Skocz do zawartości
Nerwica.com

yans

Użytkownik
  • Postów

    454
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez yans

  1. Pozwolę sobie się z Tobą nie zgodzić Gringo. Zacznę może od ogólnego spostrzeżenia - że jednak argumenty osoby która wyszła z nerwicy lękowej powinny mieć większą wagę od tych pochodzących od osób, które z nerwicą żyją cały czas. Jeśli w tym stwierdzeniu brak logiki - prosiłbym o wytłumaczenie. To już oczywiście indywidualny wybór pociesznej, czy woli kierować się wskazówkami tych, co mają nerwicę za sobą, czy tych którzy nadal mają "przygody z panem Lękiem". Przykład ze ściętym drzewem jest nietrafiony, ponieważ nie oddaje natury powstawania zaburzeń lękowych. To nie jest (w większości wypadków) tak, że jesteśmy zdrowi i nagle, za jakąś (najlepiej niezależną od nas) przyczyną wpadamy w lęk i teraz musimy coś z nim zrobić. Tak naprawdę źle się dzieje już wcześniej - ale z różnych powodów tego nie zauważamy. Stłumione emocje, zduszone własne potrzeby itp mogą długo tkwić w podświadomości niewidoczne, ale przychodzi moment, gdy dają o sobie znać. Manifestują się wówczas poprzez objawy somatyczne oraz przez zastępcze "problemy". Dlatego właśnie prawdziwym problemem nie jest choroba serca - której nie ma, czy brak powietrza w centrum handlowym - które jest. Ani tym bardziej lęk, który im towarzyszy. Zatem dopóki ten proces zachodzi czyli dopóki czynniki które wywołały nerwicę nadal trwają, dopóty człowiek z gorszym lub lepszym skutkiem tkwi z lękiem w sytuacji pozornie bez wyjścia. To nie jest tak, że ktoś drzewo kiedyś ściął jak pisze Gringo. Drzewo stoi, tylko cały czas gryzą je korniki. Znikną korniki - znikną "zastępcze problemy" i towarzyszący im lęk. Lęk jest przecież reakcją na "coś". Tak naprawdę w nerwicy lękowej nie jest on wcale taki irracjonalny - bierze się z oceny pewnych faktów, które nasza podświadomość odbiera jako zagrożenie. Problem w tym, że my te fakty od dawna ignorowaliśmy. I nie mamy o nich pojęcia. Ewolucja wyposażyła nas w mechanizm reakcji na zagrożenie - które w przeszłości było zagrożeniem z zewnątrz. Nas tymczasem gnębi zagrożenie z wewnątrz, z nas samych - dlatego ten "ewolucyjny odruch" sobie z nim nie radzi. Na dodatek robi z naszym ciałem rewolucję, nie pozwala funkcjonować i w efekcie pogarsza nasz stan. Metody behawioralne, uczące nas radzić sobie z samymi objawami lękowymi nie są głupie - bo ułatwiają życie. Być może - w niektórych przypadkach - pozwalają nawet funkcjonować bez lęków (czyli prowadzą do wyleczenia). Wymagają jednak ogromnej dyscypliny i skazane są na ciągłe porażki - bo skoro "korniki nadal drążą tunele" w podświadomości, to pień drzewa robi się coraz słabszy. Podobnie czysta farmakologia. Posługując się dalej bardzo obrazowym porównaniem - usypia korniki, ale ich nie zabija. A dodatkowo, potrafi sprawić, że spadną wszystkie liście (eh te efekty uboczne). Ja właśnie usilne trzymanie się tylko tych dwóch metod obarczam winą za tyle ciągnących się w nieskończoność epizodów nerwicy lękowej. Żeby w pełni wyjść z tego "szamba" trzeba dowiedzieć się, co leży u podłoża nerwicy. Czego boi się moje wewnętrzne ja? Czego obawiam się od wielu lat? Jakim sprawom nie potrafię stawić czoła do tego stopnia, że zbudowałem mur zza którego mogę udawać, że ich wcale nie ma? Na ogromną masę tego typu pytań musimy sobie odpowiedzieć. Odpowiedzieć szczerze, co się wiąże z odrzuceniem wszystkich "chyba", "może", "powinienem". Dlatego tak ważna jest terapia - bo ktoś musi pomóc nam odrzucać te błędne odpowiedzi. I dlatego, w tym często długim, żmudnym procesie, można korzystać z dobrodziejstw farmakologii i metod oswajających nas z lękiem. Ale nie mogą one być celem, a jedynie środkiem do celu. Czytam tu czasem, że walka z nerwicą lękową jest bezcelowa, że trzeba się jej "poddać", to może pójdzie. Są to zwykle słowa tych, co już długo się z lękiem zmagają, ale ciągle się go nie pozbyli. Nie potrafię się z tym zgodzić - moim zdaniem z nerwicą trzeba walczyć, i to brutalnie, do ostatniej kropli krwi. Tyle że nie jest to walka z szybko bijącym sercem czy zdrętwiałymi dłońmi. To jest walka ze sobą, ze swoimi wadami, z otoczeniem, z bliskimi, walka o siebie, walka o nasze potrzeby, o nasz komfort psychiczny. Batalia o wolność wyboru, o przestrzeń życiową, o własną interpretację wspomnień, o prawo do błędu. Zwycięstwa na tych polach - zaświadczam własnym osobistym doświadczeniem - prowadzą w prostej drodze do życia bez lęku.
  2. yans

