Skocz do zawartości
Nerwica.com

doi

Użytkownik
  • Postów

    584
  • Dołączył

Treść opublikowana przez doi

  1. doi

    Potrzebuję rady...

    Taki układ w pracy to analogia układu z domu rodzinnego. Tam poszukaj. U rodziców, w zazdrości o rodzeństwo i o "tych lepszych", w szukaniu pochwał, w walce o swoje miejsce w układzie rodzinnym. Tak. Ale za moment wciągniesz się w podobny układ jeśli tego nie przepracujesz. I tego co cię w takie układy pcha. Zmiana myślenia na przyszłość- przyda się. Jasne. Jeśli tylko ci pomogą poczuć się lepiej. Ale nie czytaj z kartki. Opowiedz trzymając się punktów. Będą pytanie też.
  2. doi

    Potrzebuję rady...

    Hmm, to brzmi jak też jak ciąża. Weź wyniki do psycho, koniecznie.
  3. doi

    Potrzebuję rady...

    Tak, jeśli czujesz. Ale warto zgłębić dlaczego dajesz się wmanewrować na tak długo w tak niszczący cię układ.
  4. doi

    Potrzebuję rady...

    Oczywiście. Dlatego że nie płaczesz naturalnie i tłumisz reakcje nienaturalnie to obojętniejesz na wszystko -blokada działa na całość, nie na te "złe" uczucia. Na radość i przyjemność także. Napięcie pozostaje nieuświadomione, pod spodem, przenosi się na ciało. Zablokowałaś -być może złość i płacz- stąd reakcja psychosomatyczna, wymiotujesz. To reakcja stresowa ale też i zastępcze działania dla płaczu. Wyrzucasz z siebie. Masz może jakiś wyzwalacz, jakiś film, jakąś szczególnie smutną historię? Jeśli nie to spoko, nie blokuj sobie płaczu jak sam przyjdzie. Nawet jak będzie mocny. Ja nie płakałam swojego czasu ze 30 lat a jak zaczęłam, nie mogłam cały dzień skończyć. Teraz jestem mądrzejsza. Płaczę jak mam ochotę. Moje prawo. Zwróć uwagę na oddech, żeby oddychać spokojnie przeponą. właśnie, typowo polskie. A czemu miałaby nie wziąć? Psychiatrzy bywają różni, oczywiście. Ja akurat mam dobre doświadczenia. Spokojnie słuchają. Poproś o terapię. Nie stawiasz granic, dajesz się wykończyć, doprowadzić do takiego stanu. Nie masz kontaktu ze sobą- aż ciało ci o tym przypomniało. Ten twój stan jest naprawdę poważny, głęboko nienormalny. Tak się nie da przecież funkcjonować. Nawet jak na chwilę się poprawisz- to tkwiąc w starych schematach - padniesz za moment. Możesz przygotować się do tej wizyty: spisz sobie na spokojnie co się dzieje, jakie masz objawy, jakie masz myśli, połącz myśli z objawami, jakie masz obecnie trudności na zewnątrz. Zastanów się jak sie odżywiasz, czy ćwiczysz regularnie, jak oddychasz. Ile czasu pracujesz, jaki jest twój rozkład dnia. Ułóż to sobie spokojnie. Poczytaj o wypaleniu zawodowym, o reakcjach stresowych, o nerwicy (tylko sobie nie przypisuj całego DSM :)) Spokojnie, psycho nie gryzą. Mów swoimi słowami, to co czujesz i to co się dzieje. Nie ten psycho to inny, bez spiny. Nie tędy droga, to znajdzie się inna. Powodzenia, dasz radę :). Nie daj się zaje.ać, sorry za język.
  5. doi

    Potrzebuję rady...

    A! i wypłacz się i wyzłość. Jak dawno temu płakałaś? Złość możesz wybić w poduchę, możesz sobie czymś rzucić, możesz pisać smrodliwe listy (bez wysyłania), możesz rzucać mięsem. Płacz rozluźnia i dobrze robi na głowę. Serio piszę.
  6. doi

    Potrzebuję rady...

