Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rosa26

Użytkownik
  • Postów

    1 067
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rosa26

  1. Smutny efekt nieuświadomienia Ku przestrodze http://www.mikropsy.org/sterylizowac-czy-nie-bedzie-dlugo-mocno-i-dosadnie/ O skutkach braku tego zabiegu, z pierwszej ręki, jeszcze bliżej niż mojej... Każdy pomagający zwierzakom zyczyłby sobie, zeby to były pojedyncze przypadki, ale niestety - ręce mamy pełne roboty a serducho tylko jedno. Wyć się chce codziennie i ubić ludzi za robienie głupot, które są efektem męki i śmierci całej masy zwierząt. Myślę, że jak się komuś nie chce czytać, tej i tak niewielkiej ilości prostego tekstu, to zdjęcia mówią same za siebie. Im dalej w artykuł tym lepiej zobrazowane cierpienie
  2. Ja myślę, że to nie kwestia czy widział daną sytuację a raczej jaką ma wiedzę o zwierzętach nie tylko medycznie, ale i ich psychice. Z resztą, jedno z drugim się łączy więc wet. nie powinien być skupiony tylko na jednym aspekcie. Staram się wybierać dobrych wetów, wszechstronnych. Póki co jestem zadowolona. Miałam nie raz wrażenie, że widziała cuda w mojej klinice Jedynie to każdy z wetów jest mocniejszy w jakieś swojej specjalizacji i to widać, ale po to jest ich tam kilku. Są np. tacy, którzy "siedzą" głęboko w królikach ale też i tacy, którzy z powodu tej głębokości stracili świeży ogląd. Póki co wyłapałam jedną takąbabkę u nas, która chciała mi królika od razu pod nóż, jak wyszedł niby wielki kamień w pęcherzu, z którym królas sobie genialnie radził. W ogóle nie było widać po nim zmiany zachowania i się nazbierało... a inna kobieta po prostu zrobiła cewnikowanie. Dało sie rozkruszyć i wypłukać... Niesamowite, że królas od razu lżejszy się zrobił
  3. No właśnie nam się tak wydaje. My to widzimy, że ona nie chce. Jak miałam dwa króliki, za nim wykastrowałam samca, on w jakiś sposób przedostał się do samiczki, i ja mówię do weta, że ona nie chciała. On mi tłumaczy, że to tak nie jest. Musiała pozwolić. Fakt, że samiec po prostu głupiał. Ja też myślałam, że ona nie chce. Tak mi się wydawałio po jej zachowaniu. Ale jednak... urodziły się młode... niestety martwe Albo umarły później. U królików co prawda tak jest, że pierwszy miot może taki być, ale na szczęście do drugiego raqzu nie doszło... lepiej zabezpieczyliśmy klatki a potem samocowi jajca ciach...
  4. To nic nie da, bo problem leży w kocurze, i jak mówię, on w ogóle nawet nie patrzy na to czy ona ma ruję czyn nie. Wręcz bym powiedziała, że gdy ma, to się je trzyma na dystans...typowy psychol.. Koty nie są moje, więc ja w kwestii kastracji nie mam nic do powiedzenia, nie wiem czy kastracja jest taka zdrowa, pewnie potem by trzeba karmić hormonami, żeby inne powikłania nie wystąpiły. U nas w domu, nigdy się nie kastrowało żadnych zwierząt U zwierząt jest tak, ze kotka ZAWSZE daje pozwolenie. Niestety tylko u ludzi to wcale nie jest jedynym wyznacznikiem. Kota można wykastrować. Rekonwalescencja trwa o wiele krócej. Jednak najbezpieczniej "ciachnąć" oboje. Żadnych hormonów :) Coś Ty Wyobrażasz sobie wszystki dzikusy karmić hormonami? Jak niby? Mam dwioe kotki po sterylce, żadna nic nie dostaje. To nei ludzie. Organizm działa inaczej. Wierz mi kastracja ma o wiele mniej szkodliwe powikłania dające się opanować, jeśli w ogóle występują. Jedyne czego należy pilnować to tak na prawdę żarełka. Najpopularniejszą karmą, jednocześnie oszczędną, jest Royal Canin. Każda z karm tej firmy, niezależnie na jakie "schorzenie" czy problem zawiera substancje zapobiegające zbieraniu się w moczu kryształków co zapobiega chorobom nerek. Badam swoje dziewczyny regularnie - morfologia itp. (nie trzeba aż tak często, to moja przezorność) i każda wyniki ma bardzo dobre. U mnie kiedyś też się zwierząt nie kastrowało, bo się nie rozumiało, nie wiedziało dlaczego to jest lepsze... pod wieloma względami bezpieczniejsze i dla kotów dorosłych i dla maluchów narodzonych. Zachęcam Cię do uświadomienia właścicieli kotów, bo wierz mi lejące się z macicy litry ropy są potwornym widokiem I jak siedziałam na kroplówce z jednym maluchem w agonii (na szczęście przeżył), to byłam w gabinecie jak facet płakał nad swoją suką i... ją przepraszał, że do tego dopuścił Guzy prostaty u kotów, czy sutków i kotek nie są mniej dramatyczne w przebiegu... Inna rzecz, że nieuświadomiony własciciel rzadko walczy do końca o takie zwierze niestety No i na litośc - nie lej kocura. Co on może za siebie ? To jest dopiero krzywda - obrywać za coś, an co nie ma sie wpływu
  5. Tak serio to dla dobra kici, poradziłabym jej sterylizację. Kazda kolejna ruja zbliża kotkę do ropomacicza. Oprocz tego z czasem pojawiaja sie guzy listwy mlecznej. Z ropomacicza rzadko mozna zwierze uratowac a cierpienie zwierzecia przeogromne. No i sama ruja niepotrzebnie męczy organizm.
  6. Rosa26

