racja. Od jazdy rowerem chyba mi się podnosi poziom niektórych hormonów, bo prawie czuję agresję. Taką złość, która pomaga dalej pedałować na ciężkiej przerzutce. Mama może mi jeden ze swoich wehikułów pożyczyć. Akurat w tej dziedzinie stawia na to co najlepsze. Jedyny mój wyjazd to był jakieś 25 km do grobu dziadka z okazji wszystkich świętych. Dostałem wycisk. Nie przepadam jednak za jazdą po jakiś bezdrożach i wsiach. To nic ciekawego. Preferuję spacer, np po górach.
  3. monk.2000

    Spamowa wyspa

    tosia_j, możliwe. Żeby umieć poświęcić komuś czas trzeba pewnych zdolności. Ja lubię rozmawiać na różne tematy, dyskutować. Liceum wybrałem takie, żeby było forum na środku, bo przypominało mi to starożytne i liczyłem, że tam będzie można się miło spotkać. Lubię spokojnie usiąść przy stole i pić herbatę. To by mi odpowiadało. Mama coś z intelektem zastopowała ostatnio, teraz woli podróże i sport. To też dlatego nasze drogi się rozeszły. Może gdybym razem z nią jeździł rowerem, ale to znowu dla mnie zbyt duże poświęcenie. Nigdy nie przepadałem za sportem.
  4. lovely, dzięki za wpis. No natręctwo o którym wspomniałem nie jest aż tak uciążliwe. Po prostu za bardzo chciałem być dobry w szachy. Szukałem w szachach odpowiedzi. Fascynowali mnie ludzie, wielcy szachiści. Jeden napisał, że życie jest za krótkie żeby poświęcić je szachom. Ale to wina życia, a nie szachów. Myślę, że w światku dość znany cytat. Ci ludzie mieli obsesję na punkcie tej gry. Ona tak działa. Ja natomiast zauważyłem ten mechanizm i przystopowałem. Są miejsca, w których bardziej się przydam. Teraz komputery są lepsze od ludzi w szachy. Sądzę, że tu jest bardziej moje miejsce. Pogodzić maszynę z człowiekiem. Po co popadać w obsesje od nadmiaru myślenia analitycznego, niech robi to za nas stworzona do tego maszyna. Wkleję anegdotkę szachową, którą wysłałem White Liliy na gg oraz którą czytałem babci ze smartfona. Ci ludzie byli niemożliwi. Czapki z głów. Pewnego dnia na dworcu kolejowym w Nowym Jorku jakiś mężczyzna podszedł do Capablanki, który czekał z kawą, gazetą, drożdżówką i kompletem szachów. Wskazując na szachy, mężczyzna spytał, czy Capablanka zagrałby partię. Zawsze chętny do gry, Capablanca natychmiast ustawił szachy, a następnie usunął hetmana, żeby wyrównać grę. Oburzony mężczyzna spytał, dlaczego pan to zrobił? Pan mnie nie zna, mogę z panem wygrać! Niewzruszony Capablanca odpowiedział, proszę pana, gdyby pan mógł ze mną wygrać, znałbym pana.
  5. monk.2000

    Spamowa wyspa

    tosia_j, to znaczy tak na logikę. Wtedy dziecko wymaga uwagi. Jest ona wymuszona. Dopiero jak dziecko staje się samodzielne to testem jest to czy rodzic będzie się nim interesował. Może je przecież zostawić same sobie. Nie powinienem źle mówić na mamę, chwilowo się tylko zdenerwowałem.
  6. monk.2000

