Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobic

Znachor
  • Postów

    1 800
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Fobic

  1. Przepraszam za późną odpowiedź, ale z racji że pierwszy post tego tematu poprawił mi humor z samego rana postanowiłem to zrobić Podzielam zdanie @acherontia styx - tak potrafi wyglądać paranoja, jeden z objawów psychotycznych. @Dziewięćdziesiąt Cztery Nie doszukiwałbym się jakiegokolwiek głębszego sensu w tym, że dostałeś rozwolnienia po zjedzeniu "chińczyka". Zastanawiam się, kto miałby satysfakcję z wywoływania u losowych osób tzw. "sraczki" Gdyby ktoś naprawdę chciał cię otruć to myślę, że nie zdążyłbyś nam tutaj o tym opowiedzieć Jeśli masz w papierach napisane: "Psychoza", tym bardziej nie ma za bardzo o czym dyskutować. Możesz słyszeć jak cię ludzie obgadują dookoła, albo nawet w tv, ale nie będzie to prawda. Pozdrawiam i zdrówka życzę
  2. @zburzony Jest taka benzodiazepina, o dość unikalnej budowie jak klobazam. Pomimo, że 10 mg = 5 mg diazepamu, opisuje się go jako dłużej działający, bardziej przeciwlękowy i mniej sedatywny klonazepam (czas półtrwania głównego związku i jego metabolitu to 36-82 h). Dostałem go raz w gratisie do wypróbowania od lekarza i byłem pozytywnie zaskoczony, a brałem wtedy klonazepam w ogóle jest to ciekawe benzo, które np. działa skuteczniej w tkance mózgowej z niedoborem GABA. PS Też nie jestem święty i byłem kiedyś niegrzeczny, ale ładowanie do jednej strzykawki benzo razem z silnymi stymulantami brzmi jak bronienie się przed przestymulowaniem, psychozami i paranoją. Na pewno wiesz, że te dwie grupy środków w pewnym sensie znoszą się wzajemnie. Nie powinno stosować się takich połączeń, bo potrafią one mocno rozregulować całą biochemię i w efekcie zniszczyć psychikę na długie lata. Z drugiej strony mało kto w takich momentach myśli o zdrowiu. @Mozo Euforia wywołana zażyciem alprazolamu wynika najpewniej ze złagodzenia lęków/fobii, czy ogólnie napięcia psychicznego. Być może miewasz różne dni i w różnym stopniu odczuwasz zaburzenia lękowe, stąd też jednym razem czujesz euforię, a innym "zamulenie" (w końcu to działa poprzez GABA - główny neuroprzekaźnik hamujący układ nerwowy). Natomiast złość, czy agresja wyglądają bardziej na działanie uboczne należące do tych rzadziej występujących. Jeśli nie odpowiada ci ta (najsilniejsza z dostępnych w Polsce) benzodiazepina, może porozmawiaj z lekarzem o zmianie na jakiś słabszy lek przeciwlękowy z tej grupy? Co prawda nie zostało ich zbyt wiele, ale kilka alternatyw na pewno się znajdzie, przy czym każdy inny lek będzie działać dłużej. Pozdrawiam
  3. Mirtazapina to NaSSA (Noradrenergic and Specific Serotonin Antidepressant) więc wpływa na serotoninę, noradrenalinę (działając tylko antagonistycznie na receptory, nie rusza w stopniu znaczącym klinicznie wychwytu zwrotnego) i jest silną antyhistaminą, dlatego myślę że 15 mg zadziała tylko sedatywnie. Wiąże się z receptorem histaminowym 50x mocniej niż z najbliższym serotoninowym, a z całą resztą jeszcze słabiej. 30 mg+ daje już wyczuwalne (przynajmniej dla mnie) działanie przeciwlękowe i przeciwdepresyjne, które nie zaburza działania nasennego. Co prawda musiałem na nie czekać ok. 2 tyg. ale byłem pozytywnie zaskoczony. 30 mg mirtazapiny działało na mnie już po 15 minutach i lepiej niż brane wtedy 200 mg kwetiapiny. Później zmniejszyłem nawet jej dawkę do 100 mg i też spałem. Odniosę się jeszcze do potencjalnych skutków ubocznych, bo widzę że antydepresantami u każdego zarówno pod tym względem, jak i kwestią działania jest bardzo różnie. Na mnie np. trójpierścieniowe antydepresanty nie działały wcale, nie czułem nawet uboków. Z czteropierścieniowych mianseryna nie działała wcale (10-60 mg) również bez uboków, tak jak mirtazapina, która jednak o dziwo od pierwszej dawki usypiała a po czasie dała subtelne ale wyczuwalne działanie przeciwlękowe. Najgorzej było u mnie z SSRI/SNRI z których każdy od razu dawał inny zestaw skutków ubocznych, od zimnych dłoni i stóp, przez epizody depresyjne, myśli samobójcze i całkowite zwarzywienie, po objawy odstawienne których nie będę opisywał, ale do złudzenia przypominają dość intensywne, nagłe odstawienie benzo. Ostatecznie - 0 działania terapeutycznego. Dla mnie więc mirta, to złoty środek wśród leków p-depresyjnych i robi robotę za dwa różne leki.
