Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobic

Znachor
  • Postów

    1 537
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Fobic

  1. Bardzo miło z twojej strony, że pomimo takiej atmosfery pozdrawiasz, ale niestety odbiór będzie, jeszcze przez jakiś czas, po czym urwie się bezpowrotnie. Nie będę cię ciągle przepraszał bo to już nie ma sensu i dla ciebie nic nie znaczy. I tak stałem się w ciągu godziny synonimem śmiecia spod mostu i pogardy na tym forum, ale co mi tam.. może przy okazji się czegoś nauczę. Wiesz co mnie tak rozdrażniło? To, że doczepiłaś się szczegółów, które akurat w moim przypadku odegrały pozytywną rolę. Wiesz dlaczego w ulotce leków z paroksetyną jest informacja o podawaniu leku rano? Bo nie uwzględnili działania sedatywnego leku i jego potencjalnego działania nasennego. Nie bez powodu lekarz, wiedząc że walczę z bezsennością zalecił podanie w porze popołudniowej. Ulotki bywają zresztą aktualizowane. Doinformowałem się także bardzo szybko w kwestii trazodonu i racja, nie orientowałem się w profilu farmakologicznym czy jak to się nazywa, czyli jak lek się zachowuje w danej dawce. Z mojego researchu wynika, że najlepiej działające dawki nasenne padały w takiej kolejności, licząc od najskuteczniejszej 50, 75, 25=100, 150 pomijam większe, pomimo, że też się trafiały. Spójrz jeśli się nie obraziłaś na jakiegoś leszcza z internetu, co wynika bezpośrednio z badań klinicznych (przetłumaczyłem na pl): Działanie hipnotyczne (nasenne) trazodonu występuje w zakresie 25-100 mg, natomiast działanie antydepresyjne, w tym przeciwlękowe, w zakresie 150-600 mg. Więc dawka 150 mg w moim i @snilek przypadku była jak najbardziej uzasadniona, bo zachowana została w pełni komponenta nasenna z dodatkiem działania przeciwlękowego, a po to właśnie ten lek mu zaproponowałem. Zapomniałaś chyba o istocie problemu z którym próbujemy, albo raczej ja próbuję/próbowałem się zmierzyć, a ty próbujesz mi coś udowodnić. Strzeliłem z dawką w ciemno i strzeliłem bardzo celnie, kierując się doświadczeniem, więc twoje wytyki w moją stronę, żebym się doinformował może i były uzasadnione, ale jak widzisz zupełnie nie potrzebne. Nie lubię, kiedy wiem, że mam rację, a ktoś mi wmawia, że nie mam. Pisałem przecież, że znam jego przypadek z autopsji. Uwierz, że głupio mi bardzo jedynie z tego powodu, że pomyślałem o innej formie trazodonu, którą mogłaś używać, przez co była rozbieżność w dawkach i przez chwilę się tego trzymałem, ale to po prostu z niewiedzy. Nie liczę, że mi wybaczysz i uznasz z powrotem za normalnego człowieka, chociaż to były tylko takie, głupie "przepychanki" w kwestiach jak widać, niejednoznacznych. Nie uważam jednak, żebym ci gdziekolwiek ubliżył, po prostu się zirytowałem tym co napisałaś, i przybrałem taki gówniarski wręcz, trochę ofensywny ton. Nie powinno mnie tu chyba w ogóle być. Nie uważam się w niczym za lepszego od kogokolwiek, nigdy tak nie było. Zawsze byłem gdzieś z tyłu. Nie próbuję tworzyć fałszywego siebie w internecie, bo czuję, że tylko tutaj mogę być sobą. Odleciałem trochę od "tematu"... to przez muzykę. To nie były miksy, tylko konkretne, narkotyczne leki psychotropowe, które przynajmniej ze swojego doświadczenia wiem, że są skuteczne w usypianiu. Nie uwierzę chociażby, że 4 mg estazolamu na ciebie nie podziała? Kobietę, która zasypiała po 25 mg trazodonu powinno to odesłać w objęcia morfeusza w przeciągu godziny na 100%. Używam czasem benzodiazepin i nie uważam żeby było to ćpuńskie zachowanie, bo się kontroluję. To ty prawdopodobnie ładujesz morfinę czy nawet diazepam ludziom prosto w żyły, więc widziałaś więcej ćpunów na oczy niż ja, to ci mogę zagwarantować. Mogę cię prosić o wyjaśnienie jednej kwestii? Pewnie nie... Jakie leki na ciężką bezsenność na ciebie nie działają? Mikro dawki takiego szajsu jak trazodon potrafią cię uśpić a jakiś inny najgrubszy możliwy kaliber, który na pewno znam, ale chciałbym się dowiedzieć, po prostu nie działa? Daj spokój, proszę z tym "Bez odbioru." Nie obrażaj się, proszę też, że zwracam się do ciebie z małej litery, ja tak po prostu mam. Jak piszę list, czy jakieś formalne pismo, wtedy zachowuję odpowiednią formę. Każda nawet mniej ogarnięta osoba, która ma, bądź miała styczność ogólnie z używkami, wie czym są opioidy i jakie są skutki ich używania, lub nadużycia. Od dziesięcioleci trąbili o tym w mediach, internecie. Nikt normalny nie chce umrzeć. Co najwyżej młodzież może ciągnąć do odmiennych stanów świadomości, ale tego nie powstrzymasz. Myślę, że na tym forum, może co najwyżej ty masz dostęp do takich, groźnych środków, jeśli znalazłyby się jeszcze ze 2-3 osoby, to trochę bym się zdziwił. 80+ śródków z grupy benzodiazepin, barbituranów, opioidów, arylocykloheksyloamin, ogólnie pojętych stymulantów, dysocjantów, kannabinoidów, tryptamin czy lizergamidów to mało? Podałem wcześniej tylko nazwy trzech, silnych środków nasennych, których użyłbym w przypadku chronicznnej bezsenności, gdzie pacjent nie śpi któryś dzień pod rząd. Oczywiście w ostateczności, bo wcześniej spróbowałbym diazepamu doustnie, jakąś kroplówkę z midazolamu ewentualnie. To by chyba położyło każdego. Na pewno nie użyłbym leku przeciwpsychotycznego, bo normalny człowiek nie zasługuje na potraktowanie takim świństwem. Uważam, że mógłbym cię zaskoczyć swoją wiedzą, choć nie posiadam tak naprawdę żadnego wykształcenia w tym kierunku, ale bez przesady... nie miałem zamiaru nikogo tutaj pouczać, czy robić jakieś "wywody", bo tak naprawdę jestem życiowym zerem i niestety się z tym już niemalże pogodziłem. Cieszę się chociaż taką formą kontaktu z Tobą, bo nie jesteś kimkolwiek. Staram się cieszyć czymkolwiek, dopóki jeszcze mogę. Oczywiście, też pozdrawiam
  2. Jeszcze jedno, jak już tak lubisz się czepiać szczegółów. Trazodon jest akurat lekiem z grupi SARI (Serotonin Antagonist and Reuptake Inhibitor), dzieli tylko jedną właściwość z grupą SSRI, więc teraz to ja cię mam. Nie znajdziesz także innego sedatywnego leku SSRI, niż paroksetyna, bo takiego nie ma, a nigdzie nie napisałem, że paro działa super sedatywnie, patrz niżej: Tutaj jedyny błąd jaki popełniłem, to ten, że jest to jedyny lek sedatywny z tej grupy. Natomiast podane przez ciebie dawkowanie trazodonu wyjaśniłem w poście wyżej. Korzystałaś z wymarłej dziś formy tego leku. 3 lata temu już przepisywano głównie wersje o przedłużonym uwalnianiu. Gdzie jeszcze nawaliłem? Może literówka? Albo przecinek nie w tym miejscu? Nie chcę tu spamować nic nie wnoszącymi i nikomu nie pomagającymi treściami, ale nie chcę też być do tego zmuszany.
