
eleniq
Znachor-
Postów
2 597 -
Dołączył
Treść opublikowana przez eleniq
-
@Lilith @acherontia styx Dzięki dziewczyny za info Bo jedyne co mi potrzebne to coś na sen, żeby nie tylko zasnąć ale i utrzymać ten sen. Co prawda Ketrel mi się wydaje taki najbezpieczniejszy i będę jego próbował najpierw. Jak on nie podziała to jeszcze mogę spróbować trazodonu. I dopiero jakby on nie zadziałał to będę myślał...
-
Narazie czekam na dzienną terapię też darmowa, choć w grupie szczerze nie wiem czy dam radę, bo ja nie mam takich typowych problemów w sobie, żeby to opowiadać ot tak sobie...
-
O /cenzura/. I nic ci się pojebanego nie śniło? Na mnie Fevarin i Ketrel działał bardzo fajnie za dnia, tylko w nocy odjeby. No wiem że do lekarza Nie urodziłem się wczoraj. Ale ten Tisercin już chyba dość ostry, bo ma bardzo nieciekawe uboki, patrząc na ulotkę... no olanzapina u mnie odpada. Jeszcze jak nie Tisercin to chlorprotiksen chyba też jest taki usypiający. Ale to już są kosy takie typowe neuroleptyki, bo stare to leki i dużo uboków.
-
@acherontia styx Dzięki bardzo!
-
Ale brałaś jednocześnie Ketrel z Fevarinem? To może u mnie było by na odwrót w sensie Tisercin może by u mnie lepiej działał? Jak myślisz?
-
Miałem tak na Ketrelu i Fevarinie. Sny tak intensywne, że musiałem z 15 minut dochodzić do siebie po takim "nocnym maratonie". Przez to nabawiłem się jakiegoś takiego dziwnego lęku przed swoimi snami. Od tamtego momentu sen stał się dla mnie czymś budzącym niepokój. Wcześniej kiedy też zdarzał się koszmar ale nie był tak intensywny to nie przeżywałem go tak mocno, wrażenia znikały z biegiem dnia. A wtedy to napady lęku po przebudzeniu i w ciągu dnia, a wieczorem lęki przed odejściem w świat snów, modliłem się przed zaśnięciem, żeby sen był lekki i kojący. Niestety moje modlitwy daremne wówczas były i trzeba było zmodyfikować leczenie...
-
Jakie projekty? W ramach czego? Sprecyzuj proszę
-
Oj wiesz co po tych ostatnich jazdach mam dosyć... będę się próbował kontaktować najwyżej z tą psychotraumatolog co mi powiedziała o tej traumie relacyjnej Jeszcze ta terapia dzienna, miałem tam już jedną konsultację i psycholog nie jest do końca pewna czy mam ZA.
-
Też tak myślę. Ale cóż zrobić, dostali dyplom i mogą robić co chcą, nikt im już tego dyplomu nie odbierze... smutna prawda
-
Konsultowałem i wszyscy mi mówią, że Asperger. Tylko jedna psycholog mi powiedziała, że zespół Aspergera jest diagnozowany u osób, które doświadczyły traumy relacyjnej. Też zastanawiające jest czy ci specjaliści aby nie przesadzają z tymi diagnozami i nie robią pogłębionej diagnostyki. Niektórzy to już po 15 minutach rozmowy mi to potrafią stwierdzić...
-
To prawda. Choć jak mówiłem jedni zarzucają mi brak empatii, głównie są to właśnie specjaliści. Być może jak jestem w lęku i depresji to włącza mi się na jakiś czas takie schematyczne myślenie? Psychologia była by bardzo ciekawa, jednak myślę że bardziej bym ją mógł studiować hobbistycznie Po prostu ta diagnoza Aspergera mam wrażenie wyklucza mnie w pewnych rzeczach. Jak ktoś mi wypomina brak umiejętności społecznych i empatii to w mojej głowie pojawia się jakieś dziwne uczucie, nie potrafię tego do siebie przyjąć, że mógłbym mieć zespół Aspergera...