  4. U mnie trwała od wielu lat, kiedy nawet nie przeszło mi przez myśli, że mogę mieć jakieś zaburzenia psychiczne. W szkołach, wśród ludzi nie do końca świadomie zakładałem maskę, a w domu zapadałem się pod ziemię przez bardzo długo. Myślałem że po prostu taki już jestem i jeśli już szukałem przyczyny to wszędzie, tylko nie w swojej głowie. Dopiero lata później, kiedy miałem 24/7 myśli samobójcze i bałem się trzymać nóż w ręce, żeby zrobić sobie kanapkę zgłosiłem się do psychiatry. Od tego czasu trwało to łącznie może niewiele ponad rok z którego przynajmniej 6 miesięcy, to było stopniowe odpuszczanie objawów depresyjnych. Paradoksalnie kilka miesięcy później, kiedy dostałem pewien SSRI na problemy z bezsennością i zaburzenia lękowe (jeden z pierwszych leków z tej grupy) nastąpił nagły nawrót depresji z myślami samobójczymi już od pierwszej tabletki, który trwał równo przez 30 dni czyli tyle ile najkrócej miałem brać ten "lek". Jeśli tylko znalazłbym siłę, żeby zwlec się z łóżka przez ten miesiąc, poszedłbym do tego "lekarza" i chyba go udusił gdyby nie świadomość, że jestem pod wpływem jakiejś trucizny (czułem się jakbym nagle dostał z 500 mg kwetiapiny + obniżony nastrój i pętle myślowe) mógłbym zrobić coś głupiego. Odbiegłem trochę od tematu. ->Wygląda na to, że depresja nie leczona może zarówno trwać przez lata i nasilać się, jak i stanowić krótkotrwały pojedynczy epizod. Może też mieć charakter przewlekły i być oporna na leczenie farmakologiczne. Wtedy pomocna może okazać się psychoterapia.
  5. Dzień dobry. Biorę kawę i uciekam po raz kolejny Robiąc przeciąg we Wronach ciepło jest, niektórym się przyda
  6. Na początku zaznaczę, że u mnie mało który lek wywoływał skutki uboczne (głównie kwetiapina - utraty przytomności i parkinsonizm, ale to drugie dopiero po kilku latach używania trzycyfrowych dawek). Zaburzenia myślenia i zmiany nastroju to jedne z objawów odstawiennych (uzależnienia fizycznego) od Stilnoxu. Inna sprawa, że ten lek działa bardzo krótko więc objawy mogą pojawiać się w ciągu każdego dnia nawet przy regularnym stosowaniu. Z jednej strony to dobrze bo przypomina, że nie jest to lek do długotrwałego stosowania i uzależnia. Jako ciekawostkę dodam że Onirex jest jednym z najlepiej działających zamienników (skład tabletki, czy otoczka robią różnicę), przy dużo niższej cenie i większej ilości tabletek. Estazolam to zdecydowanie większy kaliber, bo oprócz działania ściśle nasennego, czy uspokajającego, działa też przeciwlękowo, przeciwdrgawkowo i rozluźniająco mięśnie szkieletowe. 2 mg siłą działania jest porównywalne do 2-3 tabletek Stilnoxu, chociaż znajdą się osoby które powiedzą że estazolam nie działa. Czas działania jest dużo dłuższy od Stilnoxu i po przebudzeniu możesz jeszcze odczuwać senność, czy jeśli jesteś bardzo wrażliwy nawet zaburzenia koordynacji. Ewentualne uzależnienie od estazolamu (na tej samej zasadzie co Stilnox) jest czymś, czego na pewno chciałbyś uniknąć - bezsenność, stany lękowe, zaburzenia koncentracji, nadpotliwość, czy drżenia mięśni to jedne z objawów nagłego odstawienia benzodiazepin (m. in estazolamu). Z doświadczenia mogę powiedzieć, że nasennie sprawdza się bardzo dobrze, chyba najlepiej spośród wszystkich leków benzodiazepinowych. Najlepiej jednak używać go doraźnie, lub przez krótki okres czasu. Teoretycznie można używać go dłużej (tak jak ja), ale prawdopodobnie po jakimś czasie konieczne będzie zwiększenie dawki dla utrzymania efektu, a późniejsze odstawienie powinno odbywać się stopniowo. Z leków jak Chlorprothixen (leki neuroleptyczne), nasennie używa się jeszcze takich jak Tisercin, czy Ketrel. Co prawda nie uzależniają fizycznie, ale po naprawdę długim i intensywnym stosowaniu mogą przy nagłym odstawieniu wywołać objawy z odbicia, podchodzące trochę pod psychozę i trwające do kilku dni. Kiedy Ketrel przestał mnie usypiać niezależnie od dawki, lekarz dołączył mi mirtazapinę, która pomogła i pozwoliła nawet zmniejszyć dawkę Ketrelu (wspomniana na początku kwetiapina). Mirtazapina i mianseryna to sedatywne leki przeciwdepresyjne z tej samej grupy. Może warto zapytać o nie lekarza?
