Skocz do zawartości
Nerwica.com

Guzik

Użytkownik
  • Postów

    1 687
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Guzik

  1. kurcze, a ja nie mogę! -- 19 wrz 2012, 09:34 -- Chyba że będziecie długo biesiadować to ja do Was dołączę!
  2. I nie Ty jeden. Czasem łatwiej jest tkwić w starych nawykach, schematach bo czujemy się bezpiecznie, bo to znane, nawet jeśli posrane. Nigdy nie ma pewności, ale chyba trzeba próbować, zawsze można zrezygnować, ale nie zaryzykować? Bez zmian nic się nie zmieni. Chodzenie na terapię to nie zmiana, która pomaga. Terapia to praca własna.
  3. Po solianie może wzrosnąć masa ciała (tak jest na ulotce).
  4. ;( Jestem złym przykładem.A w ogóle bakus,Ty nawet nie jesteś w połowie taki pojebany jak ja ,ja jestem człowiekiem bez życia,z bardzo pojebaną przeszłością i bez perspektyw...W dodatku o wyglądzie świni. Przechodząc do sedna: owszem chodziłem na różne terapie :1 rok na pierwszą terapię którą olewałem, potem jakiś czas póżniej chodziłem ponad rok do psychologa klinicznego,dobry był,potem trafiłem na częstochowskiego cwaniaka co brał 70 zł i jeszcze cham mnie oszukał w pewnym momencie....prawie 2 lata chodziłem do niego,a po "przygodach" związanych z tzw. "terapią grupową"...o której kiedyś napiszę,już do Niego nie chodziłem....Teraz do kobity chodzę,tzn chodziłem,tzn......zamierzam do niej wrócić;p....bo miesiąc temu terapię przerwałem.....niby ona wszystko mówiła mi....a ja jakoś tego co ona mi mówi nie potrafię wprowadzić w czyn...Taką mam blokadę. Także,to nie jest tak..że terapie nie działają........a)trzeba być gotowym na czynny udział w terapii,b)trzeba trafić na naprawdę dobrego psychologa,c)........dodaj coś Candy ,bo już nie mam pomysłów. Terapia to praca nad sobą! To nie tak że chodzi się do terapeuty a on nas zmieni, nasz sposób myślenia, działania, samemu trzeba nad tym pracować! I ludzie łażą na tą terapię i czekają na cud a cud się nie zdarzy. Terapia to ciężka praca a nie siedzenie w gabinecie. Na terapii można dostać wskazówki, nie każdy z nimi coś robi, niektórzy wychodzą z gabinetu i tu ich terapia się kończy, a to jest nic! -- 17 wrz 2012, 18:58 -- czasami trzeba siegnac dna zeby miec tylko jedna szanse...woz albo przewoz..to daje determinacje do dzialania Bo wtedy człowieka coś trzepnie, albo się człek utopi albo zacznie machać rączkami, nóżkami i się wygrzebywać z posrania. Niektórzy sobie łażą na te terapie i się cieszą że coś robią, narzekają że to nie działa, a jak ma działać jak sami nie działają?
  5. Guzik

    Samotność

    A nie możesz jej zaszyć? Przecież otwarte rany się babrają, trzeba z nimi coś zrobić.
  6. Guzik