  3. Nie sprawdzam każdej jednej wartości, co do której mam wg mnie wystarczająco precyzyjną wiedzę i która w dodatku nie ma jakiegoś istotnego znaczenia, tym bardziej, że kolega bierze pregabalinę już ok. tygodnia. To jest lek działający doraźnie, o krótkim okresie półtrwania, więc ja np. takich informacji, w takim przypadku nie biorę pod uwagę, bo czy taki lek, ktoś bierze 2 czy 4 dni, działanie kliniczne będzie niemalże identyczne, więc jest to całkowicie pozbawione sensu, ale tak, na pewno masz rację, dziękuję pięknie za poprawkę. W tym przypadku zupełnie bezcelowo, ale chociaż sobie trochę postukamy w klawiaturę spalimy trochę kalorii. Fakt, masz mnie po raz drugi, jestem idiotą i ja o tym doskonale wiem, ale nigdy nie wprowadziłem w błąd nikogo do tego stopnia, żeby wyrządzić komuś krzywdę. W ulotce dosłownie każdego SSRI/SNRI pisze, żeby brać go rano, także nic nowego nie odkryłaś, ale mi lekarz akurat zalecił branie jej wczesnym wieczorem, kilka godzin przed snem i tak to po prostu zapamiętałem, mało tego ten lek na swój sposób mi pomagał nasennie tylko, że przy większych dawkach niż 20 mg. W przeciągu tygodnia doszedłem do 60 mg. Nigdzie też nie napisałem, że paroksetyna jest jakimś super środkiem nasennym. Chciałem tylko załatwić dwa problemy za jednym zamachem. Chodziło mi o to, że jest to chyba nawet jedyny, sedatywny lek z grupy SSRI, zalecany przy bezsenności, a przede wszystkim najsilniejszy z tej grupy anksjolityk, problem tylko w tym, że te gówniane antydepresanty potrafią działać na każdego inaczej, ale zawsze mają tendencję do powodowania skutków ubocznych, tutaj już u każdego bez wyjątków, dlatego ich osobiście nienawidzę. Poza tym czy snilek gdziekolwiek wspomniał, że chce być sportowcem? Ktoś coś takiego widział? To teraz z leczenia lęku lecimy w sterydy czy co? Wspomniał on też już, że miał styczność z paroksetyną, więc temat jest zamknięty, chyba, że chcesz dalej się kopać po dupach, to zapraszam. Pamiętasz główny problem pana @snilek ?? Zaburzenia lękowe... przynajmniej tyle z tego zrozumiałem. Chyba, że jest zwykłym ćpunem i po prostu naku*wia sobie benzo bo lubi się odciąć, zapomnieć o problemach dnia codziennego, ale nie traktuję nikogo z góry i z tego co pisze to ma jednak stany lękowe, wg niego lekooporne i znam to akurat z autopsji. Jakbyś mnie zapytała o najsilniejszy środek nasenny w tym samym poście to odpowiedziałbym, że tzw. "złoty strzał" z heroiny i fentanylu, w proporcjach 80:20. Schodząc natomiast z tego tonu, to na naprawdę duże problemy - doraźnie fenobarbital, nitrazepam, albo estazolam, jeśli pacjent ma zamiar się obudzić. Co do trazodonu, to przepraszam, ale nie doprecyzowałem jednej, właściwie to trzeciej już kwestii, która najwidoczniej koleżankę uraziła, ale która również nie ma prawie żadnego znaczenia. Ja brałem wersję o przedłużonym uwalnianiu w dawce 150 mg, zresztą większość dostępnych teraz leków z tym środkiem jest w takiej postaci. Sprawdzi na sobie, nie spasuje działanie, to jest podziałka na trzy części i po to one są, żeby z nich korzystać. Z tego co sprawdzałem, również większość osób jest zadowolonych właśnie z takiej wersji leku i tej dawce, jeśli mowa o działaniu nasennym, ale oczywiście, są jeszcze ludzie korzystający z nielicznych już preparatów o natychmiastowym uwalnianiu, gdzie jedna z wersji ma dawkę 50 mg. Jeśli spytasz lekarza o trazodon, z miejsca dostaniesz wersję o przedłużonym uwalnianiu, i chyba jest w tym jakiś sens, skoro taka forma leku wyparła tę o którą się upominasz. Ktoś, jeszcze, coś? To dziękuję.
  4. Pregabalina nie potrzebuje czasu aby osiągnąć działanie kliniczne, może 2-3 dni, żeby stężenie leku się ustabilizowało, o ile będziesz ją regularnie przyjmował, więc nie oczekuj jakiejś znaczącej różnicy z czasem. Chociaż może ona nastąpić, ale z całkowicie innych przyczyn, które mogą zajść w międzyczasie. Różnica pomiędzy 150-300 mg jest zdecydowanie mniejsza, niż pomiędzy 75-150 mg. Jeśli nie czujesz wyraźnej poprawy przy 300 mg, to lepiej stosuj 150 mg. Mimo wszystko na twoim miejscu pozostałbym przy tym leku, bo bez wątpienia jakąś efektywność wykazuje i jej profil działania praktycznie nie zmienia się z czasem, a przy dodaniu innego leku, może okazać się kluczowym czynnikiem. Początek wykładu Co do "kasowania lęków", miałem jeszcze ze 2-3 lata temu podobne podejście. Byłem właściwie sfiksowany na tym punkcie do tego stopnia że jakikolwiek stres, odbierałem jako rodzaj lęku i mówiłem lekarzowi, że lek nie działa. Prawda jest taka, że gdybyśmy nie odczuwali lęku w ogóle, prawdopodobnie znaczna część populacji, w przeciągu kilku dni poniosłaby śmierć. Bo albo byś przejeżdżał autem na czerwonym, albo przechodził w ten sposób przez przejścia, podobnych sytuacji wysokiego ryzyka mamy w ciągu dnia przynajmniej kilka. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy odczuwamy lęk np. przez cały czas, bez wyraźnej przyczyny, lub gdy odczuwalny lęk jest tak silny, że uniemożliwia normalne funkcjonowanie i może nawet być potrzebna pomoc medyczna, lub alprazolam pod język, podany odpowiednio wcześniej, ale nawet gdybyś miał zdiagnozowany lęk napadowy, oznacza to tyle, że jesteś podatny na tego rodzaju sytuacje, które mogą i prawdopodobnie wystąpią, ale nie wiesz czy jutro, czy za miesiąc i codzienne wcinanie alpry na 100% nie pomoże. Jeśli dobrze pamiętam, masz problem raczej z uogólnionymi zaburzeniami lękowymi, więc masz lepiej bo nie musisz się martwić, czy z jakiegoś powodu za kilkanaście minut nie zemdlejesz ze strachu. Takim sztandarowym benzo na uogólnione zaburzenia lękowe jest diazepam (Relanium), skąd ci w ogóle przyszło do głowy, żeby brać się za 20x silniejszy alprazolam? To jest z kolei benzo przeznaczone na doraźne zapobieganie atakom paniki, dlatego zaczyna działać szybko, mocno i działa bardzo krótko, bo takie napady też nie trwają wiecznie. Podsumowując, ten cholerny lęk, mimo wszystko jest potrzebny, o ile nie wymyka się spod kontroli, podobnie jak stres, który jest jednym z podstawowych czynników, warunkujących nasze zachowanie. Stres nie stanowi takiego zagrożenia, bo to nie jest uczucie jak lęk, tylko proces biochemiczny "za pomocą którego czynniki środowiskowe zagrażają równowadze organizmu lub ją naruszają i za pomocą którego organizm reaguje na zagrożenie". Może być on więc równie dobrze czynnikiem