Skocz do zawartości
Nerwica.com

monk.2000

Użytkownik
  • Postów

    8 648
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez monk.2000

  1. monk.2000

    zadajesz pytanie

    durak86lol, miałem kiedyś taką metaforę: płynąć statkiem razem z prądem, ale spacerować po statku i rozglądać się we wszystkie strony. Co sądzisz o audiofilii? Sam jestem audiofilem i cierpię z powodu kiepskiego sprzętu w domu. Mp3 w 128 kbps to jak profanacja dla mnie. Do czego prowadzi umiłowanie brzmienia i skąd brać pieniądze na modernizację sprzętu, kiedy nie ma się czasu na zarabianie, bo słucha się muzyki?
  2. Chciałbym was zainteresować tym tematem. Póki co ludzie nie są nieśmiertelni. Dla niektórych to szokujące, dla niektórych mniej. Kwestia oswojenia się ze śmiercią. Mówi się, współczesna kultura nie oswaja ze śmiercią. Panuje kult młodości, ludzkie zwłoki nie są rzeczą, którą otwarcie się ogląda. Gdy ktoś porusza temat własnej śmierci, często spotyka się krytyką i chęcią urwania rozmowy. Ale z innego powodu założyłem ten wątek. Jakie życie, taka śmierć. Hendrix zmarł od narkotyków, był twórcą muzyki psychodelicznej. Środek będący inspiracją sam stał się przyczyną odejścia muzyka. Perkusista zespołu Led Zeppelin zakrztusił się wymiocinami na libacji alkoholowej. Oni z kolei lubi się dobrze zabawić. Ktoś kto żyje konsumpcjonizmem amerykańskim może odejść z powodu złej diety a'la McDonalds. Przywódca Rewolucji Francuskiej sam jak na ironię zginął na gilotynie. Pingwin z Batmana, na jego pogrzebie były pingwiny, zaniosły go do wody, gdzie spoczęło jego ciało. Ciekawa scena, tak na marginesie. Podobnie, gdy ktoś wybiera samobójstwo. Jest to nieprzypadkowe. Nie propaguję śmierci na własne życzenie, sam staram się podnosić na duchu takich ludzi. Ale nie można z tego robić tabu. Ja np. w życiu nie potrafiłbym sobie podciąć żył, ani się powiesić. Potrafię się przytulać do kota, dotykając jego futerko. Nie umiem krzywdzić fizycznego ciała w mechaniczny sposób. Gdybym nie miał wyjścia co najwyżej zgodziłbym się na porażenie prądem. Zapraszam do dyskusji na temat śmierci. Niedawno było w Polsce święto wszystkich zmarłych, które moim zdaniem straciło swój blask i nie spełnia swojej roli. Stało się mechanicznym "jeżdżeniem na groby". Prawie to nie ma nic wspólnego z pamięcią przodków, ani zadumą nad życiem. Mi już się bardziej podoba bajka Monster High. Miałem ją oglądać, by uczcić ten dzień, ale w końcu zająłem się czymś innym.
  3. monk.2000

