
madseason
Użytkownik-
Postów
827 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez madseason
-
Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F
madseason odpowiedział(a) na mała defetystka temat w Psychiatria
dalej. tam się chyba nic pod tym względem nie zmienia. na wstępie odbiera to nadzieję ale nie ma co się dołować, tylko próbować dalej. póki co sporo czasu zajmuje mi uspokojenie siebie i przekonanie, że niczego sobie nie nawymyslałam nadmiarowo i naprawdę może mi to pomóc. -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
madseason odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
No właśnie z tych opisów, które czytałam wyłaniał się bardzo ostry, impulsywny charakter. a ja jestem tylko bierno-agresywna dla innych i czynnie w kierunku siebie, ale nie robiłam nigdy jakiś ostrych jazd. tak przynajmniej mi się wydaje. więc nie wiem co leczę, jakie zaburzenie osobowości. a jak leczę? dwa razy byłam na oddziale dziennym, 3 lata w terapii indywidualnej, brałam leki na depresyjne epizody. teraz terapeutka rozłożyła ręce, że nie umie mi już więcej pomóc a psychiatra poleca iść na całodobowy bo za długo już się bujam w takim stanie zawieszenia i pustki. -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
madseason odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
Hej, dołączam do wątku. Wiem, że samodiagnozowanie się jest głupie, ale z drugiej strony chciałabym znaleźć dla siebie samej odpowiedź. Na dwóch wypisach że szpitala mam diagnozę 'zaburzeń osobowości', ale niesprecyzowane jaki typ. myślę sobie, że z jednej strony wiele u mnie jest borderowego a z drugiej nie mam za sobą takich doświadczeń jak osoby tu opisują, typu impulsywny seks, narkotyki, ryzykowne zachowania. Ja jestem osobą, która przede wszystkim ma syf w głowie odnośnie swojej tożsamości i bliskich relacji. Nie wiem czy jestem homo czy hetero, w związku zawsze waham się pomiędzy "chcę być/nie chcę być", na początku idealizuję a potem z całych sił odpycham od siebie ludzi bo nie rozumiem jak można w ogóle mnie pokochać. w efekcie jestem sama i tęsknię do bliskości, ale już relacji nie potrafię utrzymać. Mam wrażenie, że wszystkie rzeczy, które robiłam w życiu były nastawione na bycie zauważoną i polubioną (trochę narcystycznie), tylko wtedy nie czułam pogardy i nienawiści do siebie. Ale cokolwiek udało mi sie doprowadzić do końca, natychmiast dewaluowałam to i niszczyłam. Ciągle neguję własne wybory, ścieżkę życiową, aspiracje, mam nawracającą depresję na przemian z etapami wmawiania sobie, ze nic mi nie jest. Miałam też wyskoki typu wydanie wszystkich oszczędności, rzucenie leków bez wiedzy lekarzy, agresja na siebie. Jednocześnie, w porównaniu z objawami o których tu czytam wydaje mi się, że za mało we mnie silnych cech borderowych. i tak się chwieję również z diagnozą siebie i tego co ja w zasadzie leczę. . . -
Szpitale/Kliniki/Poradnie/Terapie - adresy, opinie - WĄTEK ZBIORCZY
madseason odpowiedział(a) na shadow_no temat w Poradnie i szpitale psychiatryczne
Lucid Dream: trudno odpowiedzieć czy coś pomoże czy nie. Ośrodki zajmują się problemami takimi jak Twoje, ale na skuteczność składa się wiele spraw, m.in. motywacja własna, jak i chęć zmian...myślę, że o skierowaniu do szpitala i tak najlepiej porozmawiać z lekarzem, bo to on/a wystawia zaświadczenie i powinien najlepiej znać specyfikę swojego pacjenta. -
Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F
madseason odpowiedział(a) na mała defetystka temat w Psychiatria
