Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 679
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. Wiesz, nie wiem czy samymi lekami da się komuś podnieść motywację, słyszałem że dopamina najmocniej podnosi u niektórych ludzi motywację, jeszcze innym noradrenalina, aż w końcu nawet serotonina potrafi pobudzić do działania co po niektórych. Różnie to bywa z lekami. Próbowałeś może amisulprydu w małych dawkach? No nie wiem co z twoją tarczycą, nie jestem lekarzem, po prostu poczekaj te 3 tygodnie, ale na pewno nie umrzesz, spokojnie, cierpliwości
  2. Wydzielanie hormonów tarczycy jest regulowane przez noradrenalinę i dopaminę. Tak mówi wikipedia. Ale zawsze najlepiej spytać lekarza, albo przeczytać ulotkę Apropo zmęczenia: "Nie należy stosować metylofenidatu w celu zapobiegania lub leczenia normalnych stanów zmęczenia." - tak mówi ulotka
  3. Witajcie! Wątek kieruję nie tylko do osób chorujących na nerwicę lękową, ale też zdrowych czy też wyleczonych z nerwicy lękowej. Chciałem się zapytać, czy cierpicie na jakieś parasomnie, czyli: - koszmary senne - paraliże przysenne - lęki nocne - somnambulizm (lunatykowanie) I jak często wam się zdarzają, jak sobie z nimi radzicie, czy psychoterapia na nie pomaga, czy jakieś leki wam je łagodzą bądź co gorsza nasilają, oraz jakiej są natury, jak mniej więcej wyglądają... Bo też jak pytam znajomych to okazuje się, że osobom nienarażonym zbytnio na stres i zaburzenia psychiczne parasomnie zdarzają się bardzo rzadko, a nawet wręcz w ogóle nie występują, zaś w przypadku osób chorych psychicznie (ChAD, schizofrenia), z zaburzeniami osobowości czy też depresyjnymi, lękowymi parasomnie zdarzają się znacznie częściej i różnie na nich wpływają. Jedni radzą sobie lepiej, drudzy niestety gorzej... MÓJ PRZYPADEK: Ja mam zaburzenia lękowo-depresyjne (F41.2) oraz samoistne nadciśnienie tętniczne i moją zmorą nocną bywają koszmary senne, wybudzenia w środku nocy z lękiem i kołataniami serca oraz paraliż przysenny 1 raz mi się zdarzył do tej pory. Jak narazie biorę leki: Ludiomil 75mg, Ketrel 200mg i Nebilenin 5mg. Też jak brałem Ketrel w połączeniu z SSRI/SNRI to miałem wyjątkowo mocno nasilone koszmary senne, które bardzo mnie przerażały i pogarszały samopoczucie za dnia, pamiętałem te sny, nie mogłem się skupić momentami, miałem myśli samobójcze z nich powodu... Teraz jest oczywiście lepiej na tym zestawie leków co napisałem Jednak dalej coś tam się czasem pojawia i będę to próbował leczyć psychoterapią. A u Was jak?
  4. No fakt, twoja sytuacja nie jest zbyt lekka, bo masz 5-letnią córkę oraz sam do tego wzmagasz się z problemami ze zdrowiem psychicznym. Często się zdarza, że nerwica współwystępuje z depresją czy stanami depresyjnymi, takimi jak myśli samobójcze. Ale jedno jest pewne - to się da leczyć!!! Tylko trzeba chcieć. Ja z kolei mam raptem 22 lata na karku i z zaburzeniami depresyjno-lękowymi wzmagam się już blisko 10 lat, nie miałem łatwego dzieciństwa, przyjmuję leki i uczęszczałem wiele razy na różne psychoterapie, też mam pewne problemy z tym związane, bo mam też nadciśnienie i tachykardię. Dokucza mi też potworna samotność, izoluję się od ludzi przez chorobę. Mam też inną orientację seksualną, więc trudniej mi o partnera, szczególnie przy zaburzeniach psychicznych... Powiem Ci, że ja chyba nigdy nie zaszedłbym tak daleko jak ty - 32 lata, 5-letnia córka, narzeczeństwo... Wiesz ile ludzi takich jak my pragnie tego co ty masz? Musisz o siebie teraz zawalczyć, zapisz się na jakąś psychoterapię, otwórz się ze swoim problemem przed specjalistą, bo przecież masz córkę i nie możesz jej zostawić... I podejrzewam, że pewnie i narzeczoną masz, czy nie? W twoim przypadku samobójstwo czy nawet któraś już z kolei próba samobójcza pogorszy tylko sprawę o tysiąckroć... Zawsze możesz też udać się do psychiatry i poprosić o skierowanie na terapię nerwic na psychiatrycznym oddziale dziennym - to taka bardzo intensywna, codzienna psychoterapia zapewniająca przy okazji wsparcie grupowe oraz różnego rodzaju zajęcia jak rysunek, muzykoterapia, które pozwalają okiełznać stres. Powodzenia!