    Kącik gracza

    szachy-a-natr-ctwa-t52940.html to jedna gra. Grałem w przygodówkę od studia Deadalic Entertainment. Graficznie, artystycznie dobra. Co z tego jak sama technologia przestarzała. Nieruchome ekrany i animowane postacie to całkowity oldschool. Retro granie pełną parą. Ma ktoś pomysł jak w dzisiejszych czasach grać w przygodówki? Jak to robić ze stylem. No bo są koneserzy gatunku.
  4. Ja nie mam kontaktu fizycznego ze swoją psycholog. Z resztą jesteśmy przeciwnej płci. Ale za to ostatnio zamiast za biurkiem, siedzi na krześle na przeciwko mojego krzesła. Dosyć blisko. Mi to odpowiada. Brakuje mi takiego czegoś w domu. Przestrzeni, w której można rozmawiać. W niektórych domach tak jest przy stole podczas jedzenia. Brak centralnego miejsca.
  5. Mógłbym spróbować. Ja się nie wstydzę. Ale najpierw chciałbym wiedzieć, że są inni chętni. No dalej zgłaszać się! Co to za wstyd.
  6. jetodik, no dobra, trochę mnie przekonałeś. Z resztą sam Tolle mi się przejadł. Trzeba przyznać, że jednak od strony technicznej jego filmiki są jedne z lepszych to jedna z przyczyn jego popularności. Co by tu powiedzieć, żeby było na temat? Chyba nic więcej. Temat do zamknięcia.
  7. Pieprz, nazwałeś rzecz po imieniu. :-) Steviear, chodziło o Darjeeling z Biedronki. Radość sprawiło mi, że ciocia mnie przytuliła na pożegnanie. Mimo całej jej pozy niewzruszonego, niezależnego człowieka to jednak było jej żal się ze mną żegnać. :-)
  8. blessme, cześć. Na początek polecam stosowanie akapitów. Większa szansa, że ktoś przeczyta i odpisze. Ale, że ja jestem hardcorem to przebrnąłem. Na pewno pozytyw jest taki, że nie jesteś sama. Wagony specjalistów nie śpią po nocach, bo myślą nad panaceum na problemy psychiczne. Trochę im to wolno idzie, ale mam nadzieję, że doczekamy postępu w tej dziedzinie. Jak w średniowieczu ktoś miał doła, to się wieszał na drzewie. Potem nie chcieli go grzebać na cmentarzu, ponoć też obcinali głowę, żeby osoba nie wstała z grobu jako jakiś upiór. Jest to pokazane w filmie "Królestwo Niebieskie" o Krzyżowcach. Teraz jest trochę lepiej, bo mamy antydepresanty. Fajnie, że studiujesz, do tego ciekawy kierunek. Ja studiowałem mechanikę i budowę maszyn. Niestety choroba przerwała moją edukację. Nie dziwię się, że masz depresję. Wystarczy wejść na Demotywatory.pl i zobaczyć jaką mamy rzeczywistość. Łatwo się złamać. Powodzenia.
  9. Bez procentów się nie obędzie. Ja biorę Solian, więc alkohol działa trochę inaczej na mnie. Lekko chwieje mi się obraz, ale jakiś specjalnych efektów nie mam. Myślę, że to zależy od sytuacji. Żeby poczuć dobry nastój od alkoholu potrzebne jest coś więcej niż flaszka, np. dobre towarzystwo, albo klimatyczne miejsce. Najlepiej było na zlocie w Poznaniu w 2013r. Ludzie, niech ktoś pomyśli o muzyce. Melomanów nie brak, każdy czegoś słucha. Od lat wyznacznikiem imprezy w mojej wyobraźni była muzyka, towarzystwo i używki. Nie zaniedbujmy jednej rzeczy na koszt drugiej. Myślę skąd tu wziąć pieniądze. Jedzie ktoś przez Konin? Tak by było taniej dla mnie. A pić to chyba będę na czyjś koszt. Zawsze jakieś resztki zostają. Z resztą chętnych "polewaczy" często nie brakuje. To jest urok picia.
  10. Heikko, to może i dobrze. Będzie to dla ciebie czymś nowym. Równowagą. Zazwyczaj robisz dużo rzeczy, tutaj możesz poćwiczyć coś prostego. Podam sprawę na własnym przykładzie. Sam mam komputer dość nowoczesny, mógłbym grać w gry wciskające w fotel i zapewniające najwyższy poziom rozrywki. Zamiast tego słucham muzyki, forumuję oraz oglądam teledyski. Na te możliwości sprzętu to lekka asceza. Przestałem grać w topowe gry, bo śniły mi się po nocach. Stwierdziłem, że mają zbyt silny wpływ na podświadomość. Na ćwiczenie koncentracji jest też dobre słuchanie radia. Np. audiobooki. Człowiek wtedy siada w krześle, fotelu i jedyne co robi to skupia uwagę na głosie lektora. To wymaga silnego skupienia. Co ciekawe dzieje się to automatycznie, siłą przyciągania. Nie musisz od razu ograniczać ilości bodźców, czasem jednak warto przystopować. Polecam audycje internetowe. Wtedy można usiąść, poczuć własne ciało. Do tego zwiększa to wrażliwość na dźwięk. Pod warunkiem, że słuchasz na dość dobrym sprzęcie, inaczej można się zmęczyć. Mój nick to monk.2000. Czyli mnich w epoce cyfrowej.
