Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobic

Znachor
  • Postów

    1 537
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Fobic

  1. Nigdy nie pisałem, że mam taki sprzęt. Mogę mieć na zawołanie Fiskarsa, który na własne oczy widziałem jak tnie kciuki niczym paluszki Lajkonika ale ze swojego sprzętu mam jak do tej pory tylko coś takiego
  2. @Szczebiotka wyślij po mnie dorożkę czy innego ubera, a zrobię ci to w jeden dzień o ile masz siekierę rozłupującą. Wszystko za free, z wyjątkiem kosztów transportu i może całusa na pożegnanie, może być z daleka. A pan @Jurecki chyba wykąpał się w ambrozji młody Bóg zawitał w nasze progi
  3. ooo, mój żywioł Nieważne, czy kawałki o średnicy mojej nogi, czy jednego metra - siekiera rozłupująca i robota idzie jak szalona aby wióra pod nogami podskakują
  4. Na mnie pregabalina (150 mg) przy utrudniających funkcjonowanie zaburzeniach lękowych działała podobnie (myślałem trzeźwo) jak wypicie 50-100 ml wódki. Fizyczne rozluźnienie ciała, mięśni, tak samo znaczne złagodzenie napięcia psychicznego i możliwość skupienia się na pracy będąc całkowicie wyluzowanym, wolnym od niepotrzebnego stresu. To dziwne dlaczego na jednych działa źle, a dla innych to niemal cud farmakologii. Wiadomo, że oprócz standardowej blokady kanałów wapniowych ma pośredni wpływ na neuroprzekaźnik GABA (uspokojenie, działanie przeciwlękowe, rozluźniające, ogólnie hamujące OUN). Stwierdzono, że pregabalina powoduje zależny od dawki wzrost produkcji enzymu odpowiedzialnego za syntezę kwasu gamma-aminomasłowego (GABA), a więc i jego stężenie w mózgu. Może to jest jakaś podpowiedź. Takie efekty, jak opisujecie - poprawa nastroju, zniesienie apatii, anhedonii, dodanie motywacji + działanie przeciwdepresyjne, dużo lepszy odbiór muzyki i ogólnie aktywizujące daje mi z kolei baklofen, który również należy do klasy gabapentynoidów, tak jak pregabalina, czy gabapentyna. Jednak jego blokada kanałów wapniowych jest nieistotna klinicznie, a swoje działanie wywiera poprzez agonizm receptorów GABA(b), więc to trochę inna para kaloszy.
  5. @Dryagan Czuję, że próbujesz zrobić ze mnie jeszcze większego wariata, niż jestem. Mój nick i tak już wystarczająco wiele sugeruje. Raz w życiu byłem w stanie manii i to ostrej, do tego psychoza we wszelkiej postaci, halucynacje audiowizualne i ogólnie niewyobrażalny hardcore, ale to było raz... i nie przypadkowe Mój stan psychiczny jest mniej więcej stabilny. Wiem jak to jest być naprawdę obserwowanym i zazwyczaj kiedy to czuję (głównie w mieście pośród ludzi) zwracam wzrok w tym kierunku i zawsze okazuje się, że faktycznie ktoś się na mnie patrzy. Mam stwierdzone zaburzenia lękowe w różnych postaciach i rozróżniam stan kiedy mam wrażenie bycia obserwowanym, a kiedy czuję że jestem obserwowany. Napisałem po prostu, że po zmroku kiedy jedyne światło w pobliżu kilkunastu metrów dookoła pada wprost na moją twarz, mam wrażenie bycia obserwowanym i odczuwam związany z tym dyskomfort i żadne anksjolityki sobie z tym nie poradzą. Chyba po przeczytaniu tamtego jednego postu stwierdziłeś, że mam takie same jazdy jak pan @Dziewięćdziesiąt Cztery - nie mam. Jednak są różne miejsca na świecie w których przychodzi żyć i można doświadczyć różnych nieprzyjemnych zdarzeń, które na słabej psychice są w stanie odcisnąć jakieś tam piętno. To, co ty opisujesz to z kolei jakieś skrajne doświadczenia, które mi są znowu zupełnie obce. Piszę o czymś bardziej przyziemnym, prawdopodobnym i właściwie normalnym bo taka już ludzka natura. Sam kiedyś miałem konkretną lornetkę, której używałem między innymi żeby zobaczyć co tam się na plaży nieopodal wyprawia ale też do innych celów, jak obserwacje nieba, ptaków bo to była lornetka dedykowana dla ornitologów. Ehh ja tu z rana dzień dobry, najładniejszą kawkę postawiłem jaką tylko udało mi się znaleźć a tu czuję lekką ofensywę. Czy masz coś wspólnego z prof. Andrzejem Draganem? To pytanie nurtuje mnie już od wielu miesięcy