    Spamowa wyspa

    Cześć, witam forumowiczów. U mnie w głośnikach Mars - Bringer of War. Nie znam się na muzyce klasycznej, ale ten utwór jest niezły. Zaraz będzie herbata. Do tego mama nie ma dla mnie nigdy czasu, zaczyna mnie to denerwować Z tysiąc razy wychodzę z różnymi inicjatywami, a ona mnie zawsze gasi. To przykre, nie chce żyć w rodzinie bez miłości. Wieczny chłód, z całego życia to najwięcej czasu to mi chyba mama poświęciła przy przebieraniu, potem to róbcie co chcecie, byle dać spokój.
  7. Ja bym przyjechał. W końcu Łódź to miasto przemysłu, tak cenionego przeze mnie, fana XIX wieku. Z tym XIXw to trochę zmieniłem zdanie, jak pomyślałem o zacofaniu i biedzie wielu warstw społecznych. Tak czy inaczej Łódź to ciekawa propozycja. Zna ktoś pochodzenie tej nazwy? Żeby wyjechać potrzebuję jednak pieniędzy. Mógłbym dorobić w internecie coś. Na razie walczę z ZUSem i nic nie jest pewne. Moje zabezpieczenie socjalne całkowicie w kropce. Mogę stać się czasowo utrzymankiem mojej rodziny, wtedy tak głupio się bawić. Rozumiecie sytuację. Jak ja nie lubię pieniędzy, człowiek ciągle się musi sprzedawać. Z drugiej strony to gwarant bezpieczeństwa i stabilności społecznej. No nic, może szanowni ludzie w gmachach współczesnego Wersalu jakim jest ZUS się zlitują i dadzą mi te grosze, żebym miał oficjalną metryczkę, że nie jestem nierobem.
  8. Miałem profil na sympati.pl. Z resztą mam do dziś. To ciekawy sposób na randkowanie. Gdyby nie atrakcyjna moim zdaniem znajoma to bym nie zapisał się tam. Ona mi dała znak, że to nie portal jedynie dla nieudaczników, ale że to może być fajne. Taka nowoczesna randka w ciemno. Sądzę, że to może podniecać. Jednak dostawanie kosza to jednak dostawanie kosza. W codziennym świecie można dostać kosza kilka razy w miesiącu. Na takich portalach można dostać kosza 100 razy w ciągu tygodnia, jeśli się nie zna technik "podrywu przez internet". To trochę boli, ale można trochę poćwiczyć w myśl zasady: internet twoją stymulacją umysłu. :-)
  9. Można spróbować. Tylko to by musiał być prezent raczej na jakąś okazję. A na okazję to by było zbyt oficjalnie i nie wiem jakby się babcia poczuła. Lepiej myślę tylnymi drzwiami wprowadzić. Można gdzieś kupić jakiegoś starego używanego laptopa. Nowe są niestety zbyt drogie. A staroć jakiś, jeszcze po kimś nieznanym to taki marny prezent. Napisałbym dłuższego posta, ale się zmartwiłem pewną rzeczą i piszę tylko tyle.
  10. Candy14, zgadzam się z tym co mówisz. Byłby jej osobisty. Tylko babcia nie jest zbyt muzyczna. Kiedyś mi powiedziała, że za jej czasów się nie słuchało muzyki. Nie wiem z jak bardzo bogatej jak na tamte czasy rodziny pochodzi babcia. Z tym, że śledząc historię sprzętu audio można wywnioskować, że babcia pochodzi z czasów "głuchych" muzycznie. Sięgam pamięcią bardziej do późnego PRL. Wtedy ludzie już kupowali wieże, słuchali kaset. Dlatego metoda "na muzykę" średnio się sprawdzi. Tak samo jak cyfrowa jakość dźwięku też jej dużo nie powie. Muzyki słucha czasem z radia, albo na mszy. Nie wiem jakie aktualne zdolności ma siostra "instrumentalna", która śpiewa i gra. Babcię ogólnie łatwo zdenerwować i sądzę, że przeniosło by się to na muzykę. Musiałaby być taka, która koi nerwy. Żadna New-Age. Chociaż kto wie. New-Age to trochę taka muzyka różnych kultur. Sądzę, że coś by się znalazło. Trzeba by tylko znaleźć jakiś odpowiedni gatunek. Zmęczony już jestem, pomyślę jutro. Ale jak ktoś ma pomysł to proszę pisać. Każda uwaga mile widziana. Myślę, że tyle się napisałem, że nikt tego wątku nie będzie spamował głupotami.
  11. monk.2000

    Na co masz ochotę?