  7. Nie wiem, ale jeśli przez te 5 lat nie miałeś w związku z tym żadnych konsekwencji to jest to nieistotne.
  8. Potwierdzam. Przecież coś takiego wymaga finansowania. Nawet osoby po odbyciu wyroku w więzieniu nie mają takiego przywileju chyba, że naprawdę coś przeskrobałeś i jesteś grubą rybą w świecie przestępczym. W każdym innym przypadku paranoja 100%.
  9. Dokładnie. Wiele razy spotkałem się z opinią, że escitalopram jest najlepiej tolerowanym SSRI, jest również jednym z najnowszych i ma najmniejszą ilość skutków ubocznych. Jest to taki "czystszy", działający bardziej wybiórczo citalopram od którego zaczęła się moja przygoda z SSRI. U mnie leczenie wyglądało tak: citalopram>paroksetyna (zimne stopy i dłonie)>fluwoksamina (jeden z najgorszych okresów w moim życiu)>duloksetyna>wenlafaksyna. Najmocniej zabolało dopiero nagłe odstawienie tego wszystkiego po 8 miesiącach prób i ciągłego żonglowania lekami, a byłem na dużych dawkach. Nie chcę jednak straszyć, bo esitalopram to mimo wszystko trochę wyjątek wśród SSRI. Ma szerokie zastosowanie a ze skutków ubocznych mogą pojawić się co najwyżej bóle głowy, być może jakieś nudności, lekka senność, lub bezsenność. Mogą, ale nie muszą bo występują one mniej więcej u 10-20% pacjentów, a to niewiele.
  10. @Szczebiotka Jak to nie ma? A tutaj co to jest? Biorę kawę od szefa i uciekam
  11. Nie wiem czy piszesz tak żeby nie podpaść moderacji, czy faktycznie alprazolam lepiej na ciebie działa. W porównaniu do alprazolamu (który jest właściwie czystym ankjolitykiem) oprócz działania przeciwlękowego, etizolam jest też lekiem hipnotycznym/nasennym przy jednocześnie niezbyt silnej sedacji. Również zauważalnie rozluźnia mięśnie, czy działa przeciwdrgawkowo więc jest to dużo pełniejsze "benzo" (pochodna tienodiazepiny tak dla ścisłości, chociaż działa poprzez te same receptory). Etizolam jest jednym z nielicznych przykładów kiedy coś uznawane za "dopalacz", gdzieś indziej jest legalnie używane do leczenia różnych zaburzeń. Jak piszesz w niektórych miejscach nawet bez recepty, co już jest jednak lekkim nieporozumieniem Przez długi czas prowadzone były badania m. in. nad izopropylofenidatem - silniejszym, bardziej selektywnym pod względem wychwytu zwrotnego dopaminy, dłużej działającym i jednocześnie o mniejszej ilości skutków ubocznych analogiem metylofenidatu. Ostatecznie nie wiem dlaczego nie został wprowadzony do obrotu, albo raczej wiem - Jest całkiem sporo leków, które u nas są zabronione prawnie a w innych miejscach na świecie normalnie przepisywane przez lekarzy, jak np. wspomniany etizolam, karyzoprodol, meprobamat, tetrazepam (wg mnie jakieś nieporozumienie), czy flunitrazepam (kolejne) i jakoś nie ma z nimi żadnego problemu, ale odbiegam od tematu. Alprazolam moim zdaniem jest najbardziej przereklamowaną benzodiazepiną, nie wartą swojej ceny. Pomimo zaburzeń lękowych, niezależnie od dawki nigdy mi nie pomogła w przeciwieństwie do m. in. klonazepamu, lorazepamu czy chociażby diazepamu (więc to nie kwestia tolerancji).
  12. Dzień dobry wszystkim. W końcu dojechałem do Wronek Pogoda u mnie dzisiaj idealna - szaroburo + spokojny deszczyk a przede wszystkim jest chłodniej. Zgodnie ze zwyczajem, stawiam kawę i życzę dobrego dnia.