mobilizującym, budującym i wbrew pozorom pozytywnym. Takie są fakty, choć np. ja postrzegam to trochę inaczej, tak jak każdy ma do tego prawo. Dobra, koniec wykładu. Dobrze, że opisałeś doświadczenia z antydepresantami. Paroksetyna to potężny przeciwlękowy SSRI, ale bierze się go wieczorem, dlatego, że jest też najbardziej sedatywny z tej grupy, jego działanie jednak prawdopodobnie ciągnęło się przez następny dzień, więc jak najbardziej może to komuś przeszkadzać. Jeśli mirtazapina pomagała ci aż za bardzo to dla mnie dobry znak, bo przynajmniej dobrze odczuwasz działanie sedatywne leku. W tym działaniu jest na swój sposób "ostra", niektórzy porównują to trochę do "kopa", po benzo. Mianseryna, z kolei ma podobną skuteczność w działaniu nasennym, ale ta sedacja jest dla mnie praktycznie nie odczuwalna, a więc na pewno bardziej naturalna. Jej działanie może trwać odrobinę dłużej, są to także leki z tej samej grupy i jedyne w niej zarazem, więc ogólnie dużej różnicy bym się nie spodziewał. W sumie do tej pory, liczba leków, które by ci odpowiadały trochę się zmniejszyła i pomimo, że nie jestem lekarzem, a tylko przerobiłem wiele dostępnych na rynku psychotropów na własnej skórze i o każdym przeczytałem, jeśli nie wszystko to dużo, w dwóch językach. Więc mniej więcej wiem, z jakich leków mogą korzystać, które próbują w pierwszej, które w drugiej kolejności, i ogólnie domyślam się w jaki sposób funkcjonują. Co prawda w wąskim zakresie, bo głównie zaburzeniach lękowych i częściowo depresji, ale dobre i tyle. Widzę dwie opcje, które możesz dodać do pregabaliny: - buspiron: jest to nietypowy lek psychotropowy o działaniu tylko przeciwlękowym, nie powoduje sedacji i nie uzależnia. Lek jest o tyle uciążliwy, że wymaga stosowania najlepiej 3x dziennie. Proponuję na początek 3x 10 mg dziennie, minimum przez miesiąc, po tym czasie można cokolwiek stwierdzić i ustalić czy lek w ogóle działa i go odstawić, czy może jest ok, czy jednak działa za słabo i podwoić dawkę do maksymalnych 60 mg/dobę. Działa głównie na uogólnione zaburzenia lękowe i warto wdrożyć go jak najwcześniej. - trazodon; to jest niestety lek ogólnie antydepresyjny ale nie z tych gównianych SSRI/SNRI, czasem bywa nawet stosowany razem z nimi aby zlikwidować pewne skutki uboczne. Działa głównie jako antydepresant (tego działania raczej nie odczujesz), skuteczny środek nasenny posiadający przy okazji właściwości przeciwlękowe. Tylko, że podobnie jak w przypadku mirtazapiny, działanie przeciwlękowe ujawnia się po czasie, zazwyczaj ok. dwóch tygodni stosowania. Ja go brałem kiedyś w dawce 150 mg wieczorem, nasennie, ale depresję też chyba miałem i coś tam działał. Spróbuj, zobacz jak na ciebie działa i w razie czego zmodyfikuj dawkę. Może się okazać w miarę działającym anksjolitykiem, wtedy można brać 150 mg na noc i 75 mg rano. Myślę, że ten lek również warto wypróbować, bo wielu osobom pomaga, a jeśli jednak nie... to mianseryna. Wcześniej jednak proponowałbym spróbować trazodonu, ponieważ działa on przynajmniej o połowę krócej, więc poranna senność może w tym przypadku nie być problemem. Jeśli taki problem nadal by występował, to i w jednym i w drugim przypadku pozostaje zawsze kwestia dostosowania dawki. Jak wybór padłby na mianserynę, to celowałbym w 30 mg, wtedy może z czasem zadziałać lekko przeciwlękowo. To wszystko oczywiście do omówienia z lekarzem, jestem pewien, że zgodzi się na każdą opcję.
  5. Fobic

    Jestem tak nieszczęśliwa

    Przypominasz mi samego siebie, tylko, że z dawnych lat. Dzisiaj chociaż, po chwili zastanowienia, to mógłbym właściwie powiedzieć prawie to samo! Tylko, że nie potrzebuję z nikim porozmawiać. Nie czuję się dobrym rozmówcą, albo nie znam odpowiednich słów by opisać resztki tego co wydaje mi się, że jeszcze czuję... poza tym, nie sądzę, by ktoś był w stanie mnie zrozumieć, skoro dla mnie samego jest to nie zrozumiałe. Może i bym to zrobił z czasem, ale zabrzmiałoby to bardzo mrocznie, a to nie o mnie temat. Bo wiesz, miałem podobne uczucie do twojego, które trwało kilka dobrych lat, z małym wyjątkiem. Czułem, że jest jeszcze jakaś, minimalna chociaż iskierka nadziei, która mi pomoże, wskaże drogę, cokolwiek. W tym uczuciu minęły lata, podczas których wpadłem w głęboką depresję, myśli samobójcze, długotrwałą izolację od wszystkiego, przed tym wszystkim grane były używki, które o dziwo właściwie uratowały mnie przed samobójstwem, ale to nie pora na takie historie. Uczucie nadziei wygasło, emocje opadły całkowicie, wszelkie nadzieje zaczęły znikać bezpowrotnie i ... zamknął się pewien rozdział w moim życiu. Z bardzo wrażliwego, jak niektórzy mówili i potrafiącego się rozpłakać (szkoła muzyczna, pianino/fortepian - to mnie mega poruszało), z marzeniami, ogólnie na swój sposób mega specyficznie podchodzącym do życia chłopaka, stałem się co najwyżej marnej jakości imitacją człowieka, bez wyrazu, jakiegoś wewnętrznego ognia i bardzo zamknięta w sobie, która próbuje jakoś na nowo odnaleźć się w tym systemie, znaleźć chociaż minimalną przydatność, potrzebę bycia gdzieś, dla kogoś, choćby i raz w roku. Puszczam czasem w pustkę, patrząc w nocne niebo takie myśli/prośby, w nadziei, że ktoś, gdzieś słucha, trochę jakbym czuł, że z kimś rozmawiam, kto mnie rozumie. Zawsze czuję jakiś rodzaj ulgi patrząc w gwiazdy. Wybacz, ale nie chciałem cię w żaden sposób przybić, nie wiem nawet kiedy przekierowałem temat na siebie.. Pytasz czy to, że sen i jedzenie sprawiają ci przyjemność są powodami do życia? Nawet nie wiesz jeszcze jak. Spróbuj znaleźć swoją ulubioną muzykę, chyba, że już taką masz i spraw sobie jakiś sensowny sprzęt grający a będzie kolejny powód. Twój aktualnie jak mówisz beznadziejny stan ma dużą szansę przerodzić się w coś zupełnie przeciwnego, tylko musisz dać szanse, żeby mogło to się zainicjować. Nie wiem, może zwiększ ogólnie swoją aktywność, taką zewnętrzną, zacznij gdzieś się udzielać. Terapia to myślę, że również potrzebne miejsce. Wiedz, że z tego co widzę, jesteś bezpośrednia, szczera, skora do okazywania ogromnej dozy uczuć, po prostu życie takie czasem jest, że nie zawsze idzie po naszej myśli. Czasami potrzebna jest przerwa, może aby coś zrozumieć. Pomimo postu o negatywnym znaczeniu, zrozumiałem go, ale odbierając po części pozytywnie, a sposób w jaki go napisałaś sprawił, że się uśmiechnąłem.