    Czytam o kotach na Fb. Chciałbym trochę się poczuć jak kot. Jasne, byłby to ewolucyjny krok w tył. Ale przynajmniej bym odpoczął od myślenia, pomruczał trochę, poleniuchował. Teraz też mogę to robić, ale umysł nie pozwala. Każe grać w szachy.
  12. Candy14, miło mi, że się zainteresowałaś. Temat podesłałem cioci, więc teraz muszę uważać co piszę. :) Jest kilka przeszkód. Komputer leży w pokoju taty, a on jest bałaganiarzem i dużo pali. Wszystko prawie jest przesiąknięte dymem. Ja to zniosę, ale nie babcia, która się złości na tatę, że psuje sobie zdrowie. Jest pozytyw, tata przerzuca się na e-papierosy. Ponoć też niezdrowe, ale bez tego dymu. Druga sprawa to, że warto zrobić tam remont. To taki pokój zaniedbany. Takie warunki to "środowisko naturalne" mojego taty, albo ludzi podobnych do niego. Ja wolę dużo kantów, matematykę w pokoju. Do tego książki na półkach i różne "wskaźniku statusu" typu pudełko po karcie graficznej. To tak na marginesie. Komputer jest jeden i raczej powinien stać u taty. Laptop by ułatwił sprawę. No i laptopy nie są takie groźne jak pecety. PC to bestie dla maniaków, a Laptopy to elegancja biznesmena. Fajna też by była drukarka, można wtedy drukować przepisy czy jakieś listy. Z tym, że to dzisiaj trochę przeżytek. Kwestia okularów to też problem, babcia ich nie lubi nosić i też dlatego unika sytuacji gdy są dłużej potrzebne. No, a na szkła kontaktowe jej nie namówię. Tym bardziej, że są droższe od okularów. Inna sprawa to zmęczenie, babuszka długo pracuje w ogródku i jak twierdzi, nie ma czasu. Liczę na rozwój wątku, a jak nie to będzie przynajmniej ciekawa relacja. Wątki będę zapisywał na komputerze, na dysku.
  13. Może nie muzyka, ona może sprawić przyjemność, ale prawie nigdy radość. Radość pochodzi od ludzi. Radość sprawiła mi wizyta w domu rodzinnym.
  14. Daję w dziale "Kroki do wolności", dlatego że to ma być z założenia optymistyczny wpis. Lubię się rozpisywać, ale nie wiem czy warto, bo niektórzy pewnie unikają długich postów. Komputer w domu mojej babci pojawił się dzięki tacie. Zdobyliśmy go od wuja, brata taty, który jest jedynym współlokatorem dla mojej babci. To jest jeden plus. Chodzi o to, żeby przekonać ją do komputera. Wiem, że ma już swój wiek i swoje przyzwyczajenia. Nie chcę jej na silę nawracać. Wiem, że żyła w innych czasach i prędkości jakie uzyskuje się na maszynie są dla niej nie do przyjęcia. Tak jak i głośna muzyka w stylu hard rock. Tym razem chciałbym nawiązać nić porozumienia. I teraz istotne: babcia przez większość swojego życia pracowała jako maszynistka. Bardzo pozytywnie wspomina tę pracę. Lubiła stukanie w klawisze. Zdarzyło się jej nawet przepisać książkę dla domowników. Najpierw na analogowych maszynach. Następnie, na elektronicznych. Skąd pomysł, że zainteresuje ją komputer? No właśnie, Word i klawiatura to bezpośredni spadkobierca maszyn do pisania. Wystarczy, że łyknie bakcyla. Wtedy wszyscy będą happy. Babcia poczucie młodość, odetchnie od prac fizycznych, które wykonuje. Przestanie się dziwić i mi i tacie, że tyle siedzimy przed monitorem. Może nawet wyjdzie do ludzi i zapisze się na uniwersytet trzeciego wieku? To trochę optymistyczna wizja. Ale będę próbował. Co sądzicie o moim pomyśle? Jakie macie rady? A może sami chcecie pomóc swoim seniorom z rodzin w informatyzacji? Zapraszam do dyskusji.
  15. detektywmonk, jak tam twoje kursy? Szybkie czytanie to ciekawa sztuka. Mnie niestety "magiczne poradniki" tego nie nauczyły. Poza tym pojawił się problem: "nauczysz się, a potem co". Posiadanie wyjątkowych zdolności to ciężar.
  16. Zmęczenie, strach przed głodem fizycznym, bezdomnością. Cyfrowy ból.
  17. monk.2000