  6. Stwierdziłem jedynie fakty. Taka jest technologia na dzień dzisiejszy i nie miałem zamiaru nakręcić twojej paranoi, bo to że ktoś zdalnie z drona śledzi cię kiedy idziesz ulicą i nagrywa jest jedynie możliwe do wykonania, ale nieprawdopodobne żeby to się działo uwierz mi. To się nie dzieje. Nikt nie poświęcałby czasu i pieniędzy aby to robić, chyba że po każdym wyjściu z domu popełniasz jakieś okrutne, niewyobrażalne zbrodnie, wtedy szansa jest trochę większa ale wciąż niewielka. Żyjemy w trochę innym świecie. Wystarczy mieć wścibskich sąsiadów, lub dawnych znajomych mieszkających w pobliżu, którzy cię nienawidzą. Byłem raz świadkiem kiedy taki "znajomy" obserwował mnie przez lornetkę co robię w pokoju, po czym nagle wybuchnął gromkim śmiechem, a ja zdążyłem zauważyć jak opuszcza lornetkę i odchodzi od okna, bo było to na tyle blisko. Od tamtej pory przestał się do mnie odzywać, co może jest przypadkiem. To zdarzenie odcisnęło się na mojej psychice. Nie jestem celebrytą, jestem mniej niż nikim i prowadzę jak napisałeś nudne życie, które nikogo nie powinno interesować, ale czasem ktoś lubi z kogoś się pośmiać, poczuć względem kogoś pogardę i potem obrabiać tyłek za plecami, żeby tylko był jakiś temat do rozmów z innymi półgłówkami, więc we własnym domu w każdym pokoju, na każdym kroku i w każdej chwili pilnowałem się co i jak robię. Przynajmniej przez jakiś czas, bo w końcu zaczęło mi to być obojętne, ale lekki lęk przed byciem obserwowanym przy robieniu czegokolwiek po zmroku pozostał do dziś i nie mam na to wpływu.
  7. Dzień Dobry Wronki Smacznej kawy i miłego dnia
  8. Mam tak tylko po zmroku, kiedy pada na mnie światło monitora (zimą jest dopiero hardcore, ale w ciągu dnia kiedy pełno śniegu i jeszcze sobie prószy - czuję ogromny spokój, a nawet radość). Co ciekawe prawie nie mam sąsiadów, ale uczucie mimo wszystko mi towarzyszy. Ludzie latają dronami z kamerami, mają lornetki, czy aparaty z ogromnym zoomem. Różnie może być a wiem, że ludzie z natury są ciekawscy i lubią podglądać co ktoś inny robi wszędzie dookoła. Z doświadczenia wnioskuję, że są to ćwierćinteligenci, ale żyją wśród nas.
  9. @acherontia styx jesteś okazem zdrowia po prostu. Bo ja też się budzę i czasem sprawdzę zegarek - 1:00 w nocy... 3:00 w nocy, ale mimo wszystko idę spać bo jestem "zamulony" i ciężko utrzymać mi oczy otwarte, ale gdy nadchodzą okolice godziny piątej nad ranem... jest już ciężko i bardziej męczyłbym się leżeniem niż próbą zaśnięcia. Nie wiem może to nagły spadek melatoniny w organizmie ze względu na wpadające przez okna oświetlenie, ale wstaję... ubieram się i wstawiam wodę na kawkę muszę też coś zjeść, bo nie jem nic przed snem. 17-18 to max, kiedy przekąszę coś lekkiego, więc żołądek domaga się żeby coś tam wrzucić jadalnego. PS Bywało, że wstawałem o 3:30 do pracy to już nawet dla mnie była lekka kara. Co tu dużo mówić - wstawałem wku*wiony, dzięki czemu byłem jednocześnie w pełni sił do pracy.