  13. Dzisiaj czuję się... lepiej niż wczoraj
  14. To ja może opiszę własne doświadczenia z lekami. Kiedy pierwszy raz zgłosiłem się do lekarza psychiatry z objawami ciężkiej depresji z towarzyszącą bezsennością i myślami samobójczymi, dostałem mirtazapinę. Najwyraźniej byłem i chyba jestem lekooporny, bo nie czułem wtedy żadnej poprawy a przynajmniej nie z dnia na dzień. Później były próby z mianseryną, doksepiną, amitryptyliną, klomipraminą + różne neuroleptyki jako terapia łączona. Żaden z TLPD na mnie nie działał, po czym przyszła kolej na SSRI/SNRI. Ostatecznie dopiero benzodiazepiny były w stanie mi pomóc, ale wiadomo że było to rozwiązanie tymczasowe, lub doraźne. To trochę jakby leczyć ból głowy morfiną - nie najlepszy pomysł. Po latach wróciłem do mirtazapiny z własnej woli, głównie z powodu bezsenności i po ok. 2 tyg. stosowania zauważyłem w ciągu dnia znaczne złagodzenie objawów fobii społecznej (działanie przeciwlękowe). Miałem też wcześniej styczność z pregabaliną, która świetnie radziła sobie z objawami somatycznymi moich zaburzeń lękowych w swoim czasie i równie dobrze działała nasennie. Tylko, że pregabalina uzależnia fizycznie i psychicznie porównywalnie do benzodiazepin (tak było w moim przypadku). Z perspektywy czasu i kilkudziesięciu przerobionych leków, jeśli miałbym wybrać coś na GAD - bez zastanowienia wybrałbym mirtazapinę i pregabalinę. Podkreślam jednak, że dotyczy to tylko i wyłącznie mnie. Komuś innemu równie dobrze może pomóc np. doksepina i hydroksyzyna, czy doraźnie olanzapina którą jako jedyną doceniam spośród leków przeciwpsychotycznych.
  15. @zburzony nie lepszy etizolam? (szkoda, że jest to lek na receptę tylko we Włoszech oraz Indiach z tego co wiem)
  16. Nie zauważyłem, żeby działała w ten sposób. Potliwość na pewno obniża mirtazapina/mianseryna, w moim przypadku z naciskiem na tą pierwszą. Obydwa te leki obniżają ciepłotę ciała i wydzielanie potu. Od kilku miesięcy stosuję klonidynę w dawkach 0.15-0.225 mg, chociaż lekarz wolał mi przepisać propranolol. Jednak, że nie przepadam za braniem jednego leku kilka razy dziennie, uparłem się i dostałem Iporel. Nie ze względu na nadciśnienie (chociaż jestem bardzo blisko), lecz bardziej ze względu na potencjalne działanie uspokajające i przeciwlękowe. Przeciwlękowo wypada u mnie blado (właściwie tak samo, jak wszystkie sedatywne leki przeciwpsychotyczne), za to w odpowiednich dawkach skutecznie wspomaga zasypianie, więc biorę ją tylko w tym celu. Zdziwiłem się, jak sedatywna potrafi być klonidyna. Działaniem chyba najbardziej przypomina mi dużą dawkę kwetiapiny (podobnie ciągnie do spania i "ścina z nóg"), nie mając przy tym tylu skutków ubocznych.
  17. Nie jesteś zwyczajnie głodny? Czy masz jadłowstręt, albo suchość w ustach? Jeśli masz umrzeć z głodu, to mirtazapina/mianseryna (sedatywne leki przeciwdepresyjne) mają działanie zwiększające apetyt. Pregabalina (lek przeciwlękowy i przeciwdrgawkowy) również może poprawić apetyt. Tak samo kwetiapina (lek przeciwpsychotyczny, stosowany również w depresji), po której można jeść bez końca, ale w porównaniu do leków które wymieniłem powyżej, dość mocno "zwarzywia". Może w wersji o przedłużonym uwalnianiu ten efekt jest mniej odczuwalny. Lekarz powinien zresztą o tym wiedzieć. Być może któryś z tych leków już wcześniej brałeś.
  18. Wszystko ma swoje granice wytrzymałości. Nasza psychika również i przeciążona przez dłuższy czas może w końcu wywołać między innymi zaburzenia lękowe, depresyjne, lub zaburzenia mieszane. Jestem pewien, że nie jest to wina tatuażu, który zawsze można po prostu usunąć. Ujmę to tak - na pewno im mniej stresu, tym lepiej. Można również nauczyć się nad tym stresem panować w jakimś stopniu. Powinieneś to wszystko omówić z kimś kompetentnym, w tym przypadku psychoterapeutą. Uzyskasz wtedy więcej konkretnych odpowiedzi, wskazówek, czy praktycznych porad.
×