    Cóż tydzień przy dwóch latach... Jeśli to napięcie dotyczące pracy jest przyczyną, to samo przyzwolenie sobie na to, żeby tam już nie wracać zmniejszy objawy. Nie wiem z kim jesteś umówiona na wizytę, wskazany byłby psychiatra. Do przepracowania tego, że niszczysz siebie żeby jakoś zaistnieć dla jakiejś wewnętrznej figury czy dla przepracowania lęku- psychoterapeuta. I zbadaj objawy somatyczne, czy się nie dorobiłaś jakiegoś choróbska po drodze. Odpoczywaj, nawadniaj się, śpij. Medytuj, ćwicz -jak możesz. Idź na spacer, oddychaj przeponą. Przygotuj się do wizyty, poczytaj o takich przypadłościach. Zadbaj o siebie, nie w sensie "zadbanej kobiety na pokaz" ale kontaktu ze sobą. Bądź dla siebie dobra. Mówi się "rzygam już tą pracą" i tak u ciebie jest w sensie dosłownym.
  7. doi

    Potrzebuję rady...

    Nie. Po prostu wypływa coś czego za siebie nie uważasz. Ja nie wiem, co jest głębiej, to już pytanie do specjalisty, ale nie o to mi chodzi, żeby teraz pobiec ratować syna czy bliskiego chorego. Chodzi o to by odzyskać kontakt ze sobą. Z tego co piszesz czasu jesteś dojrzało wiekowo osobą, czasu masz cholernie mało. Nie "to miejsce cię trzyma", nonsens, tylko sama się w nim trzymasz, np. swoimi oczekiwaniami, chciwością, pożądaniem bezpieczeństwa, kasy, statusu, sensu, przywiązaniem do kogoś. W samolocie maskę tlenową nakłada się najpierw sobie, potem innym. Zdrowy egoizm to podstawa.
  8. doi

    Potrzebuję rady...

    Lekarz, badania kontrolne, psychoterapia. Przecież dla kogoś ten cyrk robisz, dla jakiejś figury, która na ciebie- taką dzielną, niezłomną i w masce - patrzy.
  9. doi

    Potrzebuję rady...

    Ja nie wiem co jest, ale lepiej żeby diagnozy stawiał lekarz. Mnie tylko uderzyły te zdania: Rezygnujesz z należnego ci urlopu i L4, za które państwu płacisz w składkach. Dlaczego oszczędzasz na swoim jak możesz brać? Brać urlop zamiast L4- to chore. Wieszasz się na kimś, kto - zapewne dla swojego dobra- ci taką pracę naraił. Dbasz o dobre zdanie tej osoby. Pp co? Ja czytam to: od dwóch lat rezygnuję ze swoich priorytetów i niezmieszana biorę udział w cyrku urządzając cyrk innym. Perfekcyjne niszczące Nad-Ja? A co jesli ta kobieta tu i teraz: rzygająca i słaba to właśnie twoja prawdziwa twarz? Reasumując: nie stawiasz granic ani ludziom z zewnątrz ani swoim perfekcjonistycznym oczekiwaniom. Po prostu nie dbasz o siebie i organizm sam (chorobą somatyczną, nerwicą, wypaleniem nie wiem) upomniał się o swoje prawa. Usiłujesz być dla wszystkich a nie ma cię dla ciebie. To przepis na katastrofę. Kto każe ci (wewnątrz ciebie) taka prace wykonywać i kto ma cię "podziwiać" - nie pytam.
  10. Johnn, mogę być szczera? jeśli nie, nie czytaj. Terapia jaką sobie wymyśliłeś- oceny, opinie, monitoring postępów, relacje na piśmie etc- po prostu nie istnieje. To co opisujesz to karykatura, pozór. Terapia to praca na nieświadomym, na schematach myślowych lub na behawiorze. Płynna, niejasna, bez planu, bez przygotowania, nieświadoma. Opiera się na relacji, czasem długotrwałej, kilkuletniej, która pomoże zminimalizować lęk i dobrać się do jego źródeł. A ty jesteś jednym wielkim lękiem ;(. To praca z emocjami, snami, przejęzyczeniami. Nie czytanie notatek, nie przygotowywanie się do walki na opinie tylko rozbicie obron, które u ciebie silne i wielkie. Żeby te obrony choć trochę rozszerzyć potrzebujesz trwałej relacji z terapeutą, na kilka lat. Ty jeszcze nie zacząłeś żadnej terapii (twoje terapie to pozory) a z lęku zbierasz papiery i pogłębiasz swój lęk wieszając się na opiniach innych. Im więcej papierów, planu- tym bardziej działasz wg swoich zaburzeń i je pogłębiasz. Terapia zakończyłaby się sukcesem, gdybyś NIE prosił o pisma, nie zbierał cudzych opinii i nie traktował terapeuty jak robota do wykręcenia ci "trudności". Gdybyś nawiązał relację poza twoim planem. Skoro to nadal robisz to tak, jest to porażka. Czy choć zauważasz jakieś zmiany w behawiorze? Nie wiem jak to jest na NFZ- ale 12 spotkań uznawane jest przez behawiorystów za wystarczające bo w statystykach im wyszło że tyle wystarczy żeby trochę człowieka wytresować. I tego się trzymają, żeby nie płacić więcej. To kopia systemu amerykańskiego, bezmyślna. Tymczasem nie jesteś statystyką a jednostką ze swoją nieświadomością i tempem rozwoju. Nie znaczy to że ktoś ci robi świadomie krzywdę, ale że przejawia myślenie, które jest nieadekwatne do obiektu. Owszem, wiele rzeczy opiera się na matematyce, i pewnie w tym jesteś bardzo dobry, ale ludzka dusza- nie jest matematyką ani statystyką.
  11. @johnnA co jeśli w tym świecie są różne racje i nie ma jednej? I nie ma w tym problemu, żeby te racje współistniały? Ty masz swój punkt widzenia, ktoś inny inny, i to jest ok? Lub w zależności od humoru masz różne zdania o jednej rzeczy w sobie i to tez jest ok? Czemu ktoś miałby ci nie ufać? Czemu zakładasz że będziesz na łasce czyjegoś zdania? Ja bym wolała twoje zdanie. Tak, ale nie jest to sednem. Sednem jest właśnie twoja opinia, twoja ocena i twoje funkcjonowanie na głębokim poziomie. Jak ty sam oceniasz tę terapię? Dlaczego? Jaki to ma wpływ na ciebie? Po co? Każdy może mieć swoją rację. Ludzkie racje to nie matematyka.
  12. doi

