Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rosa26

Użytkownik
  • Postów

    1 067
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rosa26

  1. NN4V współczuje Ci w takim razie, to musi utrudniać życie. Ani usiąść dobrze...
  2. Kiedy kobieta jest zadbana to nie ma takiego miejsca. Co robisz w sytuacjach, kiedy trzeba na coś zareagować a tłum biernie się przygląda? Przyglądasz się z nim, czy znosisz stres i wychodzisz na przekór?
  3. Dawno nie zaglądałam tutaj, ale widzę, że bez zmian Pomyślałam, że może zaproponuję przeczytanie coś niecoś o Frossardzie. Ciekawi mnie jak to byście podważali
  4. bedzielepiej czytałam o tej babie, która Cię tak parszywie potraktowała i oczy coraz większe Przecież jest ona niebezpieczna dla tych swoich pacjentów. Sama sprawia wrażenie mającej problemy psychiczne. Koszmar. Moja lekarka zdawała się być naprawdę konkretną osobą. Prywatnie i z polecenia. Jeśli chodzi o psychiatrę i terapeutę na początku zawsze mam włączony radar. Za nim zaufam. Nawet jesli dany specjalista jest z polecenia. No i ta moja psychiatra wydawało się, że na prawdę ma wiedzę, że na prawdę lubi swoją pracę i tą dziedzinę medycyny. Dobrze mi się z nią rozmawiało i jak poprosiłam o zwolnienie czy receptę na jakiś lek to nie było problemu. Dała mi też swój numer telefonu w razie potrzeby. Leki, które mi przepisała przyjęły się bardzo dobrze. Nie zmasakrowały mnie, mam kontakt z rzeczywistością a odczułam poprawę. Ale.... ostatnio coś się sytało i miałam totalny zjazd... wpadłam w otchłań depresji... ani ręką, ani nogą... ani się umyć, ani nic... dzień pomieszał się z nocą. Ze trzy prace zawaliłam. Napisałam więc do niej, bo trudno ją złapać, jest zajęta bardzo. Opisałam co się dzieje i poprosiłam o informację zwrotną, bo nie wiedziałam czy w ogóle będzie mogła mi w taki sposób pomóc. Ona napisałam, że najprawdopodobniej to z powodu przedwiośnia i dołączy dodatkowy lek na 2-3 tyg. receptę iałam odebrać w czwartek. Ale w czwartek jak nie zwlokłam się. Przespałam całą noc cały dzień. Jedyne co mi sie udało, to widząc przez mgłę wysłac wiadomość do recepcji (żeby już lekarce nie zawracać głowy), że nie dam rady dotrzeć i będę na drugi dzień.Recepcjonistka mi napisała, że poradnia czynna tylko we wtorki, czwartki i soboty. Więc odpowiedziałam, że będę w sobotę w takim razie. Na to recepcja nie odpowiedziała. Zebrałam się w tą sobotę i idę do gabinetu. Mam kawał drogi do niej, no ale w końcu czym jest ta droga w tej sytuacji. A pani doktor na mnie od progu i przy pacjentach, że miałam odebrać w czwartek, że teraz to ona tej recepty nie ma, że one czekały. Ja jej mówię, ze poinformowałam i napisałam kiedy będę a pani z recepcji nie wspomniała, ze recepty można odebrać tylko we wtorki i czwartki (swoją drogą co za problem zostawić receptę to ja nie wiem ) Ona, że w ogóle to mam się kontaktować z recepcją a nie z nią... No ręce mi opadły. To po co dawała mi ten numer? Od dwóch lat, po raz pierwszy w taki sposób sę z nią skontaktowałam, bo na prawdę było źle a ona mi takim tekstem... Podziękowałam jej za łaskę i wyszłam załamana, ryczałam jak debil... Odbieram tel od niej, ze recepta jest w aptece obok zostawiona. Idę do apteki a recepty nie ma. Nie mogąc się za nic zahamować płaczu czekam na autobus. Czułam się okropnie, ludzie się gapili... Ne wiem co ona odpaliła... Nie wdawałam