  6. Fobic

    Suchar na dzisiaj :)

    Gdzie mieszkają łosie? - Na łosiedlu.
  7. No dobra... Porównując alprazolam, najsilniejszy (na równi z klonazepamem), dostępny legalnie, narkotyczny środek sedatywny z grupy substancji o potencjale uzależniającym porównywalnym, lub przewyższającym (na pewno pod względem śmiertelności) opioidy (w tym heroinę itp.) do względnie nowej alternatywy dla przeciwlękowego zastosowania benzodiazepin, o dużo lepszym profilu bezpieczeństwa, zdziwiłbym się gdybyś nagle napisał, że jest to "genialny lek, alpra do lamusa", "jedna dawka i wszystkie problemy jak ręką odjął", czy coś w tym rodzaju. To na przykład trochę, jakbym sypał codziennie po stole czystą kokainą i nagle ktoś by mi sypnął jakimś chińskim szajsem, powiedzmy, że heptedronem, który de facto również działa stymulująco, to nawet nie powiedziałbym, że "cienizna", tylko bym gościa zakopał żywcem w ziemi. Także jestem w stanie zrozumieć twoje rozczarowanie. Gdyby jednak pregabalina była lepsza od alpry w czymkolwiek, to te grubo przecenione Xanaxy (parodia jakaś), czy Afobamy, które tak naprawdę są warte o wiele mniej niż połowę tego, co kosztują i inne zamienniki odeszłyby szybko w zapomnienie. Powiem ci w tajemnicy, że pregabalina również ma potencjał uzależniający, dzięki któremu częściowo zawdzięcza swoją skuteczność, dlatego czujesz przynajmniej tę "cieniznę". Ten lek zyskał takie zainteresowanie, że funkcjonuje nielegalnie na czarnym rynku, czasem nawet w wolnej postaci, więc spróbuj chociaż docenić, że to nie są jakieś "ziołowe tabletki" dla schorowanych dziadków i lekarz ci to przepisał. Dla nich jest to nowoczesna, bezpieczna i nieuzależniająca alternatywa dla benzodiazepin, bo tyle powinni wiedzieć. Oni żyją w swoim hermetycznym świecie i nie mają na co dzień do czynienia ze światem przestępczym, nie wiedzą, że sprzedają uliczny narkotyk, za który ludzie są w stanie zapłacić więcej niż w aptece. Standardowa dawka pregabaliny dla osób z lękami to 75 mg 2x dziennie, ale ja zacząłem, tak jak ty od 150 mg, bo lekarz znał istotę mojego problemu. Był to najlepiej trafiony lek tego człowieka przez ponad 4 lata leczenia, bo po prostu działał. Widziałem w nim podobieństwo do benzodiazepin, bo byłem taki lekko skołowany ale tak fajnie, jakbym wypił piwko, lepiej komunikowałem się ze współpracownikami, byłem bardziej pewny siebie we wszystkim, nie pociłem się już tak okrutnie jak to zazwyczaj miało miejsce, nie trzęsły mi się już ręce, kiedy pracowałem podczas dużego nakładu pracy, czyli pomogło również na objawy somatyczne (fizyczna manifestacja lęku) i wszystko robiłem z wewnętrznym luzem i na dokładkę, czułem lekkie rozluźnienie mięśni, głównie w nogach, bo dużo się chodziło, przenosiło rzeczy, więc byłem chyba po raz pierwszy zadowolony z efektów leczenia. Czułem jakbym nagle zaczął oddychać w tak stresującym dla mnie wtedy środowisku, jakim była praca. Przykro mi słyszeć, że pregabalina tobie nie pomaga, tak jakbyś chciał, ale może jest tak po części, ponieważ podświadomie doszukujesz się w niej aspektów alprazolamu? Powiem ci, że nie ma nawet dwóch takich samych benzodiazepin, które działałyby identycznie pod tym samym względem, więc nie skupiałbym się na niuansach działania, a pregabalina i tak jest najmocniejszym lekiem w swojej klasie. Piszesz jednak, że "cienizna", więc jesteś świadomy, że lek na swój sposób, ale działa. Może jeśli używasz go naprzemiennie z Afobamem to faktycznie, jest to trochę inna liga, ale odstaw alprę i pregę na 3 dni, po czym wróć do leczenia samą pregabaliną i myślę, że poczujesz ją lepiej, a Afobam zjesz sobie niedzielnym popołudniem, popijając chłodne piwko. Cholera jasna, dlaczego nie potrafię pisać krótko, zwięźle i na temat... Może to jakaś choroba? Mam nadzieję, że przynajmniej da się mnie bezboleśnie czytać. Odnośnie jeszcze pregabaliny, możesz ewentualnie ustalić z lekarzem zwiększenie dawki do 300 mg rano i 150 mg wieczorem albo 2x 300 mg i to jest maksymalna dobowa dawka, chociaż jak 150 mg jest cienizną, to od 300 mg również nie oczekuj cudów. Możesz poprosić też lekarza o buspiron i bierz go regularnie nie czekaj na efekty, bo one pojawią się po czasie. Gdybyś chciał rozpocząć leczenie jakimś grubym antydepresantem, to zacznij od razu od paroksetyny, bo przeciwlękowo jest najmocniejsza, a jeśli nie chcesz przez to przechodzić, to na problemy ze snem, jak już chyba wiesz - mirtazapina w dawce 30 mg, brana codziennie powinna z czasem dorzucić lekkie działanie przeciwlękowe w ciągu dnia.