  10. Witaj w klubie pani koleżanko Śmiej się śmiej. Pamiętam z dzieciństwa jak na podwórku dziadków raz zaczął gonić mnie kogut, to ledwie zmieściłem się w furtce i zdążyłem ją zatrzasnąć. Trauma na długi czas ... Dzisiaj tylko bym się uśmiechnął i wykopał go daleko za posesję aby wióra by leciały z powietrza. jejku, musisz wyglądać jak jakaś mumia w grobowcu, która wypełza tylko po poranną kawkę. Nie stawiałem dzisiaj kawki jak coś ale w sumie mogłem Nigdy nie rozumiałem ludzi, którzy potrafią spać po kilkanaście godzin chyba, że idziesz spać o 5 rano to już inna sprawa. Jednak dłużej niż te 5-7 godzin przerywanego snu nie jestem w stanie przespać nawet ze wsparciem leków. Kiedy obudzę się odpowiednio rano 4-5 otwieram oczy - już wiem, że to tyle. Nawet nie ma sensu próbować zasnąć, a nienawidzę leżeć jak naleśnik patrząc się tępo w jedno miejsce czy przewracając z boku na bok jak kotlet w panierce, więc po prostu wstaję i idę myśląc w trakcie gdzie zmierzam.
  11. Cześć panie Robinmario no i tu chyba tkwi pies pogrzebany, bo kładę się spać zanim będzie ciemno W czasach obecnych są to okolice godz. 21. Im ciemniej się robi tym bardziej czuję się obserwowany ze wszystkich stron, ale nie mam schizofrenii. Przynajmniej takiej zdiagnozowanej, a po lekach przeciwpsychotycznych które tak ochoczo przepisuje się starszym osobom na zasypianie dostaję lęku wolnopłynącego, trwającego 24/7 (mam koszmary), tracę okazjonalnie przytomność i mam parkinsonizm polekowy, czyli jestem praktycznie wyłączonym z życia warzywem. Dlatego pałam żywym ogniem nienawiści do neuroleptyków. Żeby chociaż zostawiały w spokoju receptory muskarynowe, byłoby lepiej, ale to złożona chemia i żeby osiągnąć "cel" chemicy musieli pójść na wiele ustępstw. A to kiedy zasypiam to już trochę trudniejsze pytanie, bo czasem od pójścia spać minie 1-3 godziny z nocnymi przebudzeniami. Niedawno jeszcze odstawiłem zolpidem, który ścinał całkiem dobrze do snu ale to jest taka ciągła huśtawka pomiędzy działaniem a skutkami odstawiennymi. Tylko do stosowania krótkotrwałego/doraźnego, wtedy jest to bdb lek.
  12. Fobic

    Na co masz ochotę?

    mam ochotę na jakąś małą psotę
  13. Wypowiem się odnośnie dwóch zaburzeń. 2. Lęk przed igłami ogólnie (przed wbijaniem ich w żyłę dokładniej) mam od zawsze, chociaż swego czasu oddawałem krew w zamian za 8 czekolad i zwolnienie z lekcji szkolnych bałem się wtedy może nie jakoś panicznie ale czułem zawroty głowy, szybsze bicie serca itd. Ten lęk przerodził się w taką postać, że później kiedy te wbijanie igieł było wymagane w pewnych wyjątkowych okolicznościach moje ciało reagowało sińcami, czy jakimiś podskórnymi wylewami za każdym razem. Nie wiem jaka może być tego geneza oraz jak sobie z tym poradzić. Najlepiej unikać wbijania sobie igieł w ciało. 5. Fobia społeczna. Borykam się z nią od wielu lat, ale zauważyłem że w miarę regularny wysiłek fizyczny (1-2 dni odpoczynku raz na jakiś czas) pomagają, tym bardziej jeśli jest to intensywny i długotrwały wysiłek, a najlepiej jeszcze kiedy napotka się w trakcie to co najgorsze w tym przypadku, czyli inne osoby które w dodatku zaczepiają jakimiś pytaniami i w pewien sposób wymuszają nawiązanie kontaktu. Zabrzmię trochę jak jakiś wariat, ale od pewnego czasu zrodziło się we mnie uczucie, nie wiem jak to określić... coś jak gniew, złość, raczej na samego siebie ale nie przeradza się w to żadną agresję, bo zawsze w rozmowie jestem miły, mimo wszystko zdystansowany, lekko wycofany. Za to kiedy ktoś np. spojrzy mi w oczy (nie muszę tego widzieć, to się czuje) zaczynam patrzeć w jego oczy i nie przestaję dopóki ta druga osoba nie odwróci wzroku. Sam nie inicjuję żadnego kontaktu bez potrzeby i bez problemu przechodzę przez pasy, czy robię swoje w urzędach, sklepach itd. prawie jakbym był tam sam. Może nie bardzo pomogłem, ale takie są moje doświadczenia.