się z nią w duskusję, bo raz nie będę gadać przy pacjentach o sobie, a dwa sekundy mnie dzieliły od wybuchu emocji. Napisałam jej więc wiadomość co o tym wszystkim myślę.Ona odpisała mi drugiego dnia o 1.00 w nocy !! M.in pisząc, że zostawi receptę w aptece we wtorek. Pojechałam, odebrałam i myślałam, że jebne... zapisała mi Ketrel. Doskonale znając mój stosunek do leków i wiedząc, że ja nei chcę się nimi miażdżyć... mam terapię i chcę być przytomna. Nie wspomnę, że nie wiem po co mi na depresję lek przeciwpsychotyczny. Mój ojciec go dostał na swoje jazdy alkoholowe... Spał po nim jak zabity... Poza tym nie wiem jak on by na mnie zadziałał. Uznałam, ze to za silny lek jak dla mnie i go nie wzięłam... a pani doktor ostatecznie się pogrzebała w moich oczach zapisując mi go. Poczułam sie kopnięta w doopę przez nią. Doczołgałam się tam prawie a ona doskonale o tym wiedząc obrzuciła mnie pretensjami i jeszcze przy ludziach... Taką myślą jaka mi się pojawiła zaraz po tej sytuacji to taka, że oni mają tych swoich pacjetnów za kretynów, za takie pionki, na których zarabiają. Wręcz jakby wyolbrzymiali te nasze dolegliwości...
  5. Nie rozmawiałam z nią. Napisałam do niej i opisałam wszystko, bo nie mogłam sie dodzwonic. Ona mi napisała, ze to z powodu przedwiosnia, bo duzo osob jej zglasza sie z tym samym. Recepte zostawila mi recepte do odbioru po prostu. I tyle. Ona doskonale wie, ze ja nie chce aby leki mnie masakrowaly... Wiec dziwi mnie jej recepta. Wszystkiego sie spodziewałam ale nie tego....
  6. To Cię zaskoczę. Dostałam Ketrel 25mg. Padłam. Moj ojciec do dostał to na swoje jazdy alkoholowe i paranoje (dosłownie) miał brac pol tabletki. A ja kurwa mam brac 2. Moje zaufanie do tej baby legło w gruzach. No noe wezme tego na pewno.
  7. Rosa26

    Opinie o lekarzach.

    O, dzięki. Nie wyłapałam :) buka , padłam
  8. Rosa26

    Opinie o lekarzach.

    Mam nadzieję, ze nie robię dubla. Mniej więcej przejrzałam i nie znalazłam podobnego tematu. Chciałam zapytać o Wasze opinie o lekarzach. Tych na NFZ i tych prywatnych. Czy rzeczywiście jest tak, ze Ci prywatni są bardziej kompetentni? Czy może komuś przydarzyło się, że prywatny zawalił? Mi właśnie dziś i muszę poszukać innego. I w sumie zdałam sobie sprawę, że nie wiem czym się kierować za bardzo, bo poprzednia doktor była z polecenia. Czy lekarze zostawiają Wam namiary na siebie na wypadek sytuacji, gdyby coś się działo? Czy kusicie odbijać się od recepcji kiedy coś Was niepokoi? Czy w ogóle podawanie kontaktu do siebie przez lekarza jest Waszym zdaniem przesadą a może powinno się mieć z nim kontakt, skoro przecież w końcu nie wiemy jak zareagujemy na leki. Z drugiej strony jakby lekarz miał dawać każdemu pacjentowi kontakt do siebie, to mógłby mnie czasem pracę po pracy... W końcu ludzie mają rożne zaburzenia a też zwykłego wyczucia i obiektywizmu brak po prostu. Będę wdzięczna za każde możliwe spostrzeżenie :)
