-
Postów
2 519 -
Dołączył
Treść opublikowana przez DEPERS
-
Ja nie biorę beta-blokerów nie mogę:) , ale i tak bym nie brał właśnie względu na, no wiesz co próbowałem, ale to nie są leki dla mnie, wolę drżącą koszulkę od łopotania serduszka i nabijać siniaki na macicy żonce, niż normalne tętno, bezdech, przy zasypianiu i nic w majtkach, Ooooo NIEEEE:) Ja żem zawsze zwarty i gotowy, nie wymiękam, nie ma mowy:) a na padaczkę to się nie leczę, ale brałem kiedyś tegretol na neuralgię. Suple też biorę, ale bez magnezu bo po nim od razu mam fontannę z pupy
-
Gapa ze mnie, nie podziękowałem za życzenia. Dziękuję:) hmmm mam też nadciśnienie, dwa razy dziennie biorę leki, do tego na zakrzepy, wenlafaksynę i mirtazapinę na noc. Na alergię to nic już nie biorę, bo jakoś słabo blokują histaminę zauważyłem. No tak, mały jest siny i zimny ha ha, trup jak Tobie przykulało libido, a mąż nalega to go poczęstuj hi hi pośmiejesz się jak zdejmie majtki , żartuje nie częstuj:) ale naprawdę nie ma się czym świata zawojować
-
Pogoda, sytuacja w kraju i brak perspektyw na poprawę w najbliższym czasie raczej dla osób z depresją (mnie), to tak średnio. Jeszcze mnie infekcja dopadła i czuje się jakbym umierał, ehhh życie, a do pracy muszę chodzić bo bezemnie moi pracownicy narobili by syfu za który ja bym i tak odpowiadał. I tak to jest, nie mogę nawet dnia zawalić, nie ma, że chory, albo coś tam innego, co prawda w ciągu dnia mogę być swobodny, ale doglądać muszę i tak
-
Nie przejmuj się, zwiększenie dawki zazwyczaj o sobie daje znać, prędzej czy później. W normalnym życiu bez zaburzeń też są gorsze dni, nie ma lekko, tymbardziej obserwując co się dzieje w kraju. Ja też mam pogorszenie, bo mnie przytłacza sytuacja w kraju. Ostatnio nawet nie oglądam telewizji bo wszędzie pieprzą te same śmieci. Taki dreszczowy czas nastał
-
No mnie akurat to po paro bolał żołądek turkaweczko i żeby skończyć, to prawie zawału dostawałem , ale to takie nic. Brałem ciągiem 40mg , ale mnie po pewnym czasie już tak sedowała, że chodzić nie miałem siły. Znużenie okropne. No, ale OCD to mi zmiotła w 4 tygodnie do takiego stopnia, że już się nie pojawia nawet tego zalążek
-
Ja wiem, że co poniektórzy mogą mnie nie lubić, ale ja nie staram się nikogo denerwować, tylko swoje opinie wyrażać, a wiadomo na forum jest się wystawionym na publiczny ostrzał, liczę się z tym:) już i od administratora reprymendę dostałem i go rozumiem bo on też obserwuje z boku, ja staram się zawsze tylko pomóc bezinteresownie. Od 12 lat moja pasja to zachowania ludzkie i mentalność, mechanizmy dlaczego ludzie się zachowują tak, a nie inaczej, jaki wpływ ma otoczenie na osobowość. Tworzę portrety psychologiczne na podstawie np, Twoich postów i namalowałem Pyzę z smutnymi oczkami która potrzebuje kumpeli do uwolnienia swojego potencjału emocjonalnego, który tłumiony powoduje np, lęk. Oooo taką Cię widzę:) będzie dobrze, bądź w kontakcie z lekarzem bo dobry wywiad, jest podstawą dobrania odpowiedniego leczenia
-
Obgadywanie? Toć dwulicowość to zaburzenie 21 wieku, choroba cywilizacyjna, jak Cię piszą tak Cię widzą. Dlatego ja jestem mocno zdystansowany i konserwatywny, mam jednego kolegę do pogaduchy i pośmiania się, żonę do igraszek, dzieci do kochania i denerwowania na nie i to jest dla mnie full opcja, nic mi więcej nie potrzeba. Nikt nic o mnie nie wie, nie mam fb, ani żadnych innych społeczniaków. Moja żona ma taką kolezankę śmieszkę, ona młoda pupa 38lat, choruje na SM, a zawsze uśmiechnięta, nawet jak płacze to i tak bije od niej charyzma radości, jak do niej wpada to już wiem, że poprawi nastrój żonce to i mi ułatwi później zadanie pod kołderką ciężko jest, ale jakoś trzeba dawać radę. Tak myślałem, że nie masz z kim pogadać, bo w postach opisujesz wszystko ze szczegółami tak jak właśnie byś chciała pogadać z koleżanką choćby o tym, że masz dziurawą skarpetkę:) ludzie są gatunkiem stadnym, każda izolacja powoduje, że w pewnym sensie się zaczyna dziczeć, odbiegać od reszty, a niektórym taka izolacja sprzyja do destrukcyjnego myślenia, rozmyślania i analizowania. Wiem bo ja wychowywałam się sam, ale ja od małego nie potrzebowałem nikogo, dziwadło takie się urodziło i tak już 35 lat mija i nadal taki jestem. Jestem uparty, niektórzy powiedzieliby, że zarozumiały, ale ten upór ma bardzo silny fundament zbudowany z bloczków nietykalnych wartości i przekonań za które bez wachania oddałbym życie, bo bez nich życie nie miałoby dla mnie sensu. Amen
-
