
lorana
Użytkownik-
Postów
292 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez lorana
-
Czy jest sens składać wniosek o rentę socjalną, jak na depresję leczę się pół życia, od początku gimnazjum? Mam za sobą pobyty w szpitalach i kilkanaście elektrowstrząsów.
-
Chcę wrócić na terapię ale zastanawiam się czy za każdym razem ( czyjaś śmierć, zmiana w życiu ) będę musiała wracać na terapię... Jeżeli sama sobie nie bedziesz radzic, to niestety za każdym razem ,gdy spotka Cie coś trudnego bedziesz musiała iść na terapie. I tak na okragło. Niestety. Mnie lekarze wmawiali,że terapia mi pomoże i będę zdrowa, a ja w ciągu 10 lat miałam juz 5 nawrotów i ciagle jestem na lekach.
-
Bardzo Ci współczuję, bo wszyscy się męczycie. Może nie ma co czekać do maja i powinnaś rozważyć szpital psychiatryczny? Najlepiej by było, gdyby lekarze/ pielęgniarki mogły obserwować zachowanie syna całodobowo, wtedy jest szansa na pomoc. Tylko musisz się liczyć z tym, że jeśli trafisz na lekarzy - idiotów mogą go tam mocno nafaszerować lekami i zrobi się z niego zombie. Sama widzisz, że psycholog nie pomógł. Poczytaj w intermecie, jaki szpital dziecięcy ma dobre opinie.
-
Mój problem mnie po prostu przeraża. Od 10 lat funkcjonuję ( ledwo co ) na antydepresantach z powodu silnego lęku uogólnionego i depresji.Obecnie od 4 miesięcy siedzę w domu ze względu na mocne nasilenie objawów ( po raz kolejny przerwałam studia). Ok. 3 lata chodziłam na różne terapie ( w tym oddzialy dzienne), ale kompletnie nic to nie dało. Brałam już 10 różnych antydep.,prócz zaparć nie miałam po nich skutków ubocznych. Ostatnio zmieniono mi lek na paroksetynę, czułam się ok, ale przez 7 tyg. brania koszmarnie bolała mnie głowa, więc odstawka.Potem anafranil, kilka dni, znów ból głowy i odstawka.Potem esci, ból głowy i odstawka.Wrociłam do wenli, którą bez takich uboków brałam przez 2 lata i znów koszmarny ból głowy !!! Bóle są całodobowe i mijają, gdy tylko nie wezmę kolejnej tabletki. To nie jest skutek uboczny na początku brania leków, bo trwa ciągle. Dlaczego mój organizm nagle przestał tolerować jakiekolwiek leki? Nie wyobrażam sobie żyć na samej psychoterapii, bo ja na lekach i terapii ledwo ciągnęłam.Co mogę jeszcze zrobić?
-
Na depresję z lękami choruję od 10 lat, mam tez zdiagnozowane mieszane zaburzenia osobowości ( osobowość unikająca, lękliwa, zależna, depresyjna). Miałam już 5 "rzutów" choroby, a po miedzy nimi też było kiepsko. Przez ten cały czas biorę leki. Jestem usilnie namawiana przez lekarzy na psychoterapię, tylko,że miałam ich już sporo i NIC to nie pomogło.Kompletnie nic, i tak mam nawrót za nawrotem. Moje terapie: 1,5 roku terapii poznawczo behawioralnej pół roku terapii rodzinnej (z moimi rodzicami, gdy byłam jeszcze nastolatką) pół roku terapii psychodynamicznej 2 x po 3 mies. terapii na oddziale dziennym ( jedna poznawcza i jedna psychodynamiczna) Jeżeli miałabym wymienić jedną jedyną rzecz, której w zyciu żałuje, to czas zmarnowany na psychoterapii.Mimo że się starałam nie wniosło to do mojego życia nic. Osoby mi bliskie uważają tak samo. Co więcej, od 2 psychoterapeutów usłyszałam, że oni nie są w stanie mi pomóc. Może jestem terapiooporna, tylko dlaczego żaden lekarz nie potrafi tego zrozumieć
-
Kochana, burczenie to jest nic. Ja właściwie od dzieciństwa w stresie wymiotuję. Przez nerwicę wymiotowałam już w przychodni, na uczelni, na ulicy, na chodniku, w domu. W końcu odwadniałam się i lądowałam w szpitalu pod kroplówką. Mnie ta choroba tak zrujnowała życie, że mam totalnie w d..ie, co ktoś pomyśli o moim wymiotowaniu.
