Skocz do zawartości
Nerwica.com

ekspert_abcZdrowie

Użytkownik
  • Postów

    11 374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ekspert_abcZdrowie

  1. monika1984, możesz odwiedzić ten wątek: depresja-poporodowa-t47029.html. Może któraś z mam po porodzie odezwie się do Ciebie. Pozdrawiam!
  2. bedzielepiej, owszem, to forum jest dość spore i odwiedza je wiele osób, więc w lawinie postów Twój wpis może pozostać niezauważony. To nie oznacza, że forumowa społeczność chce Cię odrzucić, nie chce pozwolić Ci się "wkupić w łaski", jak to określiłaś. Chyba sama propozycja, byś przyszła na spotkanie forumowe, świadczy o tym, że jednak ludzie z forum są otwarci na innych Myślę, że Twój odbiór forum wynika z tego, że samej ze sobą Ci źle i pragniesz być zauważoną, bo to przynajmniej na trochę, na chwilkę podreperowałoby Twoją samoocenę, samopoczucie. Brak wyraźnej reakcji ze strony forumowiczów jest dla Ciebie kolejnym argumentem w stylu: "Nikomu na mnie nie zależy, nikogo nie obchodzę, jestem do kitu. Inni fajnie ze sobą korespondują, a ja taka nieciekawa, że nikt nie chce mi odpisać". Typowe myślenie osoby z zaniżoną samooceną, która jest głodna uwagi, akceptacji, miłości... Pamiętaj jednak, że to, co widzimy, nie zawsze jest zgodne z tym, jak jest w rzeczywistości. Zauważ nawet, że w wątku, w którym ludzie zamieszczają swoje zdjęcia, większość piękna, ładna, zadbana, uśmiechnięta... Gdzie tam widać depresje, nerwice, problemy osobowościowe? A jednak pozory mylą, bo gdzieś za tą fasadą kryje się smutek, samotność, ból... Nie oceniaj zatem książki po okładce Pozdrawiam i mam nadzieję, że jednak na dłużej zagościsz na tym forum!
  3. manbearpig, diagnoza ZA jest dość trudna, ale nie trzeba mieć wszystkich objawów, by móc podejrzewać syndrom Aspergera. Spektrum zachowań autystycznych jest szerokie. Osoba z ZA drugiej osobie z ZA nierówna...
  4. pg79, nie mieszałabym "konstrukcji świata" do tego, co Ty czujesz. Opinia publiczna wcale Ci nie podrzuca neuroplastyczności jako teorii, w kontekście której mógłbyś patrzeć na to, co stało się w przeszłości w Twoim życiu. To Ty próbujesz się chwytać tego związku i szukasz nieścisłości w tej teorii, by dowieść, że jest nietrafiona, mylna, nadająca się do kosza. Zgadzam się, ale zauważ, że otaczający świat czy ludzie wokół nie przyjdą i nie powiedzą: "Zaufaj sobie, odbuduj swoją samoocenę, zacznij żyć". Jeżeli wskutek tego, co się stało, Twój świat się zawalił, jest Ci źle, ciągle masz problemy z samym sobą, problemy emocjonalne, lęki, depresje, to niestety one same nie miną, czasu się nie cofnie, nikt Ci "nowego życia" nie da. Musisz przepracować problem, by się z tym uporać. Kobiety, które zgwałcono, również zasługują na godność, szacunek, poczucie własnej wartości, a jednak po traumie, jaką przeżyły, muszą walczyć o siebie. I owszem, to nie jest sprawiedliwe, że sprawcy przestępstw seksualnych chodzą sobie bezkarnie po ulicach, nie mają żadnych wyrzutów sumienia, wiodą normalne życie, a ich ofiary borykają się z traumą gwałtu nawet do końca życia. Ale winę za to nie ponoszą neurobiolodzy, lekarze, naukowcy czy twórcy teorii "plastycznego umysłu". Naprawdę bardzo mi przykro z powodu tego, że w dzieciństwie byłeś molestowany, ale uważam, że ciągle żyjesz przeszłością, nie uporałeś się w tym, to ciągle gdzieś głęboko w Tobie tkwi i wystarczy jakiś bodziec, jak np. teoria plastycznego umysłu, który prowokuje u Ciebie przykre wspomnienia i zaczynasz to rozdrapywać, myśleć o tym, pielęgnować u siebie poczucie skrzywdzenia, wierząc, że nie tylko brat Cię skrzywdził, ale cały świat chce dla Ciebie źle, np. formułując różnego rodzaju teorie.
