Skocz do zawartości
Nerwica.com

DEPERS

Znachor
  • Postów

    2 519
  • Dołączył

Treść opublikowana przez DEPERS

  1. Wiesz co, ja ją biorę z 6-7 lat. Tyle, że mirta na histaminę działa jak u mnie tak z półtorej godziny. Ja ten czas nazywam oknem snu, jeśli do niego nie wskoczę w ciągu tej półtorej godziny, to senność mija i czuję się jakbym jej nie brał w ogóle. Teraz biorę contrahist, ale on w porównaniu do mirty, to ma symboliczne działanie na histaminę, ale dopiero zacząłem, więc może się poprawi
  2. Hejjj, no jak boisz się śmierci to jest z Tobą całkiem spoko:) ja jak przechodziłem załamanie nerwowe to wręcz o nią błagam. Będzie dobrze, podleczysz żołądek, pij dużo wody, aby nie krzepła Ci krew, bo covid przeważnie zabija zatorowością. Nie umrzesz, jak już się podleczysz wskoczysz na wyższą dawkę wenli i zdobędziesz K2 zimą:)
  3. No wytrzymaj. Ja od poniedziałku startuje z 40mg paro i 1mg kabergoliny (agonista dopaminowy) , żeby były chęci do życia:) jak mi się sprawdzi to polecę:) a i nadciśnienie też mam:) biorę polpril 2x5mg . Betablocery odpadają bo zapadają się po nich oskrzela i się duszę
  4. Ja mam 35 lat. astmę i alergię na wszystko, praktycznie od stycznia do października zdycham. W pakiecie mam też migotanie i trzepotanie przedsionków, także ja też do piachu, a no i bezsenność, ale to pewnie spowodowana depresją, lekooporną oczywiście, bo jakże by inaczej:) jakoś się ratuję, trochę jadę na paro poźniej na wenle i tak w koło. Teraz robiłem podejście parę dni pod welbutrin, ale tylko wqrw był, zero działania na dopaminę, sama noradrenalina. I tak się męczę. No i jeszcze mam DD
  5. Każdy jest w jakimś stopniu wariatem:) hmmm nie wiem jak jest kiedy się bierze leki na padaczkę, jeśli chodzi o neuroleptyki, bo to dopamina, a ona w padaczce też jakąś funkcję odgrywa. Hmmmmm, a może za mała dawka tej paroksetyny?
  6. Nie jesteś:) zapytaj o neuroleptyk, żeby się wyciszyć, ale mieć też siłę. Ja podjadam sulpiryd doraźnie
  7. Jest jakaś istotna różnica między 150, a 300mg? Muszę się jakoś z dd wyrwać i chyba postawię na dopaminę
  8. Chyba alkochol z paro. Mnie nawet po piwie na paro bolał żołądek jakbym się zatruł. Na wenli tego nie było, ale mnie ogólnie na paro i trazo bolał żołądek i na esci też. Może masz tak samo, bo niektórzy sobie piwko pili i nie marudzili o tym, że coś było nie tak
  9. Hej. Zerknijcie sobie w necie jak wysoki poziom histaminy wpływa na bezsenność i tworzenie lęku i depresji. Sporo ciekawostek wyczytałem i chyba nawet mnie się to tyczy bo żem okropny alergik
  10. Szykuje się nowa tabletka cud:) po modafinilu też miało się być Bogiem, a ja dość mocno odczuwałem na nim wqrw. Teraz wenlofaksyna+omega 3/6/9 + b complex+urydyna, na libido żeń szeń gold i na sen mirta+ 5htp i ooo jestem nad morzem i daję radę:) , a w zeszłym roku myślałem, że umrę
  11. Nie, o jelitach wyczytałem. Np, to, że serotonina powstaje z bakterii. I serotonina też kieruje ruchem robaczkowym, stąd też zawsze podczas leczenia występują problemy gastryczne. Ja po wenlofaksynie to mam non stop sranie, ale to przez noradrenaline. Wystarczy, że pomyślę o jedzeniu i już mi jelita drżą, a to świadczy o tym jak to jest wszystko ze sobą sprzężone. Na paro znów problemy z wysraniem, to znów spowolniony metabolizm od dużej ilości serotoniny. Skomplikowane mechanizmy, ale ja lubię zagadki rozwiązywać:)
  12. Lekarz inkasuje za wizytę 250zł jak u mnie i ma dla mnie 15 minut, więc raczej nie zdąży mi wytłumaczyć całego procesu jak to wszystko się zazębia i w ogóle tego wszystkiego. Ale mam też takiego co jest neurologiem i ma 30lat doświadczenia, no i w godzinę tyle mi zdażyła powiedzieć, że streściła mi jak to wszystko działa i jakie jest podstępne i potrafi się maskować i dawać różne objawy i dopowiedziała, czytaj, czuj , wyciagaj wnioski. Przepisze mi dosłownie wszystko w różnych dawkach, ma do mnie pełne zaufanie, na wizycie to rozmawiam z nią jak koleżanką, nawet o tym ile się spuszczam po jakim leku. Więc jak tylko widzi, że ja wchodzę do pokoju to już się śmieje:) cieszę się, że na nią trafiłem bo mogę powiedzieć, że dzięki niej żyje, bo nie dałbym rady . 13 miesięcy leżałem na łóżku i nie wychodziłem z domu z nikim nie rozmawiałem, aż w końcu trzask w głowie i mnie podkusiło, żeby do niej podjechać i ta wizyta zadecydowała o tym, że żyję. Masz rację warto czytać, próbować, ale też nie popadać w paranoje, trzeba sobie wyznaczyć granice racjonalności i logicznie brać to co jest potrzebne. Ja tak robię, już 11 lat przeszło zajadam leki i pracuje non stop nad sobą i staram się pomagać jak mogę innym bo może chociaż jedną duszyczka uda się dzięki temu uratować:)
