Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rosa26

Użytkownik
  • Postów

    1 067
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rosa26

  1. Twoim całkowicie subiektywnym zdaniem poległam. Ja nie czuję potrzeby aby kogokolwiek na siłę do czegoś przekonywać. Przecież nie ja na tym tracę. No to jeśli nie wierzysz, to czego, mówiąc kolokwialnie, trujesz dupę? Nie wierz sobie, masz przecież prawo.
  2. Ciągle nie rozumiesz. Nie podjęłam się przekazania treści, co nie znaczy, że nie rozumiem absolutnie nic. ST jest trudny, a ja krytyczna wobec siebie. Ale nie będę Cię przekonywać, że nie jestem wielbłądem Jeśli chcesz obiektywnego a nie, jak twierdzisz, mojego subiektywnego zdania, dlaczego nie sprawdzisz, nie poszukasz sam tego co Cię usatysfakcjonuje? Mówię o szukaniu na poważnie, z krytycyzmem pełnym wobec siebie samego, z wykrzesaniem z siebie minimum dobrej woli o otwartości na zagłębienie a nie spojrzenie tylko na coś i stwierdzenie, że na pierwszy rzut oka coś Ci nie pasuje. Po drąż, sprawdź... Założę sie, że większość osób co innego przyprowadziło do Niego. Co człowiek to sytuacja... Pisałam, wcale nie musze nikogo przekonać. Dróg moze być przecież wiele do jednego celu.
  3. bakus nie napisałam, że nei widziałam na oczy ST. Napisałam, że nie podejmuję sie jego wyjaśniania, ponieważ nie potrafię przekazać nawet tego co już zrozumiałam. Wcale nie oznacza to, że nie wiem o czym mówię. Jakie moje subiektywne? Przecież po pierwsze, kilka osób przekazuje to samo, po drugie - trudno, żebym mówiła za kogoś innego niż za siebie. Poza tym przytaczałam tez przypadki innych, więc nie wiem o co Ci chodzi... i na koniec... całkiem poważnie i szczerze, bez ironii czy "pojazdu" w Twoją stronę. Po tym co napisałeś pojawiła mi się w głowie myśl, że tylko Bóg Ci może pomóc
  4. I jeszcze tu http://www.opoka.org.pl/biblioteka/I/IP/wam_2013_ciemnosc_00.html Bardziej konkretnie o depresji, m.in jak postrzegać depresję pod kątem grzechu na przykład, co też się tu, w rozmowach przeplatało. Ale ten artykuł ma kilka stron.
  5. Ha właśnie jak wpadłam mega otchłań i już sama wyczerpałam swoje możliwości i przede wszystkim siły, zajaśniało mi, że już tylko On moze mi pomóc. Co człowiek to przypadek. Zajrzyj może tutaj http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZF/ZFS/poslaniec2013_10_swiadectwo.html
  6. Polecam poczytać... to wcale nie było tak dawno. Trzeba wiedzieć po co sie modli... jak pisałam, modlitwa bez intencji to taka próżnia. Na początek możesz pomodlić się zwyczajnie o to aby On Cie jakoś naprowadził. Dał znać, ze chcesz... sam Cię nie zmusi. A moze jest tak, ze za mało wnikliwie patrzysz? Często ludzie mają coś pod nosem a patrzą za daleko i też nie zobaczą. Tak najprosciej moim zdaniem na każdą z tych myśli, z osobna trzeba szukać tego co Cie przekona. Nie wiem co by do Ciebie przemówiło... ja się czepiałam. Mi cieżko było...
