Skocz do zawartości
Nerwica.com

madseason

Użytkownik
  • Postów

    827
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez madseason

  1. Rozdzieliłabym dwie kwestie: skłonności, eksperymenty, pożądanie, zachowania seksualne, nietypowe preferencje łóżkowe - można się nad nimi zastanawiać i w wypadku poczucia, że powstały w wyniku jakiś traum - przepracować. to się też tyczy hetero (!!!) i wchodzenia w relacje, które są potem powodem stresu bądź służą jako autoagresywne odreagowania. homoseksualna orientacja = zdolność do zakochiwania się w osobach tej samej płci. można się zastanawiać nad tym na takich samych zasadach jak rozważać skąd się wziął czyjś heteroseksualizm i szukać elementów rozwojowych...tylko po co? Tu według mnie główną robotą dla psychologów jest umożliwienie pacjentowi akceptacji, przejścia przez proces coming outu i wspieranie jeśli ktoś doświadcza dyskryminacji i przemocy. ja tak rozumiem wspomniane 'odczucia' i 'bycie gejem'. I komuś kto chce tworzyć relacje z osobą tej samej płci nie wmawiałabym, że są one niemożliwe z zasady, setki partnerów, niezdolność do MIŁOŚCI i wierności itd...tylko radziłabym być cierpliwym w poszukiwaniach i odesłałabym do grupy wsparcia. Poza tym, zapewniam, równie frustrujące jest szukanie sobie faceta na portalach hetero podczas gdy większość panów tam proponuje Ci seks a wiem,bo sama teraz szukam możliwości poznania fajnego chłopaka. Zabawne, że jakoś tak się zdarza, że poznaję głównie fajnych...gejów i to w stałych związkach. może taka moja karma.
  2. madseason

    ot

    ależ tu się dużo uprzedzeń do homo panoszy na forum. kolejny wątek, który sobie ot tak czytam, żeby nie wkręcać się we własne negatywne myśli i proszę - bardzo ładnie działa - wkurzam się na teksty o leczeniu gejów i ich setek partnerów i od razu jakbym otrzeźwiała. dziękuję Wam za te wzruszenia
  3. ja mam na czerwiec, ale może jeszcze uda się coś wcześniej. w końcu to cały cykl konsultacji. też jestem ciekawa ile trwa od rozmowy do przyjęcia. moja t. i lekarz zdecydowanie rekomendują ten oddział. boję się co będzie jak się dostanę i co będzie jak się nie dostanę.
  4. widzę, że wszedł tu temat typu czym najlepiej uprzykrzyć sobie życie udając, że to leczy. to ja tak mam ostatnio z prostym, plebejskim piwem które słodko otępia myślenie nawet w niewielkich ilościach. ale mam zamiar jednak się ogarnąć.
  5. Huśtawka: no ja właśnie nie radze sobie z tym ze w wyniku moich wyborów jestem sama, mieszkam u rodziców i nie mam dzieci. I nadal blokuje zmiany np. nie szukając pracy. Poczucie wartości mi oscyluje od bardzo niskiego do wysokiego a pomyslu na to co dalej nie mam. O jakich lekach mówicie nie wiem, ja biorę tylko wenlafaksyne.
  6. A ja dla odmiany jestem przerażona tym że jestem sama i że tak może zostać.
  7. Zwariuje zaraz . Mega byłam nastawiona na ten oddział a teraz znów się waham czy to dobry pomysł. To w końcu cholerne pół roku, mnóstwo czasu i nie wiadomo czy to przybliży do rozwiązania problemów czy je zaostrzy. Macie też takie duże wahania motywacji?
  8. wiecie co? usłyszałam dziś po raz pierwszy od lekarki a więc kogoś innego niż ja sama i moje autodiagnozy ;P że mam cechy bordera. zdziwiło mnie to, bo jak wspominałam u mnie największe problemy z chwiejnością dotyczą mnie samej a nie relacji z ludźmi z którymi żyję dość dobrze, choć wszystkie związki rozwaliłam oczekiwaniem aż mnie ktoś wreszcie zostawi. tak. moja relacja z samą sobą to totalna masakra i tu potrafię być okrutna, bezwzględna i szantażować emocjonalnie. jakoś innym ludziom tego oszczędzam i czasami udaje mi się nawet stworzyć obraz poukładanej i konkretnej, zdolnej dziewczyny (co potem oczywiście odchorowuję)
  9. Hej, patrzyłam na ankietę ale nie wypelnie bo nie mam wglądu w to jak ostatni lekarz mnie zdiagnozowal a wcześniej miałam diagnozę zaburzenia osobowości nieokreślone i nie wiem jak siebie określić ale widzę kilka symptomów chwiejnosci na wszystkich poziomach działania.
  10. mruczenie mojego kota. i to, że drugi kot próbował mnie obudzić.
  11. I Prywatnej Szkole Organizacji Melanżu. Dokładnie tam.
  12. Z racji pisania pracy naukowej -obejrzałam kilka odcinkow Warsaw shore;) a na serio to byłam studentką więc wiem co nie co o życiu seksualnym. Kto szuka ten znajdzie, homo czy hetero.
  13. Jeżeli ktokolwiek stawiał tezę, że ludzie z racji orientacji zachowują się patologicznie to najwyraźniej był osobą uprzedzoną. o tym jaki kto robi sobie syf z życia decydują różne czynniki i nie jest tak, że każdy gej uwielbia ryzykowne zachowania. jakbym obracała się w środowiskach imprezowych zapewne dużo bym poopowiadała Ci o praktykach oralnych, analnych i genitalnych par hetero w miejscowych toaletach. i co miałabym tym udowadniać? że wśród hetero jest duży procent rozwodów, seksu pozamałżeńskiego, przemocy i wynika to z tego, że SĄ hetero
  14. znam inne badania na ten temat, prowadzone w Polsce przez Instytut Psychologii Polskiej Akademii Nauk, jest też sporo międzynarodowych badań pokazujących zupełnie inny obraz oraz podręczniki do psychoterapii osób homoseksualnych które bynajmniej nie skupiają się na domniemaniu ich rozwiązłości seksualnej. świat nie kończy się na frondzie i doniesieniach camerona. znam też osobiście bardzo dużo osób "ze środowiska" i wybacz ale to jest BARDZO obraźliwe dla moich znajomych co tu próbujesz udowadniać. Pod wpływem takich poglądów i uprzedzeń młodzi geje i lesbijki mają myśli samobójcze bo nie widzą dla siebie miejsca w świecie, który im mówi że jedyne co ich czeka to wzajemne wykorzystywanie się, patologia i choroby bo są skażeni 'złą' orientacją.
  15. madseason