  5. Alien81, rzeczywiście osobowości homilopatycznej nie znajdziemy w klasyfikacji ICD-10 i na pewno nie w pobliżu osobowości dyssocjalnej ani nawet paranoicznej. Osobiście w ogóle nie lubię terminu homilopatia, gdyż dla mnie to mnożenie dodatkowych "naukowych" pojęć, które nie za wiele wnoszą i niczego tak naprawdę nie wyjaśniają. Na dobrą sprawę homilopatii można dopatrzeć się u każdej osoby, która boryka się z jakąś niepełnosprawnością, długotrwałą chorobą, która ma wpływ na życie takiego człowieka, utrudnia mu codzienne funkcjonowanie. I co - ktoś ma dysplazję stawu biodrowego, skrzywienie kręgosłupa, wadę serca czy chorobę reumatyczną, to od razu dostaje "łatkę" osobowości homilopatycznej, bo przejawia określone reakcje wskutek swoich dolegliwości, np. ma zaniżoną samoocenę, zaburzony obraz siebie, zewnętrzne poczucie kontroli, niestabilny nastrój i koncentruje się na sobie? Przecież to jest nonsens... A już ciąg przyczynowo-skutkowy (długotrwała choroba - homilopatia - psychopatia) wydaje mi się niedorzeczny. Myśląc w taki sposób, można dojść do bzdurnego wniosku, że osoby, które cierpią na długotrwałe choroby somatyczne albo są niepełnosprawne, wykazują objawy osobowości homilopatycznej, a od tego o krok do psychopatii. Toż to kompletna bzdura!
  6. Alien81, owszem na Twoje problemy można spojrzeć pod kątem osobowości homilopatycznej. Homilopatia to nieprawidłowy rozwój osobowości na skutek kalectwa lub przewlekłej choroby somatycznej, spowodowany czynnikami utrudniającymi prawidłowe obcowanie ze środowiskiem lub zakłócającymi relacje między jednostką a otoczeniem społecznym. Homilopatia może być uwarunkowana różnego typu niepełnosprawnością. Chociaż można doszukać się porównań homilopatii do psychopatii, to jednak osobiście jestem daleka od tego, by traktować homilopatię jaki rodzaj osobowości dyssocjalnej. Polecam artykuł: http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=18. Pozdrawiam!
  7. pg79, jeżeli takie podejście ma Ci pomóc i zapewnić wewnętrzny spokój i ulgę w Twoich wątpliwościach i rozmyślaniach, to jak najbardziej się do niego stosuj Radziłabym jednak przemyśleć, według mnie słuszną, radę essprit, aby skorzystać z pomocy psychiatry. To jednak zostawiam pod Twoją rozwagę. Pozdrawiam.
  8. zaczarowana, myślę, że testów nie ma co się bać, naprawdę. Teraz są bardzo dobre testy psychologiczne, również jeśli chodzi o parametry statystyczne, moc dyskryminacyjną itp. Osobiście, myślę, że wyniki z testów mogą być dodatkową wiedzą o sobie samym i raczej tak radziłabym wszystkim pacjentom do tego podejść. Nie sądzę, by terapeuci/psychologowie używali takich testów, by wyniki z nich wykorzystać do stygmatyzacji pacjenta. Oczywiście, masz prawo być nieprzekonana do testów psychologicznych, ale jeśli coś rodzi Twoje obawy i wątpliwości, zawsze możesz zapytać psychologa/terapeutę, jaki jest cel badania, czego dowiesz się o sobie po wynikach takiego testu, jaki to jest test, jaką ma nazwę itd.
