Skocz do zawartości
Nerwica.com

madseason

Użytkownik
  • Postów

    827
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez madseason

  1. nie będę póki co prosić, już mam podwyższoną. widze się z lekarzem za trzy tygodnie. ostatni raz, bo nie stać mnie już na prywatne wizyty. co do terapii to rzeczywiście trochę to trwa i im dalej tym zwykle więcej się ujawnia. ja myślałam że już kończę a teraz takie atrakcje mam w głowie, że wracamy od nowa do przepracowywania relacji. też mam problem w kontaktach, nie rozumiem własnych uczuć i bardzo boję się bliskości w związkach.
  2. od września, wróciłam po dość długiej przerwie - chyba dwuletniej. decyzję odwlekałam od stycznia. że może wcale niepotrzebne i przesadzam, ale już mnie tak przycisnęło że masakra - z dnia na dzień poszłam do psychiatry jak zombie. teraz, po podwyższeniu dawki zeszłam z największego doła choć nadal zawalam obowiązki bo nie widzę sensu w ich wykonywaniu (tylko strach przed karą momentami motywuje). napisałaś że bierzesz na coś innego antydepresanty...a pracujesz jakoś nad tym żeby nie wpadać w rozważania o śmierci? czy przyjmujesz że to będzie wracało?
  3. Kamaja, cudów nie oczekuję. wiem, że nie będę optymistycznie nastawioną do życia osobą, są jednak momenty w których czuję się 'normalnie' to znaczy nie przytłacza mnie rzeczywistość aż tak bardzo i zabieram się do pracy i nawet jestem zadowolona z tego co robię. szukam pomysłu na to jak wydłużyć coś takiego a skrócić ekstremum w którym każde działanie jest puste i pozbawione sensu a cała energia schodzi mi na próby trzymania się w pionie. tak samo z myślami. o ile służą jako swoistego rodzaju (zdradliwy) 'pocieszacz' czy objaw stresu to jakoś sobie z nimi radzę. po prostu płyną w mojej głowie jako nawoływania. ale jak zaczynają się nakręcać to nie wyrabiam i bardzo chciałabym się nauczyć być uważną na tyle żeby nie wchodzić w ten młyn.
  4. Kamaja, dzięki za odpowiedź. ja też dostałam przeciwlękowe i może się nimi otumanię jeśli będzie bardzo źle. póki co zeszłam z najgorszych stanów,po długim czasie rozkręcania się zadziałały antydepresanty. bardzo chciałabym w przyszłości nie wracać do takich wyobrażeń i planów, ale jeszcze nie mam pomysłu jak się tego pozbyć.
  5. w knajpie w której byłam na piwie puścili 'in bloom' nirvany. przypomniała mi się podstawówka. dobre i złe momenty. ale wolałam skupić się na tych dobrych, śmiesznych. z dystansu wszystko jest inaczej. więc było mi miło posłuchać tego utworu siedząc przy piwie.
  6. madseason