  8. Czysto teoretycznie 20x silniejszy od Relanium, 2x od Lorafenu i na równi w dawkowaniu z Xanaxem (jeszcze niedawno dostępny był tylko Afobam 1 mg), z tą różnicą, że alprazolam ma profil mocno nastawiony na działanie przeciwlękowe, przez co np. nie specjalnie nadaje się na napady drgawek, jest też raczej mocno przeciętny w rozluźnianiu mięśni (miorelaksacja), a jego głównym celem jest napięcie psychiczne, stres i powiązane z tym objawy, w ten sposób działa również uspokajająco. Ma też wadę w postaci czasu działania, która wynosi 1/4, 1/3 tego, ile działa klonazepam. Dla odmiany klonazepam poza dość długim czasem półtrwania i działania przez co najmniej 8 godzin, jest nastawiony na działanie głównie przeciwdrgawkowe, jego zażycie z reguły jednak powoduje także szereg innych efektów, np. rozluźnia mięśnie, uspokaja psychikę i działa w miarę dobrze przeciwlękowo, a dla mnie jego kolejną zaletą jest stabilność i długość działania. Nie czuję kiedy to działanie słabnie i trudno jest mi określić, czy jestem jeszcze pod wpływem tego leku czy też nie, co stanowi dużą zaletę i po 2 dniach czasem sobie dopiero przypominam, że nie brałem klonazepamu. Są to jednak moje osobiste odczucia, doświadczenia kliniczne mogą się znacząco od siebie różnić, a klonazepam biorę okresowo, tzn. robię przerwy minimum miesięczne na jakieś 1,5 - 2 miesięcy stosowania. Mogę więc stwierdzić, jak wygląda uzależnienie od benzodiazepin, jak ten proces przebiega w czasie, jakie ponosimy tego konsekwencje itd. i napiszę trochę o tym poniżej. Panie kolego, pan kopiesz sobie powolutku grób, a nie wracasz do żywych. Gdybyś powiedział jak jest na prawdę, to gwarantuję, że żaden lekarz nie przepisałby ci ponownie alprazolamu i miałbyś szczęście dostając receptę na Relanium. Wtedy mógłbyś mówić o powrocie do żywych, w końcu patrząc trzeźwo na świat a nie przez różowe "benzo" okulary, których szkła w końcu bezpowrotnie wyblakną i cała magia zniknie na długo, jeśli nie na zawsze. Na Relanium, po dziesięciu dniach byłbyś czysty i myślał trzeźwo. Chociaż pewnie zmagałbyś się z uzależnieniem psychicznym od alprazolamu, które ogólnie jest bardzo trudnym do ugryzienia tematem, ale nie jest to wyrok, nic się samo nie zrobi. Jesteś ogólnie podatny na uzależnienia, bo po tak krótkim czasie pokładasz całą wiarę w magiczną tabletkę, która sprawi, że świat nabierze barw i będzie lepszym miejscem do życia. Po tygodniu bez alprazolamu powinieneś być już w zasadzie czysty, ale postanowiłeś wrócić. W pełni rozumiem twoje "zamiłowanie" do alprazolamu, wiem jakie efekty dają benzodiazepiny i jak łatwo się w nich "zakochać", ale z perspektywy czasu powiem ci jak to będzie wyglądało. Z czasem efekty zaczną tracić na intensywności i będziesz czuł fizyczną już potrzebę zwiększenia dawki. Ten proces będzie postępował do czasu gdy będzie cię to dużo kosztować zarówno zdrowia jak i pieniędzy, bo efekty alpry będą mizerne i później będziesz je brał, żeby czuć się normalnie, tak jak czujesz się bez niej w tej chwili. Jeśli przyjdzie ci zmierzyć się z trzeźwością a przyjdzie taki czas na pewno to im prędzej to zrobisz tym lepiej. Po latach używania modulatorów GABA (benzo, alkohol) ten system neuroprzekaźnikowy traci swoją efektywność, masz rozregulowane receptory odpowiedzialne za wiązanie się z nimi cząsteczek tego neuroprzekaźnika (gaba). Wyniknie z tego cały szereg problemów natury fizycznej jak i psychicznej, m. in. chroniczna bezsenność, apatia, depresja, anhedonia i inne, na które będziesz musiał brać wiele innych leków, żebyś mógł jakoś w ogóle funkcjonować. Powrót do benzodiazepin nie będzie opcją przez wiele lat, lub wcale. Więc przestań ich używać, albo używaj ich tylko, kiedy są naprawdę potrzebne, a prawda jest taka, że ludziom wystarczy byle pierdoła by sięgnąć po tabletkę "kasującą" wszystkie problemy. Irytacja czymkolwiek - benzo, coś słabo mi się śpi tej nocy - benzo, w końcu od nadmiaru benzo zaczniesz odczuwać bezpodstawny lęk jako objaw uzależnienia a na lęk - benzo. Zastanów się @snilek wierzę, że z czasem będzie lepiej i powodzenia życzę, abyś nie rozpoczął batalii z benzodiazepinami na dobre i cieszył się dobrym zdrowiem bez nich.
  9. Pozwolisz, że polecę troszkę cytatami i po angielsku, co by nie być gołosłownym, ale dość krótkimi, więc nie uciekajcie. To są ogólnodostępne dane, jednak nie zawarte w żadnej z ulotek tych leków. Jak dla mnie to jest przestępstwo, bo gdzieś, u kogoś na świecie dzieje się coś zupełnie niewytłumaczalnego, być może skutkując nawet zgonem, a odpowiedzialna za to osoba, która ma czyste prawnie rączki, tymczasem topi się w banknotach, wciąga koks z modelkami i pije szampana. 1.) "Drug-induced parkinsonism (DIP) is the second-most-common etiology of parkinsonism in the elderly after Parkinson's disease (PD). Neurological deficits in patients with DIP may be severe enough to affect daily activities and may persist for long periods of time after the cessation of drug taking. In addition to typical antipsychotics, DIP may be caused by gastrointestinal prokinetics, calcium channel blockers, atypical antipsychotics, and antiepileptic drugs." - źródło: NIH National Library of Medicine 2.) "Gabapentinoids, such as gabapentin and pregabalin, are selective blockers of α2δ subunit-containing voltage-gated calcium channels. They are used primarily to treat epilepsy and neuropathic pain. - źródło: Wikipedia 3.) "Quetiapine is an atypical antipsychotic medication." - źródło. - Wikipedia Zanim wdrożyłem do leczenia pregabalinę, która okazała się nadzwyczaj dobra w porównaniu do reszty, przez jakieś 3 lata brałem głównie kwetiapinę, trochę mniej promazyny - obydwie przez większość czasu w dawkach ok. 200 mg, a bywały i wyższe z zalecenia "lekarza". Po rozpoczęciu kuracji pregabaliną, przez pierwszy miesiąc, może nawet dwa czułem się wyraźnie lepiej, po raz pierwszy od prawie czterech lat leczenia... Co do potencjału uzależniającego pregabaliny widziałem go jedynie w aspekcie psychicznym, z racji zmniejszenia poziomu lęku i objawów somatycznych nim spowodowanych. W dawkach wyższych, niż terapeutyczne jego działanie nie miało nic do zaoferowania, nawet dla mnie - lękowca, który czerpał benefity z jej korzystania. Nadużywanie nie zwiększało, nie wiem miorelaksacji choć to nawet miorelaksant nie był, uczucia spokoju czy jakiejś namiastki euforii, tam po prostu nie było nic kuszącego dla normalnego człowieka. To podobnie jak z kwetiapiną, nie znam szczegółów ale chyba w USA, handlują tym nawet na czarnym rynku, a także funkcjonuje to u nich w więzieniach w jakimś oryginalnym slangu. To są dopiero zryte berety, tacy przykładni kandydaci do zamkniętego psychiatryka.