    Witam wszystkich

    Cześć. Czytaj, pytaj. Polecam jednak analizę gotowych tekstów. Możesz znaleźć kogoś z podobnym problemem. Raczej nie ma co liczyć, że ktoś się głębiej uchyli nad twoim własnym problemem. To tak jak na forum technicznym, raz pomogą, okazało się, że trzeba wgrać nowe sterowniki. Innym razem się okaże, że nie wiadomo o co im chodzi i trzeba wezwać specjalistę za pieniądze, albo samemu się dokształcać.
  18. Cześć ludzie. Wiem, ja nie w waszym stylu piszę. Tutaj panuje szybka wymiana krótkich zdań. Słucham polskiej muzyki i chyba jednak jakość CD różni się od mp3.
  19. siostrawiatru, ja podobnie. Ale jak już będę żył, to mogę np słuchać "Wanda i Banda". :-) A z planów? Trochę się zawaliły moje plany. Na razie odwołuję się od decyzji ZUS, jak nie wyjdzie to wtedy będę myślał dalej.
  20. Trochę wpisy refren napawały mnie niechęcią, nie będę tłumaczył dlaczego, nie ten wątek. Trzeba docenić, że zgłębia ścieżkę "kościelną", możliwe że jest w tym całkiem dobra. Miałem czas w życiu, że chciałem przeczytać całą Biblię, czytałem jakieś interpretacje, prowadziłem krótkie dyskusje z księdzem na zakrystii. Ale nie będę się wtrącał. Nie każdemu odpowiada wizja szczęścia w niebie na chmurce. I żeby nie pchać tematu w off-top. Skutki mogą być dość silne. Na podstawie praw fizyki. Jak zablokujesz gdzieś wypływ wody to zwiększa się ciśnienie wewnątrz. Może prowadzić do naprężeń materiału, eksplozji, wygięcia, itd. Polecam książki inżynieryjne. Ujmując metaforycznie podobnie może być z człowiekiem.
  21. Bolą mnie już oczy, jest późno, więc będę pisał krótko. Może temat się rozwinie. Mówi się, że szachy to piękna gra. Gra gentlemanów. Zgadzam się. Zgadzam się również co do tego, że uczy logicznego myślenia, zdolności skupienia na zadaniu, podzielności uwagi, wyobraźni, wizualizacji. Ale teraz ciemna strona tego. Jest taki współczesny, powiedzmy, filozof, Eckhart Tolle. Dość znany, więc nie muszę specjalnie robić mu dodatkowej reklamy. Ostrzega przed "wchodzeniem w umysł", "mentalna stymulacją", itd. To dość nowatorskie. Większość ludzi pragnęłaby świata ludzi inteligentnych, którzy krótko mówiąc: "myślą". On za to pokazuje tego wady. Mam pewne powody, dla których Eckhart zszedł z listy odwiedzanych przeze mnie twórców. Chodzi tylko o uświadomienie ludziom, że intelekt to nie wszystko. Nie załatwia sprawy. Sądzę, że zrozumieją to szczególnie ci, którzy gorzko doświadczyli, że stając się "mózgowcami" stracili coś cennego. No i można tutaj nawiązać do szachów. Poświęciłem kilka miesięcy na samo tylko granie w szachy. To było moje główne zajęcie. Od tamtej pory wykształciły się pewne cechy w moim umyśle. Jednocześnie pojawiło się kilka natręctw, z którymi z różnym skutkiem próbuję sobie radzić. Jedna to obsesja na punkcie rachunku prawdopodobieństwa oraz liczenia wariantów. Dlatego nie gram w szachy. Bo to tylko zwiększa to uczucie. Wypowie się ktoś o szachach jeszcze? Może być nawet lekki off-top. Jak się człowiek napisze, to jednak dołująca jest jedna krótka odpowiedź.
  22. Wetnę się w wątek. Mi kiedyś, dość krótko, imponowali ludzie z forów o podrywie. Parę razy o tym pisałem, ale tu akurat jest to na temat. W sumie dość ciemna karta w mojej historii. Ale myślę, że dużo chłopaków, którzy wdepnęli w psychologię mogli mieć z tym ruchem styczność. Tak, to dział psychologii, może nie takiej na salonach. Ale jednak oglądając wykłady "mistrzów" to prawie jakby się widziało mistrza zen. Otóż część z nich. Nie wiem jaką mają skuteczność. Część z nich twierdzi, że najlepszy sposób na zdobycie dziewczyny to nie szukanie wskaźników statusu, jak było tu wcześniej wspomniane. Próbują iść na skróty i zwyczajnie podejść do kogoś kto im się podoba, zanim będą mieli BMW, itd. Z czasem mogą nabyć doświadczenia, co działa a co nie. Co panie, sądzicie o podrywaczach? Mam nadzieję, że nie twierdzicie, że to cwaniacy i niewarto się z nimi zadawać, bo myślą tylko o jednym, nie są wrażliwi, itd. Dlatego, że mają dar przekonywania i nie jedna dziewczyna uległa ich zdolnościom i urokowi. PS Daleko mi do prowadzenia żywota podrywacza, sądzę jednak że ich historie mogą coś wnieść do dyskusji, czym jest miłość i ogólnie relacji damsko-męskich.
  23. monk.2000

