Skocz do zawartości
Nerwica.com

lorana

Użytkownik
  • Postów

    292
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lorana

  1. Zaburzenia lekowo - depresyjne a brak znajomych Jakkolwiek mój problem wyda sie wam śmieszny to proszę o radę... Od kilku lat leczę się na zaburzenia lekowo - depresyjne. Biorę leki, przeszłam kilkuletnie terapie, pobyty na oddziałach dziennych, jeden w tym roku. Głównym problemem był/jest lęk uogólniony.W liceum nie miałam już przez to żadnych przyjaciół czy kolegów. Tylko czasem z kimś pogadałam na przerwie, poza szkołą żadnych kontaktów.Lęk zmienił całkiem moje życie.Robiłam tylko to co, musiałam, czyli szkoła(choć odczuwałam tam duży lęk).Nie spotykałam sie z nikim, nie chodziłam na zakupy do rodziny kina itp.Przed LO miałam przyjaciół, działałam w różnych organizacjach, miałam swoje pasje.Gdyby ktos mnie teraz poznał,to by nie uwierzył,że taka byłam. W zeszłym roku miałam silny nawrót, musiałam przerwać nauke i całkowicie straciłam kontakt z ludzmi. Teraz studiuje na pierwszym roku, ale nie mam ŻADNYCH znajomych, nawet się do kogo odezwać.Tylko cześć i koniec.Czasem nie odezwę się na uczelni do nikogo przez kilka dni...Wiem,że to wydaje sie proste podejść, zagadać.Jakby ktoś kilka lat temu powiedział mi,że będe mieć taki problem, to bym go wyśmiała.Teraz ludzie na uczelni mają już swoje paczki, a na mnie patrzą pewnie jak na odludka(wiem, moja wina). Zdaje mi się, że jest już za pózno na jakakolwiek, nawet powierzchowną znajomość. Zastanawiam się, czy po tym semestrze nie zmienić uczelni i zacząć od nowa, teraz dojeżdżam na zajęcia codziennie 2 h w jedną stronę, więc masakra.Tylko znając mnie, to namieszam i znowu będzie tak samo. Ta uczelnia, na którą chce sie przenieść jest bliżej, tylko ma wyższy poziom.Teraz radzę sobie z przezdmiotami dobrze, mogłabym tam nie dać rady. No i są duże róznice programowe, musiałabym nadrabiac przedmioty. Myślicie, czy jest jakaś szansa na zmianę sytuacji na obecnej uczelni(i jak to zrobić?) czy nastawić sie na przeniesienie? Nie chce przez nastepne kilka lat być odludkiem. Proszę o radę i wyrozumiałość
  2. Psychiatrzy mówią, że najtrwalszy i najlepszy efekt leczenia nerwic daje terapia. Ja odbyłam 2 co tygodniowe terapie w dwóch różnych nurtach z innym terapeutą. Łacznie prawie 3 lata to trwało,angażowałam się i nie było i nie ma efektów(jeśli coś choć troche mi pomogło,to leki). Jak pytałam się innych osób w podobnej sytuacji jak jest u nich, mówili,że terapia im pomogła.Wtedy pytałam się w takim razie,który już raz sa na terapii.Zazwyczaj 5 lub 6 .Nie wiadomo czy się smiać czy płakać.Kurcze, jak coś nie daje TRWAŁYCH efektów to nie pomaga. Nie twierdze,że nikt nie ma żadnych korzyści z psychoterapii, no ale cóż... Wydaje mi się,że psychiatrzy i psychoterapeuci za bardzo gloryfikują rolę owego tworu w leczeniu. Psychoterapia może pomóc zrozumieć skąd sie wzieły dane objawy lub próbować "odwrócic od nich uwagę". Tylko,że wcale nie leczy. Bo załozmy,że osoba lękowa przechodzi terapie ,następuje jakiś tam progres i jest cacy.Tylko za rok nawrót, znowu psychoterapeuta, potem kolejny,kolejny raz i tak w koło macieju. Może warto próbować się"terapeutyzowac", tylko efekt nie będzie długofalowy. Zapraszam do dyskusji
  3. Zastanawia mnie, skąd tak w ogòle biorą sie choroby psychiczne.Istnieją teorie neuroprzekaźnikowe,że ich zbyt niski/wysoki poziom lub zaburzenia w ich funkcjonowaniu powodują choroby. Tylko,że jak się zastanowiłam tak na logike, to to jest bujda.Bo niby dlaczego dzieci nie mają schizy lub chadu( lub sa to baardzo marginalne przypadki)? Bo nie mają na tyle rozwinietej psychiki,żeby mieć objawy wytwòrcze czy urojenia. Świadczy to o tym,że DEPRESJA, SCHIZA,CHAD I INNE CHOROBY SĄ ZABURZENIAMI EMOCJI,PSYCHIKI a nie stricte funkcjonowaniu mòzgu. Więc dlaczego leki w pewnym stopniu pomagają? Bo zaburzenia emocji powodują zmiany w neuroprzekaźnictwie,a nie odwrotnie. Jak jest nam smutno,to płaczemy. Nie robi się nam smutno jak zaczynamy płakać.
  4. W ciągu 3 miesięcy nie zmieniając diety na pregabalinie przytyłam 14 kg.Nie zwiększył mi sie apetyt.Lek działal na mnie bardzo dobrze,ale przez to tycie lekarz zalecił odstawienie,ale wydaje mi sie,że powinnam wrocic do starej dawki 150. Lekarz nie potrafi mi wytlumaczyc,jak to mozliwe,że mało jedząc tyje (wie ktoś?) Bralam już niemal kilkadziesiat rożnych leków i po żadnym nie było takiego efektu. Jak to opanowac?
×