  5. Potwierdzam. W wielu przypadkach wystarczy jeden dobrze dobrany lek przeciwpsychotyczny, najlepiej atypowy Schizofrenia mimo, że jest ciężka to jest mocno podatna na leczenie farmakologiczne. Ale fakt, przyczyn schizofrenii nie da rady wyleczyć, jedynie można tłumić objawy wytwórcze i zaleczać te negatywne objawy schizofrenii, bo te osiowe objawy niestety w dużej mierze zostają do końca życia...
  6. No tak bo neuroleptyki są przeznaczone głównie do leczenia schizofrenii i choroby dwubiegunowej. W zaburzeniach lękowo-depresyjnych są już stosowane w ostateczności, np. kiedy występują silne skłonności samobójcze albo upośledzenie funkcji poznawczych. Niektóre z nich mają też działanie stabilizujące nastrój w depresji, kiedy stosowanie samych leków przeciwdepresyjnych nie wystarcza. Nerwicę lękową leczy się głównie psychoterapią albo psychoterapią połączoną z farmakoterapią, kiedy pacjentowi ciężko się skupić na samej psychoterapii. @PiotrekLondon Odradzam ci absolutnie stosowanie neuroleptyków wyłącznie do leczenia zaburzeń lękowych, bo neuroleptyki mogą wywołać nawet depresję u niektórych osób, bo blokują receptory dopaminowe. Z neuroleptyków działających przeciwdepresyjnie można próbować małe dawki sulpirydu albo amisulprydu bo w mniejszych dawkach blokują presynaptyczne receptory dopaminowe przez co lekko odhamowują uwalnianie dopaminy. Neuroleptyki stosuje się tak czy siak w bardziej złożonych zaburzeniach lękowych przebiegających bardziej przy depresji, bo przy takich zwykłych psychonerwicowych nie powinno się ich stosować bo podobno mogą nasilać tego rodzaju lęki.
  7. Zastanawiam się na ile to może być spowodowane lekami, które biorę: Ludiomil 75mg, Ketrel 200mg i Nebilenin 5mg. Właśnie biorę też beta-bloker na serce i słyszałem, że te leki mogą zaburzać sen. Idę do lekarza 30 czerwca. W ogóle mam też straszne myśli samobójcze ostatnimi czasy, może to też spowodowało ten paraliż, po prostu nerwy... Dzięki za info
  8. Witaj To bardzo ładnie ale też odważnie z twojej strony, że zdołałaś opowiedzieć swoją historię leczenia. Powiem Ci, że ja bym się na takie coś chyba nie zebrał. Co prawda dałbym radę bardziej opowiedzieć o sobie i swoich przeżyciach niż o swoim głębokim wzmaganiu się z problemem na psychoterapii. Akurat jestem zdania, że cała psychoterapia powinna być mimo wszystko przestrzenią dobrą dla pacjenta, co by się nie działo. Psychoterapeuta musi zawrzeć z pacjentem tzw. przymierze terapeutyczne, które zobowiązuje go m.in. do powstrzymania się od oceniania, o którym pisałaś. Psychoterapeuta nie powinien także szufladkować czy tworzyć jakichś swoich teorii na temat pacjenta. Bardzo ci współczuję, bo musiałaś wyjść z tego całego procesu terapeutycznego naprawdę zagubiona i rozczarowana... Rozumiem to, bo sam tak teraz poniekąd mam, przez ostatnią psychoterapię, czuję też pewną bezsilność i bezradność. Ale zdaję sobie sprawę, że nie mogę się poddać i próbować dalej... Ja też spotkałem różnych psychologów, psychiatrów czy nawet pielęgniarki bez serc, którzy straszyli mnie choćby domami opieki... No ale cóż, życie toczy się dalej i nie ma co wiecznie się rozczulać... Trzymaj się, jesteś bardzo silna!!!