-
Potwierdzam, że paro długo się rozkręca. U mnie efekty były po 4, 5 tyg., działanie przeciwlękowe- świetne. Niestety, musiałam odstawić paro po 7 tygodniach ze względu na całodobowe bóle głowy. Były one ewidentnie po parogenie, bo na 20 mg miałam koszmarne bóle, które cudownie znikały, gdy tylko zmniejszałam dawkę do 10 mg. Poniewaz lek mi pomagał, próbowałam róznych kombinacji; brałam go na noc, potem zamieniłam Parogen na oryginalny Seroxat i za każdym razem na dawce 20 mg rozpierniczało mi głowę. Brałam już w swoim życiu 9 różnych antydepresantów i paroksetyna to pierwszy, który musiałam odstawić ze względu na uboki. Przeglądając forum znalazłam przypadki, gdy ktoś tez miał po paro takie bóle głowy.
-
Myślę, że może Ci pomóc. Mdłości, wymioty i odruch wymiotny pochodzą z tego samego ośrodka w mózgu i na to takie leki działają.
-
Witaj, ja choruje na nerwice i ze stresu nieraz miałam odruchy wymiotne i niestety dużo wymiotowałam. U Ciebie przyczyną też jest stres, musisz się tym zająć, iść do psychiatry/ lub i na psychoterapię, bo takie problemy z czasem mocno się nasilają ciężko i się z tym żyje. Teraz najważniejsze dla Ciebie są egzaminy, a jeśli chodzi o odruch wymiotny to Lexotan i Aviomarin się do niczego nie nadają. Możesz wziązc na noc przed egzaminem 15 mg mirtazapiny. Ewentualnie rano Torecan (najsilniejszy lek na mdłości i wymioty). Obydwa te leki są na recepte. Jeżeli chcesz zdać, to musisz migiem iść prywatnie do internisty albo psychiatry i wyciagnąc od lekarza receptę na te leki
-
Znacie kogoś, kto trwałe wyleczył się z zaburzeń lękowych?
lorana opublikował(a) temat w Nerwica lękowa
Znacie taką osobę, która się wyleczyła i np. od 5, 10 lat nie ma nawrotu? Chętnie poznam terapeutę takiej osoby, zwłaszcza z okolic Warszawy -
Niestety ze względu na sytuacje rodzinną( m.in śmierć bliskiej osoby) musiałam znów zacząć brać pregabalin. Brałam go 2 lata temu, bardzo mi pomógł, ale strasznie po nim przytyłam. Teraz biorę go od 5 dni i brzuch boli mnie non stop nie do wytrzymania, mam straszne wzdęcia ( nawet na czczo), nie mogę przez nie oddychać, odbija mi się, pokarm podchodzi mi z żołądka do gardła, przez ból nie mogę wyjść z domu. Gdy brałam pregablinę 2 lata temu, nie miałam takich objawów. Czy to przejdzie czy mam odstawić lek? . Biorę na wzdęcia simetigast, ale bez efektu. Boje się odstawić, bo pregabalina to jedyny lek, który pomógł mi na lęk z kilkudziesięciu innych branych psychotropów
-
Zmiana rozpoznania po kilku latach leczenia
lorana odpowiedział(a) na Neurotica_Lostica temat w Kroki do wolności
