Nie chcę zakładać kolejnego tematu bo jest ich tu mnóstwo więc skorzystam i przywitam się z Wami, członkami tego forum jak i Tobą @Psycholog też człowiek. Postanowiłem dołączyć do waszego grona do licznych przejściach jak ciężkie epizody depresyjne z myślami samobójczymi, ogólnie pojętymi zaburzeniami lękowymi, które towarzyszyły mi od momentu przebudzenia do zaśnięcia w postaci lęku wolno-płynącego nasilającego się w trakcie dnia, pośród ludzi czy w pracy gdzie wszyscy mówili, że pracowałem za dwóch a to dlatego ponieważ nie byłem w stanie choć na chwilę odpocząć, rozluźnić się i cały czas byłem mokry czy trzęsły mi się ręce, poprzez przebyte dwa ostre napady paniki.
Przez ok 4 lata przerobiłem pomiędzy 20-30 leków i jedyne co dawało mi choć chwilę wytchnienia, żeby nie powiedzieć ulgi to były benzodiazepiny i to raczej te grubszego kalibru, doszedłem nawet do fenobarbitalu ale zdecydowanie odradzam iść w tym kierunku. Aktualnie życie tak się złożyło, że jestem w ogólnie pojętej stagnacji, nie jestem specjalnie wystawiony na bodźce, które mogłyby wywoływać lęk lecz muszę się ruszyć z miejsca i coś ze sobą zrobić, czekają mnie więc zmiany. Mam nadzieję, że być może będę mógł komuś pomóc chociażby w sprawach farmakologii czy innych opisując własne doświadczenia.