    zadajesz pytanie

    palec u nogi. Czy spora różnica wieku jest dla Ciebie przeszkodą w związku?
  3. yans

    zadajesz pytanie

    Oj wielokrotnie - w szkole średniej, gdy nie byłem przygotowany na sprawdzian - wolałem nie przyjść komu zazdrościsz umiejętności i jakiej?
  4. Hmm, odnoszę się z szacunkiem do większości napotkanych ludzi, nie potrzebuję się dopatrywać jakichś szczególnych cech żeby zacząć go komuś okazywać. Raczej odwrotnie - mogę go szybko stracić, jeśli dostrzegę w kimś coś niegodnego szacunku.
  5. Brak akceptacji przez innych ludzi jest chyba zawsze bolesny, nawet jeśli ktoś się z samotnością oswoi i do niej przyzwyczai. To odrzucenie może być krzywdzące, ale może mieć swoje słuszne przyczyny. Jeśli otoczenie nie akceptuje czyichś poglądów, wyglądu zewnętrznego, temperamentu - mamy do czynienia z jakiegoś rodzaju dyskryminacją, zasługującą na naganę. Gdy jednak ktoś - dla przykładu - jest wyciągającym zbyt pochopnie wnioski, skłonnym do negatywnego oceniania innych impertynentem - to słusznie spotyka się z odtrąceniem przez pozostałych i to nie tyle on się męczy w towarzystwie innych ludzi, ale oni męczą się jego obecnością
  6. Stawianie znaku równości pomiędzy nerwicą lękową a schizofrenią jest błędem. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z zaburzeniem wywołanym zwykle jakimś traumatycznym przeżyciem, spychaniem w podświadomość konfliktów wewnętrznych itp w drugim zaś chodzi o poważną chorobę psychiczną, nadal nie do końca zbadaną, o prawdopodobnym podłożu genetycznym, charakteryzującą się zmianami w biochemii mózgu. Wzmożony lęk, odczuwany w nerwicy lękowej (i wszystkie jego konsekwencje) są stanem fizycznie normalnym, jedynie nieadekwatnym do warunków. Przywrócenie równowagi wymaga przede wszystkim usunięcia przyczyn które wywołują nerwicę, zaś w schizofrenii - nie dość że nie da się owych przyczyn wskazać to choroba jest ich następstwem i dlatego póki co współczesna nauka jest w stanie tylko minimalizować jej skutki. Nerwicy lękowej nie powoduje nic co "tkwi w naszym umyśle" i nie daje się usunąć. Niemożność wyjścia niektórych ludzi z nerwicy lękowej nie dowodzi jej "nieuleczalności". Dowodzi jedynie, że przerwanie błędnego koła lęku, dojście do prawdziwych źródeł jego powstawania i niejednokrotnie wprowadzenie ogromnych zmian w życiu, w celu ich usunięcia - jest zadaniem bardzo trudnym, czaso- i pracochłonnym. I nie każdy posiada odpowiednie warunki i możliwości by temu sprostać.
  7. yans