  9. Już raz poszukałem. Choć właściwie dostałem podane. Może raczej niech szuka ten, co problem ma lub ewentualnie ten, który dowieść czegoś chce. Jak dotąd dowodzenie nie wychodzi Ci najlepiej. Osobiście mam to w rzyci, ale uważam, że zrobiłabyś sobie dobrze rewidując zabetonowane dogmaty. Wydawało mi się, że potrafisz. Tym razem wydawało mi się. Z Twojej wiadomości bije uprzedzenie. Wiesz, ja nie musze nikomu nic dowodzić. Podobnie jak Cyklopka uważam, że nic by Cię nie przekonało. Wiesz, to nie ja mam problem, tylko Ty masz problem z moim wyborem... ale... To juz na szczęście nie mój problem Bardzo szkoda, ze dyskusja z innego wątku jest wyciągana w innych, które go nawet nie dotyczą a Ty przypisujesz mi wszęzie fanatyzm religijny, podczas, gdy mój wybór jest w pełni zgodni z nauką i badaniami. I szkoda też, ze tak budujący temat stał się jakąś przepychanka i prześladowaniem... Zachowaj jakaś granicę między tym, bo wszystko mieszasz... i ja mogę tu się wypruwać i powtarzać setki razy, że rzeczy, o których pisze i wyraz mojego zdania jest poparty nie tylko wiarą, ale i tak ciągle widzisz swoje uprzedzenie, więc to nie ma sensu. Może nie ja nie chcę rewidować czegoś, co nikomu nie szkodzi, nie jest złe a mnie jest z tym dobrze i czuję się szczęśliwsza, spokojniesza i generalnie wyszło mi to na dobre. Mnie to nie szkodzi ani nikomu innemu. Nie wiem skąd pomysł, że to co wybrałam jest dla mnie złe i dobrze bym zrobiła robiąc rewizję. Bo nie dla mnie. Tobie to przeszkadza z jakichś przyczyn i "łazisz za mną" w kółko uwieszając się na mnie na kazdym kroku, chcąc udowodnić mi jakąś pomyłkę.... całkiem bez sensu, ponieważ ja nie popełniłam żadnej pomyłki tym wyborem. Więc nie róbmy zamieszania na innych wątkach bo robią się off topy, które przynoszą tylko słabą atmosferę. I ja pisałam o kontekście religijnym mówiąc o tym wprost w wątku, który tego dotyczył, poza nim podaję konkretne argumenty całkowicie poza wątkiem religijnym... to sie nie wyklucza. I będę wdzięczna, jesli na tym etapie zakończymy ten temat. Nie zgadzasz się ze mną i wcale nie musisz, ale to jest Twoja sprawa. Nie łap więc kazdego mojego zdania i poglądu, który może się wązać a wcale nie musi z religią. Ja znalazłam, bo szukałam, zgodności między religią a nauką tam, gdzie tego potrzebowałam a byłam również bardzo dociekliwa. Nie musisz mi wierzyć, ze taki związek jest. Nie potrzebuję tego i Ty też zrób coś ze swoją potrzebą przekonywania mnie na próżno. Niech każdy zostanie przy swoim i tyle.
  10. Mozna poszukaac sobie w sieci, jesli ma sie watpliwosci.
  11. A może to Ty masz problem ze zrozumieniem czegoś, co jest po prostu upiekszane w obecnej rzeczywistości. Komunikatywność oznacza otwartość a nie czepialstwo. Więc chyba nie ja mam z tym problem. Postrzegasz mnie teraz i to co pisze głównie pod kątem tego, że jestem wierząca, więc trudno będzie nam normalnie rozmawiać. Po prostu pomijajmy punkty zapalne i tyle. Bez komentarza, po prostu.
  12. Moja racja jest dla mnie moja racja a za Twoje wrazenia to ja juz nie odpowiadam.
  13. Porno skutkiem wypalenia... ciekawe teorie na tym forum sie tworzą.
  14. Tak bardzo się na mnie uwiesiłeś, że już zapomniałeś, że partner autorki zdaje się właśnie mieć problem z pornografią. Inną rzeczą są realnie zrealizowane badania na ten temat, ale to sobie kazdy sam może znaleźć. Kończę dyskusję. I informuję, że od tego momentu jeżeli dana osboa, każde moje zdanie będzie cytować po to aby puszczać mi kontre i się zwyczajnie czepiać, nie odpowiadam tylko od razu dodam tą osobę do ignorowanych.
  15. Jakie konkretnie to szkody i komu wyrządzone? http://charaktery.eu/artykul/709 I tyle w temacie. Nie bede dyskutowac w kolejnym wątku robiàc tym ssmym kolejny off top. Kazdy sam moze poszukac w sieci informacji.
