Skocz do zawartości
Nerwica.com

wade

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia wade

  1. wade

    Problem

    Nie chodzi tylko o wychodzenie... nie jestem szczęśliwy myśląc o sobie, chcę o tych którzy są dla mnie ważni, ale nie mogę się przekonać do czegokolwiek wiedząc iż mam liczyć na siebie i tym samym żyjąc dla siebie.
  2. wade

    Problem

    Ja się boję wyjść, widzę świat jako coś smutnego co prowadzi jedynie do samotności, od prawie roku nie wychodziłem z domu, początkowo uprawiedliwiałem to tym iż muszę pilnować chorej babci, ale obecnie nie chcę wyjść nawet na chwilę, nie mam pracy, nie mam przyjaciół, tylko rodzinę i boje się, że gdy ich stracę, nie zostanie mi nic.
  3. wade

    Problem

    Witam sam nie wiem od czego zacząć opisywać mój problem... od zawsze za dużo myślałem, bałem się i do tej pory gdy mam 21 lat tak jest. Kiedyś sądziłem, że to przez moją nadwagę i brak pewności siebie, ale schudłem i dalej jest to samo... Nie mogę wyrzucić z głowy myśli które sprawiają, że odechciewa mi się żyć, widzę jak dużo cierpienia i wokół jest, jak moja rodzina nie ma tego na co zasługuje, ale nie potrafię tego zmienić, nie wiem jak zmienić swoje podejście, nie mam ochoty wychodzić z domu, odchudzałem się rok i nie wychodziłem z domu, bo nie miałem do kogo, a teraz boje się wyjść i nie widzę sensu w tym by wyjść, za każdym razem widzę iż wszystko prowadzi do śmierci i cierpienia i, że po co cieszyć się z czegokolwiek skoro tak czy siak w końcu wydarzy się coś, co nas zaboli... Mam rodzinę, ale wiem, że nie będą żyć wiecznie, a nie chce zmian, nie chce zostać sam czy patrzeć na to jak się starzeją i coś ich boli, mam wrażenie, że mam mentalność dziecka, piszę to wszystko nie składnie, bo to taki natłok myśli, że nie wiem nawet jak to opisać, nie wiem już nic, kiedyś już to miałem, doszedłem do wniosku, że żeby nie widzieć czyjegoś cierpienia i tego jak czas brnie do przodu, trzeba być obojętnym i trochę samolubnym, ale ile tak można... kiedyś myślałem, że chce schudnąć, ale schudłem, nie poznaje się w lustrze, a nie cieszy mnie to, kiedy nie chciało mi się odchudzać, wmawiałem sobie iż problem tkwi w tym iż się boje wychodzić i żyć, wiedząc iż to tylko wymówka by nie podjąć się odchudzania, a kiedy mi się udało, to nie cieszy mnie to i widzę iż problem nie tkwił tylko w byciu otyłym, ale także w tym, że się boje, bezpiecznie czuje się w domu, ale wykańcza mnie myśl, że tak nie może być cały czas, sam już nie wiem co robić. Najgorsze jest to iż, próbowałem to przeanalizować i dochodzę do wniosku, że to jest jak z lenistwem, jedyna recepta, rusz tyłek, tylko, że ja nie chce, nie chce zmiany, kiedyś regularnie wychodziłem, ale dopiero gdy zacząłem przesiadywać w domu, zauważyłem, że byłem samolubny, a teraz gdy siedzę w domu i jest dobrze, to przytłacza mnie myśl iż tak wiecznie nie będzie i że nie ma wyjścia by to wszystko zmienić. napisałem o tym tutaj, bo... nie chce wyjść przed rodziną na psychicznego, ani ich dobijać, bo potrafię kogoś zdołować, boje się tego iż mam rację i że inni o tym nie myślą i tylko dlatego nie załamują się. jeśli ktoś potrafiłby mi pomóc, byłoby super, bo już sam nie wiem co robić. -- 05 kwi 2014, 10:58 -- Zadaje sobie wiele pytań, czy życie prowadzi do cierpienia, samotności i tęsknoty? kiedyś żyłem tak iż myślałem, że nigdy nic się nie zmieni, czasem nawet przechodziłem obojętnie wobec kogoś kto jest samotny i cierpiący, po to by się nie przejmować i nie tracić nadziei, ale tak nie można żyć, rok temu uświadomiłem sobie jak o wielu ludziach, istotach które były w moim życiu i zmarły, zapomniałem, to było paskudne, zapomnieć o kimś, ja nie chciałbym być zapomniany i samotny, sam już nic nie wiem... -- 05 kwi 2014, 12:58 -- Ostatnio siostra doradziła mi bym żył z dnia na dzień, żył chwilą, bo jutra może nie być, ja niestety zawsze martwiłem się na zapas, myślałem o tym, że jeśli wszystko na jakiś czas jest ok, to nie ma czym się martwić, a najdrobniejszy zgrzyt, tak jak ostatnio zdrowie rodziców (tata jest po zawale, niby czuje się dobrze, ale czasem puchną mu nogi bo ma żylaki i odkłada wizyty u lekarza, mama też nie narzeka na nic i utrzymuje kondycję, ćwiczy, stara się jeść zdrowiej) sprawia, że zaczynam mieć najgorsze myśli. I dlatego myślę iż jutro i pojutrze i wiele dziesiątek lat, będą i niestety złe chwile i tak się zdarzą, tak jak śmierć, to mnie przygnębia i nie pozwala mi zapomnieć o tym, szczególnie, że gdy rodzice są już po 50 to zaczną narzekać na bóle itd. Wiem, że jestem maminsynkiem i tchórzem, zdaje sobie z tego sprawę, ale sam nie wiem co zrobić by było inaczej, skoro wiem z czego to się bierze, ze strachu, troski i chęci dbania by wszystko było dobrze. -- 05 kwi 2014, 17:06 -- Przepraszam, że tak dodaje coś co chwilę, ale mam taki natłok myśli, rzeczy których się boję... odpowiedzialność, nie mogę znieść myśli, że kiedyś ktoś może chcieć polegać na mnie, przeraża mnie to, nie jestem silną osobą i nigdy nie będę tak silny jak np. moja rodzina, która potrafi sobie radzić, ja nie potrafię, wiele rzeczy w życiu zawaliłem i boje się co by było gdybym ich stracił, szczególnie iż kiedyś do tego dojdzie, dobija mnie to, że zamartwiam moją rodzinę, bo nawet w sytuacjach w których oni żartują czy śmieją się, mnie do śmiechu nie jest i zaczynam nerwowo udawać, że się śmieję, co oni zauważają...
×