  10. Jesteś prawdopodobnie typem osoby, która z lękami pod różną postacią zmagała się od wczesnych lat, kiedy w dniu dzisiejszym urosły one do przerastających cię rozmiarów. Dlatego leki tak silnie przeciwlękowe jak alprazolam powodują natychmiastowe i intensywne złagodzenie stanu psychicznego ogarniętego poczuciem bliżej nieokreślonego lęku, czy też pobliskiego zagrożenia, co z kolei przekłada się na uwolnienie cię od objawów somatycznych (cielesnych) wywołanych silnym napięciem psychicznym. Obniża się ciśnienie, zwalnia oddech, normalizuje bicie serca, zaczynasz naturalnie oddychać, przestajesz być roztrzęsiony, podirytowany, mijają napięcia w różnych miejscach ciała, przestajesz się pocić.. po prostu czujesz nagłe uczucie spokoju i rozluźnienia. Te mechanizmy powinieneś już chyba dość dobrze znać empirycznie. Jesteś osobą bardzo podatną na psychiczne uzależnienie od leku, nie wspomnę już nawet o fizycznym, które mogłoby cię wykończyć, ale będzie to wtedy tylko twoja zasługa. Zanim zdążyłeś uzależnić się w znaczącym stopniu fizycznie, zrobiłeś z tego leku środek potrzebniejszy ci bardziej do funkcjonowania niż np. jedzenie. Gdybyś był w naprawdę podbramkowej i chwilowej sytuacji, mógłbyś spróbować poratować się legalnym agonistą GABA-B, takim jak fenibut, tylko, że jest to rozwiązanie jedno, może dwurazowe, co najwyżej ze dwa razy w miesiącu, przy dawkach w okolicy 2g. Objawy z odbicia, czyli po takim jednorazowym, intensywnym nadużyciu (5g+) potrafią na drugi dzień sprawić, że człowiek żałuje, że w ogóle się obudził. Jest to więc opcja, lecz osobiście nie brałbym jej pod uwagę dla własnego i twojego dobra. Udowodnioną klinicznie i skuteczną opcją jest stosowanie leku buspiron, który ma tę wadę, że nie działa doraźnie, a potrzebuje 2-4 tygodni aby w pełni zamanifestować swoje działanie. Buspiron okazuje podobną skuteczność znaną z benzodiazepin takich jak: diazepam, alprazolam, lorazepam czy klorazepat. Lek ten jest jednak tylko efektywny w przypadku uogólnionych zaburzeń lękowych. Ponoć pregabalina po tygodniu regularnego stosowania wykazuje efekty przeciwlękowe zbliżone do alprazolamu, lorazepamu i wenlafaksyny oraz nie zakłuca architektury snu. Kiedy jeszcze ją stosowałem, przyznam, że działała podobnie do benzo, bez zaburzeń mowy czy motoryki, niwelując napięcie psychiczne związane z lękiem oraz powiązane objawy somatyczne co ułatwiało funkcjonowanie. Jest to warta uwagi alternatywa, jednak niosąca ze sobą ryzyko pewnych powikłań... powikłań, które dzierżą z chemią z piekła rodem - neuroleptykami. Chodzi mi o parkinsonizm polekowy. Nie przedłużając, gdybym spotkał pana odpowiedzialnego za powstanie tej chemii bez zastanowienia skręciłbym mu kark i połamał ręce dla pewności za to co musiałem przeżywać przez jego wynalazek. To samo spotkałoby wynalazcę fluwoksaminy, która powinna służyć do eutanazji zwierząt a nie leczenia normalnych ludzi. @snilek Daj znać za jakiś czas jakie zmiany u ciebie zaszły bo nie zauważyłem zbyt dużych postępów. Powodzenia życzę.
  11. Objawiciel Mesjasz Pan Się Nam Zbawił i Prawdę powiada. Bardzo krótki okres półtrwania to ma Midazolam nieuku jeden, dlatego sporo osób dających w kabel gloryfikuje ten związek poprzez prawie natychmiastowe wejście... Temazepam, pomimo mocnego, wielokrotniej silniejszego wiązania od innych, znanych benzodiazepin ze specyficzną podjednostką GABA, wciąż daje dupy pomimo zastosowania kilkukrotności dawek. To jest benzo co najwyżej do usypiania komarów, ażeby nie brzęczały w nocy. Estazolam poprzez trochę dłuższy czas półtrwania utrzyma was w stanie snu, a po wybudzeniu będzie otoczeni jeszcze lekką, przyjemną, mgiełką, a nie jak to niektórzy piszą "zamułką", jakby wstali na kacu i nie wiedzieli co ze sobą zrobić ^^. W razie również problemów ze snem, zbyt krótkim jego czasem oraz zbyt częstszym wybudzaniem, polecam - Nitrazepam TZF.
  12. Lekarze przepisują je częściej niż myślisz i wcale nie na zaburzenia lękowe. Stosowanie alprazolamu przez kilka lat? Dla mnie byłby to wyrok śmierci, biorąc pod uwagę jego krótki czas działania i półtrwania byłby to psychiczny rollercoaster z pistoletem przy skroni, lub dłuższy pobyt w psychiatryku. Benzodiazepiny przynoszą natychmiastową ulgę w pewnych zaburzeniach jak np. GAD, ale nie znaczy to, że są one lekami zalecanymi do długotrwałego stosowania. To tak, jak uśmierza się silny ból morfiną, nie oznacza to, że można używać jej na przewlekły ból do końca życia. Działanie przeciwlękowe benzodiazepin jest chyba najbardziej transparentnym w odczuciu działaniu, o ile komuś nie towarzyszą przy tym konkretne objawy somatyczne. Często trudno jest komuś samemu stwierdzić, czy lek działa. Najczęściej widać to po jego zachowaniu, emocjach. Xanax (alprazolam) nie jest w żadnym stopniu lekiem nasennym, tylko przeciwlękowym i uspokajającym. Wyobraź sobie, że pewien pacjent doświadcza w danym momencie paraliżującego lęku, z powodu którego ma trudności z oddychaniem, wysłowieniem się, jest skrępowany i spięty fizycznie, trzęsą mu się ręce oraz nogi, ma palpitacje serca, bardzo się poci, takie osoby cierpią i dla nich alprazolam podawany jest w dawkach 2 mg, ponieważ poza opanowaniem umysłowego lęku, potrzebują również złagodzenia wszystkich jego objawów somatycznych jakie przełożyły się na ciało. Jeśli twierdzisz, że 1,5 mg usypia cię i "uwala", to pogódź się z tym, bo przynajmniej oznacza to, że lek działa prawidłowo. Zawsze możesz zmniejszyć dawkę do 1 mg, która wbrew temu co myślisz, działa, tylko działanie przeciwlękowe nie jest często oczywiste, bo potrafi objawić się dopiero w sytuacjach, które wywołują lęk. Możesz wziąć lek i nie czuć jego obecności w żaden sposób, ale np. podczas jakiejś ważnej rozmowy z kimś, zaczniesz mniej niż zazwyczaj analizować, okażesz się bardziej otwarty i ogólnie rozmowa przebiegnie lepiej niż się spodziewałeś. Sam tego doświadczyłem. Dotyczyło to fobii społecznej ale jest to rodzaj lęku, więc myślę, że można zaliczyć. Na mnie w ogóle nasennie nie działał, jak już wyżej wspomniałem Lorazepam, w zamian po prostu likwidował stany lękowe, w tym jakikolwiek stres czy napięcie bez żadnych objawów odurzenia co było na swój sposób niezwykłe. Nie dawkowałbym powyżej 2,5 mg ponieważ może nasilać się działanie nasenne a w jeszcze wyższych dawkach amnestyczne. Do skutecznych benzodiazepin przeciwlękowych zalicza się, od najmocniejszych: - alprazolam - lorazepam - bromazepam - diazepam Niektórym osobom z zaburzeniami lękowymi, jednak nie napadowymi, a uogólnionymi, lub z towarzyszącym lękiem wolnopłynącym pomógł klonazepam, w tym również mi samemu. Jego działanie przeciwlękowe nie należy do zbyt intensywnych, ale w połączeniu z jego innymi cechami stał się on moim ulubionym, doraźnym lekiem. Na GAD poleciłbym spróbować 30 mg mirtazapiny, branej przez 2-3 miesiące.
  13. @kitt3n Pociąg jakoś przetrzymasz, natomiast wizja lotu samolotem jest dla ciebie na tyle stresująca, że przeradza się wręcz w panikę. Doraźnie używanie benzodiazepina nie stanowi zagrożenia, lecz pamiętaj o jej krótkotrwałym działaniu, które trzeba wziąć pod uwagę. Należy zażyć dawkę, kiedy pojawią się pierwsze, niepokojące objawy i poczujesz już, że napięcie rośnie bezpowrotnie, wtedy zastosuj (1mg), a w przypadku zbyt silnego lęku, po godzinie zażyj kolejny 1 mg, Takie ilości mieszczą się w granicach terapeutycznych, więc bez obaw. W przypadku złej tolerancji na ten lek, polecam zmienić na Lorafen.