Witam wszystkich, jak zwykle wracam na to forum z podkulonym ogonem. Co jakiś czas mam fazy mówienia do siebie, że "przesadzam, nic takiego się nie dzieje a ogólnie to jestem zdrowa" na przemian z przyznawaniem się przed sobą, że mam cholerne problemy emocjonalne, które ciągną się od lat. "raz pacjent psychiatryczny-na zawsze pacjent psychiatryczny"? mam nadzieję, że nie, za bardzo mnie męczy takie życie. Dlatego, pod wpływem opinii dwóch lekarzy, jednak będę próbować dostać się na 7F. Nie do końca mam inny pomysł na to co może mi innego jeszcze pomóc. W terapii indywidualnej jestem od dawna, terapeutka rozkłada ręce; leki co jakiś czas odstawiam żeby znów wrócić...nie chcę już tak sie bujać w tej niepewności, chwiejnych emocjach, epizodem depresji gonionym przez kolejny epizod depresji. Przeczytałam cały ten wątek, więc nie mam pytań co do harmonogramu, warunków, przebiegu kwalifikacji. Również mam termin za pół roku, będę starała się przyspieszyć...piszę, żeby wam powiedzieć że jestem. i że bardzo bym chciała trafić do specjalistów z 7F, choć oczywiście też się trochę (bardzo!) boję rozmów. Jeżeli jest tu ktoś kto też się obecnie stara, dajcie znać o ile udało się przyspieszyć terminy. -
orientacja homoseksualna nie jest chorobą, którą się leczy. lęk przed byciem gejem może wynikać z nerwicy, być związany z wiarą albo z lękiem przed odrzuceniem społecznym...ale nad każdą z tych rzeczy można pracować i powoli sobie układać życie (znam kilku gejów w szczęśliwych, długoletnich, stałych związkach i takimi osobami się otaczam). a poszukiwanie kim się jest plus podejrzenie że homo... na początku to jest przerażające, zwłaszcza jak się nie zna więcej osób podobnych do siebie, mieszka się w niewielkim mieście albo ma się jeszcze inne kompleksy...spokojnie. odkrywanie swoich uczuć, tego z kim się chce budować związek (bardzo mnie denerwuje kiedy się sprowadza potrzeby osób homo do seksu, obrzydliwości, odchylenia. miłość jest odchyleniem? i naprawdę tak często pary mężczyzn całują się na ulicy? gdzie mieszkacie? chciałabym pobyć w tak otwartym mieście, bo u mnie nie widziałam nawet by trzymali się za rękę. raczej dostaliby w twarz za coś takiego. poćwiczcie empatie i wyobraźcie sobie - jak czuje się osoba, która NIE MOŻE potrzymać za rękę kogoś kogo kocha??! która słyszy, że jest obrzydliwa i obleśna?) ludzie są różni, geje są różni, sposoby budowania męskiej tożsamości są różne. gdyby był tylko jeden wzorzec męskości do którego wszyscy by aspirowali to trochę lipa z tym światem. gdzie różnorodność, osobowość, indywidualność? bycie facetem miałoby się kończyć na rąbaniu drewna? helou, bycie człowiekiem jest o wiele bardziej skomplikowane.
-
hm, nie wysłało mi odpowiedzi więc jeszcze raz;) jestem dziś trochę słabo kontaktowa a poza tym od jakiegoś czasu zastanawiałam się czy nie ograniczyć alkoholu (poprawia mi humor niestety) i martwiłam się czy nie będzie mieć to poważniejszych skutków dla zdrowia (tzn. nie odstawienie, tylko kontynuowanie picia i brania wenli ;D). samo pytanie jednak głupie, przyznaję. może chciałam żeby ktoś mnie ochrzanił. po prostu. święta być nie zamierzam. ale co racja to racja. postaram się skończyć z łażeniem po knajpach, myślę że to była moja chwilowa odskocznia która na dłuższą metę jest mało fajna. no i nie chodziłam do gimnazjum, to wszystko tłumaczy
-
no to wracam na chwilę do wątku. pamiętam że co jakiś czas przewijają się rozmowy na temat wenli i alkoholu. na ulotce napisane "niewskazane", mówiliście jakiś czas temu o tym że alko jest depresantem i może pogłębiać objawy i że jak już pić to niewiele. ponieważ na ostatniej wizycie u lekarza byłam na tyle radosna, że zapomniałam zapytać o wszystko co mnie wcześniej zastanawiało - mam do was pytanie - jeżeli pije się alkohol w większych ilościach, czy to może wpływać na sam mechanizm działania leku? albo w jakikolwiek inny sposób zagrażać zdrowiu?