    Witajcie Ziemianie

    Acha. Ale teraz chyba widzisz że to nie działa? walisz głową w mur, bardzo ładnie, ale obok są drzwi. Robiąc ciągle to samo nie możesz się spodziewać innych rezultatów. Oczywiście, wszyscy są lepsi, wszyscy są głupi, ty jesteś cudownie beznadziejny i tak bardzo kiepski, że aż wspaniały, ale bez względu na to co ci umysł produkuje zamiast pisać memuary po prostu zrób risercz i zobacz jakie masz terapeutyczne opcje w okolicy. Oczywiście, zaraz mi napiszesz, że nie ma żadnych i że i tak nikt ci nie pomoże, i że oni wszyscy głupi (ja tez tak czasem myślę o moim t.), ale wyłącz pitolenie umysłu i zobacz. Chyba że dół w jakim jesteś jest tak rozkoszny i satysfakcjonujacy, że szkoda czasu, to już twój problem. Ja tylko przypomnę, że twoje dni -jak każdego- policzone, pula się zmniejsza z każdym dniem. No, ale ty wybierasz ty decydujesz.
  13. doi

    Witajcie Ziemianie

    Moje pytanie dotyczyło nie spraw materialnych ani gitary, choć to akurat fajne, ale psyche. Co zrobiłeś w międzyczasie żeby znaleźć pomoc dla siebie w tym względzie?
  14. Hmm, traktujesz terapeutę i terapię jak jakąś wymierną rzecz, tak to odbieram. Spisać można coś jak się robi remont, ale tutaj się nie da. Dla kogo to ma być ważne, uwiarygodnione? Dla ciebie- nie wierzysz temu co czujesz? czemu to podważasz? Czemu nie spiszesz własnych notatek? Czemu uważasz za niewiarygodne? Terapeuci jakich znałam nie zapoznawali się z wynikami poprzednich- to przecież zmienia ich perspektywę, takie czytanie cudzych notatek. Popatrz na: "Stanowi zabezpieczenie moich interesów" a "przypisujesz mi złowrogie intencje." Kto/co więc narusza twoje interesy, że chcesz je zabezpieczyć na piśmie? Nie mam na myśli złych intencji, ale raczej to że w moim odbiorze komuś/czemuś niedowierzasz, nie ufasz, więc potrzebujesz papieru. Co się stanie jeśli tego nie dostaniesz? Co będzie jak zmienisz zdanie o terapii i będzie inne niż wpisane? Wyrzucisz swoje zdanie czy papier? W moich terapiach nie dostawałam niczego na piśmie na zakończenie, wydaje mi się to dziwne, świadczące o braku zaufania do siebie, terapeuty, terapii, świata. Może w NFZ jest inaczej.
  15. doi

