Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rosa26

Użytkownik
  • Postów

    1 067
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rosa26

  1. Rosa26

    zadajesz pytanie

    Zależy od sytuacji... Wolisz iść dalej?
  2. Ludzi, a aktualnie przeraża mnie moja mama... Bywasz porywczy?
  3. Rosa26

    zadajesz pytanie

    Może jesteś, może nie... nie znam Cie właściwie, więc nie potrafię odpowiedzieć. Szybko tracisz cierpliwość?
  4. Racja jak i wina zazwyczaj są po połowie. Najważniejsze, to korzystnie je połączyć. Walczysz o "swoje" dla zasady?
  5. Rosa26

    zadajesz pytanie

    Jeśli nie są szkodliwe. Jak długo Ci na czymś zależy?
  6. Rosa26

    zadajesz pytanie

    Uczę się być w granicach rozsądku, idzie mi coraz lepiej. Brak emocji to zły znak?
  7. Rozsądek i głowa na karku. Sposób na trudny do kompromis?
  8. Rosa26

    zadajesz pytanie

    Staram się. Jesteś egoistą?
  9. Rosa26

    zadajesz pytanie

    Dotyku, dobrze wykorzystany przydłuża życie i leczy;) Jesteś empatyczny/a?
  10. Rosa26

    czego aktualnie słuchasz?

    Co jakiś czas do tego wracam... świetna <3 [videoyoutube=] [/videoyoutube]
  11. Rosa26

    Skojarzenia

    ludzka nienawiść.
  12. Do końca mamy szansę... Sąd ostateczny to nie ocena nadana przez Boga... Tam wybierajac "wolnosc" juz na wieki kowimy Bogu "nie chce Cie". Tutaj zawsze mozemy zawrocic jeszcze.
  13. Rosa26

    Jak się ubieracie

    Też mam słabość do dżinsów z dziurami, ale jestem ostrożna, bo łatwo można popaść w kicz, na co mam alergię. Nie znoszę zbyt dużej ilości świecidełek. Strój raczej mam stonowany a dodatki bardziej wyraziste ale pojedyncze. Ogólnie mam słabość do kozaków, obojętnie czy to na szpilce czy koturnie, czy obcasie, w połączeniu ze spódniczką. Teraz raczej spódniczki zastępuję tunikami. Dodatki skórzane bardzo lubię. Mam ulubioną narzutkę, krótkiej z rękawkiem 3/4. Ostatnio lubię łączyć z dżinsami koszule w kratę.
  14. Tzn zastanawiasz ise czy Bóg istnieje? jakie to ma tło? Myśli kwestionujących istnienie Najwyższego nie mam zbyt wiele. Moja natura nie zgadza się z pewnymi treściami zawartymi w mojej religii (np. z możliwością łatwego wiecznego potępienia i straszliwej kary wiecznej). Wewnętrznie moja mentalność może "buntować się" przeciwko takiemu postępowaniu ze strony Stwórcy, bo dla niej takie traktowanie grzeszników jawi się jako po prostu nieopisana niegodziwość. Ale przecież, to nie Bóg nas odrzuca, potępia. To my po śmierci decydujemy czy chcemy być z nim, czy wybieramy swoją "wolność" i "niezależność". Co On na to może, jak odwrócisz się od Niego?
  15. Rosa26

    Jak się ubieracie

    Przypomniałaś mi - w czasach gimnazjalnych był okres, kiedy chodziłam w skejtach i bojówkach Do dziś nie mogę w to uwierzyć
  16. Tak jednoznacznie, to Ci nikt nie powie, że już tylko rozstanie jest wyjściem. Trudno cokolwiek doradzić po opisaniu jednej sytuacji wyrwanej z kontekstu. Za mało info. żeby wysnuć jakiekolwiek przypuszczenia. Czy wcześniej też Twoja partnerka miała takie problemy ze złością? Czy dostrzegałeś jakieś oznaki, które mogłyby o tym świadczyć, ale ignorowałeś je? Jesli tak jest od jakiegoś czasu, to zastanów się od kiedy takie zachowania mają miejsce. Jaka sytuacja spowodowała jakieś zmiany w jej zachowaniu. Byc może to głębszy problem a być może kobieta przechodzi jakieś załamanie nerwowe. Tak czy tak, to moze warto najpierw podjąć próbę naprawienia relacji, a nie od razu "popsuło się, to wyrzucić". Macie dziecko w końcu. Nie uważam, że dobrem dla niego byłoby tkwienie w chorej relacji za wszelka cenę, ale może warto dać szansę i spróbować stworzyc mu szczęśliwy dom? No chyba, że już Ci nie zależy i jej nie kochasz...
  17. Rosa26

    Skojarzenia

    romantyczny wieczór
  18. Nie jestem w formie aby się rozpisywać, ale tak krótko i precyzyjnie - najlepiej chronić swoje osiągnięcia, czy to terapeutyczne, czy życiowe, ponieważ zawsze i wszystko skrytykują, umniejszą, wyśmieją, ocenią. Myślę, ze terapia dała mi dużo sił i zbudowałam już sporo zdrowych fundamentów. Jedno jednak wczoraj do mnie trafiło - nie zrozumiemy się, bo ja nie chcę tworzyć chorych relacji i zmieniam myślenie, nastawienie a takie jest im zupełnie obce, ponieważ oni tkwią we wszystkim co toksyczne. Chcą abym i ja tkwiła, bo inaczej będzie im trudniej uciec od świadomości odpowiedzialności za to jakie jest ich życie. A mnie i tak zawsze będą chcieli przydepnąć do mojej roli, w której mnie obsadzili. Każdą moją decyzję, albo moj krok zinterpretują po swojemu. Wygodnie dla nich, ale tak aby uwiesić psy na mnie. Wiedzą co prawda o mojej terapii, o lekach, ale jakoś im to "umyka" . Nie wiem jak to okreslić, ale świadomość tego wszystkiego, nie przeszkadza im w strzelaniu we mnie z zaskoczenia. Nie skłania nigdy do zastanowienia się dlaczego to ma miejsce a już na pewno nie skłania ich do dopuszczenia do świadomości, ze nie jestem betonem, ze też odczuwam. Nie. Jestem cyborgiem w ich oczach, nie znającym żadnych ludzkich odczuć. . Czuję się rozbita wczorajszą akcją... bo mi trudno jest też zaadaptować się do inne rzeczywistości ze zwykłego przyzwyczajenia... Jak się zmienia miejsce zamieszkania, też trzeba się przyzwyczaić. No ale nie ja... ja jestem wyrachowaną i egoistyczną suką
  19. Uczniowie Jezusa czy rzymianie byli tylko ludźmi, czyli tak na prawdę tym samym. Jezus na przykładzie uczniów pokazał jak Bóg miłosierny pochyla się nad "brudnym" grzesznikiem, tym, który potrzebuje oczyszczenia. Sam powiedział "Dałem wam bowiem przykład". Ucznowie też przeżyli zdziwienie i szok. Jezus umyciem nóg uczniom pokazał przykład "służby" wobec potrzebujących Boga grzeszników. "...Wy mnie nazywacie "Nauczycielem" i "Panem" i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili jak Ja wam uczyniłem. " "sobie nawzajem" nie oznacza tylko w gronie samych uczniów, co po prostu ludzi. Muzułmanin, jeśli nawet nienawidzi papieża, katolików (tak samo z resztą jak nie jedna osoba na tym wątku) to tym bardziej jest potrzebującym grzesznikiem, który potrzebuje Bożego Miłosierdzia. Być może gest papieża wpłynie w jakiś sposób na poszczególne osoby. Poza tym "zło dobrem zwyciężaj". Gest papieża był pokazaniem tego, co mówi Jezus „Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie." św. Mateusza 5:38-42: To była papieża odpowiedź na ich nienawiść.
  20. Jak co dzień. Dlaczego święta kojarzą się ludziom z jedzeniem?
  21. Dobra wola, szczerość, empatia, rozmowa. Czego najbardziej w życiu Ci brak?
  22. Rosa26

    Witam, moja historia

    Hmm... a nie jest trochę tak, ze spory pakiet zaufania jest na starcie a potem kwestia, czy dana osoba je utrzyma? Jakoś nie wyobrażam sobie wiązać się z kimś, kto dopiero musi zdobyć moje zaufanie. Związek jednak na zufaniu polega, więc decydując się na bycie z kimś już trzeba je mieć moim zdaniem a jedynie kwestia jest taka czy druga strona je utrzyma.
  23. Pół na pół Co ludzi oddala od siebie?
  24. Światłość Święta są męczące?
  25. Napisałam kiedyś tu komuś, że mówią z o niskim poziomie tego tematu się zapędził.... myliłam się. Na ludzi zawsze mozna liczyć. Nie rozumiem skąd fala takiej nienawiści wobec chrześcijan. Nawet jak się czegoś nie popiera, nie trzeba w to uderzać, mozna zostawić. Ale nie o tycm chciałam - tyle tu zarzutów o tym jaki to ten Bóg jest miłosierny a pozwala (albo co gorsza sam zrzuca ) różne kataklizmy a znaki od niego są tak agresywne, bo który miłosierny Bóg w taki sposób traktuje swoje dzieci. A to jest tak dziecinnie proste - Bóg nie zsyła nieszczęść, tylko pozwala na nie, obraca je w dobro tak, aby to co dobre dla nas wyniknęło z nich, chociaż ludzie nie potrafia tego dostrzec. I tutaj najważniejsze Miłosierdzie Boże to nie jest tylko głaskanie po głowce. Każdy rozsądny rodzic swojemu dziecku, kiedy popełnia błąd każe ponosić konsekwencje dla jego dobra, chociaż to dziecko jest przekonane, że matka robi mu na złość, że nie chce jego dobra, ale matka starsza, mądrzejsza widzi, że dziecko nie rozumie co jest dla niego dobre i pomimo jego sprzeciwu nie głaszcze po główce tylko pozwala się sparzyć, popełnić błąd albo wyciaga konsekwencje. Oczywiście wspiera go i pomaga (powinna przynajmniej), kiedy dziecko przychodzi i prosi o pomoc kiedy coś mu nie wyjdzie. Zawsze ma otwarte ramiona dla niego, ale gdyby tylko taki rodzic chwalił, głaskał i na wszystko pozwalał, to raczej nie można powiedzieć, że działałby na dobro dziecka. A Bóg jest takim rodzicem dla nas, który ma nieskończenie inny wymiar. Widzi w sposób nieograniczony, czego my nie mamy. Dlatego mowa o zaufaniu Jemu, ponieważ jak dzieci właśnie możemy zrobić sobie więcej szkody niż pozytku. A tak ogólnie, to z okazji Świąt Życzę wszystkim wszystkiego dobrego. :)
×