Masz fobie społeczną:) Tobie jest potrzebna optymistyczna koleżanka z którą się wygadasz, wypłaczesz, a Ona Ci to pokarze z optymistycznej perspektywy. Mózg to jest procesor, a podświadość to jest twardy dysk z którego on korzysta do obliczeń i taka dobra przyjaciółka to by Cię sprytnie programowała. Ewentualnie psychoterapia, ja akurat do niej jestem sceptyczny, ale nie zmienia to faktu, że niektórym pomaga, może i Tobie by pomogła, zawsze możesz lekarza zapytać. No i gratuluję małych sukcesów, bo w przyszłości na pewno zainicjują zwycięstwo:)
-
Rozumiem, moja też. Mam sporo za sobą, wyroki też, inny pogląd i swoje nietykalne wartości. Socjopatia z przejawami agresji, sterydy swoje zrobiły. Ogólnie miś, ale jak ktoś wykracza przeciwko mnie, no to z misia robi się niedźwiedź i mi tego brakuje, bo którego leku bym nie brał, to po pewnym czasie, mnie seduje. Kastruje mój temperament, dlatego też spróbuje zejść na minimum
-
Czyń jak uważasz, aby było dobrze:) mnie seduje już 300mg , a dopiero parę dni na takiej dawce jestem hmmm, chyba trzeba będzie zrobić offf, bo i teraz na głowie tyle nie mam, sezon powoli dobiega końca, a mi całkiem w pipę się w głowie poukładało. Może zejdę na podtrzymującą, a jak będzie ok to i całkiem zeskoczę z leków. Mi już nie chce się ich brać, tłumią moją osobowość
-
Przy neuroleptyku to raczej średnio odczuwa się działanie innych leków. To tak jakbyś strzelał z pistoletu w to co strzela czołg, gdzie czołgiem jest amisulpryd a pistoletem wenlafaksyna. Neuroleptyki to są prawdziwe psychotropy na choroby psychiczne i czuć ich działanie, a sraie i snraie to są cukiereczki na zaburzenia psychiczne utrudniające normalne funkcjonowanie. Biorąc neuroleptyk nie poczujesz docelowego działania innych leków. Wiem, bo na neuroleptyku wchodzę i schodzę z 300mg wenli z dnia na dzień i nic nie czuje, ale i nie czuje też poprawy tylko stan zawieszenia który ten neuroleptyk utrzymuje. Dlatego też staram się go unikać ostatnimi czasy bo nie mam paranoi żeby go stosować
-
Ja też na czczo biorę zanim z domu wyjadę to popijane są kawą, dzień w dzień o 5:20. Na wenlafaksynie okropnie tej kawy się chce, a im wyższa dawka to tym bardziej i palić też, ale ja palę sobie tylko rano do kawy i na wieczór sobie na dwór wyjdę i zajaram, a w ciągu dnia nic, bo tak sobie postanowiłem, że będę palił dla przyjemności, a nie bo mam ciągoty. Tylko po dłuższej przerwie są wyrzuty dopaminy, a tak to tylko głód receptorów nikotynowych, a ja nic karmił nie będę:)
-
No mi też nos się zatykał, ale erekcje to były bajeczne. Wiagra, to przy tym nic. Mi bebechy wysiadają, ale to dlatego, że w młodości leciały sterydy+dragi+alko jednocześnie, a w gratisie na wolskiej zatruli mnie antybiotykami po których miałem alt 1500 . Nie robili mi badań, a dostawałem trzy antybiotyki których nie tolerowałem, zrobili dopiero jak już krwią srałem i żygałem żółcią i od tamtej pory już mam problem z brzuchem. Tylko na wenlafaksynie mnie nie boli
-
Nie prawda:) w Polsce max to 375mg, a w stanach to i po 700mg dają, ale to denatom psychicznym na oddziałach. Lek najbardziej zaczyna się doceniać jak się go odstawi:), a to dlatego, że długo się wkręca i poprawa jest subtelna, w końcu to nie dragi, a jak przestaje działać, no to dość szybko jest to odczuwalne i dochodzi się do wniosku, że jednak działał
-
Dzień dobry:) wiesz co? Mi się wydaje, że jakbyś wskoczyła na 300mg wenli to byś poczuła dopiero jej potencjał. Ja zszedłem na 150, ale spowrotem wracam na 300. Może i by dojechały Cię uboki na początku, jakieś trzęsiawki, wytrzeszcze, jadłowstręt i w ogóle byś się czuła jak po polonie 210, ale jak już by się zainstalowała to dopiero byś poczuła, że jesteś panią swego życia. Nie bój się, ta dawka Cię nie zabije, a przywróci do życia, uwierz, jeszcze napiszesz, ja /cenzura/e, dawaj na kawę:) nie czaj się, ja już nawet 450mg próbowałem, jest tu chłopak co leciał na 700mg. Petek który ma stwardnienie rozsianie dopiero na 375mg poczuł się lepiej. Nie bój się i zapytaj lekarza. Ewka, to Twoje życie, trza o nie walczyć, szukać, a na pewno Ci się uda ze szpon lęku wyrwać i poczuć, że życie nie jest takie straszne, a nawet jest przyjemne
-
SULPIRYD (Sulpiryd Hasco/Teva)
DEPERS odpowiedział(a) na anonimowy-zalamany temat w Leki - Indeks leków
Ja zazwyczaj brałem 100mg, sporadycznie brałem więcej, ale nie czułem lepszego działania niż te 100mg. Poza tym jak go brałem ciągiem to tak jakby mi się nasieniowody blokowały i podczas orgazmu czułem tam pieczenie i ciężko miało wystrzelić:)