  14. Dzień dobry Wy dopiero wstajecie? Ja bez względu na dzień tygodnia od 5 rano jestem na nogach. Przyznam ze wstydem, że żaden ze mnie kawosz i piję tylko rozpuszczalną z mlekiem i cukrem (zniosę każdą oprócz tych najtańszych kwaśno-gorzkich odpadów) i nie wiem w sumie po co ją piję bo i tak co nie robię to z prędkością światła. Nie potrafię odpocząć, odprężyć się, chyba że przy dobrej muzyce. I dobrym nagłośnieniu.
  15. Zbyt często - bez dwóch zdań jest to depresja. Zbyt rzadko natomiast... to już dużo cięższe pytanie bo często wiąże się z tym długotrwała diagnostyka i testowanie na pacjencie różnych leków zanim dojdzie się chociaż częściowo do właściwej diagnozy.
  16. Lekarzowi nie sugeruje się leczenia, tylko zgłasza konkretne problemy ze zdrowiem, objawy itp. ale możesz spodziewać się takich leków jak lewodopa, czy amantadyna.
  17. To była wzajemna pomoc, za którą ja również jestem ci bardzo wdzięczny Nie uciekam, tylko życie czasem wali się ze wszystkich stron i bywa różnie. Gratuluję rocznicy
  18. Przepraszam za późną odpowiedź, ale z racji że pierwszy post tego tematu poprawił mi humor z samego rana postanowiłem to zrobić Podzielam zdanie @acherontia styx - tak potrafi wyglądać paranoja, jeden z objawów psychotycznych. @Dziewięćdziesiąt Cztery Nie doszukiwałbym się jakiegokolwiek głębszego sensu w tym, że dostałeś rozwolnienia po zjedzeniu "chińczyka". Zastanawiam się, kto miałby satysfakcję z wywoływania u losowych osób tzw. "sraczki" Gdyby ktoś naprawdę chciał cię otruć to myślę, że nie zdążyłbyś nam tutaj o tym opowiedzieć Jeśli masz w papierach napisane: "Psychoza", tym bardziej nie ma za bardzo o czym dyskutować. Możesz słyszeć jak cię ludzie obgadują dookoła, albo nawet w tv, ale nie będzie to prawda. Pozdrawiam i zdrówka życzę
  19. @zburzony Jest taka benzodiazepina, o dość unikalnej budowie jak klobazam. Pomimo, że 10 mg = 5 mg diazepamu, opisuje się go jako dłużej działający, bardziej przeciwlękowy i mniej sedatywny klonazepam (czas półtrwania głównego związku i jego metabolitu to 36-82 h). Dostałem go raz w gratisie do wypróbowania od lekarza i byłem pozytywnie zaskoczony, a brałem wtedy klonazepam w ogóle jest to ciekawe benzo, które np. działa skuteczniej w tkance mózgowej z niedoborem GABA. PS Też nie jestem święty i byłem kiedyś niegrzeczny, ale ładowanie do jednej strzykawki benzo razem z silnymi stymulantami brzmi jak bronienie się przed przestymulowaniem, psychozami i paranoją. Na pewno wiesz, że te dwie grupy środków w pewnym sensie znoszą się wzajemnie. Nie powinno stosować się takich połączeń, bo potrafią one mocno rozregulować