  7. Jeśli chodzi o rzekome moje specjalne moce, to właśnie najgorsze w tym wszystkim jest to, ze KAŻDY może ZOBACZYĆ, DOSTRZEC, ale nie każdy chce. Spójrz chociażby na siebie - piszesz tu, często agresywnie, z pretensjami i znieważeniem. Nie wiem dlaczego tak masz... nie wiem skąd tylko negatywu i silnych emocji w Tobie wobec wiary i Boga. Niezależnie od przyczyny nadal masz możliwość zacząć szukać a nie atakować. Rozumiem Twoje dylematy związane z ST. Ja też je miałam. Z tym, że właśnie o to chodzi, zeby nie patrzeć tylko a również zobaczyć, dostrzec a to zależy tylko i wyłącznie od checi każdego indywidualnie. Ja nie mogę chcieć za Ciebie. I tak podobnie sobei nie raz pomyślałam na niektóre głosy sprzeciwu, że najprawdopodobniej gdyby Sam Jezus zapukał niektórym teraz do drzwi i rzekł abstrakcyjnie "Oto Jestem. Nie musisz już wątpić." Większosć wyśmiałaby go uznając za przebierańca szarlatana, niezaleznie czy wyglądałby jak dawniej, czy jak człowiek obecnych czasów. I Bóg o tym wie, dlatego zostawił to, co zostawił i wystarczająco aby do Niego trafić. I idealnie opisał to Ambaras: Podobnie jak take odczuwam lęk, jak i wierzę w miłosierdzie. Motywy wiary? To może głębokie, logiczno - intuicyjne, narastające w czasie poczucie, że jej często paradoksalne dogmaty układają się w zadziwiającą, autentyczną całość. No i niespotykane piękno, tzn. urok Chrystusa, życiorysy świętych, Ewangelie,jak i powstała przez wieki kultura/tradycja: filozofia, malarstwo, architektura kościołów. Słowa i czyny Pana Jezusa, które - mimo upływu 2 tys.lat - poruszają serce (nawet pod względem literackim) np. umycie nóg apostołom,
  8. No, jestem... Tak ogólnie to o wszystkim tu było... Jeśli chodzi o ST, to na chwilę obecną ja nie podejmuję się wyjaśniania, ponieważ aby dobrze zrozumieć ST, lepiej najpierw zagłębić NT. Z tego powodu ja, jeśli chodzi o ST nie czuję sie na siłach, żeby cokolwiek tłumaczyć. Cały czas "szlifuję" NT i za ST dopiero sie zabieram. Dopiero od jakichś niecałych dwóch lat jestem z powrotem a tak na prawdę na starcie, bo jak się wejdzie porządnie w nauczanie KrK, to zdaje sobie człowiek sprawę, że tak na prawdę nie wiedział prawie nic. Możemy pogadać za jakiś czas, bardzo chętnie. kanawkin napisał bardzo fajnie moim zdaniem. Ja sie cieszę, ze to przeczytałam, bo to jest bardzo fajna perspektywa. Bardzo klarowne wytłumaczenie. bakus Ty chcesz abym dała Ci namacalny dowód na istnienie Boga. Namacalnego dowodu NIE MA. I o to chodzi. nie dlatego, ze Bóg sobie siedzi do góry, patrzy i mówi "No, to teraz zobaczymy którzy z Was uwierzą i przyjdą do nieba, bo sobie ustaliłem, ze mają mi uwierzyć a nie na przykład chodzić całe życie tyłem" To co my tu tak odbieramy, jako zachcianki Boga, jako Jego "widzi mi się", jest częścią czegoś, z czego sobie nei zdajemy nawet sprawy, częścią walki o nas przecież. Przez grzech Adama i Ewy, Bóg musiał zrobić tak, abyśmy my mieli szansę do zobaczyć go w ogóle jeszcze, żebyśmy mieli szansę uwolnić sie od grzechu. Tak więc to co mamy teraz jest częścią Bożego planu na nasze zbawienie. I tak jak powiedział mój poprzednik, kwestią woli jest czy my to dostrzeżemy. Nie jest prosto, bo świat mami grzech, po prostu. Zakłamuje rzeczywistość. Mówi "możesz być wolny, postępuj zgodnie ze swoją naturą, to jest przyjemne. Bóg Cie ogranicza" Tylko to jest ładne opakowanie. Sama doskonale wiem, że to zguba, że duchowo jesteśmy martwi żyjąc "na wolności". To nie jest wolność. To jest bycie w pułapce swoich żądz. Czy to sławy, czy pieniędzy czy seksu. Dlaczego tak sądzę? Spróbuj przestać i nie mamić się tą "wolnością". Nie będzie tak prosto. Tak jak alkoholikowi zostawić butlę, będziesz niewolnikiem tych żądz właśnie. Alkoholik też mówi "Przecież ja piję , bo chcę. Jak nie będę chciał zaraz przestanę" Aha... akurat. Są. Poczytaj o o. Pio. Jego modlitwy, byc może i te na mszach przez niego odprawianych potrafiły przynieść uzdrowienie. Poszukaj w życiorysie.