    Zniszczone marzenia

    aramina, ja mam 31 lat i również nie rozumiem czemu ludzie sobie tworzą taką a nie inną rzeczywistość i decydują się żyć w świecie w którym wartością jest nieustanne budowanie układów, brak szczerości, oszukiwanie i niszczenie innych dla własnych korzyści. pozdrawiam i miłej obecności na forum:)
  7. u mnie też zadziałało 150. co prawda czuję się nadal przytłoczona życiem i wyzwaniami, których nie chcę podejmować..ale najgorsze myśli odeszły, nie ma fantazji czy planów samobójczych. nocne poty i dziwne sny są ale nie przeszkadza mi to za bardzo. powoli podnoszę się z łóżka i zaczęłam wychodzić na spotkania ze znajomymi.
  8. miałam takie doświadczenie, kiedy inna forma nie była możliwa. to prawda, że zdarzały się problemy typu halooo haloo i brakowało możliwości patrzenia na siebie. ale dla mnie to działało, pewnie dlatego że znałam wcześniej w kontakcie bezpośrednim t. i wiedziałam, że za jakiś czas wrócę do spotkań twarzą w twarz.
  9. na pewno musicie porozmawiać o tym, że czujesz się potraktowana bez szacunku. ja chodzę około 4 lata i ani razu nie odwołano mi sesji. nawet jak t. była czasowo w innym mieście to dostałam możliwość dzwonienia na 45 minut jeżeli uznam, że potrzebuję. rozumiem, że są sytuacje kiedy trzeba odwołać i w sumie wydaje mi się, że bez problemu bym to wybaczyła jeśli byłoby zakomunikowane z wyprzedzeniem. 5 minut przed to tylko bardzo wyjątkowe przypadki, typu rodzinne.
  10. ja nie czuję zmiany.zresztą, cudów się nie spodziewam, nastawienia do życia leki nie zmieniają. ale liczę że trochę lżej będzie mi wstawać z łóżka, czekam na każdą nawet minimalną poprawę. od jutra 150.
  11. no i co z tym syfem robić? rozumiem że ten wątek jest po to, żeby się wyżalić że jest źle/bardzo źle/gorzej/beznadziejnie. a ja bym chciała wiedzieć czy są jakieś strategie działania. jak to ma minąć? przeczekujecie aż samo przejdzie, ignorujecie? -- 08 paź 2014, 22:03 -- (cóż. no ja na razie je po prostu przesypiam.)
  12. proszę was o pomoc. co robicie kiedy napadają was skojarzenia z samobójstwem. rzeczy typu: to Twój ostatni wieczór ze znajomą, było miło, wrócisz więc do domu i... (tu następuje uruchomienie planu co zrobię). czy pozwalacie im po prostu płynąć i zachowujecie się jak gdyby nigdy nic i wracacie do domu (siedzę właśnie sama i mam głowę pełną niedobrych fantazji) i traktujecie to jako stan przejściowy czy..co właściwie robić w takich momentach żeby to od siebie odsunąć. czy w ogóle się da?
  13. nie wiem czy to wpływ zwiększenia dawki (a jeszcze nie wskoczyłam na 150) czy tego, że opowiadałam t. o myślach samobójczych i mi ulżyło, że z siebie to wyrzuciłam, ale wreszcie czuję się odrobinę lepiej. nie dławi mnie już poczucie totalnej porażki i beznadziei. mam nadzieję, że jutro obudzę się spokojna a nie zrozpaczona.
  14. zjadłam wreszcie cały obiad, jadłowstręt mi minął. po raz pierwszy od prawie dwóch miesięcy poczułam, że wychodzę z rozpaczy i poczucia beznadziei. oby to uczucie trwało! :)
  15. waniliowa kawa oraz krótki spacer w słońcu.
  16. izaa, radość, bo to miłe że dzwoniła żeby mi przypomnieć o wizycie. lubię kiedy ludzie są mili.
  17. byłam u lekarza, mam podwyższać stopniowo do 150. na efekty uboczne dostałam afobam, ale po przeczytaniu ulotki raczej nie będę tego brać. ponoć powoli powinno mi się zacząć poprawiać..i dobrze, bo mam dość tego stanu w którym sny są ciekawsze od życia w rzeczywistości a przyjemność czerpana z przebywania ze znajomymi została przeze mnie zamieniona na kontakty z tym forum. niepokoi mnie czemu aż tak źle się czuje między ludźmi kiedy już wyjdę off-line i zastanawiam się czy lek również to złagodzi, czy to też efekt obniżonego nastroju. jestem już bardzo zmęczona tym co sobie robię
  18. uśmiechnęłam się do siebie szeroko kiedy obudził mnie dzwonek telefonu. patrzę kto to. a to psychiatra.
  19. zatwierdzam utworzenie spółki bez odpowiedzialności. przemek1973, weź już pogadaj z prawnikami jak to widzą
  20. ja mam podręcznik do psychiatrii oraz dwa o zaburzeniach osobowości, o depresji i samobójstwach też się coś znajdzie. zacznijmy od jutra leczyć!!!
  21. rella, GRATULUJĘ!!! mi dziś póki co tylko kawa sprawiła przyjemność. zawsze coś.
  22. przemek1973, tu masz dużo racji, bo rzeczywiście nie były spełnione warunki terapii. ale generalnie uważam,że terapeuci mają dużo możliwości żeby się wybronić i też po to zbierają (powinni zbierać) dokumentację. ... ja jestem w takim punkcie, że tracę siły i nadzieję. ciągle śpię, nie jem, prawie nie wychodzę ze swojego pokoju. leki nie działają, na terapii niewiele więcej chyba się da zrobić. spytałam t. czy ma pomysł dokąd to dalej prowadzić i się dowiedziałam, że większość pracy jest po mojej stronie. i w tym momencie zrozumiałam, jak bezradnie można się poczuć podczas pracy terapeutycznej. skoro to ja za to odpowiadam i to ode mnie zależy że stan się utrzymuje -cóż można zarzucić terapii? trudno rozsądzić co jest niekompetencją a co wynika z zaburzeń pacjenta. delikatna ta materia.
  23. to że marnuję czas. że nie sprawia mi przyjemności nic poza spaniem. i że sama wybieram takie funkcjonowanie.
  24. co mówiłaś? a serio - prawie wszystkie myśli zjada mi przekonanie o bezsensie dalszych działań. bardzo przystosowawcze, sama sobie gratuluję zdrowego rozsądku. a potem usypiam.
×