całą biochemię i w efekcie zniszczyć psychikę na długie lata. Z drugiej strony mało kto w takich momentach myśli o zdrowiu. @Mozo Euforia wywołana zażyciem alprazolamu wynika najpewniej ze złagodzenia lęków/fobii, czy ogólnie napięcia psychicznego. Być może miewasz różne dni i w różnym stopniu odczuwasz zaburzenia lękowe, stąd też jednym razem czujesz euforię, a innym "zamulenie" (w końcu to działa poprzez GABA - główny neuroprzekaźnik hamujący układ nerwowy). Natomiast złość, czy agresja wyglądają bardziej na działanie uboczne należące do tych rzadziej występujących. Jeśli nie odpowiada ci ta (najsilniejsza z dostępnych w Polsce) benzodiazepina, może porozmawiaj z lekarzem o zmianie na jakiś słabszy lek przeciwlękowy z tej grupy? Co prawda nie zostało ich zbyt wiele, ale kilka alternatyw na pewno się znajdzie, przy czym każdy inny lek będzie działać dłużej. Pozdrawiam
  20. Mirtazapina to NaSSA (Noradrenergic and Specific Serotonin Antidepressant) więc wpływa na serotoninę, noradrenalinę (działając tylko antagonistycznie na receptory, nie rusza w stopniu znaczącym klinicznie wychwytu zwrotnego) i jest silną antyhistaminą, dlatego myślę że 15 mg zadziała tylko sedatywnie. Wiąże się z receptorem histaminowym 50x mocniej niż z najbliższym serotoninowym, a z całą resztą jeszcze słabiej. 30 mg+ daje już wyczuwalne (przynajmniej dla mnie) działanie przeciwlękowe i przeciwdepresyjne, które nie zaburza działania nasennego. Co prawda musiałem na nie czekać ok. 2 tyg. ale byłem pozytywnie zaskoczony. 30 mg mirtazapiny działało na mnie już po 15 minutach i lepiej niż brane wtedy 200 mg kwetiapiny. Później zmniejszyłem nawet jej dawkę do 100 mg i też spałem. Odniosę się jeszcze do potencjalnych skutków ubocznych, bo widzę że antydepresantami u każdego zarówno pod tym względem, jak i kwestią działania jest bardzo różnie. Na mnie np. trójpierścieniowe antydepresanty nie działały wcale, nie czułem nawet uboków. Z czteropierścieniowych mianseryna nie działała wcale (10-60 mg) również bez uboków, tak jak mirtazapina, która jednak o dziwo od pierwszej dawki usypiała a po czasie dała subtelne ale wyczuwalne działanie przeciwlękowe. Najgorzej było u mnie z SSRI/SNRI z których każdy od razu dawał inny zestaw skutków ubocznych, od zimnych dłoni i stóp, przez epizody depresyjne, myśli samobójcze i całkowite zwarzywienie, po objawy odstawienne których nie będę opisywał, ale do złudzenia przypominają dość intensywne, nagłe odstawienie benzo. Ostatecznie - 0 działania terapeutycznego. Dla mnie więc mirta, to złoty środek wśród leków p-depresyjnych i robi robotę za dwa różne leki.