  9. O nie. Ja pisalam o tym, że wina rozkłada się za grzech na poszczegolne osoby np w przypadku samobojstwa. Co do matki... kurde... ale to juz bylo. Nie raz. Ok. Ja sie moge powtorzyc na tym konkretnym przykładzie, ale jak bede miala chwile dłuzsza. Z komorki nie wygodnie jest mi pisac takie dlugie teksty. A nie mam teraz dostepu do komp.
  10. Jeżeli sama nie wiesz, o czym piszesz (w tym przypadku o nieśmiałości wobec boga), to się powstrzymaj, bo twoje tezy wraz z "argumentacją" są zwyczajnie żenujące. I to ja jestem mistrzem ataku... Wszystko musisz mieć palcem pokazane? Nie masz w sobie ani kawałka polotu, żeby samemu uruchomić szare komórki i się zastanowić? To, że ktoś wie, że Bóg jest nieskończenie dobry. Zdaje sobie sprawę, że starał się przestrzegać Jego wskazówek i żyć po prostu jak najlepiej potrafi, nie zmienia świadomości, że Bóg oprócz tego, że Bóg jest dobry, jest też potężny. Wiemy, że nie krzywdzi, ale nadal wiemy, że jest potężny. Pomimo starań człowiek zdaje sobie sprawę, że jest ułomny w tym co robi, że nigdy prawdopodobnie nie był nieskazitelny, bo ten ludzki pierwiastek mu na to nie pozwoli. W związku z tym zawsze jest obawa,lęk, nieśmiałość, takie intuicyjne, naturalne odczucia. Najpewniej wymieszane ze sobą. Z argumentowałam swoją poprzednią wypowiedź jednym z nich, bo wydała mi się najbardziej adekwatna - nie za mocna, nie za słaba. Poza tym bardzo łatwo idzie sobie na to pytanie odpowiedzieć zakładając sytuację, ze Bóg staje nagle na przeciw Ciebie, nagle mamy Dzień Ostateczny... i co? Stajesz na kozaka przed Nim i mówisz "Dobra, dobra, ale ja tam Ci nie wierzę? Taaa już widzę...
  11. No bo co to jest za pytanie? Kazdy inaczej będzie się "zachowywał" przed Bogiem... Ja atakuje? No rzeczywiscie. Jestem przykładem książkowym na to. Nie mam sobie rownych zwłaszcza w tym wątku
  12. Taka z Ciebie znawczyni islamu przecież w Koranie i Hadiasach przynajmniej niektórych jest jawne nawoływanie do zabijania apostatów i niewiernych. Tak samo, jak Bóg w ST jest katem i mordercą Czym się objawia ta nieśmiałość? Idź do pierwszej lepszej podstawówki i zapytaj pierwszoklasistów. Albo lepiej, jeśli dasz radę przestąpić próg Kościoła, idź na mszę dla dzieciaków i zadaj to pytanie.
  13. Rosa26

    Konkluzje dnia.

    Relacje mogą być takie proste, ale nie wiedzieć dlaczego, ludzie sobie je komplikują
  14. Nienawidzę biegać Już wolę te skłony. Mięśnie palą i bolą... to wydaje mi sie bardziej sensowne, bo przede wszystkim intensywne i działające... Już prędzej rower, albo rolki... Przetestowałam już to na sobie... program ogólnie działa. Skóra jest świetna po nim. Na razie moja psychika nadal sie zbiera.
  15. Ale ja mówię za siebie. I uważam, że modlitwa do jakiegoś świętego, żeby zaniósł prośby do Boga jest ok. Lepiej pomodlić sie z otwartym serduchem do świętego niż wyuczoną regułką do Boga, z którym nie mamy śmiałości rozmawiać na przykład. oczywiście trzeba nad tą relacją pracować, ale nic złego i godzącego w Boga w tym nie ma. To jest przecież też droga do Niego. Zwracasz się do Niego, do nikogo innego, tylko nie bezpośrednio, bo sie wstydzisz jak dziecko pierwszy dzień w przedszkolu na przyklad Islam nie każe upokarzać nikogo. Ludzie sobie to ubzdurali... źle zinterpretowali. A ja mówię o Bogu a nie o ludziach. Jesli chodzi o bransoletki, to może mieć dla Ciebie to znaczenie w tylko afirmacyjne i to Ci wystarczy ok. Ale można mieć też cel głębszy, bycia bliżej Niego, pójścia tą samą drogą. Nie jestem w stanie opisać doświadczenia duchowego, bo jest to nie realne, ale z całą pewnością korzyści z postrzegania bransoletki czy np. wygrawerowanego przykazania na bransoletce, będą inne jeśli założysz, ze to jakiś cel do zrealizowania, czysto psychologiczny a inne kiedy spojrzysz na to pod kątem religii. W tej drugiej sytuacji są nieporównywalnie większe. No ale do tego trzeba dotrzeć samemu.