Ja przez 7 lat miałam zdiagnozowaną i wpisywaną depresję z lękami. Nagle, 2 lata temu, zmienili mi diagnozę na zaburzenia osobowości mieszane i inne. Dla mnie to nic nie zmienia,bo dalej objawy mam takie same jak wcześniej i wciąż biorę antydepresanty. W uzasadnieniu diagnozy mam wpisane: osobowość depresyjna, lękowa,unikająca, zależna. Zaburzenia osobowości są uważane za coś trwalszego niż depresja i ponoć ciężej je leczyć. Psychiatrzy często wpisują je na odczepnego, gdy leczenie farmakologiczne depresji nie przynosi skutków i chcą w ten sposób przerzucic odpowiedzialność za powodzenie leczenia na psychoterapię. Sama chciałabym wiedzieć, na jakiej konkretnej podstawie lekarze zmieniają diagnozę depresji na zaburzenia osobowości. Bo rozumiem, gdyby wpisywać w dokumenty te oba zaburzenia obok siebie, ale tak całkowita zmiana frontu po latach leczenia? -
Mam to samo co ty, choc dla mnie nie jest to wielki problem, bardziej już dla moich bliskich. Niedawno odstawiłam antydepresanty, czuje sie dobrze, a problemy ze złością mam juz kilka lat. Nigdy nie jest tak, że złość pojawia się znikąd. Elementem wtórnym ją powodującym jest np. właśnie zaczepienie się swetrem o klamkę, ale tak naprawdę skłonnośc do przeżywania permamentnej wsciekłości powoduje nasza sytuacja życiowa, np. głębokie niezadowolenie z pracy ze związku itp.Ja ze złości zrzuciłam ze stołu kwiatka, stłukłam dwa talerze, rzucam różnymi przedmiotami, klnę i ... nie stanowi to dla mnie większego problemu. Czuje negatywne emocje=rozładowywywuje je. Bezsensowne jest skupiaie się na skutkach złości, trzeba szukać jej przyczyn. Na poczatek serdecznie odradzam Ci psychiatrę. Tu potrzebny jest psychoterapeuta, a dopiero potem ew. psychiatra. Kiedys lekarz faszerowali mnie stabilizatorami nastroju bez żadnego efektu, a ja dalej byłam wsciekła, bo UWAGA, miałam do bycia wsciekłą realne powody.
-
Mam w domu nieotwarte, nieprzeterminowane leki; setraline i pregabalinę, a bliska mi osoba ma jeszcze więcej różnych paczek podobnych leków. Nie chce wyrzucać do śmieci dobrych lekarstw. Czy mogę je dać jakiemuś szpitalowi? Przyjmą je ode mnie? W necie sprzedawać ponoć nie można.
-
Przez 2, 5 roku brałam wenlę w dawce 150 mg, a wcześniej przez kilka lat inne psychotropowe świństwa. Ostatecznie odstawiłam wenlę niedawno, a w tym roku próbowałam to zrobić 5 czy 6 razy. Za każdym razem musiałam wrócić do wiśkszej dawki, bo prądy przechodzące przez głowę nie dawały mi funkcjonować.Wyglądało to tak, że leżałam na łóżku i co kilkanaście sekund czułam przechodzący przez ciało prąd i automatycznie rzucało mną na wszystkie strony, wykrzywiało mi twarz, trwało to tydzień i załamana znów wracałam do leków. Wszyscy lekarze, również ci w internecie, różne fora mówiły, że to trzeba przeczekać 2, 3 tygodnie, bo nie ma na to lekarstwa. Okazało się, że piep...li niesamowite bzdury. W końcu weszłam na strony internetowe w j. angielskim, wpisałam brain zaps i wyraznie było tam napisane, że na to pomagają m. in kwasy omega 3 i magnez. Zaczęłam je suplementować i znów spróbowałam odstawić wenlę. Udało się od razu, w ciągu 2 pierwszych dób prądy były mniejsze się o 95 %, a potem odeszły bezpowrotnie. Wyszło na to, że męczyłam się okrutnie zupełnie bezsensownie. Jestem przerażona faktem, jak elementarnej wiedzy nie mają psychiatrzy w Polsce. Brain zaps to przecież częsty skutek uboczny odstawienia wenlafaksyny i paroksetyny.