  9. Dziś w nocy ogarnęło mnie coś dziwnego. Chodzi o to, że miałem sen, którego treści nie pamiętam, jednak pod koniec tego snu, "coś" mnie złapało jakby za gardło i podduszało, dusiłem się, serce mi bardzo mocno kołatało i nie mogłem otworzyć oczu, starałem się, ale nie mogłem. Do tego podczas tego podduszania słyszałem dosłownie jakieś dyszenie, oddychanie i stukanie czy coś takiego. Ale jestem święcie przekonany, że to słyszałem. Minęło to po jakichś paru-parunastu minutach, otworzyłem oczy, ogarnął mnie lęk, jedyne czego chciałem to zasnąć... Zasnąłem po pewnym czasie i obudziłem się z lekkim lękiem jak zwykle i depresyjnymi myślami... Towarzyszyły mi silne depresyjno-lękowe myśli po tym zdarzeniu przez dzisiejszy dzień... Zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę nikogo nie było w tamtym momencie przy mnie, że tylko tak mi się zdawało, ale kurde takie nocne lęki nie są przyjemne. Jak myślicie czy to wina nerwicy czy może leki, które biorę powodują takie dziwne rzeczy??? Ktoś miał podobnie?
  10. I to jest godne pochwały Ja nie odpuszczę dopóki się z nią nie spotkam, teraz niby ma za dużo pacjentów, ale powinna znaleźć choć jedną godzinkę...
  11. Ja jak swoją poinformowałem o tym, że nie mogę już dłużej przychodzić na jej psychoterapię, to mi zaczęła wytykać, że nie potrafię korzystać z psychoterapii i mało tego skomentowała moje zaburzenia psychiczne, że i tak mogę sobie nie dać z nimi rady, takie tam... No po tym co mi powiedziała, to mało nie popełniłem samobójstwa, jednak jeszcze się trzymam... Jednak będę musiał z nią jeszcze sobie wyjaśnić parę rzeczy i spotkać się jeszcze raz, żeby podsumować do czego doszedłem i dlaczego faktycznie nie mogę do niej chodzić, bo wtedy obeszło się bez mojego wyjaśnienia. Ale też wiem jedno, że terapeucie nie wolno pacjenta diagnozować i szufladkować, bo terapeuta ma obowiązek patrzeć na pacjenta podmiotowo, a nie jako kogoś ograniczonego umysłowo przez swoje zaburzenie psychiczne.
  12. Na początku rzeczywiście była u mnie ulga, że uwolniłem się od niektórych stanów psychicznych jakie psychoterapia powodowała, jednak niestety w moim przypadku okazało się, że jeszcze terapia będzie mi potrzebna i zaczęło pojawiać się jakieś uczucie bezradności, obniżonego nastroju, braku oparcia, trochę zaczęły wracać lęki niestety... A w takim przypadku było by wskazane wrócić na terapię, albo rozpocząć nową, skoro na poprzedniej nie czułem się bezpiecznie.
  13. eleniq

    Czy to schizofrenia?

    Wiesz, to co prezentujesz w swojej wypowiedzi może przypominać takie myślenie magiczno-życzeniowe. Jest ono charakterystyczne nie tylko dla schizofrenii ale także dla schizotypowego zaburzenia osobowości albo dla nerwicy natręctw myślowych Widzisz jest wiele koncepcji. Jak mówiłem... porozmawiaj o tym z lekarzem czy może nawet psychologiem, bo też myślę, że twój problem może nadawać się na psychoterapię, skoro cię niepokoi. Lekarz ewentualnie po przeprowadzeniu diagnozy mógłby dobrać leki w razie potrzeby, jednak chcę cię przestrzec, że leki stosuje się, kiedy pacjent już naprawdę nie daje rady normalnie funkcjonować. Ja ci powiem, że mam zaburzenia lękowo-depresyjne i u mnie podstawą leczenia jest psychoterapia, a leki biorę jedynie po to, żeby wyrównać wahania nastroju i wspomóc zwalczanie myśli samobójczych. Bo niestety u mnie oprócz lęku występują jeszcze okresowo nasilające się myśli samobójcze, nawet niestety obmyślam plany... Teraz muszę czekać na psychoterapię od września/października będę miał termin, bo ostatnia psychoterapia nie pomogła mi...