    Praca komornika.

    Ja bym nie mogła. Zeby byc komornikiem nie można zastanawiac sie nad ludzkim losem. Nie mogą wzruszać łzy i błagania. Widziałam kilka odcinków tego programu. Koszmarne sytuacje, kiedy dzieci zostawiaja swoje długi biednym i schorowanym rodzicom. Ja wiem, ze to rodzice tak te dzieci wychowali i sami popełnili pewnie wiele błedów względem nich i takie są efekty, ale mimo to... no czułabym się jak potwor bez sumienia oczekujac od nich czegokolwiek. Wiem, prawo jest bezduszne i nie ma miejsca w nim na takie dylematy. Mam do ludzi awersję, ale jednak nie mogłabym w taki nieludzki sposob z kims postapic nawet w imię prawa. Silniejsza jest dla mnie oczywistosc, ze zabranie takim osobom czegokolwiej to kopanie leżącego. Bardzo chętnie w imie prawa państwo potrafi odebrac ale nie ma inicjatywy, ktora mialaby pomoc tym ludziom, uswiadomic ich w wielu kwestiach i wybrnąc z dołka. Tyle kasy jesy trwonionej na rzeczy niepotrzebne podczas gdy mogłaby byc spozytkowana w jakims dobrym celu.
  7. Nie mnie pytają to odpowiem Poniewaz kobiety sa rozsadniejsze nawet w emocjach. Nie wybieraja pierwszego z brzegu napaleńca tylko bardziej lub mniej swiadomie oceniaja jego zdolnosc do przedluzenia gatunku, utrzymania rodziny i wziecia za nia odpowiedzialnosci. Kopulowac kazdy samiec by chcial ile sie da... ale czy podoła konsekwencjom tego i udźwignie ten ciężar to juz inna sprawa....
  8. Rosa26

    Tez tak masz?

    Witaj, Jeszcze niedawno z powodu leków nie wychodziłam latem z domu, bo lęk przed użądleniem osy, pszczoły a nie daj Boże szerszenia mnie paralizował. Oczywiście bałam się wstrząsu i śmierci. Potrafiłam leki brać pod szpitalem, żeby w razie reakcji alergicznej zdążyć na oddział. Myślałam, ze wsszystko mnie uczula, chociaż nigdy nie nie miałam ŻADNEJ reakcji alergicznej. Też początek takich napadów miałam dosyć szybko, bo jak miałam jakieś 15 lat. Brałam leki, które odstawiłam po kilku dniach, bo zaostrzyły objawy i myślałam, że już koniec... Miałam wtedy niby też terapię, ale to było o kant potłuc. Jakoś się stało, że ucichło wszstko... na kilka lat... I dlatego wiem, że to nigdy nie zniknęło. Było gdzieś wyparte i się kumulowało. Potem przywaliło mi tak, że mało zębów nie wybiłam upadając... Najprawdopodobniej było u Ciebie tak samo. Od kilku lat chodzę na terapię i widzę efekty. I nikt mi nie wmówi, że nerwice lękowe są do wyleczenia bez terapii. Ktoś mi kiedyś powiedział, że "pójdziesz do gabinetu z lękami a wyjdziesz, zupełnie z czymś innym" Jeszcze chodzę na terapię i nie wyszłam, ale prawdą jest, że lęki to tylko skutek czegoś, głęboko wypartego problemu. Nerwice lękowe często łączą się z depresją, ale przecież nie masz gwarancji, że z depresji się nigdy nie wyleczysz. Moja rada - leki są potrzebne i dobre, kiedy nie opiera się tylko na nich, ponieważ klinicznie nic nie leczą. Lęki, jak są efektem jakiegoś problemu wewnętrznego, którego leki mogą złagodzić objawy jedynie, mogą pomóc powrócić do życia, postawić człowieka na nogi. To i tylko to jest ich zadaniem, jeżeli depresja i lęki wynikają z jakichś przyczyn zewnętrznych. Działają tak długo jak się je bierze... no... może tak długo jak utrzymają sie w organizmie i ich działanie. Mam na myśli głównie problem depresji i lęków teraz. Biorę leki, ale nie przesadzam. Biorę, bo bez nich nie mogłam pracować na terapii i tyko dlatego. Powiedziałam lekarzowi, że nie chcę być tak stłumiona lekami, żeby nic nie czuć. Zapisał tak, że pomogły i na lęki, i na depresje kiedy zaczynałam je brać, ale nie chodziłam ja "zombie", obojętna. Teraz mam kryzys i miałam mieć leki dołożone, ale nie wzięłam tych dodatkowych jeszcze i prawdopodobnie nie wezmę, ponieważ jedyne trwałe efekty da mi terapia i nie chcę sobie tej opcji odebrać, kiedy moje emocje się tak stępią przez leki, że nie będę umiała ich nazwać. A terapia dla mnie ma obecnie wazny moment. I nic nie zastąpi moim zdaniem tego, ze pokonasz problem o własnych siłach, wspomagany może lekami, ale w pełni swiadoma emocji. Depresja często chodzi w parze z lękami. Nie panikuj tak przed nią. Na prawdę często trzeba dojść do przyczyny i ją rozwiązać. I odzyskujesz kontrolę.
  9. Rosa26