-
Nie zgadzam się z diagnozą/podejściem terapeutki
madseason odpowiedział(a) na girl_anachronism temat w Psychoterapia
a może to osoba w nurcie behawioralnym i dlatego nie chce się skupiać na analizowaniu układów rodzinnych tylko od razu przejść do "tu i teraz". -
Nastia, całe życie tak działałam w związkach, to znaczy podążałam raczej za tym czego chce druga osoba nie umiejąc określić siebie i swoich potrzeb. czerpałam sobie z tego satysfakcje, bo trafiałam na oddanych mi i wyrażających miłość partnerów/partnerki. i było ładnie do momentu w którym mnie ta niepewność przechylała się w stronę "przecież nie jestem zakochana, jakbym była to bym to czuła" i zaczynałam akcję sabotowania, odcinania się, milknięcia, blokowania uczuć. zawsze działało i w końcu osoba odchodziła a ja mogłam taplać się we własnym nieszczęściu jaka to jestem zła i wyrachowana nikt mi nigdy nie sugerował, że to borderowe. no ale widać do tego prowadzi u mnie te rozwalona na kawałki seksualność. Nastia, a Tobie w trakcie terapii się to powoli układa w całość? masz poczucie,że za jakiś czas może udać Ci się wejść w związek bez aż tak przygniatającego lęku? i powoli budować sobie względnie zdrową rodzinę a nawet o dzieciach myśleć?
-
kawy i facebooka.
-
Nastia, mam podobne wrażenia. to znaczy nawet bez poruszania tematu wprost doszłam do tego czemu obawiam się związku z mężczyznami i ciąży, po części wyklarowało mi się dlaczego w konkretnym momencie życia zwróciłam się w stronę kobiet...ale nadal nie wiem kim jestem i z kim chcę być. to bardzo trudne dla mnie, zwłaszcza przez presję czasu i smutną świadomość, że nie mam 17 lat i czasu na 'rozeznawanie', 'eksperymentowanie' a poza tym...nie chcę ranić osób z którymi będę. trudno mi to wszystko samej poukładać. za dużo znaków zapytania. mayflower, wydaje mi się,że to zależy od osoby i historii jaką ze sobą niesie. ogólnie bycie niehetero nie powinno poddawać się terapii, chyba że poczucie bycia osobą takiej orientacji wiąże się z jakimiś traumami:/
-
Follow_, no właśnie ja nie wiem zupełnie jak nad takim tematem pracować. pewnie tak jak w ogóle nad związkami, bliskością i lękami. w terapii chyba też jest miejsce na seksualność, prawda? w sumie przy każdym temacie można coś sugerować...nawet niechcący. Nastia, moja t. uważa,że obecnie w Polsce nie ma problemu z nietolerancją dla par homo i że to ja sobie wkręcam te lęki. mówi również, że sama muszę rozpoznać z kim się czuję bardziej spełniona seksualnie :/ a to przecież nie chodzi tylko o to. wydaje mi się, że po prostu nie wie jak z takim tematem pracować i tylko mnie wspiera w próbach akceptowania samej siebie. tylko mi jest ciężko zaakceptować w sobie to ciągłe "nie wiem/boję się/nie mam pojęcia z kim powinnam się związać na stałe/żaden mężczyzna mnie już nie zechce"
-
rozmowy przy barze ze znajomymi/nieznajomymi. oraz dyskusje na temat mieszkanie na skłotach z osobami zaangażowanymi w ruch kontrkulturowy. zapomniałam jak to jest. posłuchać było ciekawie.
-
nie poznałam nigdy osoby transseksualnej, za to kilka określających się jako transgender. i dla mnie płeć bywa często czymś w rodzaju przebrania, gry ról i konwencji. sama rzadko kiedy jestem 'stereotypową' kobietą (która z nas jest?), ale zakładam miniówki żeby pośmiać się z wizerunku, który wtedy (się ) tworzy. podobnie mam z męskimi koszulami, krawatami, bokserkami, zapachami perfum..generalnie kobiety mają większy zakres eksperymentowania ze stylem przypisanym genderowi, tak czuję. czy za tym idzie poczucie bycia tożsamą z elementem męskim? być może...ale tylko częściowo jak dla mnie. to bardziej kwestia ekspresji niż być/nie być jak w przypadki transseksualności.swoją drogą..ciekawe ile osób na tym forum nagina granice płci a ile chce dokonać korekty...
-
Mamre, mam tak samo. ale mam problem w akceptacji swojej pro-kobiecej seksualności. moja terapeutka nie bardzo chce nad tym pracować uznając, że sama mam rozeznać z kim chcę budować przyszłość. jest we mnie obecnie wielka tęsknota za mężczyznami jako wyznacznikiem stabilności i "normalności" oraz jednocześnie brak nadziei , że znajdę sobie "męża", który mnie zaakceptuje taką jaką jestem.