    Witajcie Ziemianie

    Tak sobie to czytam i myślę, że całkowicie wisisz na innych. Inni sterują ci humorem, inni są winni, inni są tłem do porównań. Po co? A co ty zrobiłeś w międzyczasie sam dla siebie- niezależnie od postępowania innych?
  16. @minouJasne, że trudno się zgodzić, wiem o tym , ego i maja różne straszne bajki opowiadają. Jeśli pracujesz charytatywnie bo właśnie tak czujesz, to przecież ok, właśnie o to chodzi, żeby mieć kontakt ze sobą i robić to do czego ciągnie. Pisząc o przymusie miałam na myśli raczej Moti. Przymus, poczucie winy, emocje, poczucie że coś jest źle, niesprawiedliwie etc, etc, że ma być już teraz, natychmiast i tak jak chcę- to jest zbędne. Dajesz bo chcesz i nie wymagasz rezultatów-to chyba jest najwłaściwsze. Jasne, że nadaję etykietki bo mam ego i posługuję się językiem, inaczej nie można tutaj niestety... Ale ważna jest świadomość, że to tylko etykiety i egotyczne bajanie.
  17. W jakim celu? Chcesz kogoś pozywać, oskarżać o coś, niszczyć, skarżyć się? Ocena terapii jest przecież płynna, zależna od twojego humoru. Rezultaty terapii nie kończą się na ostatniej sesji. Psyche tak nie działa. Po prostu jest ostatnia sesja, coś tam sie podsumowuje jak się ma ochotę, żegna z terapeutą dziękując za czas. I tyle.
  18. doi

    Zdanie o Polakach

    Tak, ja właśnie też o tym. Z punktu widzenia Azjaty Polak to Zachód, ale dzielą nas wartości- od tego jest właśnie ta mapa kulturowa jaka przytoczyłam.
  19. Świat to drama i tego ludzkie ego szuka. Matrix, maja, tworzony przez umysły. Zawsze jest możliwość wyjścia z matrixa. Świat jest idealny taki jaki jest bo jest jedyny taki jaki jest (i o tym jest właśnie Kandyd). Ale to umysł dzieli i nadaje etykietki "dobry/zły". A wszystko jest jakie jest, energia przyjmuje różne formy, formy mijają. To umysł wyobraża sobie, że jest jakiś odrębny, że ma jakąś moc, i ocenia czy coś jest dobre czy złe. Ego mi mówi że katastrofa klimatyczna jest zła ale dusza mówi, że top tylko zmiana formy. A Brahman dzieli się na formy by się bawić, ciągnąć energię. Każdy jest Brahmanem. Jak dla mnie pomaganie komuś sprowadza się do egotycznego założenia, że ze światem jest coś nie w porządku, że ma się moc żeby coś mienić i ze jest się odrębnym od całej reszty. Na głębszym poziomie nie jest to prawdą. "Własny ogródek"- jak dla mnie - oznacza pielęgnowanie- hillmanowskim językiem mówiąc- swojego dajmona, swojej energii, swojej duszy. Jak czuję że mam ochotę coś komuś napisać czy pomóc to to robię. Jeśli nie - nie robię tego , mimo ze "wisi" gdzieś nakaz moralny czy czyjeś wymaganie. Jestem częścią świata, narzędziem, czuję co mam robić. Co do "rzeczy odległych"- tak naprawdę mamy tylko i poznajemy swoje pole świadomości, nazywamy swój własny świat. Jak ktoś ma przymus pomagania lub ucieka od tego, to zdecydowanie jest coś nie tak z nim samym, na poziomie przepływu energii. Inaczej- pomaganie nie ma nic wspólnego z przymusem, zniewoleniem, wewnętrznym czy zewnętrznym, raczej z paplaniną ego.
  20. @moti Czytając co piszesz mam kilka wrażeń. Po pierwsze to, że jesteś pod wpływem terapii beh i próbujesz się wytresować. Persona, maska, zachowanie na zewnątrz są ważne, ale samo-tresura bez bazy sensu nie ma. Pięknie racjonalizujesz, że martwią cię cudze stracone szanse czy że chcesz sie nauczyć przemawiać- ale tak naprawdę ciągną cię do tego twoje własne nieprzepracowane kawałki: TWOJE stracone szanse czy bezradność. Przez kogoś lub przez naśladownictwo kogoś działasz na siebie. Dlaczego nie wprost? Przykład: ja znów jestem jąkała. Jąkałam się całe życie, do dziś trochę się zacinam, ale jest lepiej. Bez ćwiczeń, po prostu te psychiczne kawałki które blokowały zostały przepracowane i mówię inaczej. Tak samo z asertywnością. Kiedyś byłam śmiertelnie nieśmiała, teraz- po przepracowaniu, wewnętrznej zmianie- przychodzi mi asertywność naturalnie, samo płynie. Po drugie, spina. Do kogoś się porównujesz, gdzieś tam strasznie chcesz i sie spinasz. Ja karzące, Ja wymagające, napięte Super-ego. "Bycie w czymś dobrym" -ok, ale dla podziwu, dla samo-podziwu, po co? Ciągle to czyjaś maska wystawiona dla kogoś. Myślę że dopóki nie skontaktujesz się z tym czym jesteś tu-i-teraz, ze swoim " środkiem", ze swoją wewnętrzną energią (nie myl jej z "nerwicą", z lękiem" z "racjonalizacją, to etykietki) to będziesz chodzić w masce i drżeć, żeby ta nie spadła- tak jak teraz. Nie ma zresztą obiektywnego świata, kto ma cię podziwiać? Wszyscy żyją w swoich własnych głowach. Masz ten czas, w tej właśnie postaci by tworzyć swój własny świat- po to tu jesteś. Po trzecie, usprawiedliwiasz się. Po co? Mnie nie trzeba. Nikomu nie trzeba się tłumaczyć. Może sensownie też popatrzeć na poprzednie generacje ale nie w narracji "mam tak w genach po matce" ale jakie konkretne jej zachowania (i twój odbiór) ukształtowały to co masz teraz. Sorry, patrzę z boku i przez swoje doświadczenia. Życie płynie, tak jak płynie psyche, jak się zmienia. mam inny punkt widzenia. Przekieruj to co piszesz o innych na siebie. Będzie jaśniej.
  21. doi

