-
Postów
2 519 -
Dołączył
Treść opublikowana przez DEPERS
-
Mi buprop, w żaden sposób libida nie poprawił, tym bardziej, że po nim mały się kurczy od noradrenaliny. Po trazo to aż go rozrywało, ale napieprzał mnie żołądek i gardło i wqrwy mnie łapały straszne. Jak bierzesz neuroleptyk to libido będzie zdechłe bo w mózgu dopaminy brak, to i w gaciach flak one kastrują niesamowicie. Dobre dla zwyrodnialców o charakterze seksualnym, szybko by im głupoty przeszły
-
Po mirtazapinie, to np: ja nie czuje nic prócz godzinnego działania nasennego który to nazywam oknem snu. Na libido też nie czuje po niej żadnego działania. Po buprop chciało mi się palić, a jak zajarałem to mnie mdliło i nie mogłem po nim spać, a i tak już biorę śmiertelne dawki mirty na sen. Buspironu nie próbowałem. Ogólnie leki które podnoszą serotoninę znacząco, to obniżają libido, bo podnoszą ją na stałe nie zależnie od emocji i sytuacji, stąd też po pewnym czasie sedacja, a wysoka serotonina to niskie libido. Dla mnie 75 mg wenli to dawka która nie kastruje, a coś tam działa. Neuroleptyki to w ogóle u mnie zaburzają libido o wytrysku nie wspomnę, a to z racji tego, że blokują wydzielanie dopaminy która głównie za libido odpowiada, przykład? Stoi Ci, panienka Ci ssie, a Ty nie czujesz z tego przyjemności, stan zobojętnienia i anchedonia ,toteż staram się ich unikać, mimo, że uważam je za najsilniejsze z leków psychotropowych i czasami się wspomagam, ale to w sytuacjach kiedy budzi się we mnie demon zagłady, to wtedy go tłumię np: sulpirydem. Aschwaganda, ridola, l-dopa. Takie suple na poprawę, subtelną libido
-
No ja trzymam kciuki, żeby Ci było jak najlepiej, ale sraie to są subtelne leki, a jak masz przypalone neurony po ćpaniu to ciężko jest naprawić coś rozerwanego bombą małym śrubokrętem. A neuroleptyki Ci nie podchodzą? Dragi rwą dopę w górę, a leków typowo na nią to jest mało i na dodatek owiane pieprzonym tabu. A Twój lekarz nie proponował nic na dopaminę?
-
Ja Ciebie rozumiem, ale często zmieniasz lek wprowadzając chaos w przewodnictwie nerwowym, często nie odkrywając jego prawdziwego potencjału miernego, ale zawsze. Ja teraz jestem offf, prawie, bo mirta na sen. W domu mam mnóstwo leków i to po parę opakowań z każdego, więc jak mi się pogorszy to bez paniki na coś wejdę. Po reboksetynie, ja odczówałem zmęczenie fizyczne mino pobudzenia psychicznego, ogólnie dla mnie była słaba i nawet nie dałem jej szansy się rozkręcić bo powodowała u mnie bezsenność, a ja i tak mało sypiam. Spróbuj na czymś pobyć trochę dłużej niż tydzień. Jesteś w gorącej wodzie kąpać. Zwróciłem nawet uwagę, że jak na wątku o wenli ucichło to przeskoczyłeś na paro bo tu gadka się klei. Spokojnie, wdech, wydech i pokora która tu jest najważniejsza. Twój mózg daje Ci sygnały czego Ci potrzeba, tylko trzeba się w nie wsłuchać, obserwować co jest dla Ciebie:) pisze to ten który taką obserwację samego siebie prowadzi od 12 lat. Ja nawet jem to co jest mi potrzebne, nie zwracając uwagę na to czy mi smakuje. Jak lubisz czytać i rozwiązywać zagadki, to zacznij czytać siebie, to jest najlepsza lektura, a po rozwiązaniu zagadki będziesz zdrowy:)
-
Hmmm nie wiem czy to dobry pomysł reboksetyne brać na lęki, ale sam najlepiej czujesz co dla Ciebie dobre, prawda? A może jednak nie , jeśli piszesz, że lęk który nigdy nie przechodzi jednak się kiedyś pojawia, a żeby się pojawić to chyba musi najpierw zniknąć, czyż nie? Nie kombinuj sam bo Ci to nie wyjdzie na dobre. Nie tylko poziomy neuroprzekaźników są ważne, ale i ich homeostaza(stosunek do siebie samych). Bynajmniej ja do takich wniosków dochodzę
-
Miło się dowiedzieć, że nie przechodziło się przez to samemu, ale i smutno jednocześnie, że ktoś też musiał tak cierpieć, a Wy kobietki to chyba macie jeszcze gorzej, bo facetów to chroni trochę testosteron. Ból duszy. No nic, najważniejsze, że jest lepiej. Nie ma co do gówna wracać, a upadać to tylko po to żeby podnieść się silniejszym, takie jest moje zdanie bynajmniej:)
-
W depresji ciężkiej, to się nie chce nawet nie chcieć, totalny bezssens gdzie nawet samobójstwo jest bezsensu. Okropny stan gdzie jest się samemu, mało co dociera z zewnątrz, anchedonia która nasówa Ci pytanie po co się w ogóle narodzieś. Bezsiłność połączona z bezsensem egzystencji, nawet jak widzisz kogoś uśmiechniętego to się zastanawiasz z czego on się qrwa cieszy. Piekło na ziemi w pakiecie jeszcze z bezsennością to już w ogóle modlitwa o śmierć. Nikomu tego nie życzę
-
Nie kombinuj sam, no chyba, że Ty z tych których lekarz pyta co ma zrobić. Wiem z autopsji forum, że trazodon nasila początkowo lęki i to do takiego stopnia, że rano niektórzy srają po gaciach, szczególnie na początku, to raz, a dwa, że jedna tabletka to nic nie wprowadza, czy odrazu poczujesz się lepiej czy gorzej to loteria. Więc zawsze trzeba poczekać. Pierwsze tabletki zazwyczaj wprowadzają chaos, jednym pozytywny, a drugim piekielny. Nigdy nie próbowałem combo paro+trazo, ale próbowałem wenla+trazo+mirta i ogień był taki, że mało nie schodziłem na pupie
-
Hmmm no ja mam trochę inny pogląd, bo wrażliwy to zbytnio nie jestem i potrafię kierunkować emocję, a mimo tego depresja mnie się trzyma i to kurczowo od najmłodszych lat. Być może z lękami jest tak, że ktoś wrażliwy ma z nimi problem i jest podatniejszy. Na to co Ty zareagujesz lękiem to ja zareaguję agresją i będę szukał konfrontacji, podczas gdy Ty będziesz tego unikał i się zamykał. Wszystko zależy od wbitego w głowę racjonalizmu i logiki z niego płynącej. Dlatego też, tak ciężko jest wyznaczyć ten prawidłowy nurt, ale ja go mam, a moje zaburzenie polega na innym postrzeganiu świata niż większość ludzi. Dziwadło ze mnie, ale taki mam już charakter i ja nie zamierzam go zmieniać mimo, że przez niego nieraz cierpię