    Znerwicowana 40-latka ;-)

    Heikko, cześć. Witam kogoś kto jest ode mnie 16 lat starszy i bardziej doświadczony. :) Nie odnoszę się do wieku, bo jestem niegrzeczny. To ma duże znaczenie. Teraz komputery, telewizja mieszają w głowach. Ty pewnie się wychowałaś w świecie bez hałasu. Halasem mogły być kłótnie w domu, a nie wieża Denon, czy zestaw 5.1. Ja kiedy miałem kłótnie rodziców w domu uciekałem w świat cyfrowy. Nie robiłem tego świadomie, ale podejrzewam że przemoc w grach służy pewnemu choremu mechanizmowi rozładowania napięcia. Zaleta taka, że nikomu żywemu nie dzieje się krzywda. Wada to uzależnienie od maszyny i nieskuteczność metody. Lepsze to niż agresja na zwierzętach. Nie wiem jak doradzić tobie w sprawie twoich lęków. Terapia może pomóc. Z tym, że może to wytrącić z równowagi. Człowiek bardzo chce stanąć na nogi i często jest skłonny do rozpaczliwych kroków. Daj znać jak idzie terapia.
  24. monk.2000

    ;)

    Iwan Iljicz, cześć. Spodobało mi się jak napisałeś o tej cyfryzacji dzieciństwa. Jestem z rocznika '90. Spróbuję odpowiedzieć bez kilkakrotnego czytania posta. Psychologia nie jest taka do końca nieścisła. Niektóre nurty psychologii są czysto mechanistyczne. Typu: bodziec-reakcja. Inne statystyczne. Mnie zaciekawił nurt który łączy wiedzę o elektronice i informatyce z psychologią. Nie zagłębiałem się. Ale przykładowe porównanie to: mózg=komputer; myśli, przekonania=oprogramowanie. Nie czytam współczesnej psychologii, bo nie ma mnie kto wtajemniczyć. A wpisywanie hasła: "jak być szczęśliwym, psychologia" w Google jest dość ryzykowne, chyba się zgodzisz. Jakiś czas interesowałem się połączeniem psychologii i medytacji i to akurat rzeczywiście jest mało ścisłe. Ale grzebiąc dalej znajdziesz mnichów, którym bada się fale mózgowe podczas medytacji.
  25. monk.2000

