Chciałabym trochę uporządkować fakty i mój proces leczenia i dochodzenia do siebie przez te wszystkie 4 lata mojego stażu na forum.
Bywało, że znikałam i to na długo, ale zawsze jakoś wracałam, ponieważ forum bardzo szanuję i lubię. Poznałam tutaj przede wszystkim osobę, która stała się moją przyjaciółką, która mnie rozumie i nie obraża się, jak bez słów uciekam, by trochę odetchnąć od społeczeństwa (nawet tego internetowego).
Ale zawsze wracam, jak syn marnotrawny i cieszę się, że jest osoba, która to rozumie.
@utrapienie, to o Tobie mowa.
Moją przygodę z terapią zaczęłam w październiku 2021 roku. Będąc zmęczona walką z wiatrakami i trafiłam na oddział, na którym poznałam wiele wartościowych osób. Ale jak to bywa w takich szpitalach - obiecuje się kontakt i przyjaźń aż po grób, a i tak nic z tego nie wychodzi. Przerabiałam to już wiele razy i obojętnie jaka to była osoba, kończyło się tak samo.
Terapia małymi kroczkami sprawiała, że zaczęłam do siebie dochodzić, rozumieć schematy jakie powielam, pozwoliła zawalczyć z tak dobrze znanym Wewnętrznym Krytykiem.
Chciałam tylko tutaj zaznaczyć i powiedzieć, przede wszystkim "świeżakom", że terapia to długi i powolny proces, który zazwyczaj trwa latami. I tutaj moja rada - nie zniechęcajcie się po dwóch miesiącach, bądźcie cierpliwi i wyrozumiali dla siebie samych.
Moja terapia trwa już dwa lata (albo dopiero tyle). Niestety, z powodów finansowych jestem raczej zmuszona zrezygnować z niej. Niemniej - na szczęście jestem jeszcze pod okiem psychologa, którego MOPS mi przydzielił na NFZ. Terapia ta o tyle jest fajna, że psycholog przychodzi do mnie do domu i w tych warunkach jest przeprowadzana sesja. Raz nawet przeszłam terapię z mamą i podczas niej wiele zrozumiałyśmy i od tego czasu nasza relacja się poprawiła.
Wracając do poprzednich moich postów w tym temacie zdaję sobie sprawę jakie zmiany we mnie zaszły. Przede wszystkim bardziej zrozumiałam siebie (a byłam tak zagubiona, że nawet nie potrafiłam do końca określić mojej osobowości).
Jak na ironię, to diagnoza o osobowości schiozidalnej dała mi na to odpowiedź. Wtedy wszystkie puzzle zostały dopasowane. Może to kolejne piętno - to znaczy na pewno. Ale mi pomogło. Nie będę kłamać.
Uśmiecham się. Przez łzy, ale uśmiecham.
"Porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy tu wchodzicie." tak na początku powinien brzmieć tytuł mojego wątku.
A teraz powinien się zmienić na: "Dziś ty, który tu wchodzisz uśmiechnij się i pomyśl o nadziei".