  14. Fobic

    Co teraz robisz?

    Piję najlepszą na świecie herbatę żurawinowo-malinową (eksplozja smaku!) i doświadczam czkawki już od wczoraj, wieczorem. Niby jestem lękowcem , ale odkąd mam stwierdzone te zaburzenia, nic nie jest w stanie mnie przestraszyć. Żadne horrory, jump-scare'y itp. więc nie chciałbym reszty życia spędzić z czkawką, bo dla mnie jest to smutna perspektywa.
  15. Reakcje paradoksalne to niewielki ułamek procenta i w większości występują one u osób stosujących te leki przez wiele lat, w dużych dawkach, często jednocześnie z innymi lekami, więc stres jest tutaj niepotrzebny. Jeśli naprawdę odczuwasz lęk przed lataniem samolotem i związane z tym objawy somatyczne, które powinny nasilić się, lub w ogóle pojawić zaraz po wejściu do samolotu - tzn. pocisz się, czujesz niepokój, napięcie psychiczne, drżenia rąk czy nóg, jesteś rozdrażniona, pobudzona lub rozkojarzona i masz przyspieszone bicie serca, lub płytki, nierówny oddech - wtedy jest odpowiednia pora na zażycie dawki leku, która zależnie od nasilenia poziomu lęku powinna wynosić od 0,5 mg do nawet 2 mg. Nie powinno również brać się tego leku np. kilka godzin przed zdarzeniem wywołującym lęk, bo ma on krótkotrwałe, doraźne działanie, więc do tego czasu może przestać działać. W jakim sensie "kusi"? Z powodu odczuwalnego lęku, czy przez ochotę, aby odurzyć się działaniem leku? Jeśli boisz się go brać, po prostu staraj się go używać tylko wtedy, kiedy uznasz to za konieczne. Wtedy bierzesz dawkę, np. 1 mg i wracasz do wykonywanej czynności, nie myśląc o tym więcej.
  16. @snilek Xanax (alprazolam) jest to na tyle silny środek, że pomimo głównej komponenty przeciwlękowej, zachowuje również niewiele słabsze działanie uspokajające i nasenne (podobno, bo ja tego leku w ogóle nie czuję), więc przy odpowiednio niskiej dawce otrzymasz pożądany efekt przeciwlękowy, a przy wyższej nasilą się pozostałe komponenty działania leku, co wpłynie negatywnie na twoje funkcjonowanie, powodując "uwalenie i ewentualne spanie". Przedział dawek terapeutycznych tej benzodiazepiny jest bardzo niewielki, stąd mogą być problemy w dostosowaniu odpowiedniej dawki. Zauważ, że nie podajesz podstawowych informacji, takich jak dawkowanie, przy którym występują dane efekty, więc mogę zaproponować m. in. przejście na preparat Xanax SR 1 mg, który ma postać leku o przedłużonym uwalnianiu, bo może dochodzić do takiej sytuacji, gdy dawka leku uwalniana w całości i natychmiastowo, wywołuje po prostu zbyt silne działanie na układ nerwowy, prowadząc do nadmiernej sedacji i uspokojenia. W razie gdyby działanie leku było zbyt słabe lub zbyt silne, są jeszcze wersje leku z dawkami 0,5 mg i 2 mg. Trochę słabszy (w przeliczeniu na dawkę w mg, bo przeciwlękowo działa niezwykle silnie) i z mojego doświadczenia mniej "uwalający" jest lorazepam, przynajmniej dla mnie był on bardzo funkcjonalny (nie działał nasennie w żadnej dawce), czułem jedynie działanie przeciwlękowe, które co prawda objawiało się m. in. odprężeniem, czy ogólnym rozluźnieniem, ale nie zwalało z nóg. Można też łatwiej dostosować jego dawkę do indywidualnych potrzeb (dostępny jest zamiennik Lorabex w dawkach 1 mg i 2,5 mg - wszystkie mają podziałkę na pół). Może warto ewentualnie rozważyć przejście na długo działające benzodiazepiny, takie jak diazepam (Relanium), które bardzo dobrze radzi sobie z lękami w dawkach rzędu 20 mg, lub starszy chlorodiazepoksyd (Elenium), co prawda pięciokrotnie od diazepamu słabszy, z którym już niestety nie mam doświadczenia, jednak również posiada silnie przeciwlękowy i uspokajający profil działania. Oczywiście przypominam koledze po raz kolejny, że stosując benzodiazepiny na co dzień, zwłaszcza te najsilniejsze jak alprazolam, problemy typu mogą się przerodzić w sytuację, gdzie długotrwałe stosowanie tych leków, będzie stany lękowe powodować jako objaw z odbicia (uzależnienie) i będzie pan musiał te leki brać prawdopodobnie w co raz większych dawkach, żeby czuć się "normalnie". Jeśli pyta pan o konkretny lek, prosiłbym na przyszłość zrobić to w odpowiednim temacie, aby zachować porządek na forum. Dziękuję za pytanie i mam nadzieję, że choć trochę pomogłem.
  17. Ja co prawda nie brałem wtedy SSRI, ale NaSSA (mirtazapina, mianseryna) w odpowiednich dawkach mają działanie zmniejszające potliwość, nie jestem jednak pewien czy nie zachodzą w interakcję z innymi antydepresantami.
  18. "Ziołowy i bezpieczny" musiałem się do tego odnieść. Bellergot zawiera w swoim składzie 20 mg fenobarbitalu, długo działającego leku uspokajająco-nasennego oraz jest to lek ostatniego rzutu na lekooporną padaczkę, lub ostry zespół odstawienny alkoholu, kiedy podejrzewane jest zagrożenie życia. Barbiturany bo tej grupy związków on należy, mają mechanizm działania, który prowadzi praktycznie do niczym nie ograniczonej depresji układu nerwowego, w tym po prostu zatrzymania akcji serca, czy uduszenia. 20 mg to jednak bardzo mała ilość i nie ma absolutnie czym się martwić. 100 mg również nie stwarza żadnego zagrożenia. Pamiętam początki brania fenobarbitalu i w porównaniu do niektórych benzo, nie czułem "uwalenia" gdzie co chwilę przysypiałem, natomiast czułem się w pełni zrelaksowany. Wyglądało to trochę jak połączenie niektórych cech benzodiazepin i alkoholu, oczywiście bez strucia, nudności, kaca, głupich zachowań itd. Było to bardziej "czyste" uczucie, chociaż na swój sposób intensywne. Bardzo dobrze niewelował moje stany lękowe na długi czas, ale z czasem wytworzyła się tolerancja i pozostało jedynie umiarkowane działanie nasenne przy dużych dawkach. Ja mam . Dopóki nie zbuduje się tolerancji na lek, potrafi silnie działać zarówno nasennie, uspokajająco, przeciwdrgawkowo (lepiej niż każde benzo) i przeciwlękowo. Osobiście byłem pod wrażeniem na początku stosowania tego leku, czytając wcześniej, że to stary syf nadający się do usypiania zwierząt i wykonywania zastrzyków śmierci w stanach. Używany doraźnie, myślę, że jest wyjątkowy.
  19. Fobic

    Co teraz robisz?