    zadajesz pytanie

    Niestety - tym razem głównie praca. Hmm... w sumie to dobrze. W walce z nerwicą - usuwać objawy czy pozbyć się przyczyn?
  8. Cześć - nerwica lękowa - podłoże hipochondryczne - czyli lęk przed śmiercią, lęk o zdrowie - cały wachlarz objawów - nieustanne napady paniki, arytmie serca, epizody derealizacji i depersonalizacji, natrętne myśli, mnóstwo jakiś dziwnych pojedynczych rzeczy - np. raz oślepłem na krótki czas (ostatnio odkryłem tu temat, że inni też tak mają - pamiętam jak się bałem że oślepnę), no ogólnie jazda bez trzymanki - aktualnie 100% wolny od wszystkich tych objawów, zdrowy, bez nawrotów, mogę swobodnie o tym rozmawiać (tzn. mogę sobie żartować o zawałach, widzieć ludzi na filmie co umierają na serce, czytać o lękach i nie boję się że mi wróci - jak tego dygasz, to pewnie nadal się zmagasz z lękową - moim zdaniem). Rada którą da się zawrzeć w jednym zdaniu? Leczyć przyczynę, a nie skutek. Mam nadzieję że przywróciłem nadzieję koleżance.
  9. yans

    zadajesz pytanie

    Pierwszy kac - kurde nie pamiętam. Jakoś w szkole średniej, ale zabij mnie nie wiem przy jakiej okazji. Masz mocną głowę? (do alkoholu)
  10. linko, proszę, nie cytuj czyichś słów jako moich :/ treść moich wypowiedzi w tym temacie była zupełnie inna, ugodowa, starałem się zrozumieć obie strony i skłonić innych do tego samego. Teraz wychodzi, jakbym stał po którejś stronie barykady, czego wolę uniknąć =)
  11. Ja kontaktów z psychoterapeutą nie odradzam - wręcz przeciwnie - polecam. Myślę, że dopóki ktoś nie próbuje się powiesić czy skoczyć z dachu lepiej robi, udając się na terapię niż wciągając proszki od psychiatry.
  12. yans

    zadajesz pytanie

    "Grobowiec Diabła" - wybrałem go ze względu na Cubę Gooding'a, bo lubię tego aktora. Film okazał się niskobudżetową szmirą jakich mało. Na jaki film z dzieciństwa nie możesz dziś patrzeć a niegdyś oglądałeś/łaś z zachwytem? (chyba pora założyć jakiś temat o filmach, nie sądzicie?)
  13. yans

    zadajesz pytanie

    Kilku - Clinta Eastwooda, Terreygo Gilliama, Jana Pierre'a Jenueta... najpiękniejsza aktorka świata to...?
  14. I moim zdaniem postąpiłaś słusznie - wierzę że dałaś tym samym sygnał moderatorom by starali się o większy obiektywizm. Zaś gdyby do mnie ktoś zwracał się takim tonem jak Shadowmere, również bym nie reagował i nie skarżył się - tylko właśnie czekał na reakcję modów. I do nich miałbym pretensje, gdyby taka reakcja nie nadeszła. Osoby które mnie obrażają, sam osobiście ignoruję.
  15. yans