    Zdanie o Polakach

    Polska nie jest Zachodem. Oczywiście. Ale wątek jest o wartościach i wadach/zaletach Polaków. Nie o poziomie materialnym. Może nam pomaga tutaj Inny- porównujemy się do Zachodu, ciągniemy do Zachodu. A nie do Ugandy. Polacy starają się dotrzeć do "poziomu europejskiego" a jednocześnie przy mentalności murzyńskiej- nie mają szans. Tak, ale zauważ, że te państwa stawiające na wartości świeckie i racjonalne oraz indywidualistyczne są państwami bogatszymi. Te z dołu mapy "ciągną" do tych z góry. Po prostu zezwolenie na samo-ekspresję, rozwój, osobisty kapitał wykształcenia, posługiwanie się "realnością", racjonalnym, eksperymentem, ekspertyzą etc zwiększa szanse takiego kraju na rozwój. Oczywiście coś się przy tym "wykrawa" z oficjalnego życia społecznego np metafizykę, potrzeby duchowe, zaskakujące, nieświadome. Na Zachodzie myślenie jest tylko racjonalne np w firmach- czego kosztu nie da się przedstawić w tabelkach i wartościach to nie istnieje. Ale znów: Zachód poddaje refleksji nieświadome, Polska nieświadomość zbiorową rozgrywa kompletnie bezrefleksyjnie (bo nie ma ku refleksji narzędzi, ma tylko narrację religijną), jest rozgrywana więc przez impuls, których nie rozumie. Musi się więc pojawić pojęcie "Boga", co "tak chciał". etc. Co do domów starców- nie ma w nich niczego złego. Już moje odczucie w porównaniu ze starymi rocznikami jest takie, że należy to zrobić jeśli nie można zapewnić komuś stabilnej, profesjonalnej opieki i że dom to nie szpital. Należy raczej dbać o poziom i wysoki standard takich miejsc a nie zmuszać rodzinę do nieprofesjonalnej i wykańczającej opieki. To już u mnie wpływ zachodniego myślenia.
  22. doi

    Zdanie o Polakach

    Mapa kulturowa mówi coś innego. Mentalność polska to mieszanka zabobonów i kolektywizmu. https://www.wykop.pl/wpis/8809292/mapa-kulturowa-profesorow-ronalda-ingleharta-oraz-/ Tak, może to jedyne dla mnie po stronie plusów.
  23. doi

    Witajcie Ziemianie

    @Nightfly Przecież nie ma sprawy, wyjaśniłam na priv.
×