    Niezrozumienie

    Taką sytuację miałam dziś myślę obrazującą nastawienie ludzi do wytykania. Wracam z terapii. Wysiadłam juz z autobusu i dochodzę do świateł. Patrzę, a na przeciwko i idzie jakiś facet z przepięknym psem. Nie wiem co to była za rasa, za nic nie kojarzę. Możliwe, że psiak był po prostu mieszańcem, ale zadbanym, włochatym i ogromnym. Pogoda ładna dziś, słoneczko świeci i jakoś mi się chwilowo fajnie zrobiło na widok tego psa na dodatek. No a mam fioła, wypatrzę wszystko na dworze Myślę sobie "Powiem facetowi, że ma pięknego psa" Dochodzę więc do tych świateł i on też, ale nią ma takiego ruchu na drodze, więc nie naciskam, żeby tych paru aut nie zatrzymywać i myślę, ze po prostu przejdę na pasach jak pojadą ale na czerwonym świetle. Tak więc robię a w połowie drogi facet niby do siebie, ale tak, żebym słyszała "Gdyby tak policja tu stała, to mandacik 100zł by był". Oczywiście stanął i naciska guzik czekając. Prawdę mówiąc pies na mnie tak zadziałał, że uśmiechnęłam się do faceta pełną gębą Trochę dumna z siebie, że przeszłam i nikt mi nic nie zrobi (hahah bujaj się, mozesz se gadać ) trochę do samego psa, ale głównie przez niego. Zawsze entuzjastycznie reaguje na mijające mnie stworzenia. Tak już mam. Pierwsza myśl mimo uśmiechu "Rany, ale palant. Biedny pies, musi słuchać jego gadania na co dzień :?" Następna myśl, która była efektem skorygowania się, bo ciągle pracuję nad swoją antypatią do ludzi "Daj spokój. Prawdopodobnie facet jest w gorszym stanie wewnętrznym niż ty, skoro ma przymus walenia komuś takich uwag i dowartościowywania się w taki sposób. A pożycie małżeńskie do tego pewnie juz dawno umarło." Tak wiem, cholera ze mnie... Ale szczerze mówiąc ta druga myśl jakoś mi ułatwiła sprawę i olałam faceta, nie zaprzątając sobie nim już dalej głowy. Wykorzystałam pogodę i wzięłam kotkę na spacer
  10. Rosa26