    zadajesz pytanie

    "Łowca Androidów" Ridleya Scotta na podstawie "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach" Philipa K. Dicka. Nie jestem fanem Dicka - moim zdaniem ten odurzony prochami pisarz niczego wielkiego nie napisał, za pewne miewał doskonałe pomysły, ale w większości marnował je. Książkowy pierwowzór nudzi, dłuży się niepomiernie, a fabuła kręci się wokół spraw mało znaczących i przyziemnych, jak m.in. te tytułowe mechaniczne owce (serio!). Ridley Scott stworzył film - arcydzieło. Film detektywistyczny, w starym, dobrym Chandlerowskim stylu (którego nie uświadczysz w książce) którego akcja dzieje się w przyszłości (oryginalne połączenie!). A przy tym sensacyjna, kryminalna fabuła szybko przenosi swój ciężar na sprawy istoty człowieczeństwa, szacunku dla odmienności, by wreszcie zakończyć film jedną z najsłynniejszych scen w dziejach kina. Ze słowami Roya batty'ego, które - co ciekawe - wymyślił na planie i dodał do scenariusza sam Rutger Hauer: "(...) all those moments, will by lost, in time, like tears in rain". Łoj, ale się napisałem, no ale musiałem uzasadnić Jaką ksiażkę chciałbyś/chciałabyś zobaczyć w ekranizacji, i któremu reżyserowi powierzył/ła byś jej zrealizowanie?
  16. Agnieszko, nie usprawiedliwiając uchybień w pracy moderatorów, wydaje mi się "ludzkim" być bardziej pobłażliwym dla osób nam bliskich, niż obcych. Stąd pewnie ta "nierówność". Rozumiem też że osoba, która "wymierza sprawiedliwość" na forum musi być pewna swoich decyzji i umieć ich bronić - stąd próby zmiany zdania zawsze spalą na panewce. I słusznie. Trochę tak jak z sędzią piłkarskim. Jeśli nawet niesłusznie podyktuje karny - trzeba go wykonać i zaakceptować wynik. Jedyne co pozostaje to starać się o odsunięcie sędziego z kolejnych meczy. Zamiast jednak się spierać, spróbujmy wypracować jakieś porozumienie. Dla mnie płynie nauka że wystarczy odnosić się z szacunkiem do wszystkich, nawet tych co plotą kompletne idiotyzmy i ostrzeżenia chyba nie grożą. A moderatorów - uprzejmie, ze zrozumieniem - ale jednak upominać, kiedy za bardzo przeginają pałę.
  17. yans

    zadajesz pytanie

    Uwielbiam fantastykę. Ostatnio odkrywam horror. Te o szarej rzeczywistości też przykuwają moją uwagę. Ciężko mi wybrać gatunek, który by miał zdecydowaną przewagę nad innymi. Gdy istnieje książka i jej filmowa adaptacja - po co sięgasz pierwsze?
  18. yans

    zadajesz pytanie

    Całą masę. Ostatnio przykuł moją uwagę "Don't Look Back" z Sophie Marceau i Monicą Belluci. Polecam. Lubisz wracać do ulubionych filmów czy każdy film oglądasz tylko raz?
  19. A takie ostrzeżenia nie ulegają przedawnieniu? Byłoby wtedy tak że po jakimś czasie "za dobre sprawowanie" stare pomyłki są forumowiczom wybaczane :)
  20. Hmm... nie wyrażając w tej chwili opinii na temat czy samo ostrzeżenie było słuszne czy nie, nie rozumiem - przecież sposób w jaki odezwała się Shadowmere kurczę - no był nietaktowny i szczeniacki. Naprawdę tego nie widać? Przecież upomnienie (w jakiejkolwiek formie) kogoś w takiej sytuacji to nie jest oznaka wrogości (np do Shadowmere), jeno pilnowanie, by panowała na forum atmosfera zrozumienia i sympatycznej dyskusji. Swoją drogą, co oznacza takie ostrzeżenie? Jakie są jego konsekwencje, że to tak wiele kontrowersji wzbudza?
  21. yans

    zadajesz pytanie

    Shadowmere jak zwykle niereformowalna Gdybym stwierdził, że jestem "szczęśliwa", szybko bym się zmartwił i poleciał do psychiatry wyjaśnić, co mi jest, że mi się płeć zmieniła Na szczęście póki co nic takiego nie odczułem nigdy. Pozwalasz takim błahym sprawom, jak np. pogoda za oknem wpływać na Twój nastrój?
  22. relax nie upieram się by ciągnąć temat, szanuję że chcesz to tak zostawić i nie doszukuję się złej woli u Ciebie. Zatem pozostaje mi życzyć Tobie jak najpiękniejszych marzeń! :)
  23. yans

    zadajesz pytanie

    Chyba bliscy - bo emocje są zawsze najsilniejsze. Obcy ludzie nie psują mi humoru, bo się nimi nie przejmuję. Dobrze znasz siebie czy czasem potrafisz siebie samą/samego zaskoczyć?
  24. eee no klasa, ale lepiej bez tego prawdziwego jokera w tle imo.
  25. ah, żeby mi tak Magda pisała "kochany" hahaha obrazy Conrado - ciekawe, godne uwagi. Pewnie faktycznie stać go na jeszcze więcej, stąd jego samokrytyka. Pozostaje 3mać kciuki za Ciebie, byś uporał się z problemami i uraczył nas jeszcze jakimiś dziełami.
×