  9. Anna Maria, podejrzewam, że test, który Ci robiono, to mógł być MMPI. Histeria, hipochondria, depresja to są nazwy skal w tym teście. Możliwe, że miałaś podwyższone wyniki w tych właśnie skalach, ale to nie oznacza, że cierpisz jednocześnie na depresję, hipochondrię i histerię. Interpretacja wyników takiego testu jest znacznie bardziej skomplikowana. Poza tym, ten test nie odpowiada jednoznacznie na pytanie, na co choruje pacjent. Ten test pomaga w diagnozie, pozwala opisać osobowość człowieka, ale nie daje kategorycznej odpowiedzi, jaką efkę przypisać pacjentowi. Analiza i interpretacja wyników takiego testu to znacznie więcej niż zobaczenie, w których skalach pacjent uzyskał wyniki wysokie, a w których - niskie. zaczarowana, testy psychologiczne pozwalają różnicować osoby cierpiące na choroby psychiczne od tych zdrowych psychicznie, ale w oparciu tylko i wyłącznie o wyniki testu nie da się czasami w sposób jednoznaczny i definitywny postawić konkretnej diagnozy. Mogą być wątpliwości. Zazwyczaj klinicyści łączą dane z różnych źródeł na temat pacjenta, by móc postawić rozpoznanie (testy psychologiczne, wywiad, obserwacja). Dużo też zależy od użytego testu, jego parametrów statystycznych, trafności, rzetelności itd. Są testy lepsze, precyzyjniejsze i mniej dobre. Tak, można. Rozpoczynając psychoterapię, najlepiej mieć zdefiniowany problem (czytaj: diagnozę), dlatego odmawianie wykonania testów, które najprawdopodobniej są elementem procesu diagnostycznego, to trochę takie strzelanie sobie w stopę. Zawsze można udać się do lekarza psychiatry, który najczęściej stawia rozpoznanie w oparciu o wywiad. Jeżeli on nie odeśle nas do psychologa, by ten pomógł w diagnozie, to wówczas nie będziemy musieli przechodzić przez "fazę testów psychologicznych".
  10. pg79, wypowiedziałam się w temacie, bo chciałam sprostować pewne kwestie, które były w Twojej wypowiedzi pomieszane. Nie miałam zamiaru dodatkowo podsycać jakichkolwiek Twoich lęków. Bardzo Ci współczuję tego, co Cię spotkało, ale obawiam się, że moje czy kogokolwiek zapewnienia, że słowa Pani psycholog, które usłyszałeś jakiś czas temu, są nieprawdziwe, na niewiele się zdadzą. Żadna moja deklaracja, że nie będziesz molestował, mimo iż sam byłeś molestowany, nie pomoże Ci. A wiesz dlaczego? Bo to nie ja mam być przekonana do tych słów. To Ty masz sam dojść do tego i być przekonanym, że mimo iż doznałeś traumy molestowania seksualnego w dzieciństwie, sam nigdy czegoś takiego byś się nie dopuścił i nikogo nie skrzywdziłbyś w ten sposób. U Ciebie lęki mają charakter natrętny, nerwicowy, dlatego rozsądne, racjonalne tłumaczenia nie trafiają do Ciebie. Chciałam dobrze i życzę Ci jak najlepiej! Pozdrawiam i powodzenia!
  11. wade, domyślam się, że nie chodzi tylko o wychodzenie z domu. Twoje problemy są złożone i bardzo głębokie. Nie jesteś szczęśliwy, bo masz niską i niestabilną samoocenę, towarzyszą Ci lęki, niepewność, strach. Ale nie możesz żyć wyłącznie dla rodziny, rodziców. Przede wszystkim musisz żyć dla siebie, bo to Twoje życie, za które bierzesz odpowiedzialność. Mama, tata, brat czy siostra nie przeżyją życia za Ciebie, nie podejmą za Ciebie ważnych decyzji.. Nawet tej dotyczącej rozpoczęcia leczenia i próby konfrontacji z własnymi problemami.