  11. Heikko, miałem przez jakiś czas natrętne myśli na tematy religijne. Potem w czasie praktyki mi to przeszło, więc możliwe że to zasługa uważności. Inna sprawa to uczucie derealizacji, na to mi uważność nie pomogła. Nawet czuję się bardziej eteryczny niż wcześniej. Ale mówię, teraz jakoś specjalnie się tym nie interesuję. Robiłem to swego czasu, zmieniło mi to trochę odbieranie rzeczywistości. Teraz nie sądzę, że dalsze brnięcie w to jest potrzebne. A ty masz jakieś takie czynności, które mogłabyś wcielić w uważność?
  12. Heikko, w takiej wschodniej nie. Mogłoby to być ciekawe. Ja piję herbatę na modłę europejską. Zazwyczaj ekspresówkę, bardziej mi smakuje. Jak kupuje się dobrą herbatę to wtedy nie trzeba rytuałów. Taka już jest wystarczająco przetworzona w fabrykach. Tam różni znawcy badają smak, itd.
  13. Heikko, może pomóc jakieś "medytacyjne" hobby. Dla mnie jest to kosztowanie i przygotowywanie herbaty. Trzeba zaparzyć wodę, przygotować szklankę, dobrać gatunek tego zioła. Potem dodać cukier jak ktoś lubi, pomieszać. Dla mężczyzn takim odprężającym rytuałem jest też golenie zarostu. Ciekawy artykuł o goleniu czytałem w necie i potwierdzam.
  14. Heikko, z tym przeglądanie postów to był trochę żart. Opcja jest, wystarczy wejść na profil danej osoby i wybrać opcję pokaż posty. Zobacz ten temat, była dyskusja na forum. Nawet swego czasu topic był przypięty. medytacja-nasza-forumowa-grupa-wsparcia-t19376.html?hilit=medytacja%20grupa
  15. Heikko, korzystałem z książki Jona Kabata Zinna. Napisana we współczesny sposób, miły w dotyku papier. Stosowałem się do rad. Chciałem uprawiać medytację, ale bałem się całej mistycznej otoczki. Ta książka pokazuje sprawę od strony psychologii w całkiem logiczny sposób, tak że nie ma się obaw czy to bezpieczne. Brakowało mi jakiejś prostoty, która nie polega na zewnętrznej manifestacji, tylko na wewnętrznym stanie. Trochę się udało. Jakbyś przejrzała moje wcześniejsze posty to mogłabyś przeanalizować moją drogę.
  16. Uważność, dobra rzecz. Ja przeszedłem kurs uważności w domu. Łatwo praktykować podczas czynności manualnych: picie herbaty, jej przygotowywanie; sprzątanie, gotowanie, grabienie liści przed domem. Przed komputerem podczas słuchania muzyki. Może jeszcze kiedyś usiądę w pokoju po turecku, zapalę zapach i pomedytuję przez 15 minut. Przestałem to robić, bo bałem się zbytniego spowolnienia myślenia. Z resztą w moim pokoju nie ma miejsca.
  17. SinnerInHeaven, cześć. Masz fajne wpisy. Wyważasz tematy prowokacyjne o dzikuskach z tematami, gdzie można logicznie dyskutować. Ja dość dawno pojęcie dobra/zła muzyka wyrzuciłem do kosza. Zaczynałem od byle czego. Potem był hard rock z lat 70. W ramach szukania czegoś ambitnego przeszedłem na rock progresywny. To na prawdę niezła muzyka. Jednak po jakimś czasie zapragnąłem wrócić na ziemię i słucham popu. Jestem jak matka Teresa muzyki, przygarniam kiepskie piosenki chociaż mógłbym żyć wśród tych dobrych. Odnośnie happysadu, wkurzała mnie zawsze taka muzyka. Pisana pod publikę, żeby zadowolić nastolatki bez wyrobionego gustu. Słucham dużo muzyki, ale już nie potrafię oceniać, która jest dobra, a która niskich lotów. To dlatego, że tej kiepskiej jest zawsze więcej. Lepiej się nauczyć słuchać badziewia, wtedy masz do wyboru do koloru. Nie musisz jechać na drugi kraniec świata po winyl zespołu progresywnego. Nota bene, część tych zespołów, np Yes też przeszły na pop. Ja to nazywam pop progresywny. -- 15 lis 2014, 12:12 -- Wyślę piosenkę, której teraz słucham. Zespół Aqua, który wylansował piosenkę Barbie Girl. Tutaj wspomnienia z lat 80. Tematycznie rarytas. [videoyoutube=qUbxFeqRZwI][/videoyoutube] -- 15 lis 2014, 12:13 -- harlancoben, podoba mi się twój wpis. Dokładnie, słuchanie kiepskiej muzyki jest ironiczne. Ja właśnie to robię.
  18. prokop184, cześć. Resocjalizacja to ciekawy temat. Lepsze takie podejście, niż zamykanie więźnia w ciemnej celi i liczenie, że zrozumie swoje błędy. Jak chcesz to napisz coś więcej, co cię interesuje.
  19. Zaraz będę pił nowy gatunek herbaty. Pojawiła się niespodzianie w mojej szafce. Na poranek idealna.
  20. Jeśli ktoś by chciał idzie to nadrobić. Podoba mi się, że ktoś stwierdził coś takiego jak dyskalkulia. To tak jak z głosem, jak ktoś ma chrypę nigdy nie będzie czysto śpiewać. Co nie znaczy, że nie należy się starać. Bonnie Tyler ma zachrypnięty głos, kiedyś jakąś chorobę chyba przechodziła i jej piosenki są dla mnie tym bardziej przejmujące. Odnośnie matmy. W matmie sukcesem nie jest ilość fanów, a rozwiązanie równania, znalezienie odpowiedzi na gruncie równań. Da się tego nauczyć, może nie będziecie Robertem Plantem równań, ale chociaż jakimś dyskotekowym grajkiem.
  21. monk.2000

