Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rosa26

Użytkownik
  • Postów

    1 067
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rosa26

  1. Rosa26

    ottt345

    No to mi właśnie chodzi głownie o tych co praktukują.
  2. Rosa26

    ottt345

    jetotdik budda nie był Bogiem, był człowiekiem narodzonym zwyczajnie, jak każdy z nas. Buddyści czczą człowieka, dosłownie. A ja mam na mysli tylko i wyłącznie Boga, który dał nam słowo w postaci swego Syna, który zmartwychwstał i ocalił nas. Był jakby "słowem wcielonym" Nie został poczęty po ludzku. Chodzi mi tylko i wyłącznie o tego Jednego Boga. I tylko w tym kontekście chcę rozmawiać. Z tym Bogiem chcę budować relację wg Jego wskazówek.
  3. Rosa26

    ottt345

    Nie musisz tutaj pisać. Jak Ci się nie podoba wątek, to sam sobie pójdź.
  4. Rosa26

    ottt345

    To, w czym masz wątpliwości. Ja nie wiem jakie są Twoje. Ale ja myslę,ze tak na sam początek dobrze by było otworzyć serducho, bo póki co nie wyczuwam.
  5. Nie jest, nie jest Tylko trzeba w to wejść i zacząć układać. Cierpliwie, powoli i otwarcie i oczywiście praktycznie. Nie chcę nic przekazać. Wątek stworzyłam, bo chciałam wiedzieć jakie inni mają sposoby na kontakt codzienny i mocny. Jak się nie odsuwać się od Niego w wirze codzienności. A niestety trudność polega na tym, że nawet tego się nie zauważa. Zwłaszcza jak w zyciu się w zasadzie zaczyna układać. To Bóg już w jakimś sensie przestaje nam być potrzebny i jakoś dziwnie mniej mamy czasu dla Niego. To smutne Kalebx3 dokałdnie tak. Bo gdyby pokazał się w pełnej krasie, to nie miałby szans tak skutecznie zwodzić.
  6. Masz racje, naiwna. Dlatego pytanie jak parzysz. Trzeba się ukierunkować. Ja najpierw obserwowałam, analizowałam. I nadrobiłam braki teologiczne. A najbardziej pomogły mi właśnie takie świadectwa. Nikt nie mówi o widzeniu Go wszedzie, bo to też nie otwiera. Ja bym się martwiła bardziej aby rozeznać czy to działanie Boga, czy Złego, bo on zaczyna interesować się człowiekiem właśnie wtedy, kiedy Ty wracasz do Boga. Na nagraniu dziewczyna opowiada jak u niej to intensywnie się działo. Ja na przykład niby "nagle" zaczęłam s potykać wokół siebie osoby z pierścieniami atlantów na palcach. Te osoby były "do rany przyłóż" życzliwe, otwarte... nie neguje, że miały dobre intencje, że robiły to z niewiedzy, ale ja oczywiście staram się napomknąć, ze to nie jest nic dobrego... ale jedna z tych osób na pewno nie ściągnęła do teraz. Poprzedniej nie zdązyłam powiedzieć. W sensie poinformować po prostu, że to nie działa dla nas dobrze. I tu potrzebna jest właśnie wiara rozumna a nie na ślepo. Mówiąc "Otaczam się dobrymi ludźmi" powiesz, że przecież ta osoba jest super i wpuścisz ją blisko siebie... a ona, nawet nieświadomie może Cię wciągnąć w coś niedobrego. Jeśli ja jej mówię, ze to jest szkodliwe a ona nie chce nawet tego przemyśleć (jak moja mama) to jest jej odpowiedzialność, ale ja trzymam się od tego z daleka. Podpuchy są przebiegłe. Potrafi nawet niby księdza podstawić.
  7. Rosa26