  12. wade, rozumiem, że jest Ci ciężko, jednak masz na pewno świadomość, że kontynuując swoje dotychczasowe zachowanie, nie poprawisz swojego położenia, nic się nie zmieni. Sam zauważyłeś wcześniej, że obawiasz się, że stracisz rodzinę, a towarzyszy Ci przeświadczenie, że tylko na nich możesz polegać. Musisz stać się bardziej samodzielny i uwierzyć, że możesz polegać także na sobie. Ale tak się nie stanie, gdy będziesz szukał dla siebie usprawiedliwień i ciągle siedział w domu. Zdaję sobie sprawę, że nic radykalnie się nie zmieni, że paraliżuje Cię strach, ale musisz dać sobie szansę. Jeżeli Twoje stany lękowe są aż tak bardzo ograniczające i paraliżujące, powinieneś udać się do lekarza psychiatry, który przepisze Ci leki, by choć trochę zredukować poziom tego lęku, byś nabrał odrobinę odwagi i przestał zamykać się w czterech ścianach. Nikt jednak do lekarza nie pójdzie za Ciebie. Może masz kogoś właśnie z rodziny, kto mógłby Ci towarzyszyć podczas wizyty u specjalisty (mama, rodzeństwo etc.)? Z kimś zawsze raźniej, ktoś bliski mógłby dodawać Ci otuchy. Zamykając się w swoim pokoju, ograniczając swój świat do świata wirtualnego i narzekając na siebie i otaczającą rzeczywistość niestety nic się nie zmieni i nikt za Ciebie niczego nie zmieni. Wiem, że być może to brzmi "brutalnie". Najbardziej chcielibyśmy, by wszystko wokół zmieniło się na lepsze bez naszej osobistej zmiany, bez naszego jakiegokolwiek wysiłku. Chcemy zmieniać wszystko i wszystkich wokół, nie zauważając, że zmiany najczęściej trzeba zaczynać od siebie samego. To jest bardzo trudne - wiem. Ale konieczne, jeżeli chcemy być bardziej zadowoleni ze swojego życia. Myślenie życzeniowe na nic się nie zda...
  13. Witaj zagubiony94! Niestety, przez Internet nie da się Cię zdiagnozować. W świetle objawów, o jakich napisałeś, najlepiej by było gdybyś w pierwszej kolejności udał się do lekarza, by sprawdzić, czy Twoje problemy poznawcze z myśleniem, koncentracją, pamięcią nie mają jakichś przyczyn neuronalnych. Jeżeli neurolog nie stwierdzi żadnych nieprawidłowości, dopiero w drugiej kolejności szuka się przyczyn zaburzeń w psychice, emocjach. Na tym etapie nie da się nic konkretnego powiedzieć, co Ci może dolegać. Musisz udać się do specjalisty i wykonać badania! Powodzenia!
  14. Witaj HateMeToDeath! Twoja niska samoocena może mieć różne przyczyny, dlatego najlepiej by było, gdybyś skonsultowała się ze specjalistą, by Cię zdiagnozował, a następnie zaproponował odpowiednie wsparcie - leki i/lub terapię. Wstydzisz się siebie, dlatego próbujesz udawać innych, sądząc, że "inni" są lepsi niż Ty, kiedy będziesz naturalna i spontaniczna. Stąd nakładanie masek, lęk przed kontaktami z ludźmi, niepewność, autoagresja. Jeżeli potrzebujesz wsparcia, czujesz się źle, chcesz z kim porozmawiać o swoich emocjach, możesz skorzystać z telefonów zaufania, np. http://www.telefonzaufania.org.pl/ lub http://www.psychologia.edu.pl/kryzysy-osobiste/telefon-kryzysowy-112163.html. Pozwól sobie pomóc i pamiętaj, że nie jesteś sama! Powodzenia!