  13. Mhm rozumiem. Szukaj więc od czego to się zaczęło, że małymi krokami zaprowadziło Cię w permanentny kąt lęku. Który był pierwszy krok. Wrzucaj na tablicę i rozbijaj logiką, bo ciągły lęk logiczny nie jest, a jak się czegoś obawiałaś, bałaś, ciągle o tym myślałaś to, to się zapisało w podświadomości i Ci teraz to sugeruje i nie wystarczy tylko myśleć, że to minie. Trzeba to zapisać na karcie:)
  14. I zawsze możesz tą wenlafaksynę zwiększyć, przecież 150 mg to, żaden rekord świata. Porozmawiaj z lekarzem. Może większa dawka Ci trochę zobojętni ten lęk i będziesz mogła dalej sama diament szlifować
  15. No ja jej jeszcze nie próbowałem. Ja pakiet depresyjny mam po mamie, a Ona po swojej. Ja to od małego dziwadło byłem, wszyscy w prawo, a ja w lewo. Oj tam, ten Twój lęk, to tylko wytwór wyobraźni, wyobrażaj sobie, że go nie ma to zniknie. Mnie serce zakłuwa co parę minut i dostaje turbulencji i się tym nie przejmuje, bo nie mam i tak na to wpływu, więc i zamartwianie by tylko pogarszało. Logika musi wziąć górę, nie ma lęku, nie ma lęku. Masz jakąś kumpelę żeby z nią po plotkować i oderwać się na trochę od permanętnego strachu? Czasem trzeba zrobić pierwszy krok i się przymusowemu żeby coś zmienić. Pamiętaj, żeby pozbyć się tego co powtarzane było tysiące razy, to trzeba tysięcy razy żeby to odwrócić. Mózg to taka karta pamięci z wyszukiwarką, podsuwa to co najczęściej powtarzane. Usiądź i na spokojnie pomyśl od czego to się zaczęło. Bądź swoją psychoterapeutką, a uwierz, że ten proces się odwróci. Pozostając sama w domu będziesz zamknięta w błędnym kole. Przełam się i wyjdź na dwór. Ja jestem dzisiaj w Łomiankach i ładna pogoda, do Ciebie nie daleko, więc i u Ciebie też słońce świeci:)
  16. Hmmm. Tak, paro wgniata w ziemię konkretnie, dlatego jak bym ją miksował to w minimalnej dawce, a co do serty, to moja siostra rodzona jest na asentrze, to i ją przetestuje u mnie dół, to jest genetyczny otrzymywany w pakiecie urodzinowym. Mam troję dzieci i już u najstarszego syna zaczynam dostrzegać, że cieszy go mniej rzeczy niż rówieśników. Niby psycholog nic nie zauważa, ale ja mający ciągle z nim kontakt, to dostrzegam. Muszę więcej czasu mu poświęcać, takiego męskiego typowo, żeby miał lżej niż ja, któremu nikt nie poświęcał uwagi. No, ale to nic, sam się wiele nauczyłem:)
  17. A jakie? Wiesz co, bo z nastrojem to jest tak, że nie można przesadzić z serotoniną, bo przymuli, ja trochę muszę po kombinować na jakiś małych dawkach, takich gdzie będą emocje i serotoniny na tyle, żebym czuł się dobrze, to i mi się wydaje, że i humorek się poprawi
  18. Nie, wenle zawsze brałem z mirtą. No ja na nastrój, to będę próbował dodać z 10mg paro i zobaczę co z tego wyjdzie, ale to jak zejdę do minimum z wenli, po urlopie. Wenla na nastrój to w ogóle u mnie nie działa, tylko nie czuję doła, ale jak na lek przeciwdepresyjny to trochę mało
  19. To było na 450 mg wenli i wysokiej dawce mirty. Pewność siebie była. Problem ze snem, ale nie czułem, że ten sen mi jest w ogóle potrzebny. Miesiąc tak wytrzymałem
  20. Mhm. To może kombinacja paro+mirta. Próbowałeś? CRF to wg, Sthala nawet 700mg wenli+90mg mirty. Ja próbowałem 450 wenli, a z mirtą to było naprawdę grubo, nawet nie będę pisał ile, żeby nic nikomu nie sugerować, ale to są takie dawki które zamienią Cię w zombi. Może żeby wyjść z opresji największych to i ok, ale do życia tak jak w moim przypadku w rodzinie no to takie dawki nie mają racji bytu i tu nie chodzi, że to była sedacja, czy zamuła, po prostu jesteś robotem bez emocji i uczuć, na pewno dobre na wojnę, bo nie czujesz nic i na niczym Ci nie zależy i jesteś bardzo pewny siebie. Czujesz, że dasz radę i możesz wszystko przy jednoczesnym zobojętnieniu
  21. To po cóż żeś tą mirtę dodał? Na pewno zwiększenie wenlafaksyny spowoduje, że będziesz mniej wrażliwy na różne bodźce, zapewne i na te które Ci lęk imputują
  22. Antka brałem tylko 75mg i też były poty, ale mniejsze, ale i wqrw był mniejszy, pewnie na większej dawce to i poty by były większe. Jak się nie denerwuje to potów nie ma, ale jak tylko mnie tzw. biała ciapnie to jestem mokry, a na wenli łatwo mi jest się poirytować. Po urlopie zaczynam schodzić z wenlafaksyny może nawet i do zera, zobaczę jak w głowie będzie się układało po zmniejszaniu dawki, blitzkriegu nie będę robił, zejdę sobie książkowo:)
×