    Cyfrowy ból

    Miałem swój temat w tym dziale o twórczości. Niestety o tej porze nie ma mi kto podbić, więc zacznę nowy. Stary temat Wtedy, kiedy go tworzyłem byłem w innym okresie. Interesowałem się medytacją, chciałem trochę zaistnieć w sieci. Teraz podchodzę ostrożniej. W zwykłej rozmowie czasem trudno wykryć, że ma się do czynienia z kimś ekscentrycznym. Natomiast działalność twórcza odsłania wszelkie karty, każdy zobaczy to co go interesuje. Nie brak i tych, którzy dostrzegą moje F20 w papierach i uderzą w słaby punkt. Zdarzyło się. Czekałem, aż trochę "dojdę do siebie" i będę mógł coś robić bez obaw o komentarze "gimbazy". Gwiazdą YouTuba raczej bym nie został. Jednak wpis: "to ja jestem dzieckiem z filmiku: dzieci Neostrady tańczą do Crazy Froga" nie jest najlepszą metryczką. Do rzeczy: Chciałbym napisać kilka uwag na temat techniki cyfrowej. Chodzi o ból, którego doświadczam siedząc godzinami w moim pokoju. Ból, od którego nie potrafię uciec. Będąc na rencie, co nawet jest niepewne, za 600zł, z którego połowę oddaję mamie trudno żyć na godnym poziomie. Żeby wyjechać poza miasto, kupić sobie coś wartościowego, czy otaczać się ładnymi przedmiotami, wnętrzami. Żyję w biednej miejscowości, w biednej części rodziny, w częściowo biednym kraju. Komputer kupiłem za jedyne "prawdziwe" pieniądze jakie miałem w życiu. Za stypendium, które dostawałem krótko studiując kierunek techniczny. Przyznane było za chęć nauki i dobre wyniki na maturze. Komputer stacjonarny. Trochę wymarzony. Trochę taki jak miałem kiedyś. Kupiłem go gdy wyszedłem ze szpitala, miałem zacząć nowe życie. Nie jest to najwyższa półka technologiczna z drugiej strony. Sprzęt za 5k zł to inwestycja, z tym że jak wiadomo technika idzie do przodu i opłacalniej modernizować raz na jakiś czas, niż się zbroić, a potem okazuje się, że nasz Tygrys nadaje się na złom. Z resztą w gry nie gram, nie wypada. Gry to zło. Dorośli "biorą się za siebie", idą na siłkę i te sprawy. Komputer i gry zostawiają dzieciom. Dlatego zamiast grać czytam prasę branżową. CD-Action, mam sporą kolekcję, może wkleję potem zdjęcie. Słuchałem też podcastów o grach. Daj komuś władzę i obserwuj jakie są jego pragnienia. Dostałem moc. Nie będę pisał o parametrach maszyny. Nie każdy jest maniakiem liczb. Wystarczy, że komputer jest nowocześniejszy niż te, które wykorzystywano by wysłać człowieka w kosmos. Mam w domu całe laboratorium obliczeniowe. Potężny superkomputer. Teraz pytanie jak go wykorzystam. To taki pokaz wolnej woli. Od dowolnej rzeczy dzielą mnie sekundy, żeby kliknąć. Miliony możliwości. Leżąc rano w łóżku masz dwie możliwości, albo spać dalej, albo wstać. Ile masz będąc przy ekranie startowym? Czy opisywać to, można. Ale część z was pewnie zna tę bajkę. Zepsułem sobie wzrok na migoczącym CRT. 60 Hz to było zło. 100 Hz, przyjemne. 15 Cali. Dobre do starych gier. Nowe panele bezlitośnie pokazują czym jest piksel. Tubom kineskopowym bliżej do świata analogowego. Oglądasz film w telewizorze i myślisz że widzisz ludzi, oglądasz film dokumentalny i wierzysz że pokazuje rzeczywistość. To tylko pewna ilość pikseli, elementów obrazu, w standardzie PAL, NTSC, SECAM. Nieważne. Dopiero LCD z wyraźnymi pikselami pokazuje że byłeś w błędzie. Widziałeś ludziki, a to zlepek punktów. Czym jest cyfrowość? Świat zaklęty w liczby. Wszystko można obliczyć w pewnym zakresie liczbowym. Gdy zaczniesz obliczać ile różnych obrazów może w rozdzielczości 1920x1080p wyświetlić w 32 bitach matryca zachorowałeś na tę umysłową zarazę. Obraz nabiera innego znaczenia. Staje się iluzją, ważniejsze jest doświadczenie. Chwila teraźniejsza. Muzyka z płyty analogowej, nawet taśmy magnetycznej jest dla wielu przyjemniejsza. Wiecie dlaczego? Oni bronią się przed tą cyfrową zarazą. Przed faktem bezlitosności liczb. Chcą świata nieprzetworzonego. Gdzie jeszcze ich coś zaskoczy. Gdzie istnieje jutro. Nadzieja. Skończą tak samo. Znajomy wyda płytę na kompakcie, dostali link do teledysku na YouTube. Nie ma odwrotu. Procesor szaleje. Z zabójczą precyzją. Myślicie, że zegar z XIXw. tyka w rytm niepojętej precyzji. Wpiszcie w wyszukiwarkę: rewolucja krzemowa. VHS, DVD, Blu-Ray. Oto trzej jeźdźcy. Gdy oglądam VHS Rip czuję zniekształcenia koloru, zabójcze smugi, magnetyczne szum. I cieszę się, w rytm koncertu Madonny z Japonii. Nie jestem fanem pornografii, ale gdybym był to doceniłbym i to. Ale VHS: Video Home System upadł. Zagoniony do piwnic, lub pod strzechy technologicznej prowincji. DVD miał być ratunkiem. Wybawić nas od złej jakości. Czasem gardzę nim, za artefakty, za zacofaną kompresję, za wszelkie trudy. Jesteś żywicielem torrentów, z ripowaniem jako wielkim świętokractwem na jakości obrazu. Full HD, 4K. Kino we własnym domu. Wspominałem o technikach zapisu audio? Dokąd to zmierza, zastanawiam się. Kto uśmierzy mój ból. Kto będzie ponad? Zamknie sprawę w klamrę. Grzecznie czekam. Czekam przyszłości. Lekarstwa. Będzie nim: Życie.
×