  15. Kika7, ta trudność, o której mówisz, to poczucie winy, bo nagle musisz/chcesz wyjść z roli, do jakiej przyzwyczaiłaś się sama i do jakiej przyzwyczaiłaś swoją rodzinę, rodziców, siostry. Ciągle zaharowywałaś się, wykonywałaś dyspozycje wydane przez ojca czy matkę, realizowałaś prośby sióstr. Wszystko po to, by zasłużyć na ich miłość. Zapewne wychodziłaś z założenia, że im bardziej będziesz się starać, tym bardziej będą Cię kochać. Tymczasem to tak nie działa, bo miłość warunkowa nie daje poczucia bezpieczeństwa, nie pozwala budować stabilnej samooceny. Terapia zdemaskowała pewne mechanizmy, schematy, według których funkcjonowała Twoja rodzina, które przestały być wygodne, które najzwyczajniej w świecie Cię bolą. Pragniesz to zmienić, zburzyć dotychczasowe status quo, a to będzie niemała rewolucja, bo nagle wyjdziesz z roli "posłusznej, milczącej, niebuntującej się córki/siostry". Ja trzymam za Ciebie mocno kciuki w tej nauce asertywności i w walce o samą siebie. Nie poddawaj się i walcz o swoje, również o część majątku, która Ci przysługuje. Nie daj się wydziedziczyć. Powodzenia!
  16. wade, witaj na forum! Drogą wirtualną nie da się postawić diagnozy i stwierdzić, co Ci dolega. Wiele można u Ciebie podejrzewać - i depresję, i lęk społeczny, i zaniżoną samoocenę, i lęk przed odpowiedzialnością, dorosłym życiem, samodzielnością, zmianą. Najprawdopodobniej przyczyny problemów tkwią głęboko i nie da się ich ot tak przepracować, by nagle wszystko się zmieniło na lepsze jak za sprawą czarodziejskiej różdżki. Nikt też nie jest w stanie niczego zmienić, tylko Ty. Jeżeli czujesz się subiektywnie źle, niewygodnie Ci w Twoim dotychczasowym życiu, musisz przedsięwziąć kroki, by to zmienić. Nie wiem, jak wygląda Twoja sytuacja życiowa, czy uczysz się, studiujesz, pracujesz? Oprócz wizyty u specjalisty, która wydaje mi się konieczna w Twoim przypadku, radziłabym Ci tak po ludzku, żebyś poszukał dla siebie jakiejś pasji, która wyrwałaby Cie z tej stagnacji. Może skoro dbasz o sylwetkę, odchudzałeś się, to zacznij biegać, idź na basen, byś zaczął być aktywny fizycznie. Aktywność fizyczna, ruch sprzyja aktywności psychicznej, człowiek jest bardziej entuzjastycznie nastawiony do świata, ma większą motywację, by w ogóle chciało mu się chcieć. Może to będzie taki mały krok naprzód? Może wówczas coś drgnie i przestaniesz widzieć przyszłość tylko w czarnych barwach? Trzymam kciuki i życzę powodzenia!
  17. pg79, wydaje mi się, że mieszasz trochę pojęcia i nie do końca rozumiesz to, o czym piszesz. Bez obrazy oczywiście. Wspominając o teorii plastycznego umysłu, masz chyba na myśli neuroplastyczność. Plastyczność to zdolność układu nerwowego do adaptacji lub zmiany w wyniku doświadczenia. Plastyczność umożliwia mózgowi również adaptację do zmian zachodzących w wyniku fizycznych uszkodzeń. To zdolność do samonaprawy mózgu. Nie jest to jakaś wydumana, wyssana z palca przez psychologów teoria. Nad odkryciem właściwości UN, w tym neuroplastyczności, pracowali biolodzy, neurobiolodzy, lekarze... To jest udowodnione naukowo. Jednak ta teoria nie dowodzi, że umysł czerpie wszystkie bodźce ze świata zewnętrznego i człowiek potem to powiela. W kontekście dzieci mówi się o plastyczności rozwojowej i dotyczy to dostosowania się młodego organizmu do środowiska w wyniku interakcji z nim. Chodzi o to, że we wczesnym okresie rozwoju mózg wykazuje większą plastyczność i skłonność do tworzenia nowych połączeń nerwowych, co umożliwia niemowlęciu nabycie podstawowych umiejętności, jakie obserwuje u innych - uczy się mówić, chodzić itd. Jest też plastyczność kompensacyjna, pouszkodzeniowa, kiedy wskutek ubytku tkanki nerwowej tworzona jest nowa sieć połączeń neuronalnych, która przejmuje funkcje uszkodzonych obszarów. Plastyczność umożliwia też uczenie się i zapamiętywanie, gdy poprzez powtarzanie utrwalają się pewne ścieżki neuronalne. Natomiast Twoja druga uwaga, iż dzieci biorą przykład z dorosłych, odnosi się bardziej do innej teorii, a mianowicie społecznego uczenia się albo uczenia się przez obserwację (teoria Alberta Bandury). W skrócie jest to forma uczenia się poznawczego, w której nowe reakcje są nabywane po zaobserwowaniu zachowania innych osobników i konsekwencji ich zachowania. Dziecko zatem nie będzie powielać agresywnego zachowania, jeśli nie spotka je za to "pozytywna" konsekwencja. Jeśli jednak osoba dorosła zachowująca się agresywnie jawi się dziecku jako odnosząca sukcesy i godna podziwu (pozytywne konsekwencje), wówczas takie dziecko będzie chętniej powielać zaobserwowane agresywne zachowania osoby dorosłej.