-
No wiesz, sam mając problemy psychiczne chyba niezbyt łatwo było by być psychologiem i pomagać ludziom... bo przypomina mi się sytuacja, jak jakaś dziewczyna z zespołem Aspergera napisała że studiuje psychologię i prosi o pomoc z czymś tam, to odezwali się psycholodzy i napisali, że jak Pani chce pomagać innym ludziom, sama mając zaburzenia psychiczne... no i właśnie sam zacząłem się zastanawiać i faktycznie to było by trochę dziwne... bo właśnie osoby z Aspergerem nie wykrywają pewnych rzeczy u innych ludzi, brak im empatii i zdolności do wyłapywania pewnych niuansów w kontakcie z drugim człowiekiem... no i jak tu być psychologiem... Bo ja mam diagnozę Aspergera, z którą ciężko mi się zgodzić, bo jakąś tam empatię chyba mam, ktoś mi napisał tu na forum w prywatnej wiadomości, że bardzo ładnie i składnie piszę, że muszę być wyjątkowo wrażliwy, empatyczny, no ale to się kłóci z tym co jedna psycholog w szpitalu stwierdziła, że moje wypowiedzi są ubogie i bardzo schematyczne. Byłem wtedy też w silnym lęku i depresji, nie pamiętam co jej powiedziałem, ale naprawdę mnie to uraziło i wywołało sprzeczność z tym, że zwykli ludzie mi mówią, że jestem bardzo empatyczny, a psycholog w szpitalu stwierdza mi ubogość i schematyczność myślenia... to się nie klei ze sobą wg mnie
-
Nie ukrywam, że chciałbym bardzo wiele. Mam tendencję do wydawania pieniędzy na niepotrzebne rzeczy poniekąd niestety, choć panuję nad tym tak myślę... Np bardzo chciałem być od zawsze lekarzem, już tak naprawdę od przedszkola, choć tak naprawdę nigdy nie obchodziło mnie to ile oni zarabiają... fascynowała mnie anatomia, choroby, leki, badania itd jednak niestety moje marzenia się posypały przez ten cały stres. Nie napisałem tak dobrze matury z biologii i chemii. Kurde mam już 23 lata i nie bardzo wiem co z tym zrobić, wiem po części że muszę szukać innej drogi, ale jakoś ciągnie mnie wyłącznie do medycyny - ten kontakt z człowiekiem, taki nie za bliski, nie za daleki, do tego możesz im pomagać, doradzać, taki charakter pracy mi się tu niezwykle podoba. Zarobki naprawdę nie są dla mnie takie istotne... No właśnie szkoda, że trzeba mieć ponad 90 procent z biologii i chemii, no i te matury z tych przedmiotów są tak wrednie skonstruowane, że ci maturzyści wychodzą z płaczem po tych egzaminach... ehh bo laureaci w pierwszej kolejności, potem finaliści, chętnych na uczelnie medyczne jest po 15 na jedno miejsce średnio... więc strasznie ciężko Wiem że są kierunki pokrewne typu farmacja i analityka medyczna, ale takie siedzenie za ladą i układanie lekarstw na półce nie bardzo mi leży, za mało tego kontaktu z człowiekiem. Analityka medyczna no tutaj wiadomo krew, mocz i inne cudeńka, samemu przy biurku, stempelki, mikroskopy i dowidzenia. A lekarz? No właśnie, więcej kontaktu z człowiekiem, udzielanie pomocy, prowadzenie go przez skomplikowany proces leczenia coś bardzo atrakcyjnego jak dla mnie...
-
No myślę, że właśnie do niego najlepiej z tym iść. Chociaż teraz jeszcze prawdopodobnie będę miał psychiatrę na fundusz. Tam też są psychoterapeuci w tej przychodni
-
A od prywatnego psychiatry by przeszło czy musi być od psychiatry NFZ-towskiego?
-
No będę musiał się podowiadywać... może coś znajdę. Tylko czy potrzebne jest na takie coś skierowanie od psychologa albo psychiatry czy może lekarza pierwszego kontaktu?