  14. To jest pytanie do lekarza, jednak gdy ja wchodziłem na wenlafaksynę, to mi lekarz SUROWO zabronił picia alkoholu przez okres gdzieś do 4-6 tygodni od początku brania.
  15. eleniq

    Czy to schizofrenia?

    Trzeba wiedzieć, że przy diagnozie schizofrenii czy czegoś podobnego do niej muszą występować u pacjenta objawy osiowe, czyli te, które ZAWSZE muszą wystąpić przy schizofrenii i muszą się one stale utrzymywać przez jakiś tam dłuższy okres, nie wiem dokładnie jaki. Objawy osiowe schizofrenii to: 1. Zaburzenia asocjacji rozluźnienie kojarzeń i pochodne (tzw. "rozjeżdżanie się" myślenia), formalne zaburzenia myślenia (najczęściej są to otamowania, rozkojarzenie, inkoherencja) 2. Zaburzenia afektu (spłycenie afektu, apatia, zobojętnienie) 3. Ambiwalencja (jednoczesne odczuwanie dwóch przeciwstawnych rzeczy) - tylko nie mylić ze zmiennością uczuciową 4. Autyzm (odcięcie od rzeczywistości przez swoje wewnętrzne przeżycia) To tak po krótce. Tylko pamiętajcie, że jeżeli coś tam jest nie halo, to idźcie z tym DO LEKARZA i nie próbujcie diagnozować się przez Internet
  16. No to tutaj lekarz ci jest potrzebny i specjalistyczne leki Leczysz się? Bo nieleczona bezsenność prowadzi podobno do zmian w mózgu...
  17. Również jest mi z tym ciężko i też byłem zawiedziony takim postępowaniem terapeuty. Naprawdę ostatnio aż miewam momenty poczucia bezradności co do swoich problemów psychologicznych...
  18. Powiedzcie mi, czy ktoś ma z was tak, że jak nachodzą myśli samobójcze to ma ochotę przed samobójstwem wykrzyczeć, wylać wszystko z siebie przed całym światem np. publikując post na facebooku o tym jak przebiegało życie i ostrzec ludzi, żeby nie popełnili tych błędów co ja? Bo czasem nachodzi mnie taka myśl, żeby właśnie coś takiego zrobić... mam przeczucie jakby to była jakaś chęć zwrócenia na siebie uwagi przed śmiercią. Szczerze, nie wiem dlaczego to się pojawia w mojej głowie, ale to wygląda nie tylko na zwrócenie na siebie uwagi, ale też jakiś tam altruizm, żeby przestrzec ludzi do jakiej tragedii mogą doprowadzić niektóre nasze czyny. Mam wrażenie, że jest we mnie mocno niezaspokojona potrzeba akceptacji i zrozumienia. I niby mam zamiar oczekiwać tego po śmierci. Z tym brakiem akceptacji i zrozumienia mam na myśli brak akceptacji rówieśniczej za czasu bycia nastolatkiem, a zrozumienia no to tutaj nie wiem co jeszcze jest niedopełnione. Ale to jest chore mieć cały czas poczucie braku akceptacji i zrozumienia, bo ile można, to irytuje innych ludzi to takie moje ciągłe dramatyzowanie... Jestem od paru tygodni bez psychoterapii i faktycznie czuję pewną bezradność wobec siebie momentami, zostaję ze wszystkim sam i wracają stany obniżonego nastroju i myśli S. Nie przyjęto mnie także na terapię dzienną, bo terapeuci obawiali się mnie ze względu na rozpoznanie zespołu Aspergera. Kurde niby nic się nie stało, ale gdzieś tam głęboko czuję jakieś takie niezrozumienie ciągle... Prześladują mnie do tego jakieś takie katastroficzne wizje, że nikt mi nie pomoże, że skończę w domu opieki, przeraża mnie to jako osobę młodą. Tak samo jak byłem w szpitalu psychiatrycznym to stwierdzono, że za bardzo dramatyzuję oraz, że jestem roszczeniowy poprzez domaganie się od pani psycholog częstszych rozmów, czyli wg niej specjalnego traktowania. No właśnie... ta moja roszczeniowa postawa świadczy o jakimś niedopełnieniu... Wiem, że muszę się wziąć w garść, ale samemu momentami nie daję rady, mimo że się staram jak mogę budować na nowo wszystko... Tak naprawdę wiem, że nie jestem z tym sam, ale psychika mi ciągle podpowiada, że to za mało... sam już nie wiem...