  16. Witaj, Ja mam 26 lat i też wpakowaliśmy się z chłopakiem w kredyt. W ciąży nie byłam nigdy, ale myslałam podobnie do tego co zacytowałam, co Ty napisałaś. I jedna i druga rodzina nas maltretowała, że jestesmy młodzi, powinniśmy korzystać z życia a my musimy się teraz męczyć. Byliśmy załamani, czuliśmy się osądzeni i czuliśmy się jak nieudacznicy. I wiesz co? Na którejś wizycie u mojej psychiatry, ona nieświadomie chyba powiedziała mniej więcej takie zdanie, że nie ma schematu na "odpowiednie zycie". Że nam wmawiają, ze jak mamy tyle i tyle lat to znaczy, że kazdy musi się wpisywać w schemat wykreowany. Podobnie jak się mówi, ze ktoś umiera w młodym wieku i tak nie pwoinno być. Tutaj tez tak mi się złożyło, ze rozmawiałam z moją doktor, ponieważ osoba młoda w mojej rodzinie zachorowała na paskudny nowotwór i lekarz wykazała się empatia itd. ale jednocześnie podkresliła, że śmierć jest częścią życia i młodych i starych ludzi. Nam jest żal, że ktoś umiera, przed kim jest całe życie ale śmierć jest jego częścią w każdym wieku niestety. Ludzie kreują jakieś swoje wyobrażenia. Jasne, ze fajnie byłoby się wyszaleć, wybawić i pozwiedzać juz teraz, ale czy po trzydziestce życie już się kończy? Może obecne błędy wyjdą nam na plus za parę lat? Może teraz tego nie widzisz utwierdzana w jakimś schemacie myślowym, ale te zadłużenia nie wyrokują Twojej porażki. Unieruchamiają Cię bardziej, ale tylko ograniczają a nie zniewalają. Bylam mniej wiecej w Twoim wieku jak tak głupio postąpiliśmy, ale przecież uczymy się na błędach. Wyciągnij wnioski i idź dalej, nie zadręczaj się Nigdzie nie jest napisane, że masz obowiązek teraz robić coś innego niż robisz. Wiec, ze nie tylko ty odpowiadasz za swoją sytuację, ponieważ z jakiegoś powodu zachowałaś się tak a nie inaczej. Ja też. Ja szybko chciałam uciec z domu. Wszyscy "zyczliwi" prawiący o prawach wieku nie odezwali się kiedy się zadłużaliśmy. Nikt nie potrafił nam doradzić, ale każdy potrafił krytykowac i osądzać. Oczywiście nie obwiniam otoczenia za swoje błędy bezpośrednio. Chcę powiedzieć po prostu, że na to jacy teraz jesteśmy składa się jednak więcej czynników. Jesli chodzi o porno. Nie dziwię Ci się, ze jest Ci źle z tym, że Twój facet to ogląda. Dla mnie jest to porównywalne z wyżeraniem resztek ze śmietnika. A już nic pożytecznego nie przynosi. Szkód za to robi wiele. Też sądzę, że przysżłości z tym facetem spokojnej nie masz, bo on całą odpowiedzialność za wszystko zrzuca na Ciebie. Lepiej nie będzie. Dziecko cudownie go nie zmieni. Nie chcesz chyba fundować niewinnej istocie trudnego dzieciństwa? Sama przecież wiesz jak to jest mieć popapraną sytuację. Chciałabyś aby Twoje dziecko tak cierpiało? A przecież nawet jak nie chcemy, nie będąc w terapii, przenosimy toksyczne zachowania na swoje dzieci, one przekazują swoim itd. Idź na terapię, zadbaj o siebie. Może terapeuta uzna, że dobrzebyłoby przejść się do psychiatry po leki, albo sama się do niego przejdź i zapytaj czy są Ci potrzebne. Nam też rodzice nie pomagają. Ja jestem DDA, mam fobię społeczną. Są dni, kiedy żyć się nie chce, zawalam.... ale... wiem, że nikt mi nie pomoże. Wlokę się do szkoły, na zajęcia, zeby mieć bardziej perspektywiczny zawód. Ty też dasz radę, tylko uwierz, ze sama możesz więcej niż z nim. Każdy problem jest wystarczająco duży, jeśli powoduje, ze człowiek cierpi. Nie porównuj z innymi. Idź na terapię, już sama rozmowa daje bardzo dużo. Nie poddawaj się