-
No wiem. Choć z taką na NFZ różnie bywa, w sensie że dużo ludzi na taką chce się dostać, no i chyba nie wszystkie rodzaje psychoterapii są darmowe... ale uważam że już takie osoby co są na skraju swoich sił powinny mieć terapię za darmo, bo tak naprawdę to strasznie się męczyłem przez ostatnią psychoterapię... najgorsze było to jak podsumowała nasze ostatnie spotkanie to powiedziała mi, że nie potrafię korzystać z psychoterapii i że przez zaburzenia rozwojowe mogę mieć problemy z psychoterapią, bo jest mi ciężko przyjąć inną interpretację... tymi słowami zniechęciła mnie bardzo, wywołała rozczarowanie, bo jakby wypomniała mi że przez zaburzenie będzie mi ciężko... mi już jest wystarczająco ciężko i bez psychoterapii. W ogóle starała się siebie obronić, że to nie jej wina, że terapia tak przebiegała a nie inaczej, nie umiała wyjaśnić mojego zachowania, w ogóle miała jakieś dziwne wytłumaczenia typu że stresuję się, bo pogoda za oknem zła. No i co że pogoda? Ja mam problemy wewnętrzne do rozwiązywania, a nie myślenie o tym, czy źle się czuję przez pogodę!!! U mnie jest wymagana terapia taka łącząca wiele nurtów chyba, ale teraz myślę o EMDR.
-
OUN to ośrodkowy układ nerwowy. Chodziło jej po prostu o mózg, że mózg ci wariuje Skąd ta niechęć do uczuć? Czujesz jakieś zobojętnienie? Bo mogę podejrzewać, że jesteś już tak przeciążony pewnymi negatywnymi emocjami, że w końcu twoja psychika się jakby wyłączyła na chwilę z przeżywania emocji. Coś mi tu pachnie depresją, niskim poczuciem wartości i jakąś taką ukrytą wrogością... jak to jest?
-
No racja. Nie tyle terapię, co chociaż jakiś taki trening umiejętności rodzicielskich, jakieś warsztaty coś w ten deseń, bo terapii nie każdy jest w stanie przejść...
-
No właśnie... i tyle zła może wyrządzić taki brak umiejętności rodzicielskich... niektórzy nie powinni po prostu mieć dzieci. I potem najbardziej mnie wnerwia jak np tacy nauczyciele w szkole dziwią się, że dziecko jest aspołeczne czy niedostosowane, jest obrzucane uwagami i wszystko spada na dziecko w takiej sytuacji, bo ono biedne jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że rodzice też mają w tym udział i to ogromny. Dziecko samo sobie w takiej sytuacji na pewno nie poradzi... najgorzej jest jak rodzice nie widzą problemu. Niestety rodzice też nie umieją się przyznać do tego, że oni popełnili błąd. Rodzice oczywiście są święci i niewinni. Tylko dziecko jest złe i koniec.
-
No wiem. Tylko muszę się bardziej otwierać... kiedyś kiedy jeszcze mnie tak stres nie paraliżował było mi znacznie łatwiej i naturalnie to wszystko przychodziło samo, teraz wszystko na sztywno idzie...
-
Myślę, że jak znajdziemy tych właściwych ludzi, to przestaniemy przejmować się tymi mniej życzliwymi. To też dużo zależy od poczucia naszej wartości. Faktycznie jest ono bardzo niskie kiedy nie mamy kontaktów z innymi ludźmi i polegamy wyłącznie na sobie. Ale jak ktoś nas zaakceptuje takich jakimi jesteśmy i my sami siebie to wtedy te złe rzeczy zaczną się rozmywać...
-
No powinno dać radę. Świat jest dla mnie piękny i ludzie to niezwykłe, unikatowe istoty, tylko moja psychika wszystko mi tu zakłóca... takie troszkę podzielenie... wszystko odbierać jako złe mimo że tak naprawdę nie musi takie być...
-
Oj nie gadaj No ja myślę na odwrót właśnie... człowiek to wspaniała rzecz, ja jednak lubię ludzi, tylko moja psychika mnie od nich odstrasza jakby... kurde mam jakieś bariery