-
psychiatra wzywajacy pogotowie
madseason odpowiedział(a) na Lusesita Dolores temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
kiedyś byłam świadkiem jak do ośrodka interwencji przyjechało pogotowie po dziewczynę. jak ktoś jest w bardzo złym stanie, to czemu miałoby się go zostawić bez opieki? Ahma, co Cię tak bardzo przeraziło w tym zdarzeniu? -
obiad w barze mlecznym oraz wizyta u kolegi w biurze. wpadłam w interesach, zostałam dwie godziny;)
-
Kontrast, a ja właśnie przeżywam pierwszy tydzień który odczuwam jako poczucie "tak jak być powinno". jak jestem smutna to jestem smutna a nie zrozpaczona, widzę swoje możliwości i ograniczenia w miarę realistycznie, wypełniam większość zadań jakie sobie założyłam (choć nadal za długo śpię), podejmuję obowiązki, cieszy mnie nawet głupi spacer po parku a jak się wkurzam to nie w taki sposób, że ledwo powstrzymuję się od płaczu w autobusie do domu. oby pozostać na takim flow, taka wg mnie powinna być normalność. myślę, że byłabym gdzie indziej w życiu, jeśli potrafiłabym utrzymać tego typu samopoczucie. nie wiem na ile to efekt leków a na ile skumulowanych ostatnio wyzwań i co się stanie jak znów zostanę bez pracy do wykonywania...ale - oby trwało! wiwat wenla!!! brawo ja:P !
-
Pluszowa, u mnie nastąpiła lekka poprawa po zwiększeniu dawki z 37 na 75 a trochę bardziej zauważalna jak jeszcze więcej zwiększyłam. ale to ciężko powiedzieć, przecież każdy reaguje inaczej. tak samo nie ma co się sugerować objawami na początku. ja miałam koszmarne, część osób nie ma ich wcale. powodzenia i poprawy życzę.
-
maradona, są, ale Kielce są tu przyciszone bo zalęknione.
-
Prośba o pomoc- podzielenie się doświadczeniami, wspomnienia
madseason odpowiedział(a) na Nani_92 temat w Zaburzenia osobowości
wydaje mi się, że u dzieci diagnozuje się zaburzenia w sferze poznawczej, intelektualnej albo zaburzenia zachowania. Z wyjątkiem stwierdzenia upośledzenia umysłowego, raczej uczą się w publicznych szkołach.trzeba sprawdzić w jakim wieku mogą trafić do ośrodków wychowawczych (zwykle w wyniku problemów z prawem) oraz z jakimi diagnozami pojawiają się na dziecięcych oddziałach psychiatrycznych (wydaje mi się, że są to zaburzenia typu autyzm, Zespół Aspergera czy ADHD...więc raczej trudno żeby ktoś tam trafił przez przypadek). co do kwestii "nieuleczalności" to poczytaj trochę psychopatologii czy literatury na temat zaburzeń osobowości, rozjaśni Ci jakiego typu bohaterów chcesz opisywać. nie ma tu prostych odpowiedzi, bo ludzie i ich zaburzenia nie są jednowymiarowi;) to tak jakbyś miała sama sobie odpowiedzieć na ile się zmieniasz w czasie życia a na ile pozostaje w Tobie "coś" niezmiennego (sposób reakcji emocjonalnych, rozumienie siebie, schematy poznawcze itd. część z tego da się przepracować, część zależy od struktury mózgu o czym opowie Ci każdy psychiatra przepisujący leki;) -
ja próbowałam fioletu, zielonego, niebieskiego i turkusowego. ze wszystkich wymienionych turkus jest najtrwalszy, najgorszy fiolet (choć na początku był taaaki śliczny <3) zależy jak jasne masz/będziesz mieć włosy - im bielsze, tym mocniejszy odcień chwyci. najlepsze są przez pierwsze dwa-trzy mycia (no i trzeba też zaakceptować, że woda jest niebieska jak po akwarelach), potem stopniowo się spierają. z racji mojego ostatniego rozpieprzu już dość długo ich nie poprawiałam a nadal jakoś wyglądają. więc tragedii nie ma.
-
acherontia-styx, ja mam właśnie turkusowe, jak zaczynają się spierać to się robią niebieskie, potem zielone. polecam toner la riche directions, tylko trzeba wcześniej ufarbować na blond. potem można już samej sobie nakładać toner, bo ciemnych włosów nie chwyci. chyba, że jesteś blondynką; wtedy trzeba uważać