    Samotność

    Kiya relacja z drugim człowiekiem zawsze wiąże się z jakimś ryzykiem, im bardziej się do kogoś zbliżamy tym bardziej jesteśmy ogołoceni, bezbronni, łatwiej jest zranić. Ale chyba warto jest ryzykować, czy warto później cierpieć? Nie wiem, było by pięknie gdyby tak się nie działo... Teraz nie musisz mieć siły, bo boli, bo jest trudno. Ale to kula w nodze, można wyjąć, zagoi się i można dalej biec, z nadzieją że to się już nie zdarzy. Wierzę w Twoją siłę i w to że cierpienie nie może trwać w nieskończoność.
  7. Pomalowałam kolejne ściany! Zaczęłam prawie rok temu i dziś ukończyłam moje dzieło
  8. To ja wracam do tematu! Jem solian i potrafię być zła! Coś pięknego!
  9. Lew nie jestem mężczyzną To niestety kolejny lek na którym się dobrze a którego skutki uboczne są nieakceptowalne. Wcześniej brałam fluanxol i też czułam się dobrze, ale tyłam, bardzo ograniczyłam jedzenie, dużo się ruszałam a waga i tak rosła, utyłam 10kg i lekarz zmienił mi na amisulpiryd po którym czuję się też dobrze ale ten poziom prolaktyny jest niebezpieczny na dłuższą metę. Biorąc sulpiryd też miałam ten skutek uboczny i wtedy miałam właśnie zmienione na fluanxol. Zawsze coś nie tak.
  10. Łykam systematycznie magnez z wit. B6 a prolaktyna robi swoje. Niestety. 1 października mam wizytę u lekarza i wtedy będzie(my) myśleć.
  11. A jak to jest z kochaniem bez zakochania?
  12. Ja leczę się już dwa lata. I co? Bez leków nie funkcjonuję. Już nie raz próbowałam odstawić. Chociaż tyle dobrego że leki na mnie działają, że mogę względnie normalnie funkcjonować, raz jest lepiej raz gorzej, ciągle męczę się z jakimiś skutkami ubocznymi leków. Albo tyję albo mam mlekotok. Przychodzi chęć odstawienia leków, utwierdzam się tylko w przekonaniu że mi nie minęło, że nie jest normalnie, że naprawdę jestem jakaś chora. Trudno. Jak będzie trzeba to będę brała leki do końca życia, jeśli to ma być cena za życie, to niech tak będzie. Pewnie że wolałabym aby było inaczej, tak jak kiedyś, ale nie jest.
  13. Nie no oczywiście że niemożna sobie zaplanować zakochania. Dlatego pytam, od czego to zależy?
  14. I jak tam piwo z sulpirydem? Biorąc sulpiryd wypiłam jedno piwo i czułam się tak pijana jak po 4 czy 5, nie miałam pojęcia że tak to się może skończyć, wcześniej brałam inne leki i nic się nie działo a tu taka masakra. Potem już nie sięgałam po alkohol.
  15. czasami tak myślę że po przez prace mogło mi się poprawić ale lęk i lenistwo jest silniejsze od możliwych korzyści. Leków już nie biorę w ogóle mnie nie mobilizowały do działania a co do terapii mi jakoś brak wiary w jej skuteczność. Z reszta cierpię na permanentny brak wiary w siebie i wszystko dookoła. Bueno! Musisz działać! Żadne leki nie pójdą za Ciebie do pracy, nie dadzą mobilizacji z kosmosu. Musisz sam chcieć, działać. Musisz mieć jakieś cele, a jak nie stawiasz przed sobą celów, wyzwań to jak coś robić? Wiary w siebie nie znajdziesz w domu. Zacznij coś robić. Codziennie biegać, gotować obiady, kosić trawnik. Cokolwiek. Rozwijaj w sobie pasje, nie pozwalaj sobie na gnuśność bo to nie pomaga, to ciągnie w dół, człowiek topi się nic nieróbstwie, i marazm szaleje.
  16. A ja właśnie biorę amisulpiryd w dawce 100mg i faktycznie czuję się bardzo dobrze! Chyba nawet coraz lepiej, tak normalnie! Niestety po tym leku prolaktyna u mnie szaleje i nie wiem czy nie będę musiała się z nim pożegnać
  17. Też uważam że wszystko z Tobą w porządku. Natomiast z tym zakochiwaniem się to chyba nie od nas zależy niestety. No właśnie, jak to jest z tym zakochiwaniem się. Od czego to zależy? Przecież mogę sobie pomyśleć "chcę się zakochać!" klaskam w dłonie tupię nóżką a i tak guzik to daje.
  18. Bo to mi pomogło! Bo to że nie jest się zakochanym wcale nie znaczy, że kogoś się nie kocha. Przecież nie zawsze musi się przeżywać "zakochanie". W sumie właśnie to napisałeś, ja powtórzyłam w każdym razie, od razu poczułam się lepiej. Bo ja nie chcę się zakochiwać, tylko kochać! Wszystko ze mną w porządku. Pamiętam jak byłam szalenie zakochana i wtedy tylko cierpiałam, nie chcę tego, może się nie godzę, może na to nie pozwalam, nie chcę tego stanu, i teraz to dla mnie takie zrozumiałe! Oświeciło mnie!
  19. Kurcze! Mushroom! Dziękuję za ostatnie zdanie! Nie żartuję!
  20. Guzik

    Wkurza mnie:

    Bo ludzie są beznadziejni!!!
  21. Ależ nie ma żadnej konieczności odzywania się do ludzi na siłę. Ja z niewieloma osobami na studiach rozmawiałam, dla reszty byłam niewidzialna, osobiście uważam że nie z każdym trzeba rozmawiać, ja rozmawiam z ludźmi na których mi zależy, nie dbam o inne "kontakty", mogę powiedzieć hej, bo się widujemy codziennie, ale na siłę się produkować kiedy nie jest mi to potrzebne? kiedy ja nie wiem po co? bez sensu! -- 14 wrz 2012, 07:16 -- Ja właśnie sobie bezstresowo obserwuję ludzi, po czym decyduję czy w ogóle chcę wchodzić z nimi w jakąś relację, i wtedy ewentualnie się odzywam, wcześniej badam, a to zazwyczaj trwa, później buduję więź. I myślę człowieku nerwica że usiłowanie (na siłę!) przeprowadzenia ataku rozmową może być naprawdę stresujące, bo w sumie po co? Ja nie widzę sensu "gadania do ludzi ile tylko można". Jeśli nie jest Tobie to potrzebne to po co? Ja omijam większość ludzi i jest mi z tym dobrze, to ja decyduję o relacjach, nie ma żadnej konieczności bratania się z całą ludzkością.
  22. Ja nie funkcjonowałam nawet na najmniejszej dawce kwetiapiny, z chlorprotiksenem to chyba jeszcze gorzej bo to też neuroleptyk? i zamulacz? (chyba). Może spróbuj brać wieczorem? Może to tak na początku? Być może minie? Ja zawsze pierwsze dni po zmianie leku jestem nie do życia.
  23. Podziwiam pomalowaną wczoraj ścianę i jest mi radośnie!
  24. tak z Syntonii Guzik a jak się Twoja nazywa? jestem ciekawa czy to ta sama Beata D.
×