    [Kielce] i okolice

    mnie też się wydaje, że większość ludzi po prostu szuka akceptacji i bliskości. mnie ostatnio średnio wychodzą spotkania towarzyskie, ale ludzi słuchać nadal lubię. może by się wybrać do kawiarni? zastanawiam się, czy potrzebujemy jakiejś formuły spotkania - typu iść na film,żeby mieć o czym gadać czy po prostu zebrać chętnych na posiadówę i gadać o pierdołach.
  16. refren: co Ty wypisujesz? świat gejów jest jak świat hetero. Są w nim różni ludzie, nie mieszaj chłopakowi w głowie, że tylko z powodu orientacji ma sobie nie marzyć o miłości i związku. Ludzie są różni a orientacja to CZĘŚĆ a nie trzon ich osobowości, come on. co zaś do tematu "pewności", to oczywiście że zdarzają się różne eksperymenty seksualne w wieku młodzieńczym, które z orientacją nie mają nic wspólnego --- ale to bardzo jest ciekawe, że osobom hetero raczej się nie radzi by nie mówili o pociągu do dziewczyn bo przecież może się im odwidzieć a są za młodzi by wiedzieć, kim są
  17. Ja mam na odwrót. To znaczy chce mieć kontakt z ludźmi ale jak się z nimi widzę to dominuje mnie poczucie pustki bezsensu i bezcelowosci tych spotkań. Zdarzają się przebłyski, czasem trochę alkohol ułatwia kontakt ale większość czasu tkwie z pytaniem w głowie po co to wszystko a frustracja sięga zenitu. W zasadzie ożywiona jestem tylko jak mogę komuś pomóc, wtedy budzi się we mnie amatorski analityk i czuję się potrzebna a po chwili znów powrót do marazmu. męczę się. Mam wrażenie tkwienia w miejscu podczas gdy inni się rozwijają i też chyba tracę kontakty. Kiedyś miałam mnóstwo ludzi wokół, teraz jedna kumpele i kilku dalszych znajomych od small talkow o pierdolach. Nie mam stałej pracy, jestem samotna, przesypiam życie, coraz gorzej idzie nawiązywanie kontaktow. Źle to wygląda, podpisuje się pod tematem posta. No i nie mam pojęcia jak to zmienić, skończyły mi się pomysły.
  18. Korat: grubo z tą windą! ja też tak mam,że każdą terapeutkę obczajam na facebooku jeśli ma konto, u jednej psychiatry nawet miałam ochotę zrezygnować z wizyty jak odkryłam, że jest bardzo wierząca i cytuje jana pawła II na wallu, ale sobie darowałam. ciekawość myślę, że jest normalna. z obsesją i śledzeniem już gorzej i to temat do terapii Karakorum - czemu masz potrzebę wchodzenia raz za razem, co Ci daje ta wiedza, co w Tobie powodują te informacje. ja o swojej terapeutce nie musiałam za dużo szukać, znam tylko jej fb ale nie zaglądam tam bo informacjami z życia sama się dzieli, wiem o jej rodzinie i dzieciach...ale nie jestem nią jakoś bardzo zafascynowana, żeby szukać specjalnie czym żyje i jak się miewa. zaś co do tego jak sobie inni poukładali życie to jestem nieustająco sfrustrowana i poczucie bezsensu mojego życia i straconych szans nasila mi się ostatnio dość drastycznie. po prostu jestem już po 30tce i to chyba już nie tylko lęk, ale realność że STRACIŁAM bardzo dużo czasu i nadal jestem w czarnej d...ze swoim życiem. ale to już offtop, więc nie rozwijam.