    śmierć

    Czasem mam takie myśli, ale wtedy przychodzi mi do głowy, że i tak każdy kiedyś umrze. Nie ma się co spieszyć. Al Bundy powiedział, że jego największym sukcesem jest, że się nie zabił mimo żałosnego życia. To prawdziwy heroizm, żyć, mimo że zawsze można przestać, biorąc "na klatę" wszystkie bóle. Kto wie, może po drugiej stronie docenią ten wyczyn. W naszej kulturze za mało się mówi o śmierci. Nie wiem czy lepszy świat zabobonów, gdzie ludzie wierzą, że w jeziorze mieszkają topielce. Trudno określić. Powinno się jednak bardziej otwarcie poruszać tę sprawę. Z reguły jak dzieci się dopytują to się je instruuje, że to nie temat o którym trzeba rozmawiać. Proponuję żyć, z resztą inaczej nie mogę. W katolicyzmie wierzy się, że modlitwy żyjących mają wpływ na los zmarłego. Nie wiem na ile to prawda. Ale ja bym chciał by zmarli mówili o mnie jak najlepiej gdy odejdę. Wspominali mnie. To jeden z moich głównych życiowych motywów. Przedwczesna śmierć by to pokrzyżowała, mógłbym stać się czarną owcą w rodzinie i wielkim tematem tabu. Wiele w tej sprawie pomogłaby dyskusja na temat eutanazji, niestety w Polsce nie wypada, bo wszystko jest ustalone przez przodków i lepiej żeby nic nie zmieniać, wg wielu.
  22. AnneBlack, jasne że jedź. W takich sprawach na początku się człowiek zastanawia, ale potem prawie nigdy nie żałuje. Ja ze swoją anhedonią nie odczuwałbym radości z koncertu Led Zeppelin w oryginalnym składzie granego na Marsie. Ale pewnie bym poszedł gdybym miał możliwość. Choćby dla samego doświadczenia.
  23. Ja jestem zainteresowany poznaniem pannyAlicji. Kiedyś pisaliśmy na Facebooku. Także Łapa ma trochę filozoficzny image na forum. To działa na plus, żeby jednak gdzieś dorobić pieniądze i przejechać. Będziecie tańczyć? Ja lubię. Dobrze, żeby było dobre nagłośnienie. Nie każdy jest melomanem, ale uwierzcie, że jak chce się potańczyć to zwykłe radio tranzystor nie wystarczy.
  24. monk.2000

    Spamowa wyspa

    Cześć. Ktoś się pytał o tę książkę. Chodzi o historię XIX wieku.
  25. Ja bym mógł być artystą. Lubiłem rysować, nawet trochę mi to wychodzi o ile mam wzór. Z pamięci jest trochę gorzej. Lubię taniec, słuchać muzyki. Ostatnio piszę też dłuższe posty. Ale artysta to ktoś, kto wyraża samego siebie. Ja mam efkę i wyrażanie siebie, moje smętne odczucia raczej nikogo nie zadowolą. Chociaż ponoć Tolkien i Dali mieli schizofrenię. Może im nawet te objawy pomogły w tym by być oryginalnym. Mnie jednak nie zadowoliłoby bycie niezrozumianym. Wystarczy spojrzeć co się sprzedaje. Wejść na YouTube i zobaczyć ranking popularności filmików.
×