-
Serotonina - jak 'naturalniej' podnieść?
lorana odpowiedział(a) na White Rabbit temat w Medycyna niekonwencjonalna
Właściwie na depresje najlepiej działają kwasy omega 3, magnez i wszystkie witaminy z grupy b. Tylko UWAGA ,w większych dawkach niż zalacają na opakowaniu. Mi np. magnez ładnie wyregulował sen, a brałam bardzo mocne psychotropy nasenne, które nie pomagały. Na opakowaniu pisze, żeby brać 1-2 tabl. dziennie. Ja biorę od 4 do 6. Omega 3 na depresję świetnie działa w dawkach 3000 - 5000 mg dziennie. Nie przejmuj się, że to są dawki wyższe niż zalecane, one nie są toksyczne i nic złego nie mogą zrobić. Ja po 9 latach odstawiłam antydepresanty i teraz jadę na witaminach i nie ma żadnej różnicy w samopoczuciu -
Oczywiście, że można się nie nadawać do terapii. Dziś znalazłam wypis z oddziału dziennego sprzed kilku lat, a na nim jak byk napisane: pacjentka nie została zmotywowana do wykonywania zadań terapeutycznych.Prawdopodobnie dlatego, że byłam wtedy w tak ciężkiej depresji, że nie dało się mnie wtedy zmotywować nawet do zrobienia sobie herbaty. Ja przez 1,5 roku byłam w terapii poznawczo- beh. i potem 1,5 roku w psychodynamicznej + w tym nurcie tez w terapii grupowej.Angażowałam się w terapie poznawczą, bo w psychodynamicznej nie ma się za bardzo w w co angażować, opowiadasz terapeucie na sesji, co ci przyjdzie do głowy i tyle. Po 3 latach terapii indywidualnych ich efekt oceniam jako zerowy. Najbardziej pomogłam ja sobie sama, a nie jakiś terapeuta, może trochę pomogła mi terapia grupowa, bo miałam na niej kontakt z innymi ludzmi. Teraz po 9 latach odstawiam leki i jestem przekonana, że zawdzięczam to w 100 % sobie i mojej walce z objawami zaburzeń. Oprócz depresji i lęków mam zdiagnozowane mieszane zaburzenia osobowości. Na to podobno pomaga intensywna 3 miesięczna lub półroczna terapia terapia na oddziałach nerwic i zaburzeń osobowości.Kiedyś lekarz powiedział, że mi tylko taka półroczna terapia w zamknięciu może pomóc. Dwa lata temu byłam na konsultacji do przyjęcia na taki oddział, ale mnie odrzucili, bo tam tylko terapia psychodynamiczna, a ja byłam w takim stanie, że jak sama psycholog ( uczciwie)powiedziała, mogło mi to tylko zrobić krzywdę. Powiedzieli mi tam, że ewentualnie mogą mnie przyjąć za rok, dwa, jak będę w lepszym stanie psychicznym.
-
Generalnie wszystko co tutaj napisałeś jest niestety prawdą. Takie" czekanie na miłość" jednemu pomoże, ale wielu osobom to nic nie da. Ja w swojej rodzinie mam osobę przed 70. r.ż, która tak czekała i nigdy nie była w żadnym związku, nie ma też dzieci. Znam też kilka osób po 40.i one też są same. Musisz się zastanowić czy chcesz miłości takiej na zabój, czy może po prostu nie chcesz być sam i wystarczy Ci kobieta, z którą się zaprzyjaznisz, będziecie mieć podobne poglądy, wejdziesz z nią w związek i może z czasem pokochasz. Znam wiele takich związków, w których nie było gromu z jasnego nieba, a strach przed samotnością, i po latach ci ludzie dobrze ze sobą funkcjonują, mają dzieci. Co do rad, gdzie mogłbys poznać kobietę, to polecam portale randkowe i umawianie się potem na żywo, ale nie raz czy 2 tylko nawet kilkadziesiąt. Znam babeczkę po 40., była na terapii grupowej, terapia oczywiście niewiele jej pomogła, ale poznał tam swojego obecnego męża. Nie gwarantuje, że to co Ci poradziłam pomoże, ale spróbuj.