    Niezrozumienie

    Dokładnie myślę, że idzie z tym w parze brak empatii, takiego uwrażliwienia na drugą osobę czy istotę. Kiedy się w jakiś sposób kogos ocenia, albo jego postępowanie w taki sposób surowy i krytyczny, czepiając się nie dociągnięć, wytykając, zmiast się po prostu zwyczajnie zastanowić dlaczego ktoś coś zrobił, albo jakoś się zachował. Może nawet spytać czy w czymś nie pomóc może, albo powiedzieć coś miłego, zamiast jeszcze bardziej szkodzić swoją bezwzględnością i krytycyzmem nadmiernym.
  11. Zupełnie nie o to chodziło Tahela, niestety ja nic nie mogę za Twoje wrażenia Jeśli wyrażenie swojej opinii, jest ograniczeniem czyjejś wolności wg Ciebie, to masz rację, sytuacja chora. W taki sposób się właśnie "ucisza" wierzących. Takimi manipulacjami, na wszelkie sposoby chcąc pokazać jaka to wiara jest ograniczająca. Przewidujące, ale mało wiarygodne.
  12. Zgadzam się. Osobiście czuję się urażona zniewagą i brakiem szacunku do religii. Uważam, że nawet nie wierząc powinno się mieć w sobie namiastkę poszanowania dla takich rzeczy.
  13. Oj tam, rozluźnij poślady, bo Cię będzie kolczyk uwierał Co jakiś czas. Zmiany są potrzebne. Inaczej się człowiek cofa. Co robisz w wolnym czasie?
  14. Padłam To mogłoby być mało komfortowe Sorry za off top nie mogłam się powstrzymać
  15. Myślę, że nie chodzi o spełnianie zachcianek. To byłoby za proste i w ogóle dla nas nie dobre, bo my nie wiemy co tak na prawdę jest dla nas dobre. Ja w ogóle założyłam sobie, że nie proszę o zachcianki. Proszę o np. siłę do czegoś, o pomoc w czymś, o wskazówkę. Przy czym zakładam, że jestem czujna i je odbieram, czy może On pokaże mi tedy, że "nie tędy droga". Nie chcę traktować Boga jak Alladyna co spełnia życzenia i z resztą nie o to chodzi. Bardzo proszę o to, żeby mimo tego co mówi teologia, moje zwierzęta,które już odeszły żyły jednak całe i szczęsliwe. Żebym mogła je kiedyś spotkać. Myślę, że Bóg mówiąc te słowa mówił jednak o poważnym ich potraktowaniu.
  16. Mnie zastanawia to, dlaczego niektóre kobiety są: wyrafinowane, bezwzględne i nieczułe wobec facetów? I to, dość często dotyczy kobiet, tych atrakcyjnych, ładnych. Wg mnie to jednak zależy od systemu wartości. Myślę, że nie tylko w kobietach samych, co w ludziach idzie to dostrzec - zakładają, że pełnie szczęścia dają zasoby materialne. Jakiś czas temu właśnie takimi argumentami w pewnej sytuacji posługiwali się... pewni rodzice Jakie więc mają być dzieci? Czemu kobieta porzuca? Myślę, że często dlatego, że nie chce być porzucona. Z lęku, chociaż może sama nie jest świadoma tego. Urodę wykorzystuje jako broń i wabik, bo po prostu czuje się pewna jej, jak niczego innego w sobie. Nie usprawiedliwiam oczywiście. Myślę,że to po prostu może być jeden z powodów.
  17. To bede stara panną Nie. Zdecydowanie nie. Wolę najgorszą prawdę jak najszybciej. Kop w tyłek i skręcanie się z bolu moze ale szkoda czasu na złudzenia. Czy męski mózg to tylko seks i plemniki ?
  18. Nie oglądam. Mu tzn. Facetowi na kobiecie.
  19. Myślę, ze na każdą coś innego. Co oznacza, ze mu zalezy?
  20. Nie. Podobam sie sobie ogolnie. Moze pare kilo bym zrzucila, ale nie chcialabym sie z nikim zamieniac. Skad takie pytanie?
  21. Ale, że mój? Jakaś pani z kotem. Nie jest to moje zdjęcie :) Tylko mi nie pisz, że ma wydźwięk erotyczny, please Czy sądzisz, że ludzie są naiwni?
  22. Myślę, że to zależy od nich. Jesli pojdą po rozum go głowy to może przestać z tych źródeł korzystać. Jesli wolą zostać w swoim stanie to myślę, że źródła są niewyczerpalne. Czy często manipulujesz ludźmi? Bardziej świadomie czy nieświadomie, jeśli tak?
  23. Rosa26

    Doświadczenia z akatyzją

    A nie jest napisane w ulotce czy objawy powinny ustąpić w miarę zażywania? Jak postąpić kiedy stają sie nieznośne?
  24. Tak ciągle w sumie mówimy o naszych odczuciach wobec spowiedzi i księży. Proponuję zerknąć jak to jest z drugiej strony - okiem spowiednika na spowiedź, przypomnienie o tym, że Pan Jezus też się spowiadał i o kwestii, która często padła i tu również "przecież Bóg zna moje grzechy". Wg mnie fajny tekst polecam http://dominikanie.pl/2014/04/pan-jezus-tez-sie-spowiadal/
  25. Rosa26

    Doświadczenia z akatyzją

    A co ulotka mowi o tym? Dobrze by było skontaktowac sie z lekarzem jakos, z recepcja. Powiedz co jest grane i niech Ci powie co dalej... Masz taka mozliwosc?
×