  19. rdzaa: jak nie mówisz całej prawdy lekarzowi, nic dziwnego, że daje zalecenia które Ci nie pasują. też tak zrobiłam - poszłam sobie do lekarza i wcisnęłam kit, że się dobrze czuję więc zalecił odstawienie leków a zrobiłam to tylko dlatego, że chciałam zmienić lekarza. dwa dni później zgłosiłam się więc do kolejnej lekarki, która zaleciła mi zwiększenie dawki i oddział. tak to jest, że oni muszą opierać się na tym co mówimy. jak mówisz, że nie potrzebujesz leków to Ci ich nie będą wciskać na siłę, co najwyżej zasugerują je jeśli będą wiedzieć o niepokojących objawach. trochę z tego posta brzmi jakbyś nie ufała w ich kompetencje - że hydroksyzyny nie chcesz, oddział to zły pomysł, sama wiesz co najlepiej Ci pomoże, jaki lek. to może to po prostu wyraź do lekarza i zobaczysz czy podzieli Twoją samodiagnozę. co zaś do tego co piszesz o tym, że jesteś zdrowa i nic Ci nie jest - doskonale to rozumiem. miewam dokładnie tak samo a całe leczenie wydaje mi się wtedy wciskaniem przez lata kitu terapeutom i manipulowanie nimi, żeby dostać trochę uwagi i opieki. no a potem już się sama gubię w tym co myślę na własny temat, na temat terapii i leków. więc chaos podzielam i współczuję go jednocześnie.
  20. buszujący: coś o tym wiem. też ze mnie humanistka, ze stypendium dla najlepszych, zdolna i wspaniała i dobrze się była zapowiadała. i co z tego skoro całe życie leży odłogiem a całe to chwalenie można sobie gdzieś wsadzić skoro nie ma absolutnie ŻADNYCH perspektyw na pracę w tym w co inwestowałam. nie wiem czy bardziej gardzę sobą, czy tym systemem któremu dałam się naiwnie oszukać. chojrakowa: piona zatem! ja też ostatnio miałam etap a po co mi w zasadzie te leki, przesadzam i żebrzę o opiekę, do kosza z tym wszystkim. cóż. lekarka miała bardzo okrągłe oczy jak mnie zobaczyła po miesiącu choć impulsywna w sumie mało jestem, moje ostatnie pół roku nazwałabym raczej letargiem i otępieniem.
  21. Ja też się będę starać no na razie mam termin zaporowy. Kto wie, może będziemy mieć równolegle konsultacje?
  22. kaka84: mam dokładnie tak samo.poczucie, że czas sie kurczy. większośc moich znajomych jest w związkach, lepiej lub gorzej radzą sobie w pracy, biorą kredyty na mieszkania. a ja tkwię mentalnie w sytuacji jakbym miała lat 17cie a nie dwa razy tyle. nic mnie nie dobija jak świadomość ile czasu marnuję i jak bardzo jestem do tyłu z życiem, którego ubywa a nie przybywa. z roku na rok coraz mniejsze szanse na bycie z kimś. samotność mnie przeraża i wpędza w myśli samobójcze. takie radosne uczucia.
  23. ja również nie mam zdiagnozowanego nic dokładnie, jedynie "inne, określone zaburzenia" + epizody depresyjne. W czasie terapii dużo sobie poukładałam emocji i zachowań, przestałam odreagowywać na sobie złość i sporo zrozumiałam. nasiliły się jednak cechy związane ze sprzecznościami w wizerunku siebie jaki mam. coraz słabiej sobie radzę z przeskokami emocji. zobaczę, czy dostanę szansę leczyć to w szpitalu. strasznie długo męczę się z tym wszystkim. ale co innego my wszyscy tu robimy...tylko się męczymy i walczymy o siebie, nie?
×