    Wstaję z łóżka i włączam kompa. Dzień dobry
  20. Ja również siedziałem w temacie FL Studio prawie 15 lat temu, przez okres kilku lat i spłodziłem kilka pełnych produkcji, ale większość została utracona. Zachował się za to jeden gniot, z czasów, kiedy słuchałem regularnie disco polo i robiło się z kumplami wiejskie dyskoteki w remizie strażackiej. Oto, to badziewie: Ogólnie ukończyłem szkołę muzyczną pierwszego stopnia, wcześniej przez jakieś 2 lata pobierając prywatne nauki. Instrument- pianino/fortepian. Na początku kochałem to robić, ale tylko dla siebie, nie dla publiki, z czego wynikły późniejsze problemy. Ponieważ co raz częściej zaczynały się najpierw kameralne występy na kilkanaście osób w małej sali, potem większe koncerty na fortepianie w sali kinowej, co raz większy rozmach, większe tempo, trudniejsze utwory, a w domu atmosfera była bardzo niesprzyjająca i z biegiem czasu nadmierny stres przerodził się w stany lękowe i będąc na scenie zapominałem co miałem grać, i albo udawało mi się na raty dokończyć utwór, albo z opuszczoną głową schodziłem ze sceny. W końcu postanowiłem rzucić to całkowicie bo czułem, że zwyczajnie nie dam sobie z tym rady. Nadmienić mogę, że zdążyłem zająć pierwsze miejsce w konkursie muzycznym i zdobyć specjalną statuetkę (2005 rok..) tym utworem:
  21. Fobic

    Co teraz robisz?

    Pijecie kawę na wieczór? Ja czekam na działanie estazolamu, bo akurat mam teraz okres, że dość często z niego korzystam, a w międzyczasie przeglądam "internety".
  22. Bo brakuje tej chemicznej sedacji, która ułatwia zasypianie. Może spróbuj zastąpić ją lekiem Deprexolet 10 mg. Zwiększ do 20 mg jak będzie słabo. Chociaż to prawie to samo. Hydroksyzyna mogłaby pomóc.
  23. To kompetentnego masz lekarza, pozazdrościć. Z mojego doświadczenia wynika, że w internecie można znaleźć więcej danych na temat działania jak i możliwych skutków ubocznych niż w ulotkach samych leków. Mojego "lekarza" musiałem uświadomić po roku męczenia się z objawami parkinsona, że jest to skutek kilkuletniego, intensywnego zażywania neuroleptyków, ale on nawet nie wykazał żadnego zainteresowania, nie spojrzał na mnie i nie skomentował ani jednym słowem. Lekarz, który stosuje w całym swoim leczeniu ledwo ponad dwadzieścia leków, chyba powinien znać mechanizmy ich działania i wszystkie, możliwe skutki uboczne na wylot. Ehh, że też taka gnida dalej robi swoje i nie ponosi najmniejszych konsekwencji To musi być trudne. Nie powiem, że Cię rozumiem bo nie znam Twojej sytuacji ale mogę chyba powiedzieć, że miałem kiedyś podobny problem. Tylko u mnie przełożyło się to na ogólnie obniżone samopoczucie, którego jednak na co dzień nie okazywałem i wszystko, co mnie dręczyło, konsekwentnie dusiłem w sobie. Przez to miałem tendencje do popadania w skrajnie depresyjne epizody. Dopiero, kiedy zacząłem mieć myśli samobójcze, zgłosiłem się do psychiatry, który zdiagnozował depresję i rozpocząłem leczenie. Myślę teraz o osobach, które zmagają się z lękiem napadowym, wolnopłynącym, fobią społeczną i innymi zaburzeniami, dla których to "głupie, chemiczne" wyluzowanie pozwala normalnie funkcjonować, przynajmniej przez jakiś czas, ale rozumiem kontekst. Osoby bez zaburzeń lękowych/fobii po użyciu benzodiazepin z reguły mogą czuć się "uwaleni", nadmiernie uspokojeni czy senni, a to z kolei na swój sposób również może zaburzać ich codzienne funkcjonowanie. Estazolam stosuję sam i 2 mg już mi nie wystarcza, więc mam przekichane, zresztą nawet 2 mg klonazepamu z trudem wywołuje jakieś efekty. Midazolam ma najsilniejsze i najszybsze działanie nasenne, lecz jest ono krótkotrwałe (1-6h, średnio 3h) i w bardzo szybkim tempie wychodzi z organizmu, nie pozostawiając po sobie śladu o poranku. Temazepam natomiast działa do 8 godzin i krąży w organiźmie 2-3x dłużej, oraz ma odrobinę słabsze właściwości nasenne, ale jest silniejszy przeciwlękowo, więc wygląda to na dobrze przemyślany wybór. Zdrówka życzę i spokojniejszych nocy.
  24. Nigdzie w internecie nie zauważyłem najmniejszej wzmianki odnośnie jakiegokolwiek wpływu na lęk, dlatego ciekawi mnie Twoje stwierdzenie o działaniu przeciwlękowym lamotryginy, natomiast delikatnie podnosiła moje samopoczucie, nie mając przy tym znaczącego wpływu na moją aktywizację. Jak jednak wiadomo, nic się samo nie zrobi, więc było to w części zależne ode mnie. Głównie pamiętam ją z tego, że z w miarę stabilnego nastroju wpędziła mnie w głęboki epizod depresyjny i musiałem natychmiast ją odstawić, co było co najmniej dziwne. Jest to jak najbardziej słuszne i zdrowe podejście, wyłączając z niego sytuacje, kiedy tylko benzodiazepiny są w stanie realnie i szybko pomóc, jak np. w przypadku Twoich bezsennych nocy wypełnionych silnym lękiem. Wiesz, może co jest źródłem tego lęku? Może da się to jakoś przepracować z psychoterapeutą? Nie mam pewności, lecz zaburzenia pamięci chyba nie są nieodwracalnymi zmianami, a dotyczą raczej osób korzystających w danym czasie z tych leków. Ale, żeby wyżerały mózg? Prędzej powiedziałbym to o SSRI bo nikt nie wie do końca jak działają, a wiadomo jedynie, że zwiększają stężenie neuroprzekaźników i z jaką siłą wiążą się z receptorami. Na początku jak wynaleźli Prozac, leciały w tv reklamy, że to pigułka szczęścia i libido a prawda okazała się całkowicie inna. Po lekach z tej grupy nadchodzi impotencja, czasem długotrwała i przeważnie zubożenie emocjonalne. Benzodiazepiny z najgorszych rzeczy o jakich wiem, prowadzą do deregulacji układu GABA, co ma też związek z funkcjonowaniem innych neuroprzekaźników, ale ten proces, pomimo, że często długotrwały, jest całkowicie odwracalny. Temazepam, o którym mówisz jako jednej z najsłabszych benzodiazepin, w środowisku osób nadużywających środków psychoaktywnych jest uznawany za najbardziej euforyczny i uzależniający ze wszystkich benzo, ale miałeś prawo tego nie wiedzieć. Sprawdziłem go jednak na własnej skórze i jest to naprawdę delikatny środek, przynajmniej w dawkach terapeutycznych. Te przeliczniki mg=mg w porównaniu do diazepamu nie są do końca miarodajne bo jak diazepam działa silniej przeciwlękowo i miorelaksacyjnie, tak temazepam jest silnym agonistą podjednostki GABA(a) odpowiedzialnej za działanie uspokajające, wpływ na motorykę i niezborność ruchową, ale jako benzo posiada również właściwości przeciwlękowe. Czyli po równoważnej dawce diazepamu będziesz chodził/siedział wyluzowany i gadał ze wszystkimi a po temazepamie - spał, albo przysypiał. Nie demonizujcie leków, które mają swoje zastosowanie w lecznictwie od ponad 67 lat i często są niezastąpione, a pisanie o wyżeraniu mózgu i niszczeniu pamięci można odnieść co najwyżej do spożywania alkoholu.
×