  21. U mnie trwała od wielu lat, kiedy nawet nie przeszło mi przez myśli, że mogę mieć jakieś zaburzenia psychiczne. W szkołach, wśród ludzi nie do końca świadomie zakładałem maskę, a w domu zapadałem się pod ziemię przez bardzo długo. Myślałem że po prostu taki już jestem i jeśli już szukałem przyczyny to wszędzie, tylko nie w swojej głowie. Dopiero lata później, kiedy miałem 24/7 myśli samobójcze i bałem się trzymać nóż w ręce, żeby zrobić sobie kanapkę zgłosiłem się do psychiatry. Od tego czasu trwało to łącznie może niewiele ponad rok z którego przynajmniej 6 miesięcy, to było stopniowe odpuszczanie objawów depresyjnych. Paradoksalnie kilka miesięcy później, kiedy dostałem pewien SSRI na problemy z bezsennością i zaburzenia lękowe (jeden z pierwszych leków z tej grupy) nastąpił nagły nawrót depresji z myślami samobójczymi już od pierwszej tabletki, który trwał równo przez 30 dni czyli tyle ile najkrócej miałem brać ten "lek". Jeśli tylko znalazłbym siłę, żeby zwlec się z łóżka przez ten miesiąc, poszedłbym do tego "lekarza" i chyba go udusił gdyby nie świadomość, że jestem pod wpływem jakiejś trucizny (czułem się jakbym nagle dostał z 500 mg kwetiapiny + obniżony nastrój i pętle myślowe) mógłbym zrobić coś głupiego. Odbiegłem trochę od tematu. ->Wygląda na to, że depresja nie leczona może zarówno trwać przez lata i nasilać się, jak i stanowić krótkotrwały pojedynczy epizod. Może też mieć charakter przewlekły i być oporna na leczenie farmakologiczne. Wtedy pomocna może okazać się psychoterapia.
  22. Dzień dobry. Biorę kawę i uciekam po raz kolejny Robiąc przeciąg we Wronach ciepło jest, niektórym się przyda
  23. Na początku zaznaczę, że u mnie mało który lek wywoływał skutki uboczne (głównie kwetiapina - utraty przytomności i parkinsonizm, ale to drugie dopiero po kilku latach używania trzycyfrowych dawek). Zaburzenia myślenia i zmiany nastroju to jedne z objawów odstawiennych (uzależnienia fizycznego) od Stilnoxu. Inna sprawa, że ten lek działa bardzo krótko więc objawy mogą pojawiać się w ciągu każdego dnia nawet przy regularnym stosowaniu. Z jednej strony to dobrze bo przypomina, że nie jest to lek do długotrwałego stosowania i uzależnia. Jako ciekawostkę dodam że Onirex jest jednym z najlepiej działających zamienników (skład tabletki, czy otoczka robią różnicę), przy dużo niższej cenie i większej ilości tabletek. Estazolam to zdecydowanie większy kaliber, bo oprócz działania ściśle nasennego, czy uspokajającego, działa też przeciwlękowo, przeciwdrgawkowo i rozluźniająco mięśnie szkieletowe. 2 mg siłą działania jest porównywalne do 2-3 tabletek Stilnoxu, chociaż znajdą się osoby które powiedzą że estazolam nie działa. Czas działania jest dużo dłuższy od Stilnoxu i po przebudzeniu możesz jeszcze odczuwać senność, czy jeśli jesteś bardzo wrażliwy nawet zaburzenia koordynacji. Ewentualne uzależnienie od estazolamu (na tej samej zasadzie co Stilnox) jest czymś, czego na pewno chciałbyś uniknąć - bezsenność, stany lękowe, zaburzenia koncentracji, nadpotliwość, czy drżenia mięśni to jedne z objawów nagłego odstawienia benzodiazepin (m. in estazolamu). Z doświadczenia mogę powiedzieć, że nasennie sprawdza się bardzo dobrze, chyba najlepiej spośród wszystkich leków benzodiazepinowych. Najlepiej jednak używać go doraźnie, lub przez krótki okres czasu. Teoretycznie można używać go dłużej (tak jak ja), ale prawdopodobnie po jakimś czasie konieczne będzie zwiększenie dawki dla utrzymania efektu, a późniejsze odstawienie powinno odbywać się stopniowo. Z leków jak Chlorprothixen (leki neuroleptyczne), nasennie używa się jeszcze takich jak Tisercin, czy Ketrel. Co prawda nie uzależniają fizycznie, ale po naprawdę długim i intensywnym stosowaniu mogą przy nagłym odstawieniu wywołać objawy z odbicia, podchodzące trochę pod psychozę i trwające do kilku dni. Kiedy Ketrel przestał mnie usypiać niezależnie od dawki, lekarz dołączył mi mirtazapinę, która pomogła i pozwoliła nawet zmniejszyć dawkę Ketrelu (wspomniana na początku kwetiapina). Mirtazapina i mianseryna to sedatywne leki przeciwdepresyjne z tej samej grupy. Może warto zapytać o nie lekarza?
×