Skocz do zawartości
Nerwica.com

DEPERS

Znachor
  • Postów

    2 519
  • Dołączył

Treść opublikowana przez DEPERS

  1. Po paroksetynie to ja odczuwałem ciągłe znużenie, takie chroniczne zmęczenie psychiczne i fizyczne. Stąd też moje porównanie jej do materii neutronowej, wszystko było takie ciężkie nawet logiczne myślenie było nie lada wyczynem. I nie dziwię się, że ona tak niweluje lęki, bo ona otumania myślenie i lęk po prostu się nie może wytworzyć, nie ma siły się nawet bać hi hi
  2. U mnie im większa dawka wenlafaksyny, tym większa retencja wody. Na 300 mg, to rano mam ciężko stopy w butach ulokować mimo, że rozmiar 47, a powieki zapuchnięte jakbym spawał całą noc
  3. No ja wcale zmiany nie wykluczam, na przestrzeni tych lat już miałem paru lekarzy, ale to jednak Ona ten mechanizm mi odsłoniła. Będę szukał rozwiązania, nie spocznę na laurach na pewno
  4. Jakiś czas temu to lekarka do mnie powiedziała taki tekst "analizowałam Twój przypadek i po 30 latach w zawodzie dochodzę powoli do wniosku, że mogło Cię dotknąć coś z czym psychiatria jeszcze się nie spotkała" Taki dziwny traf. Szkoda tylko, że pechowy
  5. No ja do 300 dobiłem i rok na tych 300 byłem i wszystko ok, niby nie czuć tej beznadziei, napęd sztuczny, ale był tyle, że mocno stłumione emocje w końcu przeradzały się w sedację, apatię, aż w końcu to już zaczęła się anchedonia i tak spod rynny na deszcz, niby nie czuć tej świadomej beznadziei egzystencji, ale czuć, że przykrywa ją nicość, po prostu tylko jestem, ociosany z emocji, a to z kolei przeradza się w wewnętrzny gniew i niechęć do wszystkiego .ehhhhh okropne to jest naprawdę tak jakby dusza cierpiała bo nie może zaznać szczęścia. Czytając biblię, to doszedłem do wniosku, że to takie odzwierciedlenie piekła, nie ma stąd ratunku, jest się samotnym, ciągle się wewnętrznie cierpi, a leki jedynie tłumią płomienie , ale to nic, trafiło na charakter z silną świadomością i ja nie zamierzam się wcale poddawać, powoli rozgryzam machanizm tej suki i w końcu znajdę ten pierwszy trybik który napędza całą tą karuzelę i wsadzę tam patyk. Na pewno nie zrezygnuje z poszukiwaniu szczęścia
  6. Ja to na paroksetynie jadłem po 500 kalorii dziennie, a i tak nie schudłem nic, na moje oko to dość mocno ingeruje w metabolizm hmmm w jego spowolnienie znaczy
  7. Tak na przestrzeni prawie 12 lat konsumowania leków, to doszedłem do wniosku, że to są tak naprawdę tłumiki emocjonalne, jedne tłumią mocniej drugie słabiej, wszystko jest sztuczne, na nerwicę i lęki to może i dobre, ale na depresję to słabe, jedynie co to nie czuć tej otchłani, ale żaden z leków nigdy nie sprawił, że czułem się naprawdę dobrze ehhh. Najgorsze jest to, że jestem na nie skazany, bo bez nich wciąga mnie bezkresny bezsens, a z nimi jakoś daje radę hmmm, ależ perspektywy normalnie chce się "Ż" ygać
  8. Poza tym w życiu miałem dwuletni okres narkotykowy i to tak na grubo, bywały stany kiedy sam siebie z góry widziałem, więc ciężko teraz wywrzeć wrażenie polonezem kiedy się jeździło ferrari
  9. Wenla to dla mnie bardzo dobry lek, ale mam wrażenie, że mój mózg się na nią uodpornił. Dawka 300mg coś działa, ale po dłuższym czasie też mnie seduje czego wcześniej nie było
  10. Moklo imputuje bezsenność, a ja i tak mam problemy ze snem i to dość tęge. Esketa w placówce koło mnie jak się dowiadywałem to 38 klocków terapia miesięczna, a pewności, że pomoże i tak nie ma, więc dziękuję. Na razie to zejdę do takiej dawki wenli, żeby nikogo nie zabić i pomyślę co dalej, ale dzięki za porady
  11. Ogólnie na serducho, to paroksetyna jest dobra, czytałem nawet, że za jej sprawą tworzy się jakieś białko które osłania coś w sercu, albo jakoś tak nie chce mondrować bo dokładnie nie pamiętam, ale jakoś wspomaga serce
  12. Tak też mi się wydawało, a jak ostatnio robiłem EKG to w pięć sekund serce uderzyło mi dwanaście razy i w tym krótkim czasie trzy razy zmieniło czynność. Więc chyba sobie daruję bo mi przez gardło wyskoczy
  13. Hmmmm, kiedyś się wczytywałem tęgo w niego, ale trochę słabe opinie miał. No, ale nie zmienia to faktu, że pewnie go w końcu skosztuję:) muszę lekarza wyrwać na dłuższą pogaduchę. A próbowałeś ów specyfiku? Bo jak czytałem nawet na tym forum o wątku o moklo to raczej nie był wychwalany. Jak czytałem o ami to w publikacjach medycznych to jest teoretyczną królową, a w opini zaś nie jest raczej żadnym panaceum i ora organizm. Pytałem się też lekarza o agometatynę no to od razu odradził bo niby inny mechanizm, ale klinicznie to słabiutka i wątrobę mocno obciąża, a On się dobrze orientuje bo pracuje na oddziale
  14. A ja żem chłopczyk, ale zgłoszę się do odpowiedzi na ochotnika. Wenla w sporadycznych przypadkach podnosi prolaktynę, jeśli jesteś wrażliwa na nią no to sutki mogą swędzieć, a piersi mogą być nabrzmiałe:-)
  15. No ja wiem, że ma potencjał, ale gdzieś wyszperałem, ze cloe trochę serduszko obciąża, a ja i tak mam rozszalałe przez migotanie przedsionków. Może po zabiegu pomyślę. Pamiętam to fajne wyciszenie po nim mmmmmm:-) jeszcze pomyślę o dawce 150mg, na dniach się złapie z lekarzem i zapytam czy migotki nie będą kolidowały z braniem tej dawki
×