  17. Widzisz, a moje doświadczenie mówi, ze nawet dobry seks nie gwarantuje powodzenia w związku, ponieważ nie jest on gwarantem niczego a już na pewno nie główną częścią zespalającą ludzi. Jestem bardzo zgodna z sobą, jak nigdy nie byłam :) Mało tego, mój partner, bo fakt, że zamieszkaliśmy osobno nie znaczy, że się rozstaliśmy, szanuje to a jakoś nie boję się o zdradę, bo wiem jakim jest człowiekiem. Niestety pomimo, że byłam usatsfakcjonowana jakością seksu mnie zabrakło w nim,w pewnym momencie bliskości i głębi. A jesteśmy ze sobą już siódmy rok. Nie narzucam nikomu tego jako prawdy objawionej. Napisałam tylko o swoim dośwaidczeniu. Napisałam też, że nie uciekłam w stronę religii aby znaleźć w niej sposób na seks a wręcz było odwrotnie. Bardzo długo drążyłam za nim świadomie wróciłam do kościoła. Ale to nie jest wątek o religii, też ja staram się to uzasadnić poza nią, ponieważ takie uzasadnienie psychologicznie istnieje pomimo, ze psychologia nie głosi wstrzemięźliwości seksualnej, ale o tym już też pisałam.
  18. My tu rozmawiamy z osobami świadomymi i chcącym żyć zgodnie ze swoją naturą. Spoko, bzykajmy się jak zwierzęta bezmyślnie kopulując. Jakbyśmy nie mieli żadnej możliwości zapanowania nad popędem. Jesteśmy w końcu trybikami w niewoli hormonów i fizjologii. Nie mamy przecież na to żadnego wpływu Uważaj, bo zwierzęta się obecnie kastruje, ponieważ same nie mogą nas sobą zapanować i są zmuszone żyć w zgodzie z naturą, przez co mnożą się ich własne nieszczęścia.
  19. Z tym powracaniem do wspomnień to jest różnie.Bo jedni dają radę po prostu zacząć od nowa a za innymi coś łazi, coś do nich wraca i za nic nie rozumieją co powoduje ich ciągłe niepowodzenia.Ja jestem właśnie w tej grupie niestety Powrót do wspomnień nie jest jakiś drastyczny. Terapeuta nie ciśnie,jesli widzi reakcje obronne, nawet kiedy nie jestem ich świadoma.
  20. Prof. Lew-Starowicz mówi o całkowitej abstynecji seksualnej i ja sięz tym zgadzam. Sama napisałam: Popęd to fizjologia, tylko. Nad tym możemy panować bez uszczerbku na zdrowiu. Wypracowanie relacji - intymności, przyjaźni, zaufania w związku jest fundamentem. Seks jest ważny, ale na kolejnym etapie.Z kolei właśnie w dalszym etapie brak seksu jest niepokojący i szkodliwy. Tak więc dlatego nie piszę o relacji całkiem bez seksu, tylko na zrealizowaniu wszystkiego w odpowiednim czasie. Nikomu nic nie narzucam oczywiście, to moje własne zdanie, zbudowane na doświadczeniu i trwaniu w związku, w ktorym seks był super ale ewidentnie za szybko. I nie mówię tego z poodów religijnych tylko. Początkowo, jak zaczęłam uznawać za sensowny taki sposób postępowania, w ogóle nie byłam zdeklarowana jeszcze co do wiary. Uznałam to z punktu widzenia właśnie psychologicznego. Wszystko musi mieć fundament alby się zakorzeniło trwale. To wcale nie musi oznaczać gorszej jakości seksu. Moim zdaniem wręcz przeciwnie. Natomiast słowa w jego wypoiedzi nie znalazłam, że by okresowa wstrzemięźliwość była szkodliwa dla organizmu. Mówił osobach po 40 r.ż, co sorry ale jednak się zdarza z wiekiem. POza tym inne choroby układu moczowego mogą powodować kłopoty z erekcją. Pobudliwość można rzoładować nie tylko poprzez seks.
×