  19. No przez te upały nawet śpiąc bez kołdry pocę się na szyi, poduszka zalana potem i mokra blee... My Polacy, żyjąc w klimacie umiarkowanym chłodnym, nie jesteśmy przystosowani za mocno do tak wysokich temperatur powyżej 25 stopni i przez to różnie reagujemy na upały - poty nocne, krwawienia z nosa, wysychanie skóry i śluzówek, bóle głowy, bezsenność, gorączka, przyspieszone tętno. To wszystko mogą być objawy właśnie reakcji na upał, więc nie przejmujcie się za bardzo jak macie takie objawy, one powinny przechodzić... Ja ze swojej strony polecam brać witaminę C oraz A i E przez cały rok. A w razie bólu głowy czy gorączki to klasycznie ibuprofen albo paracetamol. Przy bezsenności to już jakieś ziółka z apteki farmaceuta poleci. Na takie rzeczy, co wypisałem są metody bez biegania do lekarzy, chyba że serio jest poważnie. Pozdro psychomordki I starajcie się w razie czego nie dramatyzować za bardzo, bo to też zmora naszych umysłów nie raz...
  20. eleniq

    Jak śnicie?

    No mi się śnią troszkę mroczne sny z mojego podwórka. Szczerze mało mi się podobają te sny i też trochę mnie niepokoją. Może to jakaś trauma z dzieciństwa, coś się na podwórku działo... co prawda, mam jakieś tam urywki złych wspomnień jak się bawiłem na podwórku z dziećmi ale kurde zaczynają mnie już lekko męczyć... ale to już taki psychologiczny problem na psychoterapię się nadaje. Jednak kiedyś jak miałem źle dobrane leki to te sny potrafiły być naprawdę przerażające do tego stopnia, że miałem lęki, panikę i myśli samobójcze uhhh. Szczęśliwie teraz jest już lepiej pod tym względem, ale wciąż jest to do przepracowania. Będę teraz miał innego terapeutę, bardziej skoncentrowanego na stresach pourazowych Myślę, że w końcu uda mi się to poukładać ładnie...
  21. Aaa ok, bo myślałem że jeszcze ją bierzesz... Nie no znam parę osób, którym amitryptylina jednak pomogła. Każdy inaczej reaguje na leki dlatego jest duża możliwość wyboru leku.
  22. Amitryptylina to mocny lek. Może powodować wysychanie błon śluzowych w tym oka no i wzrost ciśnienia śródgałkowego. Może to prowadzić do stanów zapalnych oka. Zgłosiłeś to już swojemu lekarzowi prowadzącemu? Pewnie wypisał, bo inne nie działały, nie wiem jak wygląda historia twojego leczenia. Są inne antydepresanty niepowodujące takich działań niepożądanych
  23. Ja pisałem o życiu wylaczbie dla samego siebie, czyli bez znajomych czy nawet partnera. Trzeba mieć jakieś relacje. Trzeba umieć żyć zarówno dla siebie jak i innych o! Nic nie pisałem o ciągłym opieraniu się o drugą osobę, tego właśnie bym się bał, bo miałem taką osobę w rodzinie. Ciągłe opieranie się nie jest zdrowe.
  24. Chodzi mi o życie w zupełnej samotności ze swoimi problemami, ciągłe usprawiedliwianie samego siebie za krzywdy, brak wsparcia i zrozumienia. Czy życie w takim ciągłym użalaniu się nad sobą i skupieniu na sobie ma sens? Wiadomo, że ludzie nie są na stałe i są i odchodzą... Jednak uważam, że żyć powinno się chociaż dla tej jednej jedynej osoby, mieć kogoś kto cię wysłucha i wesprze, partnera... Normalny człowiek w samotności popadł by w obłęd. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę do czego może doprowadzić samotność, jest ona bardzo niebezpieczna. Ona mnie już przeraża, od jakichś 10 lat w niej dryfuję.
×