  18. pg79, przez Internet nie odgadnę, co jest przyczyną tego, że tak silnie zareagowałeś na słowa psycholog. Być może dlatego, że uznałeś ją jako niepodważalny autorytet, być może też dlatego, że jesteś podatny na sugestię. Nie wiem... Oczywiście, to nie usprawiedliwia Pani psycholog, która zamiast zaoferować Ci pomoc, szafowała wyrokami i twierdzeniami, które są błędne. To nieprawda, że osoby molestowane mogą molestować w przyszłości. Zapewne inni udzielający się w tym wątku powiedzieliby Ci to samo, zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Doświadczyli przemocy seksualnej, ale nie chcą krzywdzić innych, raczej czują ogromny lęk, który utrudnia funkcjonowanie, także w relacjach z innymi ludźmi. Pani psycholog, u której byłeś, powinna starać się przepracować Twoje emocje, a nie "prorokować" na temat konsekwencji, jakie mogły się pojawić wskutek tego traumatycznego doświadczenia. Powinna raczej słuchać Ciebie, tego, co Ty czujesz, co dla Ciebie oznacza to, co przeżyłeś, czego Ty się w przyszłości obawiasz... Przykro mi, że nie otrzymałeś odpowiedniej pomocy, kiedy tego najbardziej potrzebowałeś.
  19. ElCamino, zdaję sobie sprawę, że jesteś w trudnej sytuacji, a klepanie po ramieniu raczej za bardzo Ci nie pomoże. Potrzebujesz konkretnego działania. Skoro nie masz ubezpieczenia zdrowotnego i nie możesz skorzystać z pomocy nawet na NFZ, to może warto byłoby zarejestrować się w Urzędzie Pracy, chociażby dla tegoż ubezpieczenia? Mógłbyś wówczas skorzystać z bezpłatnej pomocy u lekarza, by uzyskać wsparcie w depresji, którą u Ciebie podejrzewam. Mógłbyś chociażby dostać leki, np. z grupy SSRI, o których wspomniałeś. Poza tym mógłbyś skorzystać z pomocy doradcy zawodowego w UP (może pomógłby w napisaniu dokumentów aplikacyjnych, może znalazłyby się jakieś oferty pracy dla Ciebie albo jakiś dodatkowy kurs, który mógłbyś sobie wpisać do CV?) W każdym razie zawsze byś coś robił, nie siedział w miejscu, by uniknąć wrażenia, że nic się w Twoim życiu nie zmienia, oprócz daty w kalendarzu. Nie musiałbyś rezygnować z własnych poszukiwań. Szukaj, przeglądaj oferty, próbuj aplikować nawet wtedy, gdy wydaje Ci się, że nie masz szans. Nie skreślaj się sam z góry. Wysyłając dokumenty, niczym nie ryzykujesz. Możesz tylko zyskać. Niech inni ocenią, czy się nadajesz, czy nie. I nie trać nadziei! Trzymam kciuki!
×