  16. Nie modlisz się do JPII po to, żeby uzdrowił, tylko po to aby za pośrednictwem danego świętego Jezus działał, co absolutnie nie świadczy o tym, że uznajesz np. JPII na równi z Bogiem. To jest coś w stylu "Mam poczucie, że ze świętym mi się łatwiej rozmawia, bo np. "nie ma się śmiałości" do Boga". Nie można tego mylić i koniecznie trzeba tą prawidłowość zrozumieć, jeśli nie mają się rodzić właśnie takie teorie. Jeśli chodzi o zdrowy rozsądek, to zgodzę się z Tobą w tym sensie, że to jak nam od dziecka wiarę przekażą, tak będziemy ją postrzegać. Ale jako dorośli już mamy tą możliwość, jeśli oczywiscie chcemy, żeby odnaleźć tą drogę taką jaka ona jest. Tzn. taką jaką Bóg nam faktycznie wiarę pokazuje. Jeśli dana osoba poparłaby księdza, to nie popisałaby się. Jasne jest, że konkubinat z przyczyn moralnych i z przyczyn wiary jest po prostu nie na miejscu (pomijam kwestię wyzwolenia itp. Odnoszę się do zwyczajnego kręgosłupa jakichś zasad dających szansę na dobrą i wzajemną relację), to już na pewno chrześcijaństwo nie daje pozwolenia na ocenianie, oczernianie, obrażanie drugiego człowieka nawet w imię wiary. Efekt odwrotny murowany. Oczywiście nie mowa jednoczesnie o przyzwoleniu, co bez oceny "To jest dla człowieka po prostu nie dobre". Człowiek sam tego nie musi wcale widzieć i się z tym zgadzać, ponieważ jest mamiony obiecankami, które prowadzą w stronę grzechu - zdechły cukierek w aromatycznym papierku. Jak się zagłębić i zdystansować do siebie to się do tego dojdzie. Ale wracając do osoby, która mogłaby taki tekst poprzeć - "Kochaj bliźniego jak siebie samego". Poza tym gdzieś w linku tłumaczącym KKK, ktory wklejałam jest świetnie opisane jak powinno wyglądać postępowanie wobec drugiego człowieka, zwłaszcza jeśli sytuacja jest trudna. Takie teksty obrażające drugą osobę mają na celu raczej zrekompensowanie sobie czegoś... albo nie umiejętność no ale... człowiek... Ja, żeby sobie czasem pomóc jak mam z jakąś sytuacją problem, wzięlam się na sposób z bransoletek, takich sylikonowych, na których jest napisane "Co zrobiłby Jezus?" Ktoś mi kiedyś o nich wspomniał i utkwiło m to w głowie.Bransoletki nie mam, ale sam sposób jest bardzo dobry moim zdaniem. Bardzo pomaga w trudnej sytuacji... a Jezus na pewno nie powiedziałby mojej koleżance, ze jest dziwką.
  17. Nie. Instytucja jako instytucja nie robi mi żadnego problemu. Nie odrzucam Kościoła. Szanuję księży. Chciałam powiedzieć jedynie, że ksiądz też człowiek i powiedzieć może coś niefortunnie, nieumiejętnie często nieświadomie... albo świadomie - pamiętam księdza, który uczył mnie w którejś szkole. Teraz stwierdzam, że był bardzo wypaczony. Potrafił nam powiedzieć, że kobieta mieszkająca z facetem bez ślubu, to zwykła dziwka. Odezwała sie wtedy koleżanka, która mieszkała z chłopakiem, ponieważ bił ją ojczym... Chciałam powiedzieć, ze takich rzeczy należy słuchać. Taka osoba zniechęca. Pokazuje w tak okropnym świetle Boga a potem się księża dziwią, że znajomość chrześcijan własnej religii jest jaka jest Nic innego nei miałam na myśli, tylko zdrowy rozsądek w odbiorze słów księdza. Ja na księży z naszej parafii nigdy nie narzekałam. Nigdy też nie zostałam oceniona pomimo, że z chłopakiem przyjmowaliśmy kolędę. Nie zagłębiałam się w protestantyzmie, ale wystarczyła mi wiedza, że w pewnym sensie umniejszają rolę Maryi, ponieważ interpretują inaczej pewne kwestie. Trójcę Świetą też inaczej postrzegają.Tam jest cała masa różności. Zapoznałam się z ogółem, ale nie wałkowałam tego, bo do mnie nie przemawia modyfikacja ludzka po prostu.
  18. Eee protestanci nie mają księży a co najwyzej pastorów. Ja miałam na mysli zupełnie cos innego. Z tym, ze to nie jest jedyna rzecz odróżniająca jedne od drugich
  19. Podobnie jak take odczuwam lęk, jak i wierzę w miłosierdzie. Motywy wiary? To może głębokie, logiczno - intuicyjne, narastające w czasie poczucie, że jej często paradoksalne dogmaty układają się w zadziwiającą, autentyczną całość. No i niespotykane piękno, tzn. urok Chrystusa, życiorysy świętych, Ewangelie,jak i powstała przez wieki kultura/tradycja: filozofia, malarstwo, architektura kościołów. Słowa i czyny Pana Jezusa, które - mimo upływu 2 tys.lat - poruszają serce (nawet pod względem literackim) np. umycie nóg apostołom, Bardzo dobrze napisane :) Moim zdaniem jednak i tak nie da się opisać tego jak to jest, kiedy już się dojrzy, uwierzy. No przykre. Ale z drugiej strony czego się spodziewać po człowieku? . Dlatego ja podchodzę do tematów polityczno-kościelnych z wielkim dystansem, bo Kościół jest ważny, ale trzeba być przytomnym i podchodzić na chłodno do niektórych słów księży, bo coś co jest dla nich zrozumiałe mogą przekazać skrótem myślowym i na zewnątrz wychodzi niejasność jeśli ludzie nie pogłębiają swojej wiary a nie oszukujmy sie, większość tego nie robi. Nie opieram swojej wiary na tym jak funkcjonuje Kościół, bo dopiero można by zbłądzić i się zniechęcić. Mam "swoich" księży wybranych, którzy mówią do rzeczy. Wśród nich jest właśnie ks. Kaczkowski i ks. Trojanowski (egzorcysta). Z bardziej znanych jest jeszcze ks. Piotr Glas (też egzorcysta) i też całkiem dobrze mówi, ale mam świadomość, że jego akurat może ktoś opacznie i negatywnie odebrać. Nie tyle, ze jest nie sympatyczny, wręcz przeciwnie, co mam wrażenie nie zwraca uwagi na "przystępność" i odbiór tego co mówi. Ja na ten moment już potrafię sobie pewne rzeczy wytłumaczyć, chociaż też jego słowa konsultowałam. A poza tym większe "zaufanie" mam do zakonników po prostu. Oni już raczej są całkiem poza szumem, bo taką mają "misję".
  20. Wiesz, obserwując ten wątek można wyciągnąć wniosek, że film dostał nominację nie za jego jakość a za "ukazanie prawdy" o księżach. Może zbiorowa zgodność była "Tak, macie to wasze chrześcijaństwo." Jakby to ludzie tworzyli religię Czepiam się może, ale w ogóle by mnie to nie zdziwiło
  21. No... to jest bodziec do dalszego obrzucania błotem... Jak ludzie mylą fakty Skąd sie wzięło przekonanie, że ksiądz będzie kryształowy? Tego się od niego wymaga, jasne... tylko nie zmienia to faktu, że nadal jest marnym człowiekiem. Nie każdy z powołania czystego idzie na księdza. Tudno powołanie swoje rozeznać... niektórzy w jakiś sposób uciekają od czegoś w "powołanie" a potem nieszczęścia gotowe. Lekarze też nie są lepsi ale nikt nie wiesza na nich takich psów jak na ksieżach. Nie bronię pedofilów... uważam po prostu, że łajza wszędzie może sie znaleźć... ale to przecież każdy wie. Tylko zwyczajnie ludzie dają sobie pretekst do obrzucania błotem chrześcijaństwa. Nie chodźcie więc do lekarzy i leczcie się sami Porażka.../.
  22. Dobra, psychicznie zbieram się do ponownej próby ćwiczenia skalpela. Ćwiczeń nic nie zastąpi. Efekty najlepsze na tym programie miałam. Dam radę!!
×