    ottt345

    Nieeeee, no coś Ty. Ona jest dalej ode mnoe. Ja jeszcze do spowiedzi nie dotarłam. Nie miałam takich "przygód" i nie grałam w serialach
  8. Kalebx3 jeśli z tego ma coś wyniknąć dobrego, to warto. Jednak wolałabym utrzymać wątek zgodnie z przeznaczeniem. Co do linku, który w zasadzie wklejam drugi raz na forum, to Patrycja opowiada o złu i otwarciu na nie nieświadomie przez całe swoje życie.. Od kilku lat dopiero jest znów w kosciele. M.in mówi o kartach, magii, o świadkach Jehowy... W ciekawy i treściwy link...
  9. Rosa26

    ottt345

    Widzisz... czytasz a nie dostrzegasz. Zuporem maniaka powtarzam, że wiara NIE MOŻE być ślepa. Bóg oczekuje świadomej i rozumnej wiary. Oczekuje pytanie i szukania... Zaufanie Mu a ślepa wiara to co innego zupełnie.
  10. Tak, tylko Ty właśnie patrzysz a nie widzisz. W poprzednim wątku co stronę masz odpowiedź na Twoje pytanie. Czytałeś zapewne coś niecoś, bo się nawet wypowiadałeś. Bóg działa przez ludzi, zdarzenia, sytuacje. Nie chcesz Go widzieć to nie zobaczysz. Będziesz tłumaczyć na wszelkie inne sposoby. Uważam, że Patrycja idealnie opisuje jak to w jej życiu wyglądało. Gdzie był Bóg? Obok, ale przecież jak ktoś Ci wtargnie siłą do domu, to go wywalisz. Bóg nie wchodzi siłą... stoi pod drzwiami i czekasz az go wpuścisz
  11. Bóg jest jeden. A słyszałeś, że można patrzeć a nie zobaczyć? Jak się ma na oczach klapki z nienawiści, szyderstwa i agresji, to trudo dostzrec Boga, bo Jemu jest to obce.
  12. Nie wiem czy cierpliwość to dobre określenie. Ja nic nie mogę przecież zrobić. Nie ode mnie zależy, "czy moje dziecko nauczy się równania" - dla przykładu, gdzie pewnie mam nadzieję, że moja przyszła połówka będzie miała jej tyle w taki momencie foszenia się dziecka, jak ja mam do zwierząt - bez limitu. W przypadku dzieci oddaję temat za nim wszystko zepsuję swoimi nerwami. Tak mam z bratankiem. On jest pobudzony bardzo i jak to dziecko wszystko widzi, tylko nie to, co ma przed sobą... jak mój były już chłopak mieszkał ze mną, to na pewnym etapie, jeśli taki miał miejsce, ja wychodziłam, albo zajmowałam się czymś innym a on z anielską cierpliwością siedział z dzieciakiem. No ale jeśli chodzi o temat wiary, to mnie ludzie z jednej strony przerażają swoja postawą a z drugiej jest mi przykro, ze z taką falą złości, agresji, pogardy mówią o Nim. To przykre, bo wiesz, że to Ktoś, kto nie chce nic dla siebie, wszytsko dla nas a zostaje opluwany, chociaż nic nikomu nie zrobił. Ja nawet jak byłam daleko od kościoła i też miewałam myśli, nie rozumiejąc o co chodzi w chrześcijaństwie, że nie chce Boga, który chce, żebym ślepo go czciła zapominając o sobie a przecież na terapii uczyłam się i uczę nadal własnie zaczynać w końcu o sobie myśleć. I mi to bardzo zgrzytało, ale pomimo to nie przypominam sobie, zebym dawała popis takiej zniewagi. Na prawdę nie trzeba być wierzącym, aby zachować umiar nawet jak się Kogoś/czegoś nie rozumie, a może zwłaszcza dlatego.... A przeraża mnie to, bo brak Boga w zyciu pokazuje jak można bez Niego w sposób nie ludzki myśleć/postępować. Nie będę rozwijać dlaczego, bo to nie o tym wątek, ale od kilku dni o tym rozmawiamy na tamtym wątku. Oczywiście nie mówię, że każdy musi być wierzacy, bo szanować można innych i różne wartości niezaleznie od wiary... Bycie dumnym ze swojej ignorancji w dodatku jej nie żałując i dumnie o tym krzycząc jest na prawdę smutne. Ale co aj mogę... I tak pomyślałam, że wielu z nas powie, że ludzie są dla siebie tacy źli, bez wzajemności, wszedzie ineresowność. A tutaj co mamy? Powinniśmy mniej lub bardziej się tu rozumieć, wykazać empatią, bo każdy z nas tutaj "coś ma", ale szydzi się i wyśmiewa, nawet jak się czegoś nie rozumie, nie wyznaje, nie popiera. Skarżymy się masowo na obojętność ludzką w zyciu - to pani w autobusie, to rowerzysta, to ktoś inny... a sami co? Lepiej? Dobrze jest wytknąć jaki to swiat jest zły, ale przecież jesteśmy jego częścia, też go tworzymy. Trudno coś zmienić jak się samemu nie jest przykładem Ignorować proponuję, bo calkiem wątek się rozlezie
  13. Modlitwy do świętych i patronów potrafią być skuteczne. O.Pio miał takie dary, ze nawet kiedy żył a ludzie modlili się do niego nawet i bez obrazków, to zanosił prośby do Boga. Jest wiele świadectw w jego przypadku. Ale kompletnie nie spotkałam się z opinią o jego profilu a pogrzebałam trochę w jego historii. Może znajoma tak zinterpretowała, bo fakt modlenia się o coś, nie oznacza studni - niespodzianki. Mozna się o coś modlić, ale nie zawsze to otrzymamy, ponieważ Bóg wie lepiej co jest dla nas dobre. Bóg powiedział na przykład siostrze Faustynie, ze te. kto będzie modlił się Koronką Do Miłosierdzia Bożego, zawsze otrzyma spełnienie swej prośby. Ja odmówiłam kilka razy koronkę, ale nie nastawiam się nigdy nawet w jej przypadku, że to coś w stylu "Chcę aby było tak i tak, to odmówię koronkę". Nie na tym to polega. Czym innym jest modlitwa w celu chęci aby Bóg spełnił nasze oczekiwania a czym innym modlitwa w intencji czegoś, ale z jednoczesną zgodą, ze On jeśli czegoś nie da, to znaczy, że nie było to dla mnie dobre.
  14. Rosa26

    ottt345

    http://mateusz.pl/ksiazki/js-npp/js-npp_53.htm tyle w temacie wróżb. Można sobie poszukać. Biblia i jej tłumaczenia sa powszechnie dostępne. Akurat co do wróżb Bóg wypowiedział sie bardzo jasno. Nie wiem skąd pomysł, że tarot itp. to Jego narzędzia. Tworzenie własnych ideologii jest niebezpieczne. TEN WĄTEK NIE JEST KONTYNUACJĄ POPRZEDNIEGO!!
  15. Rosa26

    ottt345

    Sorry ale rozmawianie z ISTOTĄ NAJWYŻSZĄ per "cześć" jest chyba przesadą i brakiem szacunku. Wątpię żebyś powiedziała cześć do jakiegoś króla czy prezydenta. A z którym Bogiem relacje pogłębiasz? Jak to z którym Bogiem?? Kim jest dla Ciebie Bóg, że czujesz przed Nim aż taki silny respekt? Czy jak powiesz do swojego rodzica "Cześć" to znaczy, ze go nie szanujesz? Problem wielu ludzi polega na tym, że widzą Boga jako sędziego na tronie a to nie tak. W poprzednim wątku o religii podawałam link do rekolekcji wielkopostnymi z siostrami. Zobacz sobie, jeśli oczywiście chcesz, w jakiej relacji Bóg chce być z nami. To, że będziesz śmielej i ufniej do Niego pochodzić, nie oznacza braku szacunku. Co Ty. Ja tak postrzegałam Boga kiedyś i z tego powodu bałam się do Niego wrócić. Teraz widzę, ze on przede wszystkim jest moim przyjacielem a i to pewnie mało powiedziane. Neon. Powtarzam po raz kolejny - to nie jest wątek porównywalny do poprzedniego, więc nie wdaję się tutaj z Tobą w tą dyskusję, ponieważ nie chcę zatracić celu, w którym go załozyłam. Nie chcesz, nie wierz. Liber8 byc może przejęzyczenie z Twojej strony, ale symbole chrześcijańskie nie działają w sposób "ochrony przed złymi mocami" porównywalnie jak to się przypisuje np. pierścieniowi atlantów, co z resztą jest kłamstwem, bo akurat to ściąga rzeczywiście, ale nic dobrego. Ochrania nas zawsze Bóg. Medalik, jakikolwiek czy krzyżyk są symbolami, które nosimy ze znanych nam przyczyn. Ja noszę krzyżyk i na ręku taką bransoletkę różaniec po to, aby "czuć się bliżej" w jakimś sensie. Ale to nie znaczy przecież, że jesli to sciągnę to będę dalej. Moc mają sakramenty, modlitwa a nie medaliki i symbole :) Ale dziękuję Ci w każdym razie za informację. Mi jakoś ze św. Benedyktem "nie po drodze". Zdecydowanie mi bliżej o.Pio, św. Franciszka na przykład.
  16. Dział o socjologii jest w kategorii "Dyskusje".
  17. Rosa26

    ottt345

    Hm, a jakie są inne siły wyższe ? Wszystko to, do czego ludzie się zwracają - tarot, metody Silvy, joga, medytacja. Własciwie sporo z tego zamieścił Hans w pierwszym wątku. Intencje miał inne, ale te rzeczy są na prawde niebezpieczne. Oczywiście np. pisząc Harry Potter, nie tyle chodzi o jakieś moce, co o przekaz. Ze zdrowym rozsądkiem trzeba podejść do tematu. Wygląda wiele rzeczy niewinnie. Np. joga, ale juz same ćwiczenia aktywują tzw. czakry. Tarot, wróżby - Bóg nie bez powodu zakrył przed nami przyszłość. Ne po to abyśmy się sprzeciwiali. Otwierając się w tym kierunku możemy miec pewność, ze Boga tam nie ma. A to co jest, jest tylko pozorne miłe dla nas. Wcale nie kieruje sie do nas sympatią.
  18. No tylko odnośnie skróconych wersji, to tylko Twoja subiektywna opinia. Gdyby ingerowała w doktrynę kościoła czy cokolwiek, to nie zostałaby skrócona. Co do niewolnictwa, to przydałby się tu ktoś,kto będzie potrafił to wyjaśnić solidną wiedzą historyczną. Ja chociaż rozumiem, nie potrafię tego zrobić. Mi się to po prostu ułożyło w jedną całość. Póki co wieksziść zagadek rozwikłałam, ale jeśli jakieś się pojawiają niwe, to za nim je zrozumiem, a czesem mogę ne zrozumieć w ogóle, ufam, że On wie co robi, i że jest w tym dobro, kórego jeszcze dojrzeć nie potrafię, bo w końcu jestem tylko człowiekiem i mam ograniczoną mozliwość widzenia tego, co On robi. No ale za nim byłam w stanie to zrobić, musiałam się przekonać, że całe mnóstwo wątpliwości okazały się do wyjaśnienia.
  19. Łooo matko, ale weźże pod uwagę, że czasy się zmieniły. terazco niektórzy mają służbę, opiekunki do dzieci itp. Czy to też zbrodnia? "Szanuj ojca i matkę" rozumiem Cię. Ja mam na przykład spory problem z ludźmi torturującymi dzieci i zwierzeta.Przecież nie chodzi o idealne uczucia względem nich jakie zostały wymienione. Chodzi o to, aby nie dac sie ponieść np. gniewowi. Tak jak odczuwanie go jest ok. tak juz działanie pod jego wpływem nie. Co do szacunku i innych "wymagań" przecież chodzi o to aby postepować jak najlepienj w danej sytuacji, w której się znaleźliśmy. Np. Czy będziesz sznował ojca pedofila, tak jak tego, który był dla Ciebie wsparciem? Jasne, że nie. Ale pomimo wszytskich krzywd osiągnięciem i spełnieniem woli Boga jest uniknięcie zemsty, próba uwolnienia się od negatywnych emocji dla swojego dobra. Tak jak pracuje się nad tym na terapii... adekwatnie do sytuacji. W tym przypadku wystarczy jak zachowasz szacunek jako do "istoty ludzkiej" "jako do tego, że kazdy człowiek jest dziełem Boga, nawet jeśli jest spaczony przez grzechy i sam krzywdzi innych. Wszystko adekwatnie do skali sytuacji życiowej.
  20. Oczywiście masz prawo wyboru. Nikt Cię nie może zmusić. Ja tylko powiem, że jeśli chodzi o "zakazy" i "nakazy" (cudzysłów jest celowy), nie są to jakieś puste fanaberie Stwórcy tylko dlatego, ze On sobie takie a nie inne wymyslił. Są trudne i może rzeczywiście lepiej/wygodniej bez nich, tylko czy o to chodzi? Czy nie trudy właśnie nas kształtują, wyzwania? Zwłaszcza, że te trudy w postaci "zakazów i nakazow" nie mają złych konsekwencji. Są niewygodne, ale dobre i korzystne. W życiu realnym też mamy mnóstwo zakazów i nakazów, chociażby prawnych. Musimy sie do nich stosować, bo jak nie to są konsekwencje przykre i dla nas, ale także i dla innych. Tylko te są widoczne gołym okiem ale i nie one nas przerażają, co świadomość na przyklad grzywny, czy odsiadki. Odnośnie Twojego wcześniejszego postu - pamiętam, ze też się czułam oszukana kiedyś, bo jak to, tak to? Ale to nie o to zupełnie chodzi, ze On chce nas wykorzystac i oszukać dla jakichś swoich celów... wręcz przeciwnie.
  21. A jak oddychać? Przez usta cały czas, to tak nie zdrowo Chociaż ten motyl oryginalny
  22. Ludzie którzy są odpowiedzialni za powstanie tego tekstu, zapewne nie zdawali sobie sprawy z tego, jak zostanie on zinterpretowany w późniejszych wiekach i w efekcie czego, zapłoną stosy. Nie czytam już biblii, szkoda, że w kościele czytają zawsze te same fragmenty, chodziłem kilkanaście lat i zawsze te same przypowieści. Fragmenty ze ST są zbyt hardcorowe, ludzie by tego nie łyknęli Poza tym nie pasują mi tzw "warunki zbawienia" - czy też choćby jeden podstawowy warunek, taki żeby przyjąć do serca Jezusa, albo przynajmniej wiedzieć kim był i czego dokonał. Tymczasem mamy ( z grubsza) 2 mld. chrześcijan, cała reszta 5 mld. ludzi skazana jest (może nie na potępienie), ale na pewno nie dostąpi zbawienia. Z definicji wydaje się to głupie, to już wolę dołączyć do tych 5 mld.. urodziłem się w rodzinie katolickiej - nie czuję się wyróżniony, czuję się raczej robiony w ch....a Określa nas tylko to, gdzie się rodzimy i w jakiej tradycji jesteśmy wychowywani. Pierwszy raz słyszę, żeby dzięki samej wiedzy o Jezusie można było liczyć na zbawienie. Z tego co opisujesz wynika, że nie tak jak zdecydowana większość katolików, w tym i ja kiedyś, masz błędny przekaz po prostu. "Zasada" zbawienia jaka jest wiemy tylko z tego co mamy tutaj. Teoretycznie wiemy, że po śmierci mamy, albo zbawienie, albo czyściec, albo potępienie. Czyściec nie jest złem i nie jest wieczny. Po nim jest zbawienie. A to czego dostąpisz zalezy tylko i wyłącznie od Ciebie, od Twojej woli zwrócenia się za lub przeciw Bogu. Tylko tam już nie ma powłoki ludzkiej. Po śmierci decyzja Twoja będzie nieodwołalna, bo nie zagłuszona tym co mamy tutaj na ziemi, czyli wątpliwościami i zewnętrznymi bodźcami. Tam juz będzie czyste "Ja" . Więc informacja, że ktoś zostaje potępiony, to nie dlatego, ze Bóg daje mu kopa w dooopę, bo nie spełnił reguł. To dlatego, że człowiek po śmierci atentycznie i prawdziwie go odrzucił i sam siebie skazał na zycie bez Niego a życie bez Niego nie może być szczęśliwe. W tamtym wymiarze zobaczymy dopiero co znaczy życie bez Boga... i zapewne jest spory powód, że jest to uznawane za męki niewyobrażalne, których nawet nie jesteśmy w stanie sobie tutaj wyobrazić.
  23. Ne, niekoniecznie. Przecież jak ktoś chce pytać, szukać to może tutaj. Jednak na prawdę interesuje mnie jak inni zacieśniają relację z Bogiem, więc dlatego wątek nie jest miejscem do wszelkiego rodzaju innych "sił wyższych", w które wierzy. Tak jak każda choroba/zaburzenie ma swój wątek i nie jest to dyskryminacja, tak chciałabym tu się skupić tylko na chrześcijaństwie, bo ono mnie interesuje.
  24. Może po to aby nie mnożyć tego tematu.... Ja w sumie też nie byłam pewna czy mnie nie wywalą, ale chciałam aby można było też porozmawiać o wierze z tej drugiej strony. Przyznam Ci szczerze, że ja osobiście nie skumałam po co miałaby być ta ankieta, którą umieściłeś. Czemu miałaby służyć.
  25. Neon otworzyłam najpierw swoją głowę i odrzuciłam uprzedzenia, oraz to co błędnie mi wpojono. Bóg nie każe się izolować i szukać we własnej głowie. Ja po prostu zaczęłam pytać o to, co mi się wydawało niesprawiedliwe, niezrozumiałe, krzywdzące i się okazało, że miałam obraz Boga tak powykrzywiany, że strach. Pamiętam, jak kiedyś na terapii powiedziałam przy okazji tematu wiary, ze Bóg to dla mnie coś na wzór Harrego Pottera Nikt nie widział, nie słyszał a mam niby wierzyć... dobre sobie. No ale to tak nie działa... W jednej z omawianej Ewangelii kilka dni temu powiedziano, że po argumentach naukowych jest czysta wiara... ale nie znaczy ślepa wiara, tylko to co dostrzegasz pomimo, że nie jest namacalne. Jest to też nie opisywalne. To jest poziom ponad nauką, która po zagłębieniu a nie po szczątkach informacji prowadzi do tego wyższego szczebla. Nagle po prostu zaczynasz rozumieć i potem już już nie chcesz się cofać. No... może jak jest trudność jakaś w pokonaniu swojej ułomności, to myśli się "Wygodniej było tego wszystkiego nie widzieć." No wygodniej, ale nie lepiej... I tak teraz jeszcze pomyślałam odnośnie tej historii swojej, o której powiedziałam to, że zostało mi pokazane coś jeszcze - że w większości spraw odwlekamy coś, bo właśnie jest dla nas trudne. Szukamy pretekstów by to odwlec. To takei ludzkie właściwie. Ja stwierdzam z całą pewnością, że On pokazał mi to, co mówią nam poradniki psychologiczne - działaj, nie bój się. Zdrowe jest podporządkowanie sytuacji pod siebie a nie odwrotnie. I prawdą było, że nie miałam realnych przeszkód w podjęciu tamtej decyzji. Odwlekałam, bo czułam, że mnie to przerasta, brać na siebie decyzje i odpowiedzialność za wszystko. Myślę, ze Bóg też chciał mnie w jakiś sposób wesprzeć. Powiedzieć - NIe jesteś sama